Witam Wszystkich,
Pojechałem sobie na coroczny targ staroci do Jeleniej Góry. Łaziłem w nadziei, że uda mi się kupić jakąś fajkę, Po kilku godzinach znalazłem sprzedawcę, który miał worek (chyba z 15 sztuk) starych Stanwell’i. Po krótkich targach wybrałem 3. Trochę mi zeszło zanim zabrałem się za próbę (nieśmiałą) odnawiania. Poczytałem i do dzieła. Po wstępnym oskrobaniu kominów i wymoczeniu główek w „duchu” zaglądnąłem do komina jednej z nich i pokazało się takie coś:
Czy ktoś z kolegów renowatorów spotkał się już z czymś takim. Wygląda jak kitowanie, ale w środku komina? Czy coś warto z tym robić, czy poczekać aż zarośnie?.
Mi to wygląda na nadpalenie. Nic nie robić, zostawić, palić, nie przegrzewać.
Mi się wydaję, że to kitowanie. I powtórzę za Alanem, nic z tym nie robić.
Kitowanie w środku komina… Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Człowiek uczy się całe życie. :)
Z pewnością nie ma sensu ruszać tego typu skazy, czymkolwiek jest. Ale to nawet nie po bożemu tak kitować palenisko… Przecież normalnym jest, że szybciej się zjara w tym miejscu albo – co gorsze – będzie szkodliwe. Jeśli mnie oczy jednak nie mylą to widzę na tym fragmencie słoje, więc to po prostu nadpalenie imho. Na Twoje szczęście w nieszczęściu. :)
A tam szybciej. Przecież po to się daje prekarbonizację :>
Dzięki Wszystkim.
Jeszcze jedna ciekawostka, ten jasny fragment jest minimalnie wyżej od powierzchni komina, ale zostawię tak go zostawię :-)
pozdrowionka
@ KrzyśT
prosti mienia nie wiem co mi . . . .
A tak wyglądają moe pierwsze próby ze starymi fajkami :-)
Nie ma problemu. A próby całkiem niezłe, udało się nie zaoblić ustnika – nie każdy może to o sobie powiedzieć za pierwszym razem (a niektórzy nawet za fafnastym ;))
Wrzucałeś wszystkie w całości w spirytus, czy tylko środkową?
Moczyły się wszystkie, ale ze środkową walczyłem najdłużej. Dopiero piąta zmiana ducha dała radę :-)