I kolejna akcja – szczęśliwa siódemka – dobrnęła do finału. Recenzowanym tytoniem był tym razem doroczny smakołyk świąteczny od Petersona (no halo, czego się właściwie spodziewaliście ;) ).
Tym razem akcja miała od początku „dramatyczny” przebieg, ponieważ na skutek niedopatrzenia w Fajkowie recenzenci dostali…. starannie opisaną próbkę. Tym samym podstawowe założenie akcji, czyli anonimowość próbki, szlag trafił. I tu ukłony dla naszych recenzentów, którzy natychmiast uczciwie poinformowali o zaistniałej sytuacji.
Rzeczywistość zastaną przyjęliśmy z dobrodziejstwem inwentarza i tak pięknie rozpoczętą akcję postanowiliśmy kontynuować pogodziwszy się z tym, że będzie to edycja różniąca się od poprzednich.
Jak wyszło? Chyba nieźle. Co prawda nadal uważam, że ślepa próba ma wiele zalet i właśnie dzięki tej zasadzie recenzje napisane w ramach kolejnych odsłon akcji odróżniają się od regularnych recenzji, ponieważ skupiają się wyłącznie na tytoniu. Nie na historii danego blendu, nie na proweniencji poszczególnych składników, nie na analizie towarzyskich układów i preferencji seksualnych blendera, tylko właśnie na tytoniu. Co oczywiście ma swoje, jak zwykł był mawiać nasz były prezydent, plusy ujemne i plusy dodatnie. Jest mniej barwnie, ale jest konkretniej. Zresztą na TR też mało kto uwagę poświęca historii (choć zdarzają się i pełnokrwiste recenzje ze smaczkami).
A teraz najważniejsze, czyli linki do recenzji:
Jak widać po większości wypowiedzi, tym razem blenderzy Petersona nie wspięli się na wyżyny, którymi nieodmiennie pozostaje w ich wykonaniu Xmas z 2009 roku. Oczywiście wedle opinii ogółu. Niżej podpisany, jak wiadomo, na sam zapach z puszki wzdryga się z wyraźnie nieświątecznym obrzydzeniem ;)
Recenzenci – jak zawsze wielkie dzięki. Good work.
Korzystając, podziękuję za możliwość dorzucenia czegoś od siebie. To ciekawe doświadczenie! Pozostałym, niezdecydowanym – serdecznie polecam spróbować w następnej edycji. Współpraca z koordynatorem akcji – wzorowa i absolutnie bezstresowa ;)