Jak palimy

14 sierpnia 2010
By

Chap St. Claude napełniony do połowy bałkańskim płatkiem. Przede mną biurko, a na nim kartka bladożółtego papieru o gramaturze 120g, zestaw ołówków Koh-i-noor od 8B do 2H, temperówka, kilka gumek do wycierania, kawałek papieru ściernego gradacji 800 (do ścierania gumek na kant) i bawełniana szmatka do zmiatania pyłu grafitowego.

Odpalam fajkę i od razu ostrzę ołówek HB, przycieram na papierze gumki do mazania i zaczynam dumać, co narysować. Po paru minutach pomysł przychodzi – odkładam fajkę i szkicuję zarys mojego wyobrażenia. Gdy jest gotowy – ponownie zapalam fajkę i skupiam się na szczegółach, zawczasu poprawiając kontury grubszą kreską i wprowadzając dodatkowe elementy. Zajmuje to koło 15 minut – znowu odkładam fajkę, bo już wyraźniej widzę, co rysunek będzie przedstawiał. Po około 10 minutach znów odpalam fajkę. I tak dalej…

W sumie wstęp trochę niepotrzebny, ale mam teraz wenę twórczą i taka mnie ochota naszła…Chciałbym zapytać jak Wy palicie fajkę? Nieprzerwanie od zapalenia tytoniu aż po ostatnie źdźbło, czy wręcz przeciwnie – pozwalacie sobie na pauzy?  Ja zauważyłem, że ten drugi sposób praktykuję coraz częściej, nie tylko podczas rysowania. Zapalę, popykam, po 15 minutach odstawię, strzelę komentarz na fajkanet czy pójdę zaparzyć herbatkę i po tych zazwyczaj 10 minutach palę znowu. Takie palenie ma wiele plusów – m.in. wydłużamy czas, w któym cieszymy się fajką. Te pół fajki palę przeszło dwie godziny, a końcówka dopiero teraz się ujawnia. Również przy mocnych tytoniach jest to dobre rozwiązanie, a czasem wręcz konieczne – nikotyna łagodniej się przyswaja, no i działa dłużej. Zauważyłem też, że w ten sposób palę tylko te tytonie, które dobrze znam.

A Wy?

Tags:

29 Responses to Jak palimy

  1. Alan
    Alan
    14 sierpnia 2010 at 21:34

    Tak pytam z ciekawości…

    • heretico
      14 sierpnia 2010 at 21:39

      a no właśnie. ja palę longiem.
      od zapłonięcia zawartości do jej ostatecznego spopielenia.

  2. blackwood
    14 sierpnia 2010 at 22:47

    zasiadam w fotelu i zapalam, tak jak kolega przerwa na herbatkę coś słodkiego. Ostatnio jednak lubię wsiąść do samochodu i podjechać do pobliskiego lasku, tam otwieram drzwi włączam w radiu samochodowym audio-booka opuszczam fotel i relaksuje się baz przeszkód ok2-3h

  3. suhacz
    14 sierpnia 2010 at 22:56

    jak może palić „fizol” spędzający większość dnia na drabinie/dachu/rusztowaniu?
    Podczas pracy: oom paul (a może jednak full bent? savinelli 614, capitol), bo nieomal cofa się pod podbródek, nie ogranicza zasięgu – kto choć raz miał ustnik wbity w podniebienie po spotkaniu z przeszkodą ten wie o czym mowa – wymiennie z króciutkim BigBenem Barbados; sprawdza się równie dobrze.
    W pracy latakie. Bo prawie bezobsługowe, a z dobrego nabicia to nawet dwugodzinne.
    Wieczorem, domowo, Va/Per albo brytyjskie aromaty – współdomownicy kręcili nosem na La. Jedno długie posiedzenie.
    Najwiekszą niedogdnością palenia outdoorowo w Szkocji jest oczywiście klimat. Wilgotność poniżej 90% to susza ;) Plusy – mój ukochany Grousemoor nie wysycha!, nie trza słojów, szczelności, zabezpieczeń.

  4. Alan
    Alan
    15 sierpnia 2010 at 00:49

    Takie palenie przez pół dnia jest właśnie bardzo fajne i poniekąd ekonomiczne ;) Ale co fajka na to?

  5. 15 sierpnia 2010 at 09:18

    10-15minut i wyvasa? Cos chyba z nabiciem jest nie tak.
    Ja to roznie, raz na raz raz nie, zalezy to od wielu czynnikow.

    • Alan
      Alan
      15 sierpnia 2010 at 12:19

      Wygasa na stojaczku ;) Choć czasem jeszcze w ustach, ale jakoś mi to bardzo nie przeszkadza.

      • JSG
        JSG
        15 sierpnia 2010 at 12:27

        nie no zrozumiałem ze odkładasz i wtedy gaśnie. Ja bardzo często, szczególnie przy pracach manualnych odkładam fajkę ale 20 minut powinna spokojnie się tlić.

        • JSG
          JSG
          15 sierpnia 2010 at 14:03

          nie no, stawiam nad nią wentylator…

          • 15 sierpnia 2010 at 16:40

            Panowie, o ile to możliwe rozwińcie dyskusję tlenia się fajki :) Kiedy przeczytałem o tych 20 minutach, podzieliłem to na 4 i dalej nie mogę uwierzyć. Dla mnie i dla wielu początkujących to z pewnością znacząca kwestia.

            • Rheged
              15 sierpnia 2010 at 17:13

              Ja tego typu wypowiedzi wkładam między bajki. Nie przejmuj się. Tylko JSG się udaje w ten sposób.

        • Jacek A. Rochacki
          15 sierpnia 2010 at 19:24

          No i znów się wszystko wydało…

          Jak wiemy, tzw. ciąg fajki zależy od takich czynników jak prawidłowy nawiert, odpowiednia średnica kanału dymowego, średnica i głębokość paleniska, rodzaj materiału z którego wykonano fajkę, czyli substancji okalającej komorę spalania. Jeśli wszakże zaczniemy się w otwory fajkowe lub w samą fajkę silnie wpatrywać, może się stać tak, iż otaczająca nas rzeczywistość będzie postrzegana przez taki pryzmat. I tak fajka – pozostając przyrządem do palenia – zaczyna równocześnie spełniać rolę imagineskopu, czyli przedmiotu służącego do powiększania wyobraźni. Sprawa omówiona jest dokładnie w książce „Wstęp do imagineskopii”
          http://pl.wikipedia.org/wiki/Imagineskopia
          http://pl.wikipedia.org/wiki/Jeremiasz_Apollon_Hytz
          http://www.i-ksiazka.pl/view_book.php?kid=139&informacje=opis
          Jak wiadomo, imagineskop składa się z :
          – przezioru (sight vane)
          – substancji okalającej przezior (encircling substance)
          – trzymadła (the handle).
          Współczynnik powiększenia wyobraźni zależy nie tylko od substancji okalającej przeziór (tabela podająca wartości powiększania wyobraźni w zależności od zastosowanej substancji okalającej przeziór zamieszczona jest w przywołanej książce), ale i od poziomu już na trwale powiększonej wyobraźni na skutek uprzednich ćwiczeń lub wrodzonych zdolności.

          I tak zdarzyć się może, iż fajka o bardzo dobrym ciągu, stając się imagineskopem, do tego stopnia powiększa wyobraźnię swego właściciela – zwłaszcza, jeśli ma on już trwale powiększoną wyobraźnię, że z ciągu wpada w tzw. samociąg i być może mamy tu do czynienia z takim właśnie zjawiskiem.

          • Pendrive
            15 sierpnia 2010 at 19:56

            Ja się co prawda nie znam, jednak myślę że długi czas, w którym fajka nie gaśnie, można wytłumaczyć Teorią Inteligentnego Spalania. Jak wiemy, spalanie materii, odbywa się dzięki Energii Spalającej. Nauka, niestety, nie może jeszcze powiedzieć wiele o tej energii… Wiadomo jednak, że pochodzi ona od bytu, który jest bardziej rozwinięty w sensie duchowym, niż materiał spalany. Tak więc, jeśli pozostawimy fajkę w swoim pobliżu, przekazując jej Energię Spalającą, będzie ona palić się długo.

            P.S. Przepraszam za powyższe głupoty, nasza mnie ochota aby to napisać i jakoś tak…

            • Rheged
              15 sierpnia 2010 at 21:06

              Pytanie:
              Czy byt, od którego pochodzi Energia Spalająca jest immanentny, czy transcendentny? Jeśli immanentny to właściwie wszystko się wyjaśnia, jeśli zaś transcendentny, to jak jego Energia może zostać przekazana spalaniu?

              Poza tym, jaki wpływ na ową Energię może mieć Siła Podsycająca, obecna w materialnym bycie fajczarza? Jak wiadomo fajczarz jest bytem podlegającym entropii, powinien więc nie „podsycać”, a gasić! I jak my to wytłumaczymy?

              ;)

              • Pendrive
                15 sierpnia 2010 at 21:38

                To ciekawe, pytanie, jednak zadane nieprecyzyjnie. Pytasz o byt będący którego immanencja czy transcendencja, nie jest istotna, przy założeniu że jest źródłem Energii Spalającej. Zaś sam Energia, jak najbardziej może być rozpatrywana w takich kategoriach, jednak nie jestem najlepszą osobą, aby zmierzyć się z tym problemem.
                Co do Siły Podsycającej, nie spotkałem się wcześniej z tym terminem. Analizując samą nazwę, dochodzę do wniosku, że Energia Spalająca i Siła Podsycająca, pochodząca od samego tego samego bytu, oddziałują na siebie wzajemnie, utrzymując się w stanach równowagi. A więc wzajemnie działająca Energia Spalająca i Siła Podsycająca, nie tylko NIE będą powodować gaśnięcia, a wydłużą czas żarzenia się fajki.

                P.S.
                Oczami wyobraźni widzę ludzi który łapią się za głowę i mówią „Ale oso chodzi?”. Sam nie wiem, więc… :)

              • yopas
                15 sierpnia 2010 at 21:53

                Ja tylko ze swojego podwórka zapytam, co to oznacza, że fajczarz jest bytem podlegającym entropii?

                Pendrive’owi gratuluję pratchetowskiego wejścia!

              • Rheged
                15 sierpnia 2010 at 22:37

                Oznacza to ni mniej, ni więcej, niż to, drogi Pawle, iż fajczarz zbudowany jest z materii, a ta niestety dąży do nieuchronnego rozpadu, co nazywa się zjawiskiem entropii.

              • yopas
                15 sierpnia 2010 at 22:55

                A któż owo zjawisko wymyślił?

                Ja znam dwa znaczenia słowa entropia.
                Pierwsze, w sensie fizyki, drugie w sensie teorii informacji

                Poproszę jakieś źródła, bo wychodzi, żem niedouczony….

              • Alan
                Alan
                15 sierpnia 2010 at 22:57

                A już myślałem, że to mnie źle nauczyli. Choć tego też się można było spodziewać…

              • Jacek A. Rochacki
                15 sierpnia 2010 at 23:32

                – no tak, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia; w tym przypadku – od przyjęcia światopoglądu/systemu materialistycznego lub idealistycznego. Jeśli przyjąć system materialistyczny, to oczywiste iż fajczarz, fajkarz, fajkanet i wszystkie inne byty są li tylko bytami materialnymi, i jako takie podlegają entropii. Interesujące może być przegląd mechanizmów tejże, a jeśli poszerzyć pojecie entropii na szersze pojęcie rozsypki vel rozwałki czy innej dekonstrukcji (pozdrawiamy Jacquesa Derride), to przypomina mi się np. jeden taki, co silnie tłukł materię nie, aby ją celowo rozwalić, lecz aby z niej wytłuc jej ultymatywną istotę. Gdyby takie walenie nie było wykonywane według jakiegoś starannie przemyślanego algorytmu, to rzeczywiście jego rezultaty mogą posłużyc jako dobry model do dywagacji na temat fajki w rozsypce. Gdyby natomiast wykonać je według algorytmu dobrze zdefiniowanego, to mielibyśmy do czynienia na przykład z kolejną akcją przeprowadzaną przez Ministerstwo Zdowia czy inny Dobrowolny Upowszechniacz Porządku Absolutnego (cytat z pana Lema) na przykład w imię dobra wyższego .

                Jeśli jednak przyjąć optykę idealistyczną, to fizykalna materia fajki, fajczarza, fajkarza etc. nie gra roli najważniejszej, gdyż najważniejszy jest byt duchowy, a ten jest wieczny i na dodatek niepoznawalny ludzkimi, czy dostępnymi człowiekowi narzedziami poznawczymi. Jak więc może podlegać entropii coś nierozpoznane do końca; ba – z definicji nierozpoznawalne ? Co prawda co i rusz pojawiają się kolejni Łowcy Duchów (Ghost Busters), usiłujący dokonywać entropii ducha, na przykład mnożąc byty zbędne, ale póki co fajczarz, fajkarz czy fajka jako byty duchowe w idealistycznym tego słowa znaczeniu są wiecznie żywe, a ich materialne emanacje w fizykalności tego świata są na pewno bardzo ważne, ale może nie aż tak do końca. Dowodem na powyższe jest dla mnie szczera i powszechna fascynacja fajkami, które materialnie rzecz biorą wzbudzają zadumę ludzi mających jakieś pojęcie na temat materii z której należy wykonywać fajki. Zatem – czysty idealizm…

              • Rheged
                15 sierpnia 2010 at 23:33

                Termin filozoficzny, opiera się na tym fizycznym. Albo mi coś popieprzyli na studiach, co jest możliwe, bo filozofia potrafi zagmatwać :P

              • jalens
                15 sierpnia 2010 at 23:40

                TYLKO JEDNA ENTROPIA MA ZNACZENIE – Z OTWARTEJ PUSZKI ZNIKA TYTOŃ AŻ DO DNA. Reszta jest – jakby to powiedział autor Hamleta, gdyby to czytał – ględzeniem.

              • Alan
                Alan
                15 sierpnia 2010 at 23:48

                A ja tylko o przebieg palenia pytałem… ;)

              • jalens
                15 sierpnia 2010 at 23:51

                Alan, i zobacz do czego prowadzi odpowiadanie na proste, fajczarskie pytanie. Jako społeczność mamy od tej nikotyny zadawanej powoli – nie po kolei, a może nawet niepokolei.

              • Rheged
                15 sierpnia 2010 at 23:58

                Nie-po-torach!

          • Kalumet
            15 sierpnia 2010 at 20:00

            Pyszny wpis! Panie Jacku, podziwiam nie tylko wiedzę ale i niezwykłe poczucie humoru. Chapeau bas!

            • 16 sierpnia 2010 at 12:23

              Dzięki Panowie. Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem :)

  6. jalens
    15 sierpnia 2010 at 09:28

    Palę rozmaicie, co nie znaczy, że tę rozmaitość lubię. Na pewno staram się wypalić do końca po obiedzie i kolacji. O ile jednak obrzędu pokolacyjnego raczej nic nie zaburza, to po obiedzie bywa różnie, bo zdarza się praca. Nie mam oporów przed gaśnięciem fajki na stojaczku.

    Ale nie lubię jak mi gasną aromaty typu duńskiego. Więc popalam je w trakcie pracowitego dnia w małych fajeczkach i w takich, które da się zawiesić w gębie.

    Tak sobie myślę, że opisanie „Jak palimy?”, to temat godny pełnowymiarowego artykułu. Po pierwsze, dlatego że to jest ciekawe, po drugie, mielibyśmy wówczas szanse zobaczyć sami, jakie mamy przyzwyczajenia.

    Nie bez kozery ludzie pisują pamiętniki, przez co mają szansę się lepiej poznać. Nie bez powody pisanie zakłada większość współczesnych technik terapeutycznych. Przy pisaniu bywa, że się samemu obala mity, jakie się o sobie pracowicie tworzy. Na użytek świata i na własny użytek. I to jest podobno podstawowy powód tego, że nie lubimy pisać o sobie.

    Jak palę rano, a jak wieczorem, jak palę w tygodniu, a jak od święta… Jak palę na urlopie, a jak w delegacji… No, palę zupełnie inaczej :D

    • Alan
      Alan
      15 sierpnia 2010 at 17:16

      Może i godny, ale nie na moje siły i doświadczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*