Moje fajki to emocje

21 maja 2010
By

Nie mamy w kraju wielu fajkarzy-amatorów. Mógłbym policzyć ich na palcach jednej ręki. Jednak nie ilość się liczy, a jakość. A z tym jest o wiele lepiej. Przedstawiam Wam Tomka Zembrowskiego – inżyniera budownictwa, aktywnego działacza fajkowego, naszego kumpla fajczarza, a także właśnie fajkarza-amatora.

Fajkanet: Tomku, na początek pytanie najważniejsze – jak zaczęła się Twoja przygoda z fajką?

Tomasz Zembrowski: Fajka interesowała mnie zawsze. Jednak nie była to fascynacja kojarząca się z zapachem kultowej już dzisiaj Amphory (której nigdy nie miałem okazji nawet w dzieciństwie poczuć ani po dziś dzień palić); fascynował mnie przedmiot – drewniana forma oraz sama czynność palenia, która zawsze kojarzyła mi się relaksem i spokojem. Paląc papierosy, miałem w domu zagorzałego przeciwnika tego nałogu – moją żonę. Kiedyś zapytałem ją, co by powiedziała na to, bym palił fajkę? Zaskoczyła mnie odpowiedzią: dziadek palił zawsze fajkę, kojarzy jej się dobrze – więc czemu nie? Lepsze to niż papieros. To był impuls do spróbowania.

Zanim zapaliłem pierwszą w mym życiu fajkę – czytałem sporo w Internecie na ten temat. Efektem tego, był zakup w warszawskim sklepie „Fajka” mojej pierwszej fajki – wrzoścowa Adventure. Dodam, że po dziś dzień nie wiem jak smakuje fajka wykonana z innego drewna – palę wyłącznie wrzoścowe. Pierwszym tytoniem doradzonym przez panią z tego sklepu był W.O. Larsen – Mellow & Tasty, który szanuję do dzisiaj i jak mam możliwość to chętnie go zapalam.

F: Czujesz się bardziej fajczarzem, czy fajkarzem?

TZ: Zdecydowanie fajczarzem. Nie tylko palę fajki. Również je kolekcjonuję. Ze zbioru, który posiadam palę kilkanaście, może dwadzieścia kilka; pozostałem leżą i czekają – może kiedyś po nie sięgnę. Fajczarzem też dlatego, że nie ograniczam się tylko do palenia – czytam, poznaję ludzi, wyjeżdżam, chłonę wszystko co z fajką się wiąże. Fajkarz też, lecz amator – hobbysta – tak bym to nazwał. Nie zajmuję się tym zawodowo, nie muszę tego robić – jest to moją pasją.

F: Gdy rozpoczynałeś działalność fajkarską, byłem jednym z licznego grona osób przyglądających się i dopingujących na forum FMS. Od samego początku Twoje fajki urzekały. Powiedz – ile w nich sztuki, a ile rzemiosła?

TZ: Dzięki takim ludziom jak Ty i inni, którzy mi kibicowali, radzili i wspierali nie poprzestałem na pierwszej próbie. To jest jeden z bodźców, który mnie motywuje. Te pytania – „co dalej?”, „czy dam radę zrobić taki, czy inny kształt?” oraz „spróbuj tego, może wyjdzie lepiej” – to jest ogromna siła, która mobilizuje do działania.

W zasadzie nie mam moralnego prawa o sztuce się wypowiadać. Powiedziałbym że moje fajki to emocje – pod ich wpływem one powstają. A rzemiosła jest w nich tyle, ile potrafię z siebie dać. Rzemiosło fajkarskie – to jest coś, nad czym się pracuje chyba do końca. Ja jestem na początku tej drogi. Dzięki podpowiedziom kolegów fajkarzy i fajczarzy – ewoluuje ono z każdą fajką.

F: Fajki wykonane Twoimi rękoma w udany sposób łączą klasykę z nowatorskim, nieco krzykliwym (w dobrym tego słowa znaczeniu) podejściem do tematu. Starasz się wypracować własny styl? W którą stronę pójdziesz?

TZ: Styl nie jest efektem realizacji wcześniej ustalonego planu. Jest raczej wynikiem tego co stworzę. Niektórych Mistrzów fajki można rozpoznać po charakterystycznych im stylach. U mnie na to jest za wcześnie. Sam nie wiem jaki kierunek obiorę.

F: Jest jednak coś buńczucznego w Twoich fajkach, nawet w tych, w których bardzo mocno widoczna jest klasyka. Łamiesz proporcje, podchodzisz niestereotypowo, a przy tym szanujesz fajkarską tradycję. Jest w Twoich dziełach jakaś myśl. Kiedy więc porwiesz się na jakiś autograf?

TZ: Odpowiadając na pytanie o autograf, mogę powiedzieć, że każda z moich fajek jest na swój sposób autografem. Bierze się to stąd, że jak sam zauważyłeś, bazując na klasyce, modyfikuję ją na swój sposób. Szanuję klasyczne kształty, są doskonale przemyślane, praktyczne i… są doskonałym punktem wyjściowym do dalszych modyfikacji.

F: Bycie „fajkarzem-amatorem”, jak sam o sobie mówisz, pozwala Ci chyba na pewną dozę swobody twórczej? Nie musisz czuć się skrępowany sztywną myślą fajkarską, to prawda?

TZ: W zasadzie każdy ze współczesnych fajkarzy ma nieograniczoną swobodę. Fajczarze na całym świecie akceptują i jednocześnie oczekują czegoś nowego. Naturalnie, klasyka przede wszystkim, ale swoboda czasem też jest mile widziana. Myślę, że bycie fajkarzem amatorem daje mi możliwość pewnej swobody twórczej, nieograniczonej wypracowanym stylem (którego jeszcze nie określiłem). Czasem wręcz ćwicząc i eksperymentując, odnajduję ciekawe rozwiązania – to przywilej amatora.

F: Jaki jest sposób na dobrą fajkę?

TZ: Nie wiem.

F: Jak dobierasz materiał?

TZ: Materiałem są klocki z Hiszpanii od Jaume Homa. Na dzień dzisiejszy tylko z tego źródła biorę materiał, choć planuję zakupy z innych miejsc. A dobór materiału na konkretną fajkę odbywa się właśnie na podstawie emocji. Czasem mam nastrój na coś prostego, czasem znowu chcę by było trudniej lub łatwiej – to jak się czuję w momencie sięgania po klocek decyduje o tym, który wezmę. Czasem mam w głowie pomysł na kształt i wówczas szukam takiego materiału, który może pasować do pomysłu.

F: Skąd czerpiesz pomysły?

TZ: Na pewno inspiracji szukam w wielu miejscach. Obserwuję sklepy oferujące dzieła Mistrzów; przeglądam katalogi i albumy. Nie kopiuję – bo nie potrafię; raczej zbieram pomysły i potem z nich coś kreuję i przelewam to na papier, a w końcu na klocek.

F: Co chciałbyś powiedzieć przez swoje fajki? Co wyrażają? Albo – jak sam wyrażasz się przez nie?

TZ: Wolałbym odpowiedzieć, że wyrażam coś poprzez sam fakt robienia fajek. A mianowicie chodzi mi o to, że jest to niejako pokaz tego, „że można”. Mam nadzieję, że moje fajki są głosem nawołującym do podjęcia prób z wrzoścem. Wierzę, że któregoś dnia pojawi się takich osób więcej. Nie chodzi tu o komercjalizację fajkarstwa; nie chodzi tu o tworzenie marek i konkurowanie z Mistrzami z Przemyśla. Raczej nazwałbym to uwolnieniem energii. Mistrzowie polscy to marka, to tradycja, to właśnie wspomniany wcześniej jakiś styl (odpowiedni dla każdego z nich); fajki moje są czymś innym. Niby tradycyjne, a trochę odbiegające od klasyki. Są w nich elementy, które można nazwać niedoskonałością, może wadą; a jednak – łamią klasykę. Są niepowtarzalne.

Marzy mi się sytuacja, kiedy to w Polsce będzie amatorów kilkunastu, może kilkudziesięciu; tak jak to jest obecnie np. USA gdzie amatorów-fajkarzy jest kilkuset.

F: Czy zachowałeś którąś z fajek wykonanych własnoręcznie? Jeśli tak, to co palisz?

TZ: Tak, zachowałem dwie. Moją PIERWSZĄ oraz drugą – która nie podoba mi się dzisiaj. Myślę o przerobieniu jej choć nie mam energii by za to się zabrać. Poprawianie jest trudniejsze, niż tworzenie na nowo. Kiedyś to zrobię. Pozostałe, które w mojej ocenie nadawały się do pokazania – już znalazły lub jeszcze czekają na swoich nowych właścicieli. Nie palę w tych, które zostawiłem sobie – pierwsza ma wymiar symboliczny. A druga? Nie palę w fajkach, które mi się nie podobają.

F: Czy fajka jest dla Ciebie przedmiotem, który umożliwia kontemplację, czy wolisz raczej by towarzyszyła Ci w codziennych czynnościach? A może jest dodatkiem maksymalizującym inne przyjemności – filmy, książki?

TZ: Po trochę jedno i drugie. Nie wyobrażam sobie palenia w pracy czy podczas wykonywania jakichś czynności. Kiedyś nawet spróbowałem – nigdy więcej. Owszem, jest dym, jest tytoń i fajka – ale nie ma przyjemności. Zdecydowanie preferuję palenie w spokoju; czy to samotnie (co czynię najczęściej) czy w towarzystwie. Z reguły samotne palenie połączone jest z czytaniem – i to jest właśnie ta chwila kontemplacji podczas palenia.

F: Nie mogę nie spytać o losy Synjeco Polska. Sprawa ostatnio przycichła. Jaki jest tego powód?

TZ: Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko w jeden sposób. Pomysł powstał i rozpoczęła się jego realizacja. Niestety utknęliśmy w biurokratycznym i formalnym labiryncie. Wszystko jest na dobrej drodze. Niestety trudności, jakie napotkaliśmy, skutecznie opóźniły moment startu. Nie wątpię, że to nastąpi, jednak nie chciałbym popełniać drugi raz tego samego błędu podając termin. Jeśli Synjeco Polska ruszy, fajczarze w Polsce dowiedzą się o tym natychmiast. A póki co, proszę wszystkich o cierpliwość.

F: Aby tradycji stało się zadość, poproszę jeszcze kilka słów o fajkanecie. Odwiedzasz, podczytujesz, to wiemy. Ale co sądzisz o tej inicjatywie?

TZ: Fajkanet jest doskonałą inicjatywą. Stanowi swego rodzaju przeciwwagę dla jedynego już w języku polskim źródła informacji – forum fajkowego FMS. To dobrze. Forum, to wymiana informacji, a fajkanet daje możliwość publikacji różnych opracowań. To zmiana formy. Tak jak i w fajkach, tak w życiu uważam, że zmiany napędzają rozwój. Zaglądam tu codziennie i z przyjemnością czytam.

F: Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów!

Rozmawiał Emil Strzeszewski

Tags: , , ,

6 Responses to Moje fajki to emocje

  1. Alan
    Alan
    21 maja 2010 at 17:10

    Wiedziałem, że wywiad z Tomkiem to tylko kwestia czasu ;) Nie spodziewałem się jednak, że tak szybko nadejdzie.

    Co do Synjeco Polska – biorąc pod uwagę, że tyle ciężko dostępnych tytoni zniknęło z allegro, owa inicjatywa będzie prawdziwym strzałem w dziesiątkę.

    • Rheged
      21 maja 2010 at 21:15

      Im później, tym gorzej! Na świeżo ma być, z wykopem, z myślą! Tomek ma dużo do powiedzenia i to nie tylko jeśli chodzi o same fajki. Ciekawa osobowość, miło mi się rozmawiało :)

  2. sat666sat
    sat666sat
    21 czerwca 2010 at 21:24

    Super człowiek – pełen pasji i sposobu na życie. Oby więcej takich ludzi rodziło się z pasją!

  3. tower
    tower
    11 października 2010 at 12:05

    Gdzie można obejrzeć te fajki? W jaki sposób skontaktować się z ich twórcą, jak zakupić?

    • Rheged
      11 października 2010 at 12:22

      A w Fajkowych linkach na kładce u góry strony można znaleźć całkiem niezły katalog stron, w tym i Tomka.

      • tower
        tower
        11 października 2010 at 12:39

        Dzięki :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*