W marcu zeszłego roku Jacek napisał artykuł sławiący zalety wiejskiej pianki. W komentarzach padło wiele próśb o wykonanie komiksu oraz deklaracji napisania takowego. Niestety marzec nie jest dobrą porą na zabieranie się do drążenia kolby kukurydzy, a to z tego powodu, iż w sklepach jej po prostu nie ma. Ale przyszła jesień i obiecanego komiksu jak nie było, tak nie ma. Nie ukrywam, że i ja zostałem zachęcony do skosztowania takiej fajeczki. Oglądane na żywo w jednej z trafik nie wzbudziły jednak mojego zaufania, postanowiłem więc wziąć sprawy we własne ręce. A skoro już dłubię, to czemu miałbym nie zrobić kilku fotek. A więc po kolei:
Warsztat
Tutaj wymagania nie są duże. Każdy mężczyzna ma przecież wiertarkę, nóż, pilnik, papier ścierny i odrobinę kleju do drewna (np. Vicol).
Jeśli chodzi o materiały, to sprawa jest bajecznie prosta. Oczywiście kolba kukurydzy oraz bambusowy kijek. Jeśli chodzi o kukurydzę to na wstępie przyznam się do popełnienia dużego błędu. Ot, kupiłem kukurydzę w supermarkecie. Owszem, przyglądałem się coby wybrać duże kolby, jednak i tak pozostawiają one sporo do życzenia. Zdecydowanie lepiej jest zdobyć kukurydzę pastewną.
Kijek – zalecam jak najcieńszy. Do kupienia w dowolnym supermarkecie budowlanym. Oczywiście polecam bambus, jednak nie jest to konieczne. Praktycznie każdy kijek naturalnie wyposażony w otwór w środku powinien się nadać. Bambus zdaje się być w miarę odporny na żar. Koszty zarówno główki jak i ustnika są znikome.
Do dzieła
W komentarzach wspomnianego artykułu pojawił się odnośnik do filmu przedstawiającego cały proces. Na tym też się wzorowałem. Jednak ten wideoprzewodnik potraktował sprawę bardzo skrótowo zostawiając niedopowiedzenia w kilku ważnych kwestiach technicznych. Dlatego w tym artykule postaram się napisać wszystko bardzo łopatologicznie, zwracając uwagę na aspekty nieco wymagające dopowiedzenia. Przeprowadzam pełne studium doskonalenia warsztatu, ucząc się na własnych błędach.
Po pierwsze, kukurydzę należy pokroić i ewentualnie obrać z ziaren. Na wykonanie fajki najlepsze są dolne części kaczana. Ta część jest najszersza oraz ma naturalne twarde zakończenie. Odmierzyłem z lekkim zapasem około 8-10 cm. Zdecydowałem się na wersję ubraną – przecież zawsze ziarno można zdjąć, a potem założyć się już nie da.
Odkrojone główki należy podsuszyć. W przewodniku zaproponowano suszenie w 95 °C (200 °F) przez około 3 godziny. Moja uwaga: temperatura zbyt wysoka, czas zbyt krótki. Nasiona nabrały barwy ciemnopomarańczowej, pozostając nadal wilgotne. Trzeba jednak przyznać, że jest sporo lżejsza. Nie radzę jednak suszyć na wiór na tym etapie, gdyż potem kaczan może pękać (i tak pęka).
Wiercenie. Duże wiertło, największe jakie miałem, bodaj 10 mm (w przypadku kukurydzy pastewnej nawet większe) do wiercenia w drewnie. Jakoś nie mam cierpliwości do dłubania nożykiem. Okazuje się, że miąższ nadal jest wilgotny (mało powiedziane – zalepia wszystko). Wiercimy na głębokość ok 5-6 cm zostawiając około 2 cm na dnie. Delikatnie rozwiercamy otwór. Uwaga, kaczan lubi pękać „wzdłuż”.
Przydatna rada: jeśli decydujemy się na „golaska”, warto zaopatrzyć się w metalowe obrączki regulowane śrubą. Użyte z wyczuciem mogą zapobiec pęknięciom.
Nawiercony komin delikatnie poszerzam nożem kuchennym. Tutaj radzę o wielką ostrożność. Dużo lepiej jest manewrować rozkręconą wiertarką pod różnymi kątami niż dłubać nożem. Bardzo łatwo o pęknięcie.
Cybuch docinamy według własnych upodobań, pamiętając, żeby z jednej strony uciąć pod lekkim kątem. Można go troszkę wygładzić papierem ściernym. Należy go wydrążyć. Cienki śrubokręt krzyżykowy lub wiertełko powinny wystarczyć. Łączenie sekcji w kijku bambusowym jest bardzo twarde i ciężko je udrożnić. Dobrze jest tą część kijka omijać.
Potem przystępuję do wykonania nawiertu. W tym celu mierzę głębokość komina i zaznaczam tą wysokość na ściance zewnętrznej. Wybieram miejsce z brzydszymi, źle ułożonymi ziarnami. Nawiert najpierw robię cienkim wiertłem (5 mm), Potem poprawiam grubszym do szerokości cybucha. Staram się przy tym jak najmniej ziaren wyrwać.
Pozostaje wpasować szyjkę, poszerzyć/wygładzić komin pilnikiem, wydmuchać wióry. Komin można teraz nieco skrócić, dopasować do dłoni, odciąć pęknięcia…
Fajka zaczyna wyglądać. Jeszcze tylko ostateczne suszenie. 3-4 godziny w max. 60 °C. Po wysuszeniu wkładamy cybuch do główki. Zaostrzony koniec powinien się znaleźć wewnątrz komina ścięciem do dołu. Dopychamy do końca. Dzięki temu żar nie dotknie dna fajki tylko zatrzyma się na bambusowym kijku, tworząc pod spodem trochę wolnego miejsca. Dzięki temu mamy szansę nie zadławić się popiołem. Pamiętajmy, że kanał dymowy z rurki bambusowej będzie znacznie szerszy niż w naszych fajkach drewnianych.
Cybuch do fajki przymocować na Vicol. Podobno nietoksyczny. Można nim wypełnić dziurę po wyrwanych ziarnach.
Dobre rady
Po pierwsze – wybór dobrej kukurydzy, najlepiej odmiany pastewne o wielkich kaczanach. Większość kukurydzy uprawianej nad Wisłą to późne odmiany przeznaczone na pasze. Powinny jeszcze być na polach.
Kroić kolbę należy piłując, nie zaś opierając się na ostrym nożu, co osłabia kaczan i może potem powodować pęknięcia. Nie mówiąc już o skutkach dla noża.
W trakcie suszenia należy zostawić uchylone drzwiczki piekarnika. Wilgoć będzie miała wtedy lepsze odprowadzenie.
Uważać na pęknięcia podłużne w czasie wiercenia komina i wciskania cybucha. Metalowe opaski powinny załatwić sprawę.
Dobrze przedmuchać komin i przewód dymowy. Resztki okruchów kaczana i bambusa powodują ciężkie zachłyśnięcia. Do czyszczenia cybucha świetnie nadają się szorstkie wyciory Petersona.
Uszczelnić fajeczkę klejem do drewna (cybuch, pęknięcia). Warto sprawdzić jego toksyczność oraz zachowanie w wysokich temperaturach. Wspomniany Vicol ma atest do 80 °C. Na opakowaniu napisane jest, że jest nieszkodliwy dla zdrowia. Zobaczymy…
Palenie
Nie jestem virginiowcem. Puszka Va No. 1 leży u mnie już od dawna i nie mam motywacji by ją skończyć. Ciekawe jak będzie smakować w corncob’ie.
Nabiłem odrobinę, gdyż komin do pojemnych nie należy. Używając ołówka w roli kołeczka mocno docisnąłem tytoń. Zapalam.
Fajka do najlżejszych nie należy. Myślę, że składa się na to kilka czynników. Jest to wersja, jak widać na zdjęciu, ubrana, z niestosownie wręcz długim cybuchem i do tego prawdopodobnie niedosuszona. O spokojnej pracy z fajką w zębach można zapomnieć. Ale wykonałem 4 sztuki, jednej chyba utnę na próbę pół cybucha.
Nabitki starczyło na jakieś 25 minut, co i tak jest nieźle, gdyż tytoniu w przeliczeniu wyszedł niecały papieros.
Jeśli chodzi o smak… Nastawiałem się na eksplozję słodkości. Nic takiego się jednak nie stało. Może odrobinę łagodniejszy smak zaprawiony nieco nutą przypiekanego kaczana. Pycha…
Cóż, to dopiero pierwsze palenie, jeszcze fajki nie czuję. Najbliższe dni pokażą, na co ją jeszcze stać. Chociaż pod koniec palenia zrobiła się całkiem smaczna.
Muszę się w końcu przełamać i kupić profesjonalnie wykonane corncoby w trafice, zarówno w wersji nasączanej lakierem, jak i suchutkie.
Ale mimo wszystko warto było. Harda mina zwycięzcy, smak dumy na języku. Zawsze warto eksperymentować, nawet jeśli się gdzieś zbłądzi.
Mam nadzieję, że dzięki temu skromnemu opracowaniu produkcje Kolegów będą pozbawione moich błędów. Miłego majsterkowania!
Dziękuję! Bardzo sympatyczny (kolejny) tekst. Choć zacząłem się przez chwilę zastanawiać, czy nie zasługuję na bycie tytułowanym per: pani.
:)
Hehe, ja te leciałem po klej do drewna. Pilnika też nie znalazłem, więc nie jesteś sam :).
Z uwag praktycznych- jak nie masz stosownych narzędzi, nie bierz się za robotę….
Koszt zakupu wiertła 18mm to 20zł,
Cięcie bambusa szlifierką kontową, tarczą do metalu? Strzelanie z armaty do muchy…
Pomijam już fakt że fajki wyglądają wstrętnie- może to przez kiepsko dobrane proporcje…
Szkoda moim zdaniem zachodu na robienie czegoś takiego- ale to wszystko rzecz jasna mojem cholrnie subiektywnem zdaniem…
Janku, powiem coś za co mnie oskórują. Narobisz się za 5 dych, że by zaoszczędzić dychę. Koszt zakupu jednej!!! kukurydzy to sprawa kilkunastu złotych. Dochodzi ustnik, grzanie, suszenie. Co innego mój znajomy, właściciel stadniny koni. Typowy wieśniak. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ma kilkanaście koni, motel, bazę techniczną, całe zaplecze i… kukurydzę. W okolicy września, robi sobie kilkanaście fajek. Ot tak, z pod lewej pachy. Pali je później przez cały rok. Tak od kilku lat. Mi by się nie chciało kupować kukurydzę, dłubać w niej, kombinować z ustnikiem, gdy za parę złotych mogę kupić gotowca. Ale szanuję autora wątku. Wszak tylko tacy pchają do przodu postęp. A to co napisałem to moja osobista opinia mieszczucha. Tzw. leniwca.
Powiem tak- wykonanie takiej fajki w sposób zaprezentowany przez Tawera ale stosownymi narzędziami to nie wiem czy 5minut i to chyba tylko kiedy wszelkie otwory robisz z ręki nie wiertarką- oczywiście nie licząc suszenia.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Tawer zdecydował sie na otwór tak małej średnicy, w kukurydziankach jest zwykle ~3/4″ czyli 18-19mm jeśli miąższu było za mało, znać te kolby nie nadają się na fajki.
Wiem że czasem zrobienie czegoś co nie trzyma się kupy i sensu sprawia frajdę, ale pisanie o tym artykułu może być szkodliwe stąd ton mojej wypowiedzi. Sam często piszę głupoty- o czym niedawno się przekonaliśmy i cholernie wdzięczny jestem za stosowne sprostowania umieszczone w formie komentarza przez kolegów.
Sam nie przepadam za kukurydziankami, miałem taką fajkę i oddałem ją koledze w praktyce ledwie osmoloną kilkoma paleniami, gdyby było inaczej może nawet chciało by mi się taką fajkę zrobić- bardziej z potrzeby dłubactwa niż innych potrzeb- bo zgadzam się w pełni, dobrej jakości kukurydzianka jest tak tania że robienie takowej mija sie z celem.
Masz rację, że zostały tu popełnione błędy do których się przyznałem już na początku artykułu, wyciągnięte zostały z nich wnioski oraz podsumowane rzeczy na które warto zwrócić uwagę aby tych błędów nie popełnić. Uważam, że artykuł dzięki temu lepiej spełnia funkcję edukacyjną.
Artykuł byłby szkodliwy, gdyby @tower napisał np:
„Uwaga! Prezentuję jedyny słuszny sposób wytwarzania fajki z kolby. Jeśli ktoś postępuje inaczej jest głupi, ma wszy, a w nocy przyjdę po niego we śnie…” Ja nie widzę takiego akapitu w tym tekście. Dodatkowo chciałbym zwrócić uwagę, że mamy pewien disclaimer na portalu, który każe wszystko, co zostało tu opublikowane wryfikować sobie samemu. Ja tam odebrałem artykuł przygodowo, ubawiłem się świetnie i w rezultacie nie zamierzam się samemu zabierać za produkcję kukurydzianek. Tymbardziej, że potrzeba do niej conajmniej takich narzędzi, jakich użył @tower.
Przesadzasz Janku, ale wiem, że musisz :)
UkłonY,
Jasne, nie zawsze trzeba być skończonym racjonalistą.
Kilka uwag dla Towera, ja gdybym robił taką fajkę, to otwór robiłbym takim narzędziem:
http://allegro.pl/frez-palcowy-fi-16-f-vat-i1774980386.html
Frez w imadło i pokręcać kukurydzą.
A ustniki z czegoś takiego
http://allegro.pl/kolek-drewniany-ryflowany-fi-8-x1000-mm-buk-10szt-i1801039346.html
Natomiast jako kleju użyłbym jeszcze przedwojennej metody na klej do tapet. Mąka razowa z pełnego przemiału zaparzona wrzątkiem jest doskonałym klejem. W postaci schłodzonej pulpy świetnie bu się nadawała. Chyba. Również po to, by zaimpregnować cała kukurydzę.
Co do kleju – w Missouri klasyką jest woda z kredą lub naturalnym gipsem. Ja tam się bardzo cieszę z opisywania tutaj każdej fajkowej przygody. Tylu tutaj lustratorów, że trudno się przecisnąć z ewidentnymi herezjami ;)
Albo jeszcze lepiej klej kazeinowy.
podejrzewam, że po podgrzaniu fajki takim klejem sklejonej, waliłoby z niej jak z murzyńskiej chaty. (nie jestem rasistą) :)
Cóż, eksperyment przeprowadzony.
Nie widzę sensu, poza przyjemnością, bo o kasie mowy nie ma – corncob tani jak powietrze; Ale – najważniejsze, że się podobało w trakcie – wszak niektórym o to właśnie chodzi głównie.
Na zdjęciu nr 7 widać, że jesteś niezłym hardcorem i zasady BHP masz w dolinie Muminków (czyli tam, gdzie śmiesznie pachnie)
Tower po prostu dorabia sobie stygmaty ;)
Heh czekałem na jakiś artykuł o własnoręcznie zrobionych corncobach. Sam też mam zamiar niedługo coś sklecić w wolnym czasie, tak dla zabawy.
W galerii są kukurydzianki z cybuchem z kukurydzy i wygląda to o niebo lepiej niż jakiś bambus czy inny kijek, w którym nie sposób wywiercić otwór zwykłą wiertarką. Tower proszę oskub jedną fajkę z ziarenek i wstaw zdjęcie, bo te żółte są jakieś takie nie
Z oskubaniem będzie problem, gdyż 3 sztuki już rozdałem a czwartą sobie zostawię ubraną (jakoś tak mi się podoba). Jeśli któryś z obdarowanych zapragnie ze swojej ziarno zdejmować, to oczywiści zrobię fotkę i umieszczę.
[tryb hehe on]
Pytanie:
Czy podczas palenia takiej, nieoskubanej kukurydzianki, przegrzewanie główki jest sygnalizowane powstawaniem popcornu?
[tryb hehe off]
Mam nadzieję, że aż tak gorąco nie palisz :P?
A na poważnie, te ziarna nie wystrzelą. Na popcorn jest hodowana specjalna odmiana kukurydzy o twardszej okrywie. Poza tym ziarno na główce jest zdecydowanie za bardzo wysuszone aby odpowiednie ciśnienie pary wodnej wewnątrz wytworzyć.
Tower,
mam kaczaony które sezonowałem rok, czy dalej potrzeba je suszyć w piekarniku ?
Moja przygoda z wytworzeniem fajek z kaczanów ograniczyła się jedynie do produkcji tych 4 sztuk, więc w żadnym razie nie mogę uchodzić za eksperta w tej dziedzinie. Cały mój zapał opierał się na obejrzanym w sieci tutorialu. Jak znajdę, to podrzucę linka.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że po tym czasie kaczany powinny już być zupełnie suche i nie wydaje mi się aby zachodziła potrzeba dodatkowego suszenia ich w piekarniku.
Powodzenia przy majsterkowaniu. Chętnie poczytam o Twoich doświadczeniach i obejrzę fotki gotowych fajek:).