Kupmy fajkę za sto Euro – zabawa

8 września 2012
By

Pomyślałem sobie właśnie, że dawno nie mieliśmy tu żadnej zabawy quasi-konkursowej, w której każdy może wziąć udział i się wypowiedzieć.

A ponieważ wakacje minęły bezpowrotnie (nie liczę studentów, bo oni mają, jak wiadomo, wieczne wakacje ;)) to chyba trzeba trochę Fajkanet rozkręcić. I tak sobie pomyślałem…

…a jakbyście mieli sto Euro. Czyli – zgodnie z dzisiejszym kursem, cztery stówy z małym haczykiem polskich złotych. Na fajkę. To co byście kupili? Polskich wytwórców? A zagranicznych? Co, kogo, dlaczego. Krótkie uzasadnienie w komentarzach. Anyone?

Nagród nie przewidziano, ale liczę na to, że wypowiedzi skłonią do refleksji ;)

Tags:

33 Responses to Kupmy fajkę za sto Euro – zabawa

  1. KrzysT
    KrzysT
    8 września 2012 at 19:14

    Zapraszam do zabawy ;)

    • 3promile
      9 września 2012 at 12:17

      Kupiłbym używaną wiertarkę kolumnową.

  2. Alan
    8 września 2012 at 20:25

    Żeby internetowej tradycji stało się zadość – „ja bym dołożył XXX € i kupił Jasztyłowa”.

    A poważnie to zagwozdka. Albo Pastuch, albo ze dwie JSG (hehe), albo mortowy obstalunek u Henia. Sami polscy, na zagranicznych się nie znam w tej cenie :)

    • KrzysT
      KrzysT
      9 września 2012 at 11:04

      Ale właśnie po to jest ta zabawa. Żeby skłonić do refleksji. Stówa to – wbrew pozorom – nie jest dużo, ALE pozwala już wyrwać jakąś ciekawszą używkę „z epoki” czy tańszą autorską; daje tez całkiem spory wybór „maszynówek” ze średnich serii np. Petersonów, Savinelli czy innego Stanwella. Nawet jakiegoś przemyskiego autografa można wyrwać w tej cenie! :>

  3. Perry
    Perry
    8 września 2012 at 20:40

    Tylko Wojtek. Innej opcji nie widze. Z zagramanicznych to Brebbia calbash albo Peterson Rossslare

    • Perry
      Perry
      10 września 2012 at 11:22

      Oczywiście mówię tu o fajkach nowych. Z używką byłby problem bo to temat rzeka ale pewnie poszedlbym w coś angielskiego w klasycznym kształcie do lat 20-tych. Może kolejny ładny Peterson do kolekcji 999 albo 80s z wyższej serii.

  4. yopas
    8 września 2012 at 20:45

    Dunhill #40 ;)

    • Jacek A. Rochacki
      9 września 2012 at 12:35

      Gratuluję wyboru jeśli Pan lubi lovaty. Dla mnie to znakomity wybór w tych kategoriach cenowych. Oczywiście warto by „łopatologicznie” dodać, iż mamy na myśli fajkę używaną, tzw. vintage. Oba Dunhille model 40 – Root Briar z roku 1967 i niestety młodsza Shell Briar z roku 1973 spisują się u mnie znakomicie. Dzielnie im sekunduje identyczny kształtem, rozmiarami i smakiem Astley’s, według posiadanych domunetów wykonany przez Dunhilla.

      • Perry
        Perry
        10 września 2012 at 11:19

        Panie Jacku powiem szczerze że dziwi mnie Pański zachwyt nad fajkami Dunhilla. Przerabiałem temat tej marki dość mocno i swego czasu mialem w domu 18 Dunhilli. Od lat 20-tych po 90-te. Powiem krótko. Są dobre ale nie powalają. Współczesne Upshalle nawet te grade A są lepsze. Dużo lepsze. Charatany z okresu Lane podobnie. Nie wspominam tu o fajkach angielskich z końca XIX wieku i początku XX. 99% z ich jest lepszych nawet te malo znanych firm. Moim zdaniem Dunhill jest przereklamowany. Te fajki mają dużą wartość kolekcjonerską i dobrą użytkową ale nie powalają. Za cene dowolnego Dunhilla można kupić lepsze rzeczy :) Efekt jest taki że wyzbylem sie wszystkich i jestem szczęśliwy z tego powodu :)

        • Jacek A. Rochacki
          10 września 2012 at 11:45

          Odpowiadam jak poniżej, aczkolwiek nie sądzę abym powiedział cokolwiek nowego.

          Jak widać, różni ludzie mają doświadczenia i to jest bardzo normalne, bardzo OK. W moim przypadku zachwyt nie wchodzi w rachubę, wręcz przeciwnie – jak kiedyś wspominałem, jestem wychowany „fajkowo” niejako anty Dunhillom, gdyż w ubogim kraju nie wypada używać obiektów noszących stereotypowe piętno znamiona luksusu. Moje zdanie na temat Dunhilli – najlepiej takich do końca lat ’60 jako fajek użytkowych wzięło się z wieloletnich doświadczeń z fajkami innych – zwłaszcza tzw. czołowych marek, głownie brytyjskich; Dunhille zacząłem używać dopiero jakieś pięć lat temu. No i dla mnie stary Dunhill jako fajka użytkowa wyznaczył górną granicę i nie jestem w tym odosobniony.

          Proszę też łaskawie pamiętać, iż nigdy nie namawiałem czy nie przekonywałem nikogo do jakiejkolwiek marki, a zawsze podkreślam subiektywność naszych odczuć. Fajka ma dawać dobrą radość a czy to jest fajka marki x czy y to już zupełnie inna historia.

  5. Franz
    Franz
    8 września 2012 at 22:40
    • Julian
      Julian
      9 września 2012 at 22:46

      Franz, gratuluję wyboru, wyjątkowo ładna.

      • Franz
        Franz
        10 września 2012 at 18:30

        Dziękuję Julianie :-)

  6. JSG
    JSG
    9 września 2012 at 10:16

    hmmm, właśnie wystawiam paypalową fakturę na 100 euro… Tylko że nie kupie za to fajki, a dołożę jeszcze parę takich setek i kupię materiał, może narzędzia.

  7. Boro
    Boro
    9 września 2012 at 11:31

    Ja bym sobie u Wojtka obstalował liverpoola w wykończeniu virgin. :)

  8. Lolek
    Lolek
    9 września 2012 at 11:41

    Ja kupiłbym Zembrowskiego Canadian 003 dostępnego na Fajkowie albo W.Pastuch albo dwie JSG, ewentualnie jakiegoś starego Dunhilla żeby przekonać się co to ten cały oil curing.

    • JSG
      JSG
      9 września 2012 at 12:51

      obawiam się że na Dunhilla starego ale nowego, stówka to zdecydowanie za mało, a w fajce używanej…. bądzmy szczerzy- oil czy nie oil, nie ma znaczenia po kilkunastu paleniach. Oczywiście mogę się mylić, co to ja mam dwa raptem stare Dunhille i trzeciego Dunhilla nie Dunhila.
      Oil curing, to nic innego jak wyciągnięcie maksimum z jak najtańszego materiału, więc wybór współczesnych „robótek ręcznych” wydaje się jedna przy takim budżecie uzasadniony.

      Co do pojawiającej się opinii, że za tyle można mieć dwie fajki ode mnie- tak- budżetowe fajki z kategorii fajek dnia powszedniego. Przy drugiej kategorii zostało by na dwie puszki tytoniu, a przy free hand… cóż różnie mogło by to być.

      • Lolek
        Lolek
        9 września 2012 at 14:19

        Oczywiście to miałby być Dunhill używany. Może przy używanej oil curing nie ma znaczenia ale chciałbym mimo tego spróbować.

  9. largopelo
    9 września 2012 at 11:55

    Blakemar Briars / Litchbruyere / Cutty (993), a za resztę kupiłbym używanego Orlika Corona C4 :)

    • KrzysT
      KrzysT
      9 września 2012 at 14:07

      Czyli tradycja zbierania współczesnych brytyjskich marek z historią podtrzymana? Fajny pomysł, podoba mi się.

  10. KrzysT
    KrzysT
    9 września 2012 at 14:05

    Janek, 3promile – idea zabawy jest taka, że mówimy, jaką FAJKĘ byśmy kupili. Nie narzędzia, alkohol, czy towarzystwo pięknych, acz płatnych pań :>
    Wiem, że to wszystko okołofajkowe, ale temat jest jednoznaczny ;)

    • JSG
      JSG
      9 września 2012 at 14:46

      „Ergo” mając 100 euro, nie kupił bym sobie fajki…
      Ale sprytnie wybrnąłem… ohoho

    • 3promile
      9 września 2012 at 15:02

      OK. Kupiłbym kilkanaście/kilkadziesiąt ogryzków do renowacji, żeby mieć zajęcie w zimowe wieczory. W całym rytuale palenia fajka jako taka jest dla mnie mniej istotna niż tytoń, a i ten jest mniej istotny niż palenie jako takie, czyli zaspokojenie mojego głodu nikotyny. Palę dużo i niechlujnie, więc dla mnie wydawanie 400PLN na przyrząd do palenia jest równie ekstrawaganckie, jak picie single malta z kryształowej szklaneczki old fashioned…

      Jeżeli jednak byłbym obrzydliwie zamożnym dandysem, to kupiłbym używkę GBD lub Charatana.

  11. sat666sat
    sat666sat
    9 września 2012 at 16:51

    A ja kupiłbym z 15 gruszanek od Zbyszka))) A tak poważnie Pastuchpipes albo JSG jakiś pokerek…

  12. R.Woźniak
    zogaor
    9 września 2012 at 18:17

    Pierwsza myśl była u mnie podobna do Jankowej „Materiał i jakieś narzędzia”, sam sobie wystrugam. Ale skoro miałaby być to kupiona fajka to albo bym szukał po ebayu używek klasy okołodunhillowej i męczył wszystkich po kolei czy to to jest dobre, albo szykował się na zamówienie czegoś u Wojtka lub Janka (Tomek chyba nie robi na zamówienie? Mogę się mylić). Tylko boję się, że jakbym zaczął wymyślać, że chcę taką i taką, ale w sumie w klasycznym kształcie, tylko z lekkim zakrętasem i takim nie za dużym o wymiarach podanych z dokładnością do 1mm i dokładną wagą fajki to by mnie wyklęli i to 100 euro kazali zwinąć w rulonik i… i zapalić.

    • olek
      9 września 2012 at 20:50

      ja wybtalbym nieuzywana klasyczna Anglije BenWade, Hardcastle, cos z secondow Comoya, Charatana,Sasieni,lub cos z estatow tych zacnych firm.Ale ma byc rocznik lata 1970 e max.!

  13. Julian
    Julian
    9 września 2012 at 22:44

    Kupiłbym se kolejną fajkę Astley’s, z tych tańszych.

  14. Julian
    Julian
    10 września 2012 at 18:53

    A może zacząłbym kolekcjonować Ludwika Walata? Nie są to dobre fajki w kategoriach ogólnych, ale to jedyna wg. mnie polska firma warta tego, żeby mieć ich kolekcję. W tej chwili mam dwie walatówki, jedną słabą a jedną niezłą, i czemu nie więcej?

    • Perry
      Perry
      10 września 2012 at 19:53

      Dlatego mam ich w kolekcji 83 szt :)

      • Julian
        Julian
        11 września 2012 at 08:20

        O!

        • Perry
          Perry
          11 września 2012 at 08:58

          Julek to jest 4 lata zbierania, ganiania po starociach, wymiany, aukcje itp itd. Dużo pierdzielenia. Może z 8-10 pochodzi z aukcji. Z jakościa różnie bywa chociaż mój kropkowany Walat nr 2 z usłojeniem „flejm grejn” w smaku jest rewelacyjny i bije wiele anglików jakie mam. Fajne są też te z ebonitowymi ustnikami. Dużo lepiej wykonane

  15. Obzon
    Obzon
    10 września 2012 at 21:21

    100 euro najpewniej przelałbym na konto W.Pastucha. Ewentualnie kupiłbym jakiś staroć angielski Dunhilla albo Parkera. Miałem kiedyś okazję złapać fajnego staruszka Parkera, akurat był w takiej cenie. Ale raczej bym zainwestował w nieużywaną fajkę.

  16. Andrzej K.
    11 września 2012 at 08:58

    A ja skierowałbym wzrok w stronę jebeja i szukał za oceanem jakiegoś ładnego LHS z serii Park Lane albo Aladdin. Oczywiście roczniki przed/około II WŚ.
    Ewentualnie marzy mi się jakiś ładny Kaywoodie.
    Reasumując – mając cztery stówy z lekkim naddatkiem, szukałbym starej fajeczki pasującej do mojego ogólnego „planu zbieraczego”.
    Albo po prostu kupiłbym dobry klocek, kawałek cumberlanda i sam wystrugał w końcu cosik z wrzośca ;)
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*