witam, witam
Dopiero odkrywam smak różnych tytoni, więc mam dwa pytania do zaprawionych w bojach kolegów:
1. Jaka jest według Was najlepsza JASNA, czysta virginia dostępna w Polsce?
2. Jaki jest według Was najlepszy turkish (może być w mieszance z virginią, ale może bez lataki), oczywiście również dostępny w naszym kraju?
Ad 1. Broken Scotch Cake, Bright CR, Golden Glow – w tej właśnie kolejności (subiektywnie ;))
Ad 2. To jest b. trudne pytanie, zwłaszcza, jak mamy wskazać blend typu „turki bez latakii” – bo takich jest w ogóle niezbyt (w porównaniu do tych z latakią) wiele, a w krajowym obiegu to jest chyba w ogóle słabo osiągalne, no chyba, że mam chwilowe zaćmienie i ktoś mnie poprawi ;)
Dwa, że bywa problem z określeniem, co właściwie rozumiesz pod określeniem „turki”, bo to bywa, delikatnie rzecz ujmując, płynne.
Ale żeby było łatwiej:
Z Dunhill zacząłbym od London Mixture, potem EMP (mało ma być mało La), potem 965.
Z SG: Skiff i Squadron Leader (w kolejności: lżejszy-cięższy)
Z GH: Balkan Mixture
Dorzuciłbym jeszcze Red Rapperee od Rattray’s, Orientala McConnella i No. 99 od Astleya , ewentualnie Presbyterian Mixture.
I teraz: NOMINALNIE chyba tylko Red Rapparee nie zawiera La. Ale czy jest najbardziej orientalny w charakterze? Nie wiem. Mieszanki Or+Va paiłem do tej pory dwie – Cairo od GLP (tu jest jeszcze podobno Pq) i (chyba) Samsun z serii Grand Orientals i wrażenia są zupełnie odmienne od wyżej wymienionych. Ale na tyle ciekawe, że gdybym miał ryzykować przemyt z USA ;) to natychmiast zamówiłbym komplet Wielkich Orientali.
A SG Sam’s Flake? W składzie oprócz Virginii podany jest Turkish. Z tym, że smak Sam’s Flake’a jest dla mnie bardzo zagadkowy (taki cynamonowy – nie wiem na ile to naturalny aromat tytoni a na ile jakiś topping), aczkolwiek bardzo lubie ten tytoń.
Faktycznie, o Sam’s Flake zapomniałem. Ale głównie dlatego, że on jakoś mi się nie kojarzy smakiem z Va-Or; prędzej ze scentedami. Ale może to po prostu pamięć smaku mnie zawodzi, bo paliłem go b. dawno, jeszcze zanim miałem okazję popróbować tych „prostych” mieszanek orientalnych. W sumie dobry powód, żeby go sobie przypomnieć, bo pięknie ocukrzone płatki czekają ;)
Dodatek orientali producent odnotowuje też w F&T Golden Mixture (Va+Or), co patrząc na dostępne na Fajkowo zdjęcie wydaje się prawdopodobne (orientale mają charakterystyczny, zielonkawy połysk). Dla tych, którzy lubią równać do wielkich tego świata – Golden Mixture był ulubionym tytoniem Bertranda Russella ;)
Panie Jacku – piękne dzięki, za przypomnienie o Mysore. W zasadzie wypadałoby jeszcze powiedzieć o paru Va oferowanych przez Fajkowo – Astley’s No 55 czy 109 oraz Golden Flake od Ilsteada, ale pierwsze dwie może niekoniecznie są jasne, a GF jest chyba leciutko toppingowany. Warto też wspomnieć o Vintage, czy o produkcjach Dan Tobacco – ale boję się, że przeładujemy kolegę sensorycznie ;)
Utrzymując bardzo pozytywne zdanie na temat Bright C.R. (wielu traktuje ten blend jako kontynuację „idei” starego Capstana) pragnę zwrócić uwagę na Virginię z Mysore. Tyle że jest to blend trudny w paleniu – tzw. „przeciągnięcie” powoduje pojawienie się posmaku goryczy w miejsce typowej dla Va naturalnej słodyczy; dotyczy to zresztą tak samo Golden Glow a i wielu innych blendów.
Jeśli zaś o drugą kategorię chodzi, to temat Va+ Orientale (zwane czasem „Turkami”) BEZ La interesuje mnie od pewnego czasu. Tutaj pragnę przypomnieć o istnieniu np. Sam’s Flake (Va + Turkish) produkowany przez Samuela Gawitha.
Ograniczyłem się do tytoni do których mamy dostęp dzięki Fajkowo.pl
HH Mature Virginia Mac Barena zawiera Orientale bez Latakii (tyle że nie jest to czysta Va+Turkish, występuje tam też Burley oraz Black Cavendish). Bardzo go lubię. Orientale wyczuwalne i w zapachu z puszki, i w smaku, ale nienachalne. Jakoś przypomina mi Old Gowrie, mimo że skład odmienny.
KrzysT ma rację, czuję się zdecydowanie przeładowany sensorycznie (i inteligiblilnie), ale dziękuje za zainteresownaie tematem i pomoc. Napisałem o La & Or bez lataki, dlatego, że zaintrygował mnie SG Skiff, który mi lepiej smakuje niż Dunhill London Mix. W tym drugim jest więcej lataki, więc drogą dedukcji doszedłem, że słodkość suszonych śliwek (które bardziej wyczuwam w Skiffie) jest bardziej zasługą Orientali. A na niej mi zależy, na tej słodkości właśnie.
Ja myślę, że Skiff i London Mixture to zupełnie inne tytonie… Sam’s Flake to mój ulubieniec, a Tomaszowi dziękuję za namiar na HH Mature. Zakupię przy pierwszej okazji ;-)
Zakupiłem GH Bright CR, całkiem miła virginia, wypaliłem klka fajek i jestem zadowolony. A jaka według Was jest najlepsza, SŁODKA virginia?
taka mocno cytrusowo-słodka virginia
Obawiał bym się odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie w rodzaju: „A jaka według Was jest najlepsza, SŁODKA virginia?”, czy pytanie podobne. Na pewno Virginia powinna być najwyższej z dziś dostępnych jakości – i tu napotykamy na pierwszą przeszkodę, bo wiele Osób ma tu różną wiedzę, doświadczenia i preferencje.
Słodycz odczuwalna podczas palenia Virginii zależy w wyielkiej mierze od techniki palenia. Wielokrotnie powtarzana zasada generalna mówi o tzw. paleniu „chłodnym”. Jeśli będziemy palić Virginię zbyt łapczywie/gorąco, to zamiast naturalnej słodyczy odczuwa się gorycz, zwaną niekiedy eufemizmem „wytrawności”. Do tego: tytoń przed załadowaniem do fajki winien być odpowiednio dla danego blendu podsyszony i rozdrobniony, no i odpowiednio nałożony do fajki.
No i wiele zależy od samej fajki. To temat-rzeka, i aby nie pisać zbyt rozwlekle mogę co najwyżej zachęcić do poczytania licznych informacji na tym portalu i oczywiście w Pipedii.
Do tego: smak często bywa odczuciem subiektywnym. I tak w moim subiektywnym odbiorze do najsłódszych Va należą:
– z blendów amerykańskich – wiele tytoni McClellanda – BlackWoods, Aurora, coroczne edycje Bożonarodzeniowe, wiele innych
– z blendów europejskich – SG BBF, Sam’s Flake, także wspominany G&H Bright C.R. a i wiele innych. I tu powtarzam uwagę o konieczności prawidłowego palenia dobrej i dobrze nabitej fajki, zwłaszcza Virginią.
Dziękuje za wyczerpującą odpowiedź!
palę fajkę dopiero od kilku miesięcy i czytając o Bright CR napotkałem się wielokrotnie na opinie świadczące o jej wytrawności, stąd chciał spróbować czegoś słodszego. Po Twoim poście nie będzie to w tej chwili konieczne.
Zaciekawiłeś mnie z tym odpowiednim nabijaniem virgini. Bright CR polecałbyś palić mocno rozdrobnioną, czy raczej grubsze i dłuższe wstążki po „rozsupłaniu” płatka (póki co w snopkach nie pale)? I czy tak 15 minut wystarczy go podsuszyć?
i czy raczej dużą fajke przeznaczyć na to, czy też może być średnia?
I znów mamy do czynienia z sytuacją, kiedy odpowiedzi kategoryczne mogą okazać się nieprzydatne a nawet mylące.
1. Dobra fajka. Dobra to znaczy z prawidłową „inżynierią” (proporcje, nawiert – ciąg, etc) i wykonana z wrzośca prawidłowo przygotowanego do obróbki mechanicznej, czyli takiego, z którego procedurami curingu producent usunął kwas taninowy i soki występujące w drewnie (ang, sap). Wiele o tym było pisane także i na tym portalu, a że coraz większa liczba Osób zdaje sobie z tego sprawę, fajki fabryczne używane (dobrze jeśli wykonane przed latami ’60 XX wieku) cieszą się wielkim zainteresowaniem i powodzeniem.
2. Fajka – jeśli nowa – winna być dobrze opalona. I znów zdania są podzielone, znów wiele zależy od jakości fajki. Zdarzało mi się palić ze smakiem fajkę nową już od pierwszego palenia, ale znam przypadki, kiedy doprowadzenie fajki do dobrego smaku (opalenie) trwało dwa lata.
3. Rozdrobnienie zależy od stopnia podsuszenia tytoniu, od techniki palenia a i od samej fajki (patrz uwagi poprzednie). Zdrowy rozsądek mówi, iż ogień w np. ognisku dobrze się nieci jeśli gałązki (materiał który palimy) jest drobny. Ale im materiał grubszy (ognisko typu watra czy ogniska traperów w dawnej Ameryce) tym dłużej się tli. Moim zdaniem to trzeba wypróbować indywidualnie. Ja sam większość tytoni w płatkach (flakes) gdy są odpowiednio suche rozdrabniam w palcach i nabijam takim tytoniem fajkę, trzymając się pradawnej zasady iż na dnie – luźno, a na górze ściślej. Oczywiście nie używam żadnych ubijaków etc. Uwaga praktyczna: jeśli nie jestem pewien, czy nie nabiłem fajki zbyt ściśle, po prostu sprawdzam ustami ciąg w trakcie nabijania; jeśli ciąg jest „ciężki” to znaczy że nabijam zbyt ściśle – albo tytoń jest zbyt wilgotny.
4. Podsuszenie trudno moim zdaniem mierzyć czasem, a raczej stopniem czy współczynnkiem suchości danego tytoniu. Czas bowiem może być bardzo różny, zależy od danego blendu, jego stanu wilgotności „z puszki”, etc. Znów z moich doświadczeń: najkrócej – pól godziny czy godzinę, najdłużej – ca. 12 godzin (sic!). A tylko doświadczenia jednego człowieka !
Dobrym kryterium wydaje mi się być współczynnik suchości. Ktoś podał w polskim internecie, iż tytoń winien być tak suchy, aby się nie pylił przy rozcieraniu w palcach, a zachował swą prężność. Aliści są Osoby nabijające fajkę wprost z puszki „jak leci” :) i nie rozdrabniają tytoniu w ogóle lecz ładują płatek do paleniska, i mają radość z palenia.
5. Rozmiar fajki. Z najgłębszym szacunkiem dla bardzo wielu wypowiedzi zawierających dywagacje na ten temat ja sam zwracam raczej uwagę na proporcje paleniska oraz na raczej większą niż mniejszą grubość ścianek. Oczywiście ciąg” winien być dobry (odpowiednia średnica kanału dymowego plus prawidłowy nawiert); wchodzi to w zakres prawidłowej inżynierii fajki. Jeśli mam ochotę palić dłużej – biorę fajkę o większym palenisku; jeśli mam ochotę na godzinne czy krótsze palenie to wystarcza mi fajka o relatywnie małym palenisku. Dla mnie subiektywnie dobrymi wymiarami paleniska jest średnica sakramentalnego 3/4 cala (ok. 18 mm) i głębokości ponad 40 czy 42 mm. Ale paliłem i mam znacznie też większe fajki, a do palenia „krótkiego” używam z satysfakcją fajek o średnicy paleniska ca. 15-16 mm.
jeszcze raz dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Wiadomo, że rzecz jest skomplikowana, chodziło mi po prostu o podstawowe wskazówki. Jeszcze raz dzięki!