O tym, że jestem leniwy już pisałem. Tym razem chciałbym powiedzieć o jeszcze jednej mojej zalecie – otóż jestem oszczędny. Może to przyzwyczajenia z czasów studenckich, a może już od małego wpajano mi szacunek do pieniądza. Niezależnie od przyczyn, efekt jest jednak ten sam. Nie lubię przepłacać.
Na początku pragnę zaznaczyć, że nie chodzi tu o oszczędzanie na fajkach czy tytoniach, bo jeśli mam ochotę na jakiś dobry tytoń, to nie patrzę na jego cenę. Co do fajek to muszę się przyznać, że pomimo posiadania 10 sztuk, nie zdecydowałem się jeszcze na kupienie fajki „z prawdziwego zdarzenia”. Poza jednym wyjątkiem (nomen omen wygranym w konkursie) żadna z nich w stanie nowym nie kosztowała powyżej 80 zł. Ale życie przede mną, jeszcze zdążę zgromadzić kilka naprawdę wartościowych eksponatów. Nie o tym jednak miałem…
Przeglądając oferty trafik tak internetowych jak i tradycyjnych, włos na głowie mi się jeży widząc ceny niektórych akcesoriów.
I tak dla przykładu kołeczki. Jacek opisywał tańszą alternatywę dla kołeczków firmowych (nie ujmując im na funkcjonalności). Sam wykonałem kilka takich kołeczków. Używam na co dzień, jeden sprezentowałem. Opinie są jednoznaczne. Ozdobne kołeczki porcelanowe, pleksiglasowe, metalowe, a nawet większość drewnianych nie umywa się do prostego kołeczka o jednym końcu ściętym ostro, drugim prostopadle.
Z kolei tutaj można przeczytać o własnoręcznie wykonanym stojaku na fajki. Trzeba przyznać, że estetycznie ustępuje produktom firmowym, daje nam jednak tą przewagę, że jest dopasowane do naszych szafek i do naszych fajek.
Patrząc na stosunek jakości do ceny kukurydzianek dostępnych w znanych mi trafikach, również postanowiłem taką fajeczkę wykonać własnoręcznie. Odpowiedni kijek bambusowy na ustnik już kupiłem, teraz tylko czekam aż się kukurydza pojawi w sklepach. W komentarzach do tego artykułu jest podany konkretny przepis na wykonanie. O efektach nie omieszkam poinformować w stosownym czasie.
Produkty wykonane własnoręcznie mają duszę. Wlewamy w nie cząstkę siebie, dajemy upust swojej fantazji oraz potrzebie tworzenia. Autor jest z nimi związany emocjonalnie. Dla niego są najpiękniejsze i najbardziej praktycznze na świecie. Podzielam tę filozofię. Sam nieraz czuję szał twórczy oraz dumę z wykonanego dzieła. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie proste gipsowe podstawki.
Podobne uczucia towarzyszyły mi myśląc o popielniczce. Po co przepłacać, jeśli można samemu wykonać praktyczną, wygodną i tanią popielniczkę, Koszta są znikome – ot, duża popielniczka ze szkła hartowanego, butelka dowolnego wina (najlepiej musującego), trochę kleju, który każdy z nas ma przecież na podorędziu jak i ostry nożyk.
Na dobry początek otwieram wino. Następnie usuwam wszystkie naklejki z popielniczki i ją myję. Powerzchnia nie powinna być zatłuszczona. Ostrym nożykiem odcinam łepek z korka od wina. Trochę kleju (użyłem dość plastycznej żywicy epoksydowej, cyjanoakryl też może być) i koreczek ląduje w popielnicy. Et voila. Otrzymujemy bardzo praktyczną popielnicę fajczarską. Koszt znikomy, chyba, że ktoś gustuje w szampanach. Do wykonania tej popielnicy użyłem wina Dorato kierując się starą prawdą, że „tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie”.
I jakkolwiek ta popielnica nie jest dziełem sztuki (chyba że minimalistycznej), nie posiada nadzwyczajnych właściwości, nie przewyższa stylistyką popielnic fajczarskich, to jest moja własna, a do tego kosztowała grosze.
Serdecznie zachęcam do tworzenia praktycznych drobiazgów. Fajka inaczej smakuje ubijana własnym kołeczkiem, woskowana własną pastą, wystukiwana we własną poielniczkę, przechowywana na własnej półeczce lub podstawce, noszona we własnym woreczku, popijana własną nalewką lub winem. Ale o tym może innym razem…
W fajkowych popielniczkach poza korkiem chodzi głównie o to, aby było gdzie odłożyć fajkę, gdy zajdzie taka potrzeba. Wprawdzie mi wystarczy zwykły stojaczek obok zwykłej popielniczki, ale ostatnio na zajęciach z rzeźby machnąłem w wolnej chwili niedużą, glinianą popielniczkę z wyżłobionym miejscem na fajkę i koreczek. Pochwalę się jak ją wypalę i pokryję jakimś szkliwem.
Starałem się to oddać na zdjęciu wybierając fajkę klubową bardzo niewygodną do odkładania oraz dużego benta opartego o brzeg popielnicy. Jest ona na tyle duża, że daje stabilne podparcie. Z kolei na pierwszym zdjęciu widać popielnicę Petersona na której również nie ma miejsca na odstawienie fajki. Może powinienem w tekscie wspomieć również o tej cesze, ale jakoś kompozycyjnie mi nie pasowało. Czekam na fotki Twojej popielniczki :).
Jesteśmy posiadaczami takiej samej popielniczki ;)
To jest nas co najmniej trzech ;)
Z fajkanetowych komentarzy:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/wlasnorecznie/catherine-zeta-za-box/
Co do praktycznego zastosowania puszek. Poza przechowywaniem śrubek, różnego rodzaju wierteł, końcówek do różnych urządzeń, tony jednogroszówek gdyby któremuś z członków koleżeństwa przyszło do łba się wiązać ze swoją drugą połówką jabłka- czy też innego warzywa.
Jest jeszcze jedna praktyczna funkcja, Popielniczka, przejąłem tą praktykę od ojca, mianowicie popielniczkowanie do 100 gramowych zakręcanych puszek.
Podstawową zaletą jest odcinanie smrodu popielniczkowego, a zaletą drugą jest to że da się spokojnie używać na wietrze, np siedząc na tarasie, co będzie widoczne na zdjęciach. Przeróbka jest prosta, sylikonem na ciepło wklejony został korek od szampana, do ewentualnego wystukiwania. Można rzecz jasna acetonem zmyć etykiety, pytanie czy jest taka potrzeba.
http://skitch.com/jsgolowacz/dcwx4/popielniczka-2
http://skitch.com/jsgolowacz/dcwx2/popielniczka
Co do oszczędności, takie popielnice fajkowe można kupić na targach staroci za kilkanaście do 30zł.
z udoskonaleń
https://skitch.com/jsgolowacz/rp8nh/popieln-iczka-3
Takie kółko z grubej tektury zapobiega spadaniu wieczka kiedy to jest do górydnem na drugiej części puszki.
Ja np. swoją popielniczkę mam zrobioną z opakowania metalowego na papierosy z Marlboro i wklejony w niej przy użyciu Akemi koreczek i sprawuje się świetnie, a jak nie chcę żeby mi śmierdziało to zamykam to ustrojstwo i jest git :) mieści popiół z palenia 2ch fajek dziennie przez 4 dni potem trzeba ją opróżnić. Zmieściłaby pewnie więcej , tylko nie lubię zasyfionej popielniczki :P
Świetny pomysł, gdyż można dowolną zwykłą popielniczkę, która się nam podoba, przerobić na „fajkową”. Mam taką kamienną i parę „historycznych” korków… Natomiast jeśli chodzi w „dedykowanych popielniczkach” o miejsce do odłożenia fajki, to nie zawsze jest ono odpowiednio wyprofilowane lub fajka po prostu się ślizga i trzeba naklejać kawałek gumy aby się nie przechylała.
Pozdrawiam,
Palmrad
Ja tam używam popielniczki zrobionej z metalowego opakowania po cukierkach i tradycyjnego korka z wina. Ma ona tą zaletę, że mogę ją zabierać na wyjazdy na wodę, gdyż ma praktyczne zamknięcie. A co do stojaka, wykonałem go z „pożyczonych” od kuzyna klocków lego. Może i nie jest zbyt gustowny, ale za to jaki funkcjonalny.
100-gramowa puszka od Mac BRRR…i korek od szampana…bardzo funkcjonalna i zamykana…fajna rzecz.
Teraz zastanawiam się nad wieszakami , które pomieszczą 150 fajek i będą w miarę lekko wyglądały….miejsce mam tylko na ścianie…
Tego typu wieszaczek nie wygląda głupio, a i zrobić byłoby nietrudno – http://allegro.pl/stojak-na-fajki-na-10-fajek-i1474323253.html
pomysł fajny…ale ja chciałbym coś z drewna…zresztą coś mi zakiełkowało po Alanowym poście…dzięki Alan , już mam ideę.
ALE KIEDY ZROBIĘ , NIE WIEM…BRAK CZASU…