… taki konkurs ogłosiliśmy, trzeciego października, pamiętacie? Dwudziestego drugiego listopada upłynął termin nadsyłania prac. Wypadałoby napisać jakieś podsumowanie, wystawić ankietę do głosowania. Nacieszyć się wynikami prac. Poczytać komentarze… I co? Pstro!
Choć dalej nie wiadomo dlaczego. Za trudne? Termin za krótki? Nie trafiony? Nagrody zbyt ubogie? Whatever. Przecież i tak nikomu nie chciało się napisać, że po co to wszystko… że może lepiej za te pieniądze nakupić wódki… i się wyłączyć. Gadaczkę zostawić. Ona wystarcza nade wszystko. Odróżnia nas od forum. Można szybciej, można cokolwiek, prawie zupełnie bez konsekwencji… tyle, że wtedy od razu nasuwa się pytanie… o motywację, o przyszłość, o sens…
Na konkurs pt. „Zostań Fellinim Fajkanetu” napłynęły dwie prace. Słownie: DWIE:
1. @Ralph zgłosił film: Się ściąga, się paczy
2. @Holmes zgłosił film: Się ściąga, się paczy
W związku z tak przytłaczającą frekwencją Organizator postanowił odstąpić od dalszych punktów Regulaminu Konkursu i przyznać obydwu zgłoszonym równorzędne pierwsze nagrody po 200PLN każda. Użytkowników @Ralpha i @Holmesa proszę o kontakt z @PiotrkiemN w celu omówienia dalszych szczegółów związanych z konkursem.
W imieniu załogi serdecznie gratuluję Wam zwycięstwa oraz dziękuję za udział w konkursie.
Oficjalnie macham ręką. Na wszelkie akcje i konkursy. Sensu to nie ma, podniecać się nie ma czym. Szkoda wysiłku jak widać.
Może ta akcja stanie się przyczynkiem do głębszej dyskusji, o uprawianiu lenistwa i chadzaniu na skróty na tutejszym forum. Być może nadepnę na odcisk wszystkim „nowicjuszom, młodym, świeżakom, i nie tylko” ale czasem wkurza mnie tekst pt. „Pytanie od świeżaka” czy też „Jaki tytoń dla nowicjusza” oraz „Jak zrobić …”, „Jaka fajka na początek ?”. Samo pytanie wskazuje na brak podstawowej umiejętności szukania w zasobach tegoż forum lub chyba bardziej na lenistwo pytającego; bo po cóż szukać, skoro można zarzucić wędkę i rozgorzeje dyskusja życzliwego fajkowego ludu -będziemy pisać, pytać i doradzać, głaskać po główkach i miziać, co wynika z dobroci serduszek naszych. A może właśnie powinniśmy inaczej – zamiast klawiszki i ekran marnić bezproduktywnie (skoro już było) wkleić np. linki do pożądanych artykułów jeno i kierując się dobrocią serduszek naszych przymusić do trudnej sztuki szukania, klikania i czytania ze zrozumieniem. Wiem że wkładam kij w mrowisko, ale robię to absolutnie świadomie, bo może czas już wielki go włożyć, a nawet tym kijem nieco zamieszać i może nawet trochę pomachać. Może sami doprowadzamy do sytuacji o jakiej powyżej pisze Paweł ??? Może zasób tolerancji naszej jest zbyt wielki? Nie wiem. Wiem natomiast że warto rozpocząć ogólno-fajkanetową dysputę, co niniejszym świadomie i z pełną odpowiedzialnością czynie. :( Z poważaniem
Ty… ty… wkładaczu kija w mrowisko! Taka dyskusja się niedawno pojawiła na gadaczce nawet. Jeśliś ciekaw konkluzji… *werble* …to sobie poszukaj ;>
A co do „rozwiązania” akcji – jest mi przykro, choć również powinienem spuścić nos na kwintę, bo chęć była ku nakręceniu. Planowaliśmy z kolegą Zyrgiem długo i namiętnie. Rozmowy były do późnej nocy – Ba! Specjalnie nawet w tym celu pojechałem do rzeczonego. I tak, na wymyślaniu koncepcji nam cały czas nagraniowy minął i pstro wyszło, bośmy się zdecydować nie mogli. Culpa jest moja i w pierś się biję po stokroć. Tobie, Krzysiu, gratuluję cierpliwości i wytrwałości, zwycięzcom – zwycięstwa, a sobie… sobie palnę i tyle.
E tam, kij w mrowisko…to się od dawna zwie chamstwo, brak empatii i nieprzyjazne traktowanie nowicjuszy :>
Bardziej w temacie: sam poniekąd czuję się winny, bo zapałałem entuzjazmem do inicjatywy, ale wyszło co wyszło – nic. Taki dżob. Tłumaczyć się nie będę, bo wiadomo kto się tłumaczy. Niemniej…
Zdawałem sobie od początku sprawę, że to jest dość poważny eksperyment i taka akcja niesie ze sobą pewne ryzyko, tzn. mało kto będzie chciał się „na żywo” pokazać ze swoją twarzą czy silić na kreatywność. Pomysł wydał mi się jednak ciekawy i, z drugiej strony, spodziewałem się sporego odzewu. Wszak niejeden raz Fajkanet robił coś świeżego i (jak się potem okazywało) chwytliwego.
Panowie, Panowie, bez fochów i obrażania się. Wszyscy doceniamy Wasz wysiłek włożony w prowadzenie tego portalu i różnych na nim akcji za co bardzo dziękujemy. Temat jednak nie był prosty i nie można się było spodziewać wielkiego odzewu ze strony użytkowników. Czym innym jest napisać recenzję a czym innym nakręcić filmik, w którym jeszcze pewnie trzeba by wziąć udział.
Nie każdy jest zdolny artystycznie, a jeszcze mniejsza ilość osób potrafi naturalnie się zachowywać przed kamerą. Większość jednak ludzi naturalnie się jej boi.
Uważam, że należy to wziąć pod rozwagę, ponieważ to jest według mnie główny powód niskiej frekwencji.
Czy jestem zawiedziony tym, że osoby na które liczyłem nie wzięły udziału w akcji? Nie, bo mogę sobie stworzyć masę realnych powodów, dla których tego nie zrobili.
Piotrze,
nie każdy palący fajkę jest jej pasjonatem. Nie każdego interesują wszystkie dostępne informacje na temat fajek i tytoni. A poza tym, co chyba najmniej oczywiste, nie każdy siedzi pół dnia przed ekranem komputera udając, że pracuje. Nawet jeśli, ktoś nie przeszukuje bazy danych ze zwykłego lenistwa, to przecież też ma do tego prawo. A Ty i tak nie będziesz znał powodu, dla którego tego nie uczynił przed zadaniem pytania.
Wklejenie linku do artykułu, jest doskonałą formą odpowiedzi, dającą przy czytaniu komentarzy wielki zasób informacji. Link taki, poza odpowiedzią na pytanie może również skłonić do refleksji i zachęcić nowego do dalszego czytania.
Bo jeśli nie, to na górze strony można przecież napisać: „Zakaz powielania pytań i konstruowania podobnych, zachęcamy do samorozwoju”.
Pozdrawiam serdecznie.
Krótko. Nie stawiajmy wozu przed koniem, to fajkonet ma być dla ludzi nie na odwrót. Proponuję powrót do źródeł, tj. celów jakie stawiali sobie założyciele portalu. Łatwo odnaleźć je pod szyldem „Informacja” i „Regulamin”. Bawimy się w te zabawy, które sprawiają nam przyjemność, na które znajdujemy czas i energię. Jaki problem w tym, ze tylko dwie osoby wzięły udział w tak specjalistycznym konkursie?!! Cieszmy się, że aż dwóch kolegów odkryło w sobie talenty reżysersko aktorskie i zechciało udostępnić pozostałym swoje dzieła. Ale to jeszcze nie powód do krytykowania tych, którzy talentów takich nie posiadają, lub ich jeszcze w sobie nie odkryli. Doceniam absolutnie ponadprzeciętny wkład niektórych osób w dorobek fajkonetu, ale tak już jest w każdej zadaniowo zorientowanej społeczności, grupie, że wkład poszczególnych osób w dzieło wspólne jest mocno zróżnicowany. Tak jak Ciebie irytuje brak wiedzy „świeżaków”, tak mnie Twój sarkazm wobec osób pierwszy raz stykających się z fajką – zniecierpliwionych, pragnących jak najszybciej nacieszyć się swoja nową zabawką. Ci którzy wytrwali, którzy w fajce odnaleźli swoja nowa pasję, zapewne dziś sami się rumienią na samo wspomnienie własnych ignoranckich pytań.
Ja też nie widzę powodu, żeby uderzać w wysokie C. Nie każdy pomysł na zabawę – choć sam w sobie innowacyjny na gruncie polskich – nie musi spotkać się z takim samym zainteresowaniem. Tak jak zauważył Janusz, materia była dużo trudniejsza, bariera psychologiczna zrobiła swoje. Zwłaszcza, że u nas dopiero wchodzi kultura oddolnych, audiowizualnych porad, recenzji, komentarzy. Mamy w tej kwestii mniejsze predyspozycje do ekshibicjonizmu niż np. Amerykanie. Taka kultura.
Trawestując Hannah Arendt: to „zło” jest raczej banalne, niż demoniczne, radykalne.
Tak więc nie ma co drzeć szat.
To mi pozostaje w tej sytuacji gratulować Panom dobrego samopoczucia, życzyć szczęścia, zdrowia, pomyślności i szczęśliwego nowego roku. Oraz:
– zwróćcie uwagę, że zarówno Holmes, jak i Ralph są Użytkownikami z rocznym stażem, więc dajcie spokój młodym Użytkownikom, bo jak się chce, to można, nawet jeśli w formie ewidentnego żartu
– nikt nie raczył poddać w wątpliwość sensu tej akcji (albo ja jestem ślepy i nie zanotowałem takiego feedbacku (inaczej jest np. z Knetsem, bo tu już wiem – z gadaczki – że prawdopodobnie Knets i jego twórczość jest interesująca wyłącznie dla mnie, Rafała i jeszcze dwóch osób), raczej opinie były typu: fajnie, zrobimy…
– fajkanet, ma póki co (choć już widzę, że prawdopodobnie błądzę), formułę medium społecznościowego, co oznacza (być może jedynie w mojej małej głowie), że KAŻDY z Użytkowników jest koniem.
– z tą specjalistycznością konkursu to żart, prawda?
– wpis Piotra Głębokiego, akurat w tym miejscu, uważam za niepotrzebny, co nie znaczy, że dyskusję w poruszonym przez niego temacie również uznaję za niepotrzebną. Piotrek, może zrób z tego artykuł w kategorii User Voice i tam rozgorzeje(?) rozległa dyskusja.
– aktualnie, analogicznie jak Krzysiek, oficjalnie macham ręką na akcje i konkursy. To nie ma sensu. I nie wynika to z fiaska, tego konkretnego pomysłu, ale jest to trend, który widać od dawna. A skoro dobrze nam jest, jak jest i wszystko obsługuje chat, to można energię kierunkować gdzie indziej.
Życząc dobrej nocy i stosunkowo udanych niedziel pozdrawiam
Y,
No dobra, mam parę minut między urzędowymi peregrynacjami, to stuknę parę słów.
Nie wiem Janusz, gdzie widzisz tu focha. To jest po prostu konstatacja pewnego faktu. Większość komentujących dostrzega bowiem, jakby to powiedzieć, wycinek rzeczywistości.
Który to wycinek, jest – przepraszam za dosadne sformułowanie – skupiony na ćwiarteczce, w której znajduje się własna rzyć. I to jest absolutnie normalne, tyle, że jak już podsumowujemy, to może spojrzyjmy szerzej.
1. Początkujący.
Byli, są będą. Będą pytać, będą pytać o to samo. To jest ich święte prawo. Bardziej doświadczeni mają się prawo wkurzać i odsyłać do linków i to jest ich prawo. Tym niemniej myślę, że jednak większość – mimo traktowania z buta :> – odpowiedzi (i to merytoryczne!) otrzymuje. Ba, jak ktoś ładnie po polsku napisze, to jeszcze i próbki otrzyma. Ci co bardziej zdeterminowani to nawet obiecują, że napiszą potem tekst, albo zrewanżują się czymś ciekawym. Realnie ostatni kontakt z nimi jest przy PW z adresem, na który te próbki wysyłam. FYI – rozesłałem takiego tytoniu ładnych parę puszek. Ci, którzy otrzymują ode mnie próbki wiedzą, że zazwyczaj nie rozsyłam Poniatowskiego. Nie piszę, żeby się żalić – to są po prostu fakty, dla pełniejszego obrazu, jak wygląda zachęcanie do współpracy i jaka jest informacja zwrotna. I mimo wszystko uważam, że robię dobrze i że warto. Pewnie jestem frajerem.
2. Zarzut, że życie, że za trudne.
Konkursów i akcji na Fajkanecie było dużo. I to bardzo, bardzo różnych. Rozdawniczych, literackich, zdjęciowych. Każdy mógł się wykazać. Czy nakręcenie filmu jest trudniejsze od napisania ciekawej recenzji, albo zrobienia dobrego zdjęcia? Od odrestaurowania fajki i narażenia się na chłoszczącą krytykę? Jest po prostu inne. Tyle. Są tacy, którzy pisać absolutnie nie potrafią, a mówić – i owszem. Kwestia osobnicza. Czytaj: to nie jest usprawiedliwienie dla niskiej frekwencji. Były konkursy trudniejsze i o gorszą pietruszkę. Warto mieć to w pamięci, jak się zaczyna oceniać.
Kwestia życiowe – oczywiście. Fajka to przecież tylko hobby, zabawa. Bylibyśmy nienormalni, spodziewając się, że ktoś postawi konkurs hobbystyczny przed pracą, rodziną, obowiązkami. Ale wrażenie jest takie, że nikt nawet nie próbował podjąć rękawicy. I to zastanawia.
Zastanawia również dlatego, że generalnie obserwujemy na portalu fazę takiego marazmowego nasycenia – ot, wszystko już było. I nawet do pewnego stopnia ją podzielamy, bo na pewno trudniej zrobić coś świeżego i z nerwem. I dlatego w momencie, kiedy jednak próbujemy i to nie wypala – to drążymy czemu.
3. Dr Ketis napisał o tych wytrwałych. To ja też o nich napiszę. A napiszę coś, za co mnie pewnie parę osób tu znielubi, albo znielubi jeszcze bardziej, ale trudno. Otóż – jakby na Fajkanet nie sarkać, że niski poziom, że wzajemna adoracja, że cośtam – to ładne parę osób się na tym portalu dokształciło, wykształciło i wylansowało. I dobrze. Tyle, że już durne filmy fantasy uczą nas, że z wiedzą i pozycją idzie coś takiego jak odpowiedzialność. Krótko mówiąc uważam, że wypada tej całej społeczności coś dać od siebie, jak się z niej czerpało i czerpie nadal. To jest po prostu kwestia przyzwoitości. I to powinien sobie wziąć do serca każdy, kto jest na tym portalu dłużej niż chwilę.
I jeszcze dopiszę, bo widzę, że się w międzyczasie pokazała odpowiedź Grimara.
Tak to zło jest banalne. Demoniczne skończyło się na Kill’em All, żeby sparafrazować internetowego klasyka. Problem w tym, że to demoniczne jest niegroźne, bo mobilizuje. To banalne zabija po cichu. Nie będzie komu nawet łopatką przyklepać.
To zło nazwałem banalnym, bo powody dla których akcja okazała się fiaskiem są prozaiczne, i nie ma co dopisywać do nich apokaliptycznych wizji i wieszczyć pożogi.
Udało się. Przynajmniej wiem jakie jest nastawienie i podejście niektórych z nas do portalu (i o to mi chodziło). Szkoda tylko że przy okazji zostałem spostponowany, ponieważ wydawało mi się że takich sformułowań Alanie tutaj nie używamy
?
A ja uważam, że konkursy i różne wspólne przedsięwzięcia mają tutaj sens i trzeba je kontynuować. Bardzo mi się podobało kupowanie na spółkę po małych próbkach iluś tam tytoni G&H. Gdyby nie to, zapewne długo jeszcze bym po nie sam nie sięgnął i pozostał przy tanich, szczypiących w język aromatach. Kapitalne było też przesyłanie sobie coraz to bogatszej paczki, zbieranie starych fajek dla dziadka czy sprzedawanie tanio kołeczków (dzięki Juzwa!). Nie mówiąc już o spotkaniach w realu tu i ówdzie.
Bardzo żałuję, że tuż przedtem zanim wyczaiłem ten portal skończyły się konkursy giveaway i że nie zdążyłem w żadnym z nich wziąć udziału, bo choć mam dwie lewe ręce, to chętnie bym spróbował przywrócić do życia jakąś fajną fajeczkę. Również akcje-recenzje przybliżyły mi kilka ciekawych tytoni, a kilka oddaliły. Ale dzięki nim eksperymentowałem, a nie tylko kisiłem się w obrębie tak znienawidzonego tutaj TNN.
Apeluję zatem do weteranów portalu jako świeżak – konkursy naprawdę mają sens. I choć raz wyjdą, a raz nie, to warto ciągnąć dalej ten wózek, a nie obrażać się i stroić fochy.
Ralph wszystko fajnie pięknie i ładnie, ale… To, że ten konkurs poszedł słabo to jest tylko gwóźdź i to niestety nie gwóźdź programu. Coraz niższa frekwencja na konkursach jest już od jakiegoś czasu. Ludzie po prostu nie mają czasu na pierdoły (hobby) albo olewają sprawę a dla dwóch (może trzech) osób naprawdę nie ma co konkursu robić bo ani on uczestników, ani widzów nie przyciągnie. Niestety ale dobra zabawa na portalu internetowym (jakimkolwiek) kryje pod sobą reklamę, nie ma reklamy – nie ma zabawy. Pobawić w trzech to się można w ganianego na podwórku. Dla tych trzech osób lepiej już napisać artykuł jakich tu wiele o tytoniu, o fajce, o fajczarzu, fajkarzu, fabryce, wydarzeniu. Poczytają oni a później przyjdą następni, zobaczą, przeczytają, zafascynują się i to właśnie ma sens. A co do giveawaya akcja była super, ale nie jest problemem kupić za grosze fajkę na allegro czy na innym badziewiaku (allegro taniej, chyba, że masz talent do targowania się) odnowić, zrobić artykuł i rzucić tutaj.
„Żebyśmy mieli taką gorliwość przy tworzeniu filmów jak przy krytyce powyższej wynikłej z tematu braku chęci owych:)”.
Cholercia o akcji nie wiedziałem, bo na co dzień kręcę mnóstwo filmików dotyczących rekonstrukcji historycznej a i tu bym cosik odpalił, a może i nieco grosza by wpadło :)
Mój błąd bo portal nie zawsze czytam a jak już to nie wszystko.
Co do zaangażowania początkujących to nie przesadzajmy. W każdej społeczności jest tak, że są Ci co tworzą trzon – czyli Wy -, tacy którzy tylko pytają o drogę i tacy którzy kiedyś ów trzon sami będą tworzyć. Nie każdy ma czas, chęci i umiejętności by szukać wiedzy samemu dlatego też odpowiedzi trzeba ważyć (wskazać, odpowiedzieć lub po prostu zignorować) i mieć zrozumienie dla innych.
Co do konkursów widziałem ich tutaj wiele i uważam że są potrzebne i wychodzą zwykle wspaniale.
ps sam zapalony akcją 7 wspaniałych przeryłem film od deski do deski nie wspominając o polsko i anglojęzycznych stronach w poszukiwaniu odpowiedzi co przyznam sprawiło mi równie wielką frajdę jak zapalenie gratisowej próbki wyczekiwanego tytoniu :)