Witajcie!
Ostatnio trochę brakowało mi czasu i na fajkę i na forum. Jednak nastąpił czas na wolne od wszystkiego. :)
Mam w końcu fajkę z prawdziwego zdarzenia! Brebbie, jak koledzy z forum radzili. Zakupiła mi ją dziewczyna na rocznicę. Jest idealna. Kobieta i fajka. :) Mam jednak dylemat. Moja fajka to brebbia rambo glat, z prekarbonizatem…
Palę i będę nią palił co 24-48h. Przeżyła dotychczas dwa palenia. Pierwsze z rozemocjonowania nabicie pełne i wypalenie prawie do dna(korek). Drugie to początek opalania więc 1/3 i do szarego popiołku. Dzięki wcześniejszej praktyce z kukurydzianką nie przegrzewam fajeczki, spalam w miarę równo wszystko, choć zapalniczka nie odpoczywa. No i wszystko ok, fajnie. Tylko właśnie, zdzierać prekarbonizat? Palić jak dotychczas? Czy jeszcze coś innego? Bo naczytałem się jaki to prekarbonizat jest zły i myślę, czy robię dobrze postępując jak dotychczas. Z drugiej strony skoro jest dobrze to po co zmieniać? Co, jak coś popsuję? Co o tym myślicie moi drodzy? Zaznaczam, że ta fajeczka, zależy mi żeby była ona „na zawsze”. Pomimo, iż nie jest wyjątkowa, jej cena nie poraża, to jej wartość sentymentalna i to jak mi się podoba sprawia, że to „właśnie ta jedyna”.
Pozdrawiam!
- Akcje i Konkursy
- Fajkowe ABC
- Kupiłem cudo!
- Mistrzowie
- Recenzje tytoniu
- A&C Petersen
- Astley
- BBB
- Captain Black
- Colts
- Cornell & Diehl
- Dan Tobacco
- Davidoff
- Dunhill
- Erinmore
- Fribourg&Treyer
- G.L. Pease
- Gawith, Hoggarth & Co.
- Hearth&Home
- Holger Danske
- Ilsted’s
- Imperial Tobacco
- Mac Baren
- McClelland
- Orlik
- Paladin
- Peter Stokkebye
- Peterson
- Planta
- Pozostałe
- Rattray´s
- Robert McConnell
- Samuel Gawith
- Savinelli
- Skandinavik
- Solani
- Stanwell
- Stanislaw
- Torben Dansk
- W.O. Larsen
- Users Voice
- Wokół fajki
- Zamiast Forum
Smakuje? To po co kombinować? Lepsze jest wrogiem dobrego.
UkłonY,
O to to! Ja tam żadnej nie opalałem, prekarbonizatu nie zdzierałem i żyję. Nawet włosy mi nie wypadły. I zęby mam białe. I o.
Dobry prekarbonizat jest neutralny. Tylko powoduje że fajki nie trzeba samemu opalać. Nie ma sensu go zdejmować jeżeli nie ma w nim świństw.
Można też przeczytać:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/fajka-w-praktyce/opalanie-fakty-i-mity/
No i dzięki za odpowiedź. :) Temat podlinkowany czytałem kilka razy nawet. Zrobię tak jak myślałem i jak Wy radzicie. :)
Pal z prekarbonizatem i nic się nie przejmuj, moja pierwszą fajką też była Brebbia i też miała prekarbonizat, mam ją do dzisiaj i palę w niej z sentymentem od czasu do czasu :)
Jeźeli fajka smakuje to nie kombinuj i pal tak jak jest wykonana przez producenta , w innym wypadku zdzieraj .
Jak najbardziej, zamierzam tak zrobić. :) A jeszcze takie pytanko. Teraz palę w niej Petersona nutty cut, jest świetny, smaczny i spala się na piękny popiół. Czasem zabulgocze mi jeszcze(raz na palenie delikatnie w połowie), czasem przegrzeje(raz, dwa na palenia ale gaśnie coraz rzadziej. Dziś najmniej bulgotania i najdłuższe palenie. O dziwo na świeżym powietrzu, w ogródku kawiarni przy kawie, rozmowie i bez skupiania się na niej, rzadkim używaniu kółeczka. O widocznym żarze w kominie niestety nie ma mowy. Na początku widać ale potem głęboko ginie, na wierzchu zszarzony tytoń. Tak powinno być czy robię coś nie tak? Tytoń ubijam mam wrażenie w sam raz choć wierzchu nie potrafię ani ubić mega mocno ani rozetrzeć kółeczkiem tak aby nie mieć martwego ciągu. Opisałem to moje palenie bo może macie jakieś rady dla mnie? Rozumiem również po Waszych wypowiedziach, że skoro mam prekarbinizat i pomimo wszystkich mitów na temat opalania i nagaru to mogę nie ograniczać się do 1/3 fajki przez ileś tam paleń itd., tylko nabić i się cieszyć paleniem bez ceregieli? To żadna różnica będzie czy całą czy 1/3 fajki dla jej „zdrowia”. A co do tego nutty cut, jest może jakiś tytoń, który polecicie jako taki na zmianę z nim? Coś co by się dobrze zgrało i żaden smak nie był zepsuty? Wiadomo, że monotonia nie zawsze fajna więc fajnie by było mieć coś co można palić w tej fajeczce bez żadnej szkody wspólnie z nutty cut. :)
Pozdrawiam Wad gorąco!
Nie umiem zedytować, a późna pora sprawiła, iż wkradły się błędy. Oczywiście pozdrawiam „Was” i po „rzadziej” nawias miał być zamknięty.
Kupiłem niedawno nuttycutty to się wypowiem :) Ładuję ten tytoń do Butza pojemności wiaderka bez żadnych ceregieli można powiedzieć metodą mniej więcej Franka: zasypuje komin opukując co jakiś czas a jak jest pełen dokładam wystającą prymkę i delikatnie dobijam kciukiem. W trakcie palenia jedynie skośna strona kołka: jak licho dobijam i usypuje prymkę, jak gorąco podważam i zostawiam na chwilę. Nie zaglądam tan nawet. Wypalam z reguły całość na 2-3 odpalenia.
Z podobnych aromatów kokosowato-orzechowatych masz Palace Gate od SG, Ashton Sailing. IMO nie powinno się też pogryźć z Simply Uniknął. Palę je w tej samej fajce i nie widzę jakoś wpływu nednych na drugie (z tym że fajka odpoczywa u mnie ok. tyg.
minimum
Cały dowcip z żarem na wierzchu polega na tym, że ludziom się wydaje, że kołeczek ma dobijać. A jest dokładnie odwrotnie – jak żar znika, należy wydobyć go na wierzch następująco:
1. ROZLUŹNIĆ tytoń na wierzchu, poprzez odepchnięcie skośną stroną kołeczka tytoniu od ścianek
2. Kilkukrotne pyknięcie (może być „z podciśnieniem” czyli zamykaniem palcem), tak, jak to niektórzy robią przy rozpalaniu.
3. Delikatne wyrównanie płaską stroną kołeczka popiołu i tytoniu. Nadmiar popiołu (w drugiej połowie, powiedzmy) można „rozetrzeć” po ściankach – bo wbrew pozorom odsypywanie nie jest takie banalne i bywa, że łatwiej utrzymać żar mając trochę tego popiołu w środku.
A nabijać trzeba (warto) luźno. Ciąg doreguluje się w trakcie.
Czyli rozumiem z tego co piszecie, że ubijanie trójwarstwowe nie jest jedyną słuszną drogą, a nawet nie zbyt odpowiednią? Do tej pory w kukurydziance właśnie nabijałem jak najluźniej bo w niej mi było tak wygodnie…Mając jednak fajkę z wrzośca zacząłem się uczyć (jak mi się wydawało) prawdziwego i prawidłowego nabijania, czyli trójwarstwowego. Z tym odpychaniem tytoniu od ścianek coś czuję, że będę miał kłopoty bo nie robi mi sie menisk wklęsły tylko wszystko jest równiutkie. W chwili, gdy próbowałem takiego zabiegu jak mówisz często wszystko w kominie miałem wszystko „porozwalane” tzn. część nie spalonego tytoniu wymieszana z popiołem w jednym miejscu więcej w drugim mniej jakieś nie równe kopce, taki „bałagan”. A kiedy próbowałem to wyrównać to zazwyczaj albo ciąg traciłem(ciągle ciężko mi go uzyskać i utrzymać idealnego) albo nitki tytoniu były od siebie zbyt oddalone i gasła co chwila, bo żar nie przechodził. No cóż widać muszę się jeszcze wiele nauczyć, a praktyka czyni mistrza. :)
Ja bym się tymi wszystkimi teoriami za bardzo nie przejmował, bo to prosta droga do frustracji. Jeśli Twoje metody przynoszą zadowalające palenie (smaczne, suche i praktycznie do końca) i nie uszkadzają fajki to znaczy, że wszystko robisz dobrze. I nie ma potrzeby tego zmieniać. W fajce wszystko jest indywidualne. Oczywiście są jakieś zgrubnie nakreślone zasady, ale to nie ma znamion Dziesięciorga Przykazań i Siedmiu Grzechów Głównych.
UkłonY,
Ja od siebie dodam, że mogę powiedzieć, że fajka zaczęła mi sprawiać frajdę jak sobie odpuściłem trójwarstwówkę. Najwięcej mnie pomógł taki amerykanin z YT (poszukam potem linka). Ładuję zgodnie z jego zaleceniami i jest git: im tytoń bardziej „chunky” i wilgotniejszy tym luźniej. Aż do bezczelnego nasypania i podpalenia
O ten kanał: https://youtu.be/ePTCsBb7xAQ
Rozumiem, teraz tak będę musiał popróbować. :) Ta metoda nabijania ciekawa choć na razie mi nie wychodzi, może za suchy i za mało tytoniu miałem przy sobie.
Przejrzyj kanał typa. On tam pokazuje ze 6 sposobów i mówi o różnicach i co po co itd. Pozdrawiam i eksperymentuj!