Dawno dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w nadwiślańskim kraju w trafikach dobry tytoń był rzadkością. O przyzwoitym fajkowym zielu rodem z Longbottom mogliśmy poczytać co najwyżej u Tolkiena. Wśród tego co dało się znaleźć na półkach mniej lub bardziej klimatycznych kiosków i trafik był jednak tytoń całkiem znośny, żeby nie powiedzieć przyzwoity. Produkowany przez całkiem nieźle reprezentowaną u nas dziś markę, ale w owym czasie zdaje się jedyny jej blend, nie licząc shagu, dostępny na tym żałośnie mizernym rynku. Mac Baren mixture. Znany w całym świecie od ponad 50 lat.
Dwadzieścia wieków i jedną dekadę od początku naszej ery, kraj ten nawiedził kryzys. Zapasy tytoniu znikały powoli z półek trafik i kiosków. Znów na półkach ostaly się jedynie syropowate Duńczyki i… Mac Baren mixture.
Mieszanka wirginii, bruleja i kawendiszu. Szkocki aromat, nie jakiś tam syropowaty kleisty Duńczyk. W saszetce pokruszony flake, gotowy do użycia, zwykle dość suchy, często przesuszony- to pewnie charakterystyka rynku. Pali się on bardzo przyjemnie, łatwiej niż wirginia, nieco trudniej niż mikstury cięte w drobne wstążki, znane nam z aromatów. Palony powoli odwdzięcza się szeroką gamą niuansów smakowych, ma nieco ze starej szkockiej, trochę wanilii, trochę śliwek, do tego orzechową słodycz wirginii. Co ważne palony w wirdżiniowych fajkach nie powoduje ich zalepienia aromatyczną smołą, przez otoczenie nie jest jako doprowadzająca do mdłości woń kadzidełek. To jest naprawdę bardzo przyjemny tytoń. Kiedy inne zawodzą zawsze na posterunku
„Dwadzieścia wieków i jedną dekadę od początku naszej ery, kraj ten nawiedził kryzys. Zapasy tytoniu znikały powoli z półek trafik i kiosków. Znów na półkach ostaly się jedynie syropowate Duńczyki i… Mac Baren mixture.” – o czym Ty mówisz?
No i wypaliłeś tyle tego, że słów Ci starczyło jedynie na takie cosik w „Po jednej próbce”?
A od kiedy to trzeba rozpisać się na pięć długości fajkanetu, żeby wyczerpać temat? ;)
Nie trzeba, ale tak się zastanawiałem, ile kilogramów JSG uważa za jedną próbkę. Przecież pali ten tytoń od dawna.
O vzym bredze dwadziescia wiekow to 2000lat, jedna dekada to lat 10, moge sie mylic o jakies 11 miesiecy. Nigdy nie bylem za dobry w wyobrazaniu sobie czasu. Moze na dalekiej polnocy jest tylu fajczarzy ze trafiki maja zapasy, ale z tego co slyszalem w hurtowniach sa braki, podobnie na polkach i stan ten ma sie utrzymac do lutego.
Ile to nie jest jedna probka? To pojecie wzgledne, ten tyton palilem dawno dawno temu, teraz wiec moje wrazenia sa po jednej probce.
Primo, trafika w moim mieście jest całkiem przyzwoicie wyposażona, właściciel zaopatruje się w hurtowni w Lublinie ale… Od dwóch miesięcy nie pojawiło się nic nowego, a na moje pytanie, kiedy coś się ruszy pani odpowiedziała, że „nie wiadomo, bo w hurtowniach nie ma nic do wzięcia”. Secundo, jestem w połowie puszki powyższego specyfiku, palę w fajce po virginii i no właśnie… komin się błyszczy, smoła jest i wszystko mi się popaleniu klei do ścianek. To, że popiół to nic, nawet dobrze, ale kiedy próbuję usunąć ze ścianek niespalony tytoń to on mi się tam po prostu rozmazuje i zostaje… Jak to z tą smołą w końcu jest?
No to, Mateuszu, jakiś error jest. Po paleniu na ściankach komina nie powinno być żadnej smoły, smoła najnormalniej w świecie, powinna się wypalić.
Tylko jaki? Palę trzy tytonie, w trzech, różnych fajkach i ta przypadłość (smółka, błyszczący nagar, bo użyta przeze mnie „smoła” w poprzednim poście to chyba jednak przyciężkawe słowo :) dotyczy tylko SM. Doszukałem się informacji/spostrzeżeń, że ten tytoń czasem tak ma… Co mnie zainteresowało w artykuliku Janka to ” Co ważne palony w wirdżiniowych fajkach nie powoduje ich zalepienia aromatyczną smołą”. Więc pytam: tylko i dlaczego w wirdżiniowych? A contrario: w innych fajkach będzie się smolił? To jest ciekawe.
Jest tak jak pisze Lolek – nie powinien smolić w żadnej fajce.
Nie zauważyłem żadnego kryzysu. Wręcz przeciwnie – tytoni jest relatywnie rzecz biorąc więcej niż dwa lata temu w tym samym czasie (przełom grudzień-styczeń). Co zresztą widać nawet w asortymencie trafik internetowych. U mnie w Olsztynie żadnej recesji nie ma.
odpowiedz na post: je2bnik dnia 7 stycznia 2011 o godzinie 22:45. ” Co ważne palony w wirdżiniowych fajkach nie powoduje ich zalepienia aromatyczną smołą”. Więc pytam: tylko i dlaczego w wirdżiniowych?- Może dlatego bo kolega Jenek pali głównie virginie. Jak się dobrze pali ten tytoń tzn. powoli to nie powinien się smolić w żadnej fajce.
Chodziło mi o to że tytoń ten można spokojnie palić w fajkach po wirginii, nawet naprzemiennie z tym typem tytoni, bo w odróżnienie od duńskich aromatów nie zostawia on wyraźnego śladu smakowo zapachowego.
Co do smołowania, duńczyki mi się dobrze nie kojarzą, nie wytwarzają dobrego nagaru bo palą się mokrawo i smołowato, przynajmniej tak jakoś je pamiętam sprzed lat.