… i wszystko jasne. Kolejną, mam nadzieję, że tym razem niekoniecznie oczywistą, edycję Akcji Recenzja, możemy uznać za zakończoną. Dziękuję Szanownym Król… tfu… Recenzentom. Wybaczcie, ale nie będę się silił na złożone podsumowania, zamiast tego przytoczę historyjkę, którą dawno temu, we wrocławskim telewizorze opowiedział mi (i pewnie wielu innym) Jacek Ziobro (opowiadam z pamięci, zatem może się okazać, że moja wersja znacząco odbiega od oryginału):
Pewnego dnia, w pewnej fabryce, pewna grupa pracowników postanowiła wygrać całą totolotkową kumulację. Zebrali więc pieniądze, poszli do miejscowej kolektury i nabyli stosowny kupon, który następnie dokładnie ukryli w skrzyni na narzędzia. Niestety, jak to w życiu bywa, w owej fabryce pracowała jeszcze jedna grupa pracowników, która za nic w świecie nie potrafiła znieść tego, że tamci mogliby cokolwiek wygrać. I ta druga grupa, w noc poprzedzającą losowanie, zakradał się do pomieszczeń pracowniczych owej fabryki, odszukała rzeczoną skrzynię na narzędzi i wykradła ów kupon. Następnie zabrała go do pracowniczej kuchni, włączyła czajnik. Gdy woda w czajniku osiągnęła temperaturę 100 st.C wyznaczony przedstawiciel grupy wrzucił do wnętrza czajnika skradziony kupon… i właśnie tak ludzie ludziom zgotowali ten los…
A teraz już oficjalny komunikat dla wyszystkich niepełnosprytnych: recenzowanym tytoniem była Amphora Full Aroma, za co chciałbym Szanownych Król… tfu… Recenzentów, w pewnym sensie, serdecznie przeprosić, ale sami rozumiecie, dzisiaj jest dzisiaj, a historia przewodnia zobowiązuje…
Z drugiej strony niektórzy z Was urośli w moich oczach wielokrotnie, czego serdecznie gratuluję, a czytelników zapraszam do lektury:
Przecudna akcja, przecudny żart. Miło było poczytać recenzje i rozważania tych nieszczęśników, którym przyszło zmagać się z materią nieznaną ;)
Swoją drogą jestem zaskoczony, że tylko Golf odgadł, o jaki tytoń może tu chodzić. Wydawało mi się, że Amphora ma tak charakterystyczny zapach, iż od razu się go rozpozna. Cóż, może z doświadczeniem i kolejnymi odkrywanymi tytoniami ten „amforowy” zapach zaciera się w pamięci?
Aż sam mam ochotę sprawdzić :)
1 Miała. Miała zapach. Nawet kupiona rok temu paczka miała rozwodnione resztki cienia Tamtego Zapachu. Ta partia nie miała.
2. Nie sprawdzaj…
Ad. 1 No właśnie pamiętam sprzed roku cień zapachu dawnej Amphory. Czyli że teraz już nawet cienia nie ma??? :(
Ad. 2 Mimo wszystko spróbuję. Mam bowiem jeszcze jeden powód sprawdzania – mianowicie Amphora Full Aroma zakupiona w Austii. Chcę porównać.
Pawle nie ma za co! Króliczek zawsze do usług :).
Jako, że podstawowym popędem króliczków jest powielanie się (proszę mi tylko nie wmawiać polityki prorodzinnej) uprzejmie postuluję aby do akcji zgłaszali się tłumniej i mniej roszczeniowo Szanowni Użytkownicy. Podobnie jak buławę oraz serce (co za wojskiem poleciało) tak talenta kiperskie każdy w plecaku nosi.
Dziekuję recenzentom. Głównie za samozaparcie (choć… chyba nie wszyscy musieli się zmuszać do wypalenia próbki). Swoją drogą ciekawe, jaka byłaby reakcja, gdyby tytoń do zrecenzowania nie był anonimowy :) „Ślepota” recenzji jednak miesza w głowie (a może eliminuje uprzedzenia?), sam się o tym przekonałem, opisując Captain Black Regular – smak to nie tylko kubki smakowe.
I po raz kolejny stwierdzam, że najbardziej lubię teksty nienadmiernie skupione na udziwnieniu formy (odrobinę – jak najbardziej – króliczkowe analogie na przykład bardzo fajnie wkomponowują się w tekst, nie odrywając uwagi od treści). Recenzja Zyrga na przykład pisana prosto podoba mi się nie mniej, niż te stylizowane.
Mnie najbardziej podoba się fakt, że trzech z pięciu wybranych (celowo wybraliśmy dokładnie tych zawodników, do tej recenzji) praktycznie trafiło w punkt, choć tym razem sugestia ze strony redakcji była, nie bójmy się tego słowa, żadna.
Co więcej okazało się, co również wcześniej podkreślał Julian (który dla mnie na tej stronie jest bezsprzecznym Autorytetem), że nie taka Amphora straszna, jak ją malują. Czasem w przypływie autosugestii można z niej wyczarówać również inne blendy.
PozdrowieniaY,
Ps,
A na spotkaniu oczywiście gadaliśmy z Piotrkiem o tym, co napisał @adam, który zaskoczył mnie swoją szybkością.
Znaczy się sprawdzian kompetencji? :)
E, nie, to chyba za dużo powiedziane :)
Julian. Właśnie. Dla mnie też.
Chciałbym tylko dodać,że rzucona ot tak sobie uwaga nie oznacza,że cokolwiek zgadłem albo szczególnie pamiętałem Amphorę . Wydawało mi się ,że po składzie to nie może być Amphora bo w mojej próbce były 3 paproszki BlCav na krzyż a rzeczona ma go przecież więcej.A może Amphora nie ma ustalonego składu.;)
Przeczytałem te kilka recenzji i – trudno zaprzeczyć – nie są one wcale takie negatywne. Nawet wręcz przeciwnie. Nie mogę się oprzeć przeto wrażeniu, że wielu PP. Panów-Specjalistów ulega po prostu magii opakowania, a nie samego tytoniu. Innymi słowy – psioczymy na Amphorę, bo to (jak widać opakowanie) nie latakia. A okazuje się po prostu niezłym, średnim tytoniem, gdy tylko palić bez uprzedzeń. Pamiętam eksperymenty, które kiedyś, przed laty, opisywał chyba Zanussi. Jak wlał zwykła bułgarską Sophię do butelki po jakimś francuskim „chateau” za kilkaset złotych. I postawił na stole. I goście – znani „znawcy” się rozpływali nad „bukietem”, „głębią”, „stokiem, na którym dojrzewały winorośla” itp. A owo Chateau przelał do flaszki po kadarce i wszyscy uznali je za sikacza. Jakże często w opisach tytoni, także na fajkanecie, widać tę samą regułę…
Mam dokładnie te same odczucia (także w kontekście „apoteozy” latakii :) ).
Myślę, że żarcik Yopasa także i taki miał cel: żeby otworzyć oczy na siłę uprzedzeń, oczekiwań i stereotypów. I fajnie.
„Apoteoza latakii”…? A gdzie konkretnie? Bo jeśli konkretnie o to chodzi, to wydaje mi się, że na fajka.net praktycznie od początku istnienia kierunek wydaje mi się dokładnie odwrotny.
Odwrotny? Że niby latakia jest beee? Nieeee, latakia jawi się tu raczej jako „wyższy poziom wtajemniczenia”. Ale drogi miro – nie brnijmy w ten temat, bo skończy się tak samo, jak już wiele dyskusji na ten temat, a wszak nie taka była moja intencja – dlatego właśnie opatrzyłem swój komentarz cudzysłowem i uśmiechem :).
Edit: „w temat”, „na temat”… Za dużo tych tematów ;)
Pomiędzy „apoteozą” a „beee” jest jednak spory obszar. Nie piszę, że latakia jest „beee”, ale nie widzę też wynoszenia jej pod niebiosa – ale może coś pominąłem, stąd pytanie, gdzie to konkretnie widać. Mi na przykład przypomina się tekst Jalensa wręcz negujący tzw. naturalny kierunek rozwoju fajczarza. Są liczni fajczarze lubiący latakię (ba – są nawet tacy, którzy nie palą nic innego), ale nie mniej liczni są ci, którzy jej nie lubią. Kierunek pro-latakiowy miała alt.pl.fajka, ale to jużnieco inna bajka.
Na liczbach: policzyłem pierwsze osiem stron naszej bazy z recenzjami (czyli połowę). Recenzji tytoni z latakią/orientalami jest 34. Recenzji aromatów – 68. Recenzji Va i VaPer-ów – 44. Dalej liczyć mi się nie chciało. Wnioski można wyciągnąć samemu.
problem polega na tym, że nie ma czegoś takiego jak „magia samego tytoniu”.
Wrażenia, które odbieramy jedząc czy pijąc, kształtowane są w co najmniej 3/4 przez doznania zapachowe, wzrokowe i „okoliczności”, tak zewnętrzne jak i „wewnętrzne”. Czy głodnemu nie będzie pożywienie bardziej smakować? Spragnionemu napój? Przytaczany przez Ciebie eksperyment dowodzi m.in. tego, jak wiele czynników kształtuje „smak” napoju czy potrawy.
Dlaczego miałoby być inaczej z tytoniami? Wilgotność, kształt fajki, sposób nabicia, pora dnia etc. wpływa na nasz odbiór tytoniu – tp truizm znany każdemu palaczowi.
Cóż więc z tego, że do listy czynników kształtujących nasz smak dodamy „cenę”, która informuje-oszukuje nasz mózg, że to na pewno lepsze od czegoś tańszego?
Powyższy wywód nie oznacza, że bronię tezy, iż różnice jakościowe nie są istotne, bo są.
Szok i porażka! Nie chce mi się wierzyć. Paliłem Amforę rok temu czy jakoś tak i nie było to to co dostałem do testu. Absolutnie nie. Możliwe, że firma coś zmieniła w tym czasie. Możliwe, że cierpię na zanik smaku i węchu. To co paliłem rok temu? Chyba dam sobie spokój z recenzjami. Na jakiś czas. Właściwie dalej nie wierzę, że to była Amphora.