Fajka pokoju czyli kupiłem cudo

19 marca 2014
By

Infanterie Regiment 455 czyli 455 pułk piechoty Wehrmachtu powstał 26 sierpnia 1939r. W skład pułku wchodziły trzy bataliony. A on sam wchodził w skład 255 dywizji piechoty. Dywizja początkowo stanowiła rezerwę 6 armii. W 1940r. w trakcie kampanii zachodniej stanowiła rezerwę grupy Armii B.

Szlak bojowy pułku począwszy od zasilenia sił okupacyjnych Protektoratu Czech i Moraw, skierował się w kwietniu 1940r. wraz z frontem nad Moze. Po walkach wokół Brukseli, regiment dotarł na wybrzeże Dunkierki. W sierpniu dywizja weszła do Bordeaux.

Z początkiem marca 1941 r. wraz z 134 dywizją trafiła do Polski (wtedy Generalnej Guberni) aby stamtąd 22 czerwca 1941r. wyruszyć na wschód w ramach operacji Barbarossa. Po początkowych sukcesach na łuku Vlodava, był marsz na Bobrujsk, Rohaczew. Pod Smoleńskiem dywizja stanęła we wrześniu. Opór obrońców w rejonie Volokalamsk przyniósł niemieckiemu najeźdźcy ciężkie straty. W grudniu 1941 dywizja została zluzowana z pierwszej linii. Nie był to świąteczny prezent, a konieczność. Były to ostatnie święta Bożego Narodzenia dla Infantry Regiment 455.

Później był tylko odwrót. Medyn, Juchnow i rozpaczliwa obrona pod Gshatsk.
W 1942 roku 455 pułk piechoty rozwiązano.

Po walkach pod Charkowem przestała też istnieć 255 dywizja. Pozostałych żołnierzy przydzielono do 4 Armii Pancernej. W 1943, po wyniszczającej i nieudanej ofensywie na łuku Kurskim, największej bitwie pancernej, 4 Armia Pancerna  została rozwiązana. 2 listopada 1943 ocaleli żołnierze piechoty zostali wcieleni do Korpusu Dywizji B. Bogaty szlak bojowy tego pułku nie był wyjątkiem na tle innych, był typowym dziełem wojennej zawieruchy, a ta, konsekwencją szaleństwa pewnego kaprala o niezaspokojonych ambicjach.

Kapral ów oprócz ambicji miał niezaspokojony głód. Głód nikotynowy. W młodości ów wiedeński malarz palił nałogowo (ok. 40 papierosów dziennie). Nałóg rzucił w ramach oszczędności. Do dziś jest uważany za pierwszego przywódcę kraju, który był otwartym przeciwnikiem palenia i podjął systemową próbę walki z nałogiem własnego narodu. Systemową, bo oprócz zachęcania bliskiego otoczenia do niepalenia, władza pozwoliła mu uruchomić prawdziwą machinę propagandowo-antynikotynową.

Do walki z palaczami wmieszał nazistowską politykę rozrodczą, politykę zdrowotną, higienę rasową, ogromną kampanię propagandową, aż wreszcie szereg ustaw antynikotynowych, w tym ustaw ograniczających palenie m.in. w armii.

Miarą skuteczność tych działań niech będzie fakt, że najbliższe otoczenie führera  paliło z uwielbieniem. Publicznie palił Goering, Borman, Magda Goebbels oraz ukochana Ewa Braun, nad czym Adolf głęboko ubolewał.

Plany miał ambitne to tego stopnia, że postanowił po wojnie wprowadzić całkowity zakaz palenia tytoniu w armii.

No i przegrał. Przegrał wojnę, przegrał też z tradycją. Paradoksalnie, tytoń był najpopularniejszą używką w niemieckiej armii, palony na różne sposoby zarówno przed wojną, jak i podczas I i II wojny. Jedną z nich cieszącą się dużym wzięciem było palenie fajki. Fajka, obok cygara była towarzyszką nie tylko niemieckich mundurów.

Cygara wśród wyższych oficerów należały do mody obowiązującej, stanowiąc o ich zamożności. Fajka doczekała się większej popularności. I niekoniecznie dlatego, że w odróżnieniu od papierosa ukrywała czerwone światełko żaru przed uzbrojonymi w lunetę oczami snajpera nocą w lasach Hürtgen, ale głównie dlatego, że oprócz przyjemności palenia, fajka dawała zajęcie. Własnoręczne wytwarzanie, palenie i dbanie o fajkę było relaksem i sposobem na zabicie czasu we frontowych okopach.

Na papierosy i fajki wojsko miało deputat. Trafiały na generalskie biurka oraz do żołnierskich chlebaków. Typowe biliardy o małej ładowności i zbieżnym ustniku. Prostota i pragmatyzm. Nazywano je potocznie bruyerkami. Do tego zapałki lub benzynowe zapalniczki. Klasyka gatunku. Tytoń z mieszczącego się wygodnie w kieszeni bluzy mundurowej kroju M38, metalowego pudełka w kolorze złotym z napisem Edelblatt lub z ceramicznego od J. Goldfarb ze Stargardu. Jeżeli było się oficerem, wtedy przydziałowy tytoń Dunhill mógł trafić do fajki specjalnej. Takiej fajki nie kupowało się w wojskowej kantynie. I nie była to też „przydziałówka”.

Na wigilijnym spotkaniu przy dźwiękach„O Tannenbaum, o Tannenbaum, Wie grün sind deine Blätter!”,  śpiewanych przez zluzowany na czas świąt garnizon,  szpakowaty major w nienagannym wyjściowym mundurze i niezachwianym morale otrzymał przygotowany specjalnie dla niego upominek. Fajkę pułkową.

DSC_0522

Nawet jeżeli obdarowany wcześniej nie palił, to po otrzymaniu takiego prezentu zaczął. Przynajmniej spróbował. Czy miał okazję nacieszyć się podarunkiem, rozsmakować, doświadczyć zażywania relaksu z fajeczką – nie wiadomo. Możliwe, że tylko nerwowo spopielał przydział tytoniu, kojąc stres powodowany przez położenie, w jakim znalazł się jego regiment.

Wszak były to ostatnie święta 455 pułku piechoty. Nie wiadomo też jaki los spotkał samego pułkownika. Pułkownika, bo w święta przyszedł rozkaz jego awansu (fajka była tylko dodatkiem do niego).

Wiadomo natomiast co stało się z bohaterka mojej krótkiej, historycznej dykteryjki.

Zamiłowanie do fajki i historii oraz szczęśliwe zrządzenie losu pozwoliło mi pisać te słowa trzymając w dłoni fajkę zdobną w symbol wrogiego totalitaryzmu minionej epoki, zanurzając się myślami w oparach przeszłości i smacznego dymu.

DSC_0516

DSC_0506

Tags: , , ,

39 Responses to Fajka pokoju czyli kupiłem cudo

  1. wulf
    19 marca 2014 at 08:53

    Szczerze powiem – mam nadzieję, że pierwotny właściciel fajki… cóż, dusił się przy niej, język miał sztywny od tytoniu, kondensat mu uprzykrzał życie, wyciory mu się łamały i ogólnie palenie było dla niego udręką. Bo na to zasłużył.

    A inna sprawa – nie wiem czy bym z tej fajki, teraz, palił… jak zrozumiałem autor tekstu pali z niej. Jakoś tak dziwno i straszno mam wrażenie, że się z niej musi palić.

    • Zyrg
      Zyrg
      19 marca 2014 at 09:15

      Chyba, że słomę z fotela lotniczego ;)

  2. Damien
    Damien
    19 marca 2014 at 09:28

    No cóż pogratulować zakupu, kawał historii. I tak samo jak cieszę się z ruskiego złota którym moja babcia wciąż mnie obdarowuje, tak samo szybko liczę walutę za nie uzyskaną u złotnika.
    Fajka ma w sobie coś ale ja osobiście pchnąłbym ją na ebay i zamienił na coś bardziej poprawnego historycznie.
    Choć fajnie jest znać obie strony medalu, a tak na marginesie, wyłączając całe to wrogie zachowanie Niemców to uważam że jak do tej pory Niemcy III rzeszy mieli najlepiej skrojone mundury i gdyby nie zła sława kriegs marine, to pewnie na moim jachcie nosiłbym tą białą czapkę kapitańską :)

  3. golf czarny
    19 marca 2014 at 09:57

    Niestety nie podoba mi się symbolika tej fajki. Jest na niej symbol nazistowski. Reprezentuję, moim zdaniem zdrowe obrzydzenie zarówno do symboliki (która jest nieodłączną częścią propagandy) nazistowskiej jak i stalinowskiej.
    Osobiscie uważam,że te dwa reżimy pozbawiły Europę (szczególnie Europę Srodkową ) szansy na stabilny rozwój i dobrobyt,co się odciska szczególnie w losach osobistych.

  4. MM
    MM
    19 marca 2014 at 10:11

    mi również nie przypadła fajka do gustu. Czymś innym jest bowiem zbieractwo (niezależnie czy przyjmie postać amatorskiego kolekcjonowania przedmiotów czy profesjonalnego muzeum)a czymś innym codzienne, jeśli tak mogę powiedzieć, korzystanie z przedmiotów naznaczonych zbrodniczym symbolem. Tak jak nie wyobrażam sobie chodzenia w chłodny dzień w płaszczu z emblematami SS czy jedzenia nożami opatrzonymi w swastykę tak i używanie takiej fajki wydaje się nie do zaakceptowania.

  5. miro
    19 marca 2014 at 10:58

    Odnosząc się tylko pośrednio do tekstu – to jest stąpanie po jednak cienkim lodzie. Nawet jak się nie załamie, to ślisko. To, że symbolika nazistowska wywołuje skojarzenia i reakcje dość naturalnie i jednoznacznie negatywne – nie powinno dziwić. Dziwne byłoby, gdyby wywoływała jakiekolwiek inne. Idąc tym tropem już bardziej ekstremalnie, wypadałoby bojkotować produkty Hugo Boss, Ford, ThyssenKrupp, BASF… litanię można ciągnąć w nieskończoność. Jednak historia czy korzenie przedsiębiorstw vs. symbolika „podawana” wprost to jednak zupełnie różne rzeczy. Ja – nie ukrywam – miewam z tym problemy. Lubię muzykę Motörhead. Ale zamiłowanie frontmana do hitlerowskich mundurów jest powszechnie znane. I, mimo, że twierdzi: „gdyby armia izraelska miała tak skrojone stroje, to bym je nosił” oraz „to tylko sposób ubierania, żaden ze mnie nazista”… to jednak mam z tym problem.

    • wulf
      19 marca 2014 at 12:10

      miro, u mnie to nie tak – ja nie mam nic przeciwko producentowi tej fajki (z resztą autor chyba go nie wskazuje – jakiś no name :) ), raczej przeciwko symbolowi na niej. Tej glapie, która zepsuła wszystko. Która powoduje, że dym z fajki… cóż, nabiera złych skojarzeń.

      Fajkę bez tego symbolu, od tego samego producenta, zapewne gdyby mi wpadła w łapy… cóż, używałbym.

      • miro
        19 marca 2014 at 12:11

        … Ale ja pisalem zupelnie obok Twojego komentarza :)

        • wulf
          19 marca 2014 at 12:37

          Raczej pod, a nie obok ;)

  6. Mikael Candlekeep
    Mikael Candlekeep
    19 marca 2014 at 11:27

    Hmmm, patrząc oczami rekonstruktora (trochę siedzę w tym temacie), to – o ile fajka jest oryginalna (mam lekkie wątpliwości, ale o tym poniżej) – pozostaje szczerze gratulować i równie mocno zazdrościć :)
    Patrząc oczami Polaka – czułbym jednak niesmak z używania tej fajki na codzień. Byłoby to dla mnie niezręczne, gdyż fajka z założenia służyć ma relaksowi i towarzyszącej mu błogości, a z symbolami terroru, jakiego doświadczył nasz naród – ta błogość jakoś nie idzie w parze. Wszystko jedno, czy chodzi o swastykę, runy czy sierp i młot.
    No, ale fant zacny.
    Dwa słowa o moich wątpliwościach. Czy masz Suberbasie jakieś potwierdzenie oryginalności fajki? Tak pytam, bo dotychczas nie spotkałem się z dokumentami ani z fotografiami ukazującymi tego typu przedmioty aż tak „ostentacyjnie” oznakowane. Pomijam zegarki SS, których pełno na allegro, bo… no bo nie warto o nich wspominać ;)
    Inna sprawa, że nie zgłębiałem tematu fajek oficerskich, zatem skoro jest okazja poszerzyć wiedzę, to czemu nie skorzystać :)

  7. Grimar
    Grimar
    19 marca 2014 at 11:29

    Semiotyka powiada, że znak zależy od podmiotu odbierającego ów znak. Osobiście z taką fajkę publicznie w kawiarni bym nie palił. Ale w domu nie miałbym oporów moralnych, choć pewnie zostawiłbym ją jako muzealny okaz lub sprzedał z zyskiem. Ewentualne palenie takiej fajki odbierałbym jako intrygujące obcowanie z historią, a nie jako gloryfikowanie narodowego socjalizmu.

    • Zyrg
      Zyrg
      19 marca 2014 at 11:51

      Ale to jak: zapadasz się w fotel, zaciągasz wonnym dymem, mrużysz oczy i zamyślasz, że z tej fajki palił, relaksując się, degenerat dowodzący bandą zbirów, i podczas tego relaksu przy przydziałowym dunhillu podpisuje rozkaz ataku na bandę przestraszonych kolesi, którzy mieli pecha urodzić się nie w tym kraju, nie z takim kolorem oczu i nie w tej grupie etnicznej? Nie relatywizujmy zła. Miejsce tych panów, ich trosk i zmartwień, nagród i prezentów jest na śmietniku historii.

      • Grimar
        Grimar
        19 marca 2014 at 12:10

        Dlatego napisałem, że pewnie bym z niej nie palił, ale nie potępiałbym osoby, które by paliły. Chodzi o to, że ten przedmiot ma historię – w tym wypadku pełną grozy – historie która odnosi się do dość skomplikowanej przeszłości, pełną różnych półcieni, i ten przedmiot jest pewnego rodzaju świadectwem całej machiny ideologicznej, tak totalnej i zafiksowanej, że aż odciska się na drobnych przedmiotach użytkowych. I w tym wypadku palenie z takiego przedmiotu – lub choćby samo posiadanie – jest namacalnym kontaktem z taką historią, co nie oznacza gloryfikacji tamtej rzeczywistości. Jakościowo to się nie różni od zwiedzania różnych muzeów, oglądania i dotykania (uwaga na alarm i ochronę!) różnych przedmiotów, które mają swoją mniej lub bardziej niechlubną historię.

    • MM
      MM
      19 marca 2014 at 11:58

      semiotyka semiotyką ale zapominasz, że znak może być godłem, herbem, flagą etc. a te często są „sformalizowane” (vide Konstytucja RP)

      • Grimar
        Grimar
        19 marca 2014 at 12:13

        Oczywiście, znaki mogą być sformalizowane, ale to nie znaczy, że mają dla wszystkich obiektywne znaczenie. Dla niektórych krzyż na ścianie jest symbolem miłości i oddania życia za innych, a ale innych jest on znakiem panowania konkretnej instytucji.

  8. pigpen
    pigpen
    19 marca 2014 at 11:51

    Przeczytałem i powiem, że nigdy nie chciałbym mieć takiej fajki (nawet w celach zarobkowych), nigdy bym o takiej fajce nie napisał i nigdy bym w takiej fajce nie zapalił. Przykro mi.

    Nie podoba mi się, że symbol nazistowski zawisł na pierwszej stronie mojego ukochanego portalu.

    Przykro mi także względem autora tekstu, że tak ostro, ale nie potrafię przejść obojętnie (choć starałem się powstrzymać).

    Pozdrawiam

  9. Tupador
    Tupador
    19 marca 2014 at 12:55

    Podzielam wszystkie wyartykułowane tutaj negatywne odczucia, dotyczące fajki opatrzonej emblematem ucieleśniającym niemieckie zbrodnie. Równocześnie zwracam się do autora z prośbą, by zmienił tytuł swojego artykułu. Bo ta fajka to przecież nie fajka pokoju, lecz symbol totalitaryzmu i wojny, więc raczej fajka wojenna. A przy tym żadne cudo z punktu widzenia fajkarstwa i fajczarstwa. Cała rzecz pasuje do jakiegoś działu ciekawostek – na pewno nie do „Kupiłem cudo!”. Nb. interesujące byłoby w takim dziale pokazanie również innych fajek, wykorzystanych do reklamy (i propagandy) wydarzeń, instytucji itp.

  10. superbas
    19 marca 2014 at 12:58

    No i muszę się tłumaczyć. Od razu napisze, że nikomu nie musi być przykro, że symbole nazistowskie zasłużenie budzą złe emocje. Zwłaszcza u nas Polaków. Co do tego nie ma wątpliwości. Nie jest to moja ulubiona fajka, zapalona została z ciekawości. Jestem pasjonatem historii, od lat zajmuje się rekonstrukcjami historycznymi gdzie zajmuje się tylko armią amerykańską. Ale jestem kolekcjonerem i wyszedłem z założenia, że egzemplarz jest ciekawy i warty pokazania. Pamiętajmy – z pewnością z tej fajki nikt nikogo nie zastrzelił. Przedmioty nie są złe, to ludzie bywają źli.

  11. ANDYWOODS
    19 marca 2014 at 14:35

    „Wojna jest najgorszym sposobem gromadzenia wiedzy o obcej kulturze.”
    Stanisław Lem
    Chciałem nie komentować ale nie wytrzymałem.
    Jestem w stanie patrzeć na nazistowską symbolikę w przypadku wyjawiania prawdy i jej piętnowania. Natomiast (cytując autora)”…trzymając w dłoni fajkę zdobną w symbol wrogiego totalitaryzmu minionej epoki, zanurzając się myślami w oparach przeszłości i smacznego dymu.” jest już nie do zaakceptowania.
    Natomiast nadanie artykułowi tytułu „Fajka pokoju…” to już kuriozum!
    Mam nadzieją, że niedługo znowu z ochotą zapalę fajkę. Na szczęście pamięć mam coraz gorszą i to mi pomoże.

  12. Alan
    19 marca 2014 at 15:38

    Po pierwsze: wpis jest świetny, ale chciałbym wiedzieć, ile w nim jest prawdy (i skąd), a ile fantazji autora.

    Po drugie: jakbyś @superbasie nie napisał o fajce pokoju (!?) i rozkoszowaniu się dymem z nazistowskiej fajki (ja wiem, że to możliwe, ale budzi za dużo podtekstów), to myślę, że nie musiałbyś się z niczego tłumaczyć.

    I za Grimarem – I w tym wypadku palenie z takiego przedmiotu – lub choćby samo posiadanie – jest namacalnym kontaktem z taką historią, co nie oznacza gloryfikacji tamtej rzeczywistości. – Amen.

    • MM
      MM
      19 marca 2014 at 15:56

      widzisz Alan, problem polega na tym, że Grimar się myli. Tak, to prawda: nie musi posiadanie i używanie(!) takiego przedmiotu oznaczać gloryfikacji, może być po prostu wynikiem np. lekkomyślności.
      Nie zauważacie, że fajka oprócz tego, że jest nośnikiem pewnego symbolu spełnia jeszcze rolę użytkową. I jakoś nie wyobrażam sobie wykorzystywanie tak oznaczonego przedmiotu w oderwaniu od znaczenia, które niesie. Notabene to pogląd ten podziela polski ustawodawca: 256 kk, zwróćcie uwagę na enumeratywne wyliczenie z paragrafu 3 (kolega @superbas jest kolekcjonerem, o czym też należy pamiętać)

      • Alan
        19 marca 2014 at 16:15

        Ja myślę, że tu wszystko rozbija się o te nieszczęsne określenia, o których napisałem powyżej. Chyba że palenie z takiej fajki jest rozpowszechnianiem treści faszystowskich (w miejscu publicznym – pewnie tak, tak samo jak założenie munduru).

      • Grimar
        Grimar
        19 marca 2014 at 17:00

        Myślę, że należy odróżnić historyczny artefakt, de facto zabytek, na którym wyryte są nazistowskie symbole, od sytuacji, w której ktoś obecnie wyprodukowałby całkiem nową fajkę, i umieścił na niej takowe symbole i z tego palił. Czy muzea, w których prezentowane są artefakty z III Rzeszy propagują nazizm?

        • MM
          MM
          19 marca 2014 at 17:22

          oczywiście, że nie. Dlatego zwróciłem uwagę na użytkowe walory fajki. Używanie (publiczne rzecz jasna) przedmiotów tak oznaczonych w celach innych niż edukacyjne taką propagandą będzie – inna rzecz czy świadomą.

  13. JerzyW
    19 marca 2014 at 16:47

    Powiem krotko. Znam dosc niezle historie ostatniej wojny. Gdyby to byla fajka z symbolami SS to bym prosil admina o interwencje. Jesli jednak pierwszym wlascicielem tej fajki byl polkownik Wehrmahtu to traktuje caly artykul jako ciekawostke historyczna ..

    • Zyrg
      Zyrg
      19 marca 2014 at 21:58

      Te zastępy wcielonych z poboru Bauerów i Mullerów oczywiście przez niespełna 6 lat rżnęły w karciochy, popalały fajeczki, statystowały w filmach propagandowych i z bananem na pyskach maszerowały polnymi drogami dziarsko śpiewając: „Gdy zbójcerze idą drogą, ziemia dudni im pod nogą…”?

  14. golf czarny
    19 marca 2014 at 17:33

    Jerzy problem jest w swastyce a nie szczególnie w Wermachcie. Chociaż Wermacht popełniał zbrodnie także i to liczne. Swastyka to przecież symbol nazizmu a runy tylko jednej z organizacji. Nie odróżniam szczególnie kwestii zabytku ( zabytek postrzegam jako DOBRO kultury)od przedmiotu propagandowego. Dla mnie ten symbol deprecjonuje przedmiot. Powoduje ,ze przestaje być DOBREM kultury i to niezależnie ile można za niego uzyskać na aukcji.
    Być może relatywizacje, które opowiadają rockmeni aby wyjaśnić , w moim odczuciu niezdrową fascynację przedmiotami nazistowskimi , wynikają z łaskawości nazistów wobec ich narodów. Jeżeli każda amerykańska lub angielska rodzina dotknięta byłaby osobiście przez zbrodnie Niemców z pewnością inaczej by do tego podchodzili.

    • miro
      19 marca 2014 at 18:41

      Golfie, Lemmy to Anglik.

      • miro
        19 marca 2014 at 18:50

        Zeżarło mi częśc komentarza. W sumie to na szczęście, bo lepiej że go nie ma :D I tak dyskusja jest hmmm… interesująca.

  15. JerzyW
    19 marca 2014 at 18:37

    Golf, moze zabrzmnie cynicznie, ale musze to powiedziec.

    Zmeczony k**a jestem permanetnym odwolywaniem sie do przeszlosci w kontekscie naszego obecnego jestestwa polskiego. Gdyby nie tragedia II wojny swiatowej, to dzis w Europie nie byloby takiej wolnosci i swobody jako mozemy doswiadczac, nie zwracajac nawet na to uwage. Wszak wydaje nam sie to takie naturalne!! To poprostu wynika z traumatycznych doswiadczen obu stron. Wszytsko ma swoj sens i kazdy z nas, zarowno jako pojedynczy czlowiek, jak i czlonek spoleczenstw czy narodow podlega pewnym regulom. Proces historyczny jest czyms stalym dla wszelkich konstruktow spolecznych. Przepraszam za jezyk, byc moze nieadekwatny do sytuacji, ale wali mnie to czy w 2014 roku, ktos nabywa fajke z symbolami nazistowskimi, bo jest to zupelnie nieszkodliwe. Nikt nigdy, bedac przy zdrowych zmyslach, nie powie ze to propagowanie nazizmu, a nawet jak to co? Nazizm, jaki znamy z historii ma sie tak do wspoczesnych realiow tak jak najazdy mongolow na Europe w poznym sredniowieczu. Nijak! Patrzmy w przyszlosc i wyciagajmy wnioski, a nie ulegajmy histerii i populizmowi. Ja wiem, ze jestesmy (my POLACY) wciaz narodem „wschodu” i emocjonalnie ulegamy pewnym stereotypom. Ale to bez znaczenia tak naprawde…
    Kilka tygodni temu zrobilem z para niemieckich fanow off-roadu ponad 3000 km po pustyniach Omanu i ani przez chwile nie mialem odczucia ze jade z „wrogami”. To wlasnie benefit traumatycznej przeszlosci, ktora oba narody przezyly i dzieki Bogu wyciagnely wnioski… Niech owa wehrmahtowska fajka smakuje nowemu wlascicielowi jak najlepiej.. Ja jednak nadal jednak pozostane przy swoich starych fajkach angielskich.. :D

  16. JerzyW
    19 marca 2014 at 18:40

    Wypilem kilka win bialych z Nowej Zelandii, wiec prosze o wyrozumialosc w kwestiach stylistycznych i gramatycznych moich wypowiedzi dzisiaj :)

  17. golf czarny
    19 marca 2014 at 19:43

    Zdecydowanie się z Tobą JerzyW nie zgadzam. Chodzi o to czy że suma historii osobistych tworzy historię jako taką. Mi swastyka kojarzy się z krzywdami jakie członkowie mojej rodziny doznali od nazistowskiego państwa, którego symbolem była swastyka ale także z podstawowym założeniem doktryny tego państwa ,ze Polacy są niższymi istotami i mają spełniać rolę niewolników. Wbrew naszemu dzisiejszemu spojrzeniu na politykę to założenie było konsekwentnie wcielane w życie.
    Pozostaje jeszcze kwestia podstawowej lojalności. Uważam,że gdyby polscy lotnicy lub żołnierze spod Monte Casino znali przyszłość np. taką ,że książę bodajże Harry kugluje w nazistowskich fatałaszkach daliby sobie spokój z tym poświęceniem. Sam Churchill chybaby ustąpił i oddał władzę Mosleyowi, bo po cholerę się męczyć skoro wnuczkowi jednak podoba się ta swastyka.

    Uważam,że Europa jako taka gdyby nie wojna miała by szanse być w te chwili znacznie dalej duchowo, technologicznie a przede wszystkim nie zaznałaby komunizmu w totalitarnym, sowieckim wydaniu.

    • JerzyW
      19 marca 2014 at 20:26

      Moja rodzina tez doznala krzywd zarowno od jednego jak i drugiego systemu. Czy to znacze ze mam teraz wylewac jakies zale i zastanawiac sie co zrobilby Churchill?

      Bez sensu. Temat jest o fajce pochodzacej z konkretnego okresu historii i natym nalezy sie skupic…

  18. golf czarny
    19 marca 2014 at 20:05

    Ja już kończę. Proszę o nieusuwanie. W mojej opinii jest to dyskusja z fajką w tle. A poszczególne komentarze wskazują jakie kto posiada poglądy na kwestie tzw. podstawowe”.

    • Zyrg
      Zyrg
      19 marca 2014 at 22:04

      Ja się przyłączam i wierząc, że tytuł powstał z lekkomyślności kończę swój udział w temacie.

  19. Mikael Candlekeep
    Mikael Candlekeep
    19 marca 2014 at 21:29

    To żeby przywrócić choć trochę wartości merytorycznej w kwestiach fajkowych, o czym napisał dwa posty wyżej W.Pastuch, poproszę Superbasa o kilka informacji o samej fajce. Czy ma jakieś sygnatury? Czy wiadomo coś więcej o manufakturze, w której ją wytworzono (zakładam, że jako fajka oficerska nie była to jakaś zwykła albanka)?
    No i tak już trochę dla podniesienia własnej wiedzy w tym zakresie ponowię pytanie z początku dyskusji: są może jakieś materiały świadczące, iż tak oznakowane fajki faktycznie były wówczas używane, a nie jest to jakaś współczesna impresja?

  20. yopas
    19 marca 2014 at 22:31

    Jeżeli chodzi o sam artykuł, z pewnością pisałbym go inaczej. Ale ja mam to szczęście/pecha, że II Wojna Światowa nie jest dla mnie wyłącznie kartkami z książki od historii, czy amerykańską kinematografią. Jest przede wszystkim żywymi wspomnieniami, żywych (choć nieżyjących już) ludzi. Ludzi mi bliskich i ludzi będących dla mnie autorytetem. Nie da się pisać normalnie o czasach nienormalnych i nie sposób ich odbierać w normalny sposób. To musi budzić emocje i jak widać budzi. I to jest uzasadnione, choć oczywiście można również spróbować to wszystko zbagatelizować i sprowadzić do poziomu klocka, dziury i kawałka ebonitu.
    Cieszę się, że jednak stać nas na szerszą refleksję, nawet jeśli mamy zupełnie inne podejście do kwestii podstawowych (bardzo ładna fraza Panie Golfie), nawet jeśli wyrażane są one kosztem owego klocka i wywierconej w nim dziury.
    Podobnie, jak innym czytelnikom, zabrakło mi w tym artykule szczegółów związanych z samym rekwizytem. Dowodów, które utwierdzałyby mnie w przekonaniu, że tekst nie jest wyłącznie czymś w rodzaju historical fiction.
    PozdrawiamY,
    Ps. Myślałem, żeby zacząć od tego: (do ok. 23 sekundy). Nie zacząłem, ale to nie szkodzi…

  21. OskarNuc
    5 stycznia 2015 at 12:16

    Witam, mam pytanie, jest Pan może zainteresowany, sprzedażą fajki??
    Przepraszam, że tutaj, ale jestem nowy i nie mam pojęcia jak się wysyła privem.
    Pozdrawiam

    • Pinger
      6 stycznia 2015 at 15:52

      Panie OskarNuc, na alledrogo kupisz Pan podobnych „pamiątek” na pęczki. W Polsce to prawie-że przemysł. Ludki naklejają na popielniczki, zapalniczki, widelce itp. hitlerowskie „gapy” i swastyki, i sprzedają jako oryginały z epoki. „Popielniczka wehrmachtu”, „widelec SS” i tym podobne historie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*