Rok temu zapowiedziałem dłuższą przerwę w pisaniu recenzji tytoniowych, co nie znaczy, że miałbym zaprzestać pisania o fajce.
W najnowszym majowym numerze magazynu „Kaleidoscope” ukazał się mój ‚reportaż’ „Kto pyka, nie błądzi”, w którym opisałem moje wieczory fajczarskie, rodzaje fajek oraz … ukryte znaczenie fajki w filmie Quentina Tarantino.
Artykuł niedługi, gdyż został niestety bardzo okrojony z treści przez red. Martynę Wojciechowską. Mam nadzieję, że mimo to przypadnie do gustu.
Całość dostępna w poniższym linku: http://issuu.com/lotpolishairlines/docs/kaleidoscope_1405/71?e=0
Kamerling
Kamerling paliłeś mieszankę angielską czy virginię z latakią? Gmatwa mi się to wszystko. Artykuł miły choć albo zbyt mocno okrojony albo po prostu brakło w nim paru wyjaśnień. Jako znający jakieś tam podstawy okołofajczarskie mam niedosyt.
Nieznający podstaw coś tam zrozumie mimo dużych generalizacji. Że Dunhill najlepszy itd. To było swoją drogą średnie, bo można było wspomnieć o dunhillu jako marce z wyższej półki cenowej, ale ja osobiście wspomniałbym w tym miejscu o tym, że fajka potrafi kosztować kilkanaście tysięcy euro czy cuś.
Ja rozumiem o co chodzi z angielską mieszanką, ale osoba postronna jak chwilę dalej czyta, że tytonie są z kompletnie innych rejonów ma prawo być zdezorientowana.
Generalnie fajnie, że powstają takie artykuły, zwracające uwagę ludzi z zewnątrz. I że się je publikuje. Zawsze jest szansa, że się środowisko powiększy.
Mieszankę angielską bazującą na virginii i latakii ;)
Wszelkie nieścisłości wynikają z tego, że redakcja dała materiał do druku po uprzedniej amputacji połowy tekstu o czym mnie nie poinformowała, ergo: brak mojej autoryzacji ostatecznej wersji… co wiele nerwów mnie kosztowało.
Coś wypada napisać, a nawet pochwalić… więc pochwalę: ładne zdjęcia.
sram ci na pysk