Nietypowa fajka

20 lipca 2010
By

Witam serdecznie.
Niedawno kupiłem na wschodzie fajkę.
Sprzedawca zajmuje się tworzeniem imitacji przyrządów używanych w
średniowieczu. Twierdził, że fajka jest zrobiona z orzecha.

Chciałbym zapytać czy fajka ta nadaje się generalnie do palenia czy
też jest to tylko ozdoba do postawienia na półce?
Jeśli można z niej skorzystać to czy opala się taką fajkę i w
jaki sposób?

Będę bardzo wdzięczny za wszelkie informację pomocne przy
„rozruchu” tej fajki :]

Załączam kilka zdjęć fajki:
http://www.gnom3.pl/fajka/1.JPG
http://www.gnom3.pl/fajka/2.JPG
http://www.gnom3.pl/fajka/3.JPG
http://www.gnom3.pl/fajka/4.JPG
http://www.gnom3.pl/fajka/5.JPG
http://www.gnom3.pl/fajka/6.JPG

Z góry dziękuje za odpowiedź i pozdrawiam!

Tags:

13 Responses to Nietypowa fajka

  1. jsg
    20 lipca 2010 at 16:57

    To raczej cepelia niż średniowiecze.
    Blachy ze środka raczej się nie nadają do palenia.
    Orzech będzie gorzki, wstrętnie gorzki, ale możesz spróbowac.
    Możesz to wypłukac w spirytusie, ze trzy miesiące, potem suszyc, wietrzyc znów płukac… może i nada się to do palenia.

    • sat666sat
      sat666sat
      20 lipca 2010 at 22:59

      Fajka dobra dla koła gospodyń wiejskich – sorki, ale tak mnie się dziwnie jakoś kojarzy…

  2. 20 lipca 2010 at 17:19

    Typowa lulka kozacka. Toczono je kiedyś z głogu, orzecha, śliwy, śliwy tarniny, grabu, kruszyny, dębu, jarzębiny. Obecnie robi się je z czego popadnie, raczej jako suweniry dla turystów lub kijowskich mieszczuchów. Ta konkretna wygląda na fajkę orzechową, a więc trwałą i nadającą się do palenia, jeśli tylko producent nie wklejał cybuszka jakimś nowoczesnym klejem, a naturalnym stolarskim kazeinowym, rybim czy kostnym, jak to się robiło dawniej.

    Zabezpieczenie „przeciwpożarowe” z blaszki od konserw, charakterystyczne od czasów Armii Konnej, kiedy tuszonka jeździła na taczankach. I od tamtej pory datuje się upadek kozackiej, bukowińskiej i huculskiej tradycji wytwarzania fajek. Wówczas komin wykonywany był frezem o obłym zakończeniu lub rozwiertakami w kształcie noża do rozdrabniania obiadu (też z półokrągłym zakończeniem). Tak nawiercone kominy były starannie szlifowane – proszkiem z piaskowca lub wapienia, popiołem i rozdrobnionym żużlem… Dziś byśmy to robili papierem ściernym. Takie wykończenie na gładź lepiej niż ta blaszka z tuszonki zapobiegało przypalaniu, zwęglaniu się drewna. Kozacy jeszcze za cara swoje drewniane lulki palili przez wiele lat. Nie stronili od nich nawet setnicy czy inni oficerowie. Natomiast kozacy spod czerwonej gwiazdy stosowali już fajki z blaszką. Smak do kitu, drewno równomiernie traciło strukturę, kruszało, zwęglało się. Kilka tygodni intensywnego palenia i fajka wędrowała do ogniska.

    Dziś jest jeszcze gorzej, bo nie dość, że nikt nie dba o wygładzenie powierzchni paleniska, to nawierca się kominy za pomocą klasycznych wierteł do drewna – z dziurawiącym środek prowadnikiem-punktakiem i na ogół komin ma kształt cylindra z dziurką. Ale blaszka wszystko zasłania i socjalistyczna norma spełniona. ta sama blaszka znakomicie też dezintegruje drewno i pozbawia fajkę naturalnego smaku.

    Niegdyś podobne fajeczki wytwarzano w polskich i słowackich Karpatach, aż po Morawy i Czechy. Dziś niczym nie różnią się od leninowskich kozaczek – no może szarotką na Podhalu.

    Fajka nie do użytku codziennego, niesmaczna, śmierdząca jak wędzarka na trociny. Jedno, czy kilka zapaleń nie powinno jej zepsuć, ale smak niewiele będzie miał wspólnego ze smakiem fajki, do której przywykliśmy. Palić dla zbytków, z braku czegokolwiek, do fotografii – w tym ostatnim przypadku sugerowane wygolenie głowy i zapuszczenie osełdca. Krzywonos by na pewno tego nie zapalił.

    • lgatto
      lgatto
      20 lipca 2010 at 21:56

      Paliłem w czymś takim, opis przeżycia w artykule „Tytoniowy Brainiac” („Palenie tytoniu w produktach fajkopodobnych”).
      Jako ozdoba o wiele ładniejsza od mojej.

      :D a osełedca chcę zapuścić, ale żona nie daje.

      • Rheged
        20 lipca 2010 at 22:44

        Mój kolega ze studiów, zafascynowany kulturą dzikich pól, miał osełdeca rok. Respekt na mieście i dzielni murowany!

  3. 21 lipca 2010 at 11:01

    Mam coś wizualnie podobnego, nawet bardzo. Zakupione za 8 zyla na zakopiańskim targu, co prawda zrobione z innego drewna i bez okładzin na bokach komina. Zapaliłem raz – więcej tego nie zrobię, drewno tliło się razem z tytoniem, smak jakbym wciągał dym z ogniska :). Typowy suwenir. Podejrzewam, że klepią to masowo w jakimś blaszaku :)

    • 21 lipca 2010 at 11:02

      Z szarotką? Musi być z szarotką!

  4. knr
    22 lipca 2010 at 13:34

    Zgodnie z zapowiedziami, słabo wyszło pierwsze palenie :/
    Skończyłem ze starą fajką, suwenir wylądował na półce jako ozdoba :]

    Dzięki za odpowiedzi!

    • jalens
      22 lipca 2010 at 14:09

      Życzymy fajszych fajek :)

  5. 31 maja 2015 at 22:08

    A mnie ciekawi co oryginalnie kozacy palili w swoich fajkach. Bo natknąłem się na informacje ,że często tytoń był zastępowany ziołowymi mieszankami. Ma ktoś przepis ;)?

  6. yopas
    1 czerwca 2015 at 08:33

    Jak popłynęli na chadzkę to pewnie tureckie palili.

    • Zyrg
      Zyrg
      1 czerwca 2015 at 09:26

      Albo Turków…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*