Akcja recenzja: BBB English Mixture

26 kwietnia 2012
By

Trzecia edycja akcji za nami. Tym razem recenzenci mieli okazję zapoznać się i ocenić produkt firmy Kohlhase und Kopp, czyli BBB English Mixture. Mieszankę latakiową, angielską, czy jak ją jeszcze zwać. Kolejny tytoń, który ubogi jest w sieciowe recenzje.

 

 

Recenzje znajdują się tutaj:

 

Dzięki recenzenci. Jak zawsze – kawał dobrej roboty.

 

Ponieważ jest to kolejna recenzja, a zarazem kolejna akcja, którą organizuję, pokuszę się o małe podsumowanie i refleksję.

Przede wszystkim mam coraz silniejsze wrażenie, że akcja robi więcej szkody niż pożytku. Nie ukazują się nowe recenzje. Jedynym, któremu chce się jeszcze pisać pełnowymiarowe artykuły o tytoniach jest Emil (@Rheged) – i chwała mu za to. Trochę mnie to dziwi, bo z nieformalnych rozmów na pogadywaczce można wywnioskować, że Fajkanetowicze próbują coraz to nowych blendów – a pisać nie ma komu. Oczywiście nie ma tu bezpośredniego wynikania, ale korelacja wydaje się prawdopodobna.

Drugie spostrzeżenie jest takie, że użytkownicy nie są zainteresowani tym, kto będzie pisał recenzje – czyli niespecjalnie zależy im chyba na czytaniu. Jak bowiem tłumaczyć inaczej fakt, iż w momencie, kiedy daliśmy Wam szansę wybrania recenzenta, zwycięski Qwerty zwyciężając zebrał… całe 3 głosy. I było to 50% wszystkich oddanych głosów. Mało tego – trzy głosy w głosowaniu były głosami komisji, jeden – głosem Piotrka. Nie piszę tego po to, żeby zdołować Qwerty’ego, który bezsprzecznie zasłużył sobie na kredyt zaufania i napisał kolejną fajną recenzję, tylko po to, żeby uzmysłowić Wam, że taka a nie inna frekwencja pokazuje, że Fajkanetowiczów akcja zwyczajnie niewiele obchodzi.

Same recenzje też jakoś nie budzą większych emocji – mało kto je komentuje, polemizuje z nimi, czy choćby deklaruje, że kupi, wypali i skomentuje zachęcony wynurzeniami autora. A nie oszukujmy się, takie komentarze działają na autorów mobilizująco i zawsze cieszą, nawet, jeśli nie są pozytywne. Jak wiadomo – obojętność zabija.

Nie chcę, żeby ten artykuł został odebrany wyłącznie jako głos frustracji, choć nie ukrywam, że jestem zniechęcony. Bo to jest chyba normalne, że człowiek może pisać, przypominać i wyjaśniać – tak długo, jak widzi, że jego wysiłek na coś się przekłada. Inaczej jest to syzyfowa praca, a ja wierzę w oszczędzanie energii i unikanie niepotrzebnego napięcia. Szkoda zdrowia i Piotrkowej kasy na próbki i przesyłki.

I dlatego prosiłbym o wypowiedzi – czy w ogóle chcecie czytać recenzje z akcji? Czy może lepiej zawiesić ją na kołek i dać jej umrzeć śmiercią naturalną?

Tags: , , , , , , ,

18 Responses to Akcja recenzja: BBB English Mixture

  1. krycha371
    krycha371
    26 kwietnia 2012 at 14:18

    To może ja pierwszy. Osobiście uważam, że taka akcja jest na prawdę dobrym pomysłem, dlatego też nie rozumiem czemu to wygląda jak wygląda. Same założenie powstania akcji broni ją na wstępie. Jednak, tak jak KrzysT napisał, tak stan rzeczy działa zniechęcająco zarówno dla pomysłodawców jak i samych piszących.
    Jeśli o mnie chodzi to i palę od niedawna i jestem tu od niedawna dlatego też bałbym się podjąć pisania recenzji ślepej. Nie próbowałem jeszcze nawet wszystkich głównych gatunków tytoni, najprawdopodobniej przestrzeliłbym tak jak wczoraj Ramos karnego:). Natomiast jeśli chodzi o crossową to jak najbardziej chciałbym wziąć udział zachęcony wypowiedziami, że „świeżaki” też mogą:). To na prawdę budujące, że nasi recenzenci można powiedzieć przecierają „tytoniowe szlaki”. Jak było pisane, internet jest ubogi w opiniach na temat tych tytoni więc być może palą oni je jako jedni z pierwszych w naszym kraju.

    Podsumowując jestem absolutnie za, dodatkowo chcę dorzucić w przyszłości swoje 2 grosze. Liczę na podobny oddźwięk innych. Przed następna akcją zostawiłbym trochę odstępu czasowego, żeby nie zachodziło jedno na drugie (takie osobiste spostrzeżenie).

    • Perry
      Perry
      26 kwietnia 2012 at 14:40

      To że palisz od niedawna to działa na Twoją korzyść. Nie jesteś zmanierowany i zorientowany na konkretne mieszanki. Dla mnie to duży plus.

  2. Astaroth
    Astaroth
    26 kwietnia 2012 at 14:56

    To może ja też odważę się zabrać głos.Zacznę od tego że jestem baaaaardzo młody stażem w paleniu fajki i nie udzielam sie głównie właśnie z tego powodu. Mimo to bardzo często odwiedzam tą stronę i uwielbiam, powtarzam uwielbiam czytać to co inni na pewno ze sporą dozą wysiłku umysłowego piszą (wysiłek umysłowy w sensie jak najbardziej pozytywnym żeby nie było :). Co do komentowania i polemizowania to uważam że aby coś takiego robić trzeba najpierw mieć jakieś tam blade pojęcie ja niestety nawet nie raczkuje ja sie czołgam w tym temacie.Pomimo to jestem za tym żeby takie akcje były kontynuowane, opinie kilku osób które paliły to samo jednocześnie nie wiedząc co to jest daje bardzo obiektywne spojrzenie na mieszankę to chyba najlepsze czego potrzeba przy wyborze tytoniu. To tyle mojego samobiczowania :), myśle że jak trochę sie ogarnę w temacie to i chetniej bede sie udzielał nakupiłem troche zapasów teraz tylko potrzeba czasu żeby to wypalić, zasmakować …..uffff no uzewnętrzniłem się :)
    Podsumowując proszę aby organizatorzy nie zniechęcali się bedzie lepiej .

  3. Qwerty
    26 kwietnia 2012 at 15:37

    Cud, że ktokolwiek pomyślał, by mnie wybrać. Gdy wysłałem wtedy recenzję, od razu miałem wrażenie, że jest bardzo nietrafna. Tak było i teraz. W parę godzin po wywiązaniu się z zadania recenzenckiego zaczęło chodzić mi po głowie, że właściwie to w tym tytoniu mogło nie być La, przy odrobinie samozaparcia dobrego blendera podobny efekt można chyba osiągnąć bez La, jedynie odpowiednimi Va, Or, Bu i ew. specyficznymi aromatami czy Cavendishami. Niech się wypowie ktoś, kto ma więcej wiedzy o blendowaniu.
    BBB English Mixture paliłem już kiedyś, dostałem małą próbkę od Piotra N. z którymś z zamówień, i gdy paliłem pierwszą fajkę tytoniu recenzowanego mój wzrok powędrował do szuflady, gdzie zalega jeszcze smętna resztka tej próbki. No ale to takie ględzenie po fakcie.
    Z dystansu paru dni myślę, że wydźwięk mojej recenzji może być trochę krzywdzący i za ostry dla tego tytoniu. To naprawdę dobry kandydat na codzienny tytoń dla kogoś, kto lubi angliki. Powiem więcej: ostatnio kupiona puszka SG Skiff Mix wypada przy nim gorzej, no chyba że potrzebuje dojrzenia w słoju (jak to miało miejsce z poprzednią porcją tego specyfiku).
    A w ogóle to La zaczyna się u mnie dopiero tak około SG Balkan Flake :)

    • tower
      26 kwietnia 2012 at 20:50

      Jak chce się poznać prawdziwą La, to tylko Commonwealth i mocniejsze, choć wtedy blendy są trochę zbyt płaskie…

      Mi jakoś Balkan nie szczególnie podszedł. Wstawiłem pół puszki do słoja z nawilżaczem i zrobię kolejną przymiarkę. Może wtedy do mnie zagada…

  4. Krzywy
    26 kwietnia 2012 at 15:42

    Myślę, że z recenzjami jest tak, jak z polityką. Politykują wszyscy, ale za politykę biorą się nieliczni. A tak na poważnie, to opinie na temat tytoniu czytam z wielką uwagą. Chciałoby się, żeby takich Rhegedów było więcej:) ale ja – na ten przykład – z fajką (po długiej przerwie) mam dwuletni romans i po prostu chyba zbyt dużo we mnie pokory, żeby pisać recenzje pełną gębą. M.in. po powyższych wpisach, domyślam się, że znacznej części czytelników fajknetu brakuje doświadczenia. Sam zresztą raczkuję w „po jednej próbce”.

    • krycha371
      krycha371
      26 kwietnia 2012 at 16:06

      Twoje odpowiedzi pod moim pytaniem, w którymś z artykułów były bardzo pomocne:) także zachęcam

      • Krzywy
        26 kwietnia 2012 at 17:28

        :)

  5. doc
    doc
    26 kwietnia 2012 at 16:41

    Smutna refleksja nie ma co. Na pytanie, czy zainwestowany czas i pieniądze są warte otrzymywanych w zamian informacji, może niestety odpowiedzieć tylko sam organizator. Mi akcja bardzo się podoba – sam nawet brałem w niej udział (chociaż chyba moje spostrzeżenia nie zostały pozytywnie odebrane ;) ). Jeśli będzie kolejna edycja to z chęcią, jak zawsze, przeczytam wszystkie recenzje.

    Propozycje? A jakże… Może znajdą się 4 osoby, które będą skłonne zapłacić te kilkanaście złotych za próbkę i przesyłkę. Zdejmie to z nich presje i odpowiedzialność a przy okazji spróbują czegoś nowego ;) Ja, jak zwykle, pierwszy w kolejce ;)

    • doc
      doc
      26 kwietnia 2012 at 16:42

      prawie zapomniałem… gratulacje dla recenzentów

      • krycha371
        krycha371
        26 kwietnia 2012 at 17:08

        To ja następny, zaraz za Tobą:) nawet jakby trzeba było położyć parę złotych

  6. tower
    26 kwietnia 2012 at 21:17

    Cóż, jak widać po mojej recenzji niestety zbyt lotnego pióra nie mam. Druga sprawa, to tytonie, które zazwyczaj palę. Celuję albo w dobrze opisane tutaj blendy, albo nieoficjalnie kołowane Dunhille, na temat których nie śmiem się wypowiadać… Poza tym, w odróżnieniu od kolegów nie wyczuwam posmaków pomarańczy, śliwek itd, dlatego też recenzji raczej nie piszę. Przyznaję, czasem mnie kusiło, ale jeszcze mam za dużo pokory.

    Akcja pozwoliła mi zmierzyć się z tytoniem i poważną recenzją.
    Tytoniu prawdopodobnie bym nie kupił, no chyba, że po przeczytaniu dobrych recenzji. Teraz jak spróbowałem, wiem już, że chcę go mieć.

    Co do recenzenckiej posuchy. Wszystko prawda. Zauważ jednak, że w ten sposób mobilizujesz ludzi do pisania i to Ci się wielce chwali. Niegdyś Piękne recenzje pisał Jacek „Jalens”, sporo też pisywał Alan. Teraz został Rheged, który swoimi literackimi recenzjami stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Zdaje się, że mało kto czuje się na siłach pisać recenzje mając taki wzorzec.

    Reasumując, akcja moim zdaniem jest strzałem w dziesiątkę, sprawia, że coś się na stronie dzieje, mobilizuje ludzi, pozwala przeczytać o tytoniu z różnych stron. A zachęcony pierwszą poważną recenzją, będę się starał czasem coś następnego napisać.

    A co do pomysłu Doc’a, ja też się chętnie ustawię w kolejce:). W końcu jest to okazja spróbować czegoś nowego…

  7. montoya
    montoya
    27 kwietnia 2012 at 16:56

    Krzysiu, za Twoją umiejętność mobilizowania ludzi – szacun. Widać to w powyższych komentarzach, ale i w samej akcji recenzyjnej. Przecież gdyby nie Ty to ja bym w życiu nie napisała żadnej recenzji. No bo się nie znam przecież. I zdaje się nie tylko ja jedna. Inna sprawa, że prawdopodobnie więcej ta recenzja nauczyła mnie i mi przyniosła pożytku niż potencjalnym czytelnikom. ;)
    Co prawda zazwyczaj uważam, że nie mam nic mądrego do powiedzenia na temat innych recenzji, więc siedzę cicho, ale za to czytam z zapałem i ciekawością, nawet jeśli nie zostaje po tym żaden ślad pisemny. Akcja zatem ma odbiorców na pewno. Troszkę biernych może, ale zawsze odbiorców.
    Pomysł Doca jest fajny i warto go rozważyć – proponuje wszak bardzo praktyczne rozwiązanie nurtujących Cię (a być może i Piotra) wątpliwości, choć wydaje się, że sprowadza się on do algorytmu wymiany próbek. Ale jeśli ochotnicy się nie zorientują i będą się czuli zobligowani do pisania recenzji to tym lepiej, bo wszyscy na tym skorzystamy ;)

  8. KrzysT
    KrzysT
    27 kwietnia 2012 at 20:24

    Mówiłem już Wam, że Was nie lubię? ;)
    Nie dacie człowiekowi odpocząć :(
    Pochwały Ludwiki spowodowały, że nawet panieńskim rumieńcem jak dzięcielina zapałałem, co nie zdarzyło się od 20 lat, kiedy to jedna starsza nieco koleżanka zaproponowała, żeby… eee, nieważne. Tak czy inaczej – miło mi.

    Zamiast odpowiedzi: http://www.fajka.net.pl/?p=12313

    • montoya
      montoya
      27 kwietnia 2012 at 21:04

      to jeszcze jedna pochwała: kokietować potrafisz jak baba ;)

      • KrzysT
        KrzysT
        27 kwietnia 2012 at 22:06

        Ludwiko – to nie kokietria. To huśtawka nastrojów – to jeszcze gorzej, nie? ;)
        Poważnie, myślałem, że tego nikt nie czyta.
        A tu nagle jeden głos, drugi, trzeci…
        Więc jednak warto.
        A jak warto, to nie ma się co zastanawiać i tracić czasu. Robić trzeba i tyle. Proste, nie?
        Padła sugestia, żeby robić przerwy i wydłużać czas, pomiędzy kolejnymi edycjami. Kompletnie się z tym nie zgadzam – interwał półtoramiesięczny wydaje mi się wręcz za długi. Ale nic nie poradzę, inaczej nie wychodzi, przez te nieszczęsne spóźnienia.

  9. largopelo
    28 kwietnia 2012 at 11:02

    To jak to było z tymi patyczkami w końcu? Były, czy nie? ;)
    KrzysT nie ma co się przejmować ciszą, bo to jest trochę jak z rozmową przy obiedzie – czasami człowiek tylko się odezwie, gdy kompotu nie ma ;) Tak, czy inaczej obiad smaczny.

  10. KrzysT
    KrzysT
    28 kwietnia 2012 at 11:33

    Aaaa, jeszcze, jeszcze!
    Zapomniałem odnieść się do obiekcji naszych, początkujących kolegów.
    Moim zdaniem są one bezpodstawne. Ponieważ każde zdanie i każda uwaga jest cenna.
    Oczywistym jest, że postrzeganie początkującego jest różne od starego wyjadacza. „Rozpraszać” go będą miliony rzeczy (wilgotność – czy aby dobra, nabicie – czy nie aby za mocno, palenie – ojej, czy nie za mocno jednak, obawy, czy kubki smakowe wychwycą te niuanse, o których rozpisują się sprawniejsi po piórze koledzy, i tak dalej), na które tzw. ekspert w ogóle nie zwróci uwagi.
    Z jednej strony tzw. ekspert ma oczywistą przewagę, bo może od razu odciąć te problemy, powiedzmy, techniczne (bo jest pewien swojej techniki, bo wilgotność ocenia bezbłędnie „na oko i palec”) i może się skupić wyłącznie na smakowaniu tytoniu.
    Czy to koniecznie powoduje, że jego recenzja będzie lepsza? Niekoniecznie.
    Teoretycznie ma więcej punktów odniesienia, ale… równie dobrze może być zmanierowany w jakimś kierunku, jak słusznie napisał Perry. Ponadto te recenzje są dla wszystkich, a nie od ekspertów dla ekspertów. Podejrzewam – w każdej działalności tak jest – że większość czytelników, którzy tu zaglądają po porady – to właśnie początkujący. I dla nich opinia fachowca, który setkę ustników zżuł może być mniej przydatna. Bo jest kompletnie nieadekwatna do własnych doświadczeń. A opinia identycznego jak oni beginnera, który napisze „fajny tytoń, prawie się porzygałem i strasznie plułem kondensatem” może sprawić, że delikwent zawoła „Hej, to tak jak ja! A ten tam w drugiej recenzji opowiada jakieś kocopały o orzechowym posmaczku!”. W tym kontekście trudno orzec, która recenzja jest obiektywnie „lepsiejsza”.
    Ponadto… w zen funkcjonuje takie określenie jak „umysł początkującego”. Tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi, zalecam się zapoznać i przemyśleć, jak to się ma do naszej akcji ;)

    Reasumując: każdy głos jest cenny, nie bać się, zgłaszać akces.
    Recenzować będziemy aromat, jak wiadomo są to ulubione tytonie początkujących :>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*