Witam.
Zakupiłem ostatnio za parę groszy bardzo fajną fajeczkę na allegro. Pięknie usłojony i bez jednego nawet szpachlowania egzemplarz CORSICA De Luxe. Faja porządna, tłuścioszek z kapitalnym ustnikiem, idealnie leżąca w ręce.
W czym jednak problem? Otóż komin jest w opłakanym stanie – zamiast walec, przypomina w przekroju beczkę. Do tego zupełnie rozwalony jest w kominie wylot kanału dymowego – poprzedni właściciel rozgrzebał go do średnicy „na bidę” z 7 mm. A to stan fajki przed jakimikolwiek moimi ingerencjami – po pogmeraniu papierem ściernym lub frezem, przypuszczam że będzie jeszcze gorzej…..
Rozwiercenie komina odpada – musiałbym zrobić garnek z 25 mm średnicy ;)
A że usilnie chcę tą fajeczkę reanimować, to w grę wchodzi chyba tylko plastyka komina. I tu rodzą się pytania:
– Czy takie poważne reperacje jest w ogóle sens robić pipemudem? A jeśli nie, to czym?
Spotkałem się kiedyś z opisem rekonstrukcji komina za pomocą gotowych mas szpachlowych (gipsowych). Jednak, pracuję w firmie produkującej takie rzeczy i wiedząc jakie dodatki znajdują się w akrylowej szpachlówce – zbytnio szanuję swoje zdrowie by ryzykować. Bo poza wypełniaczem mineralnym, najczęściej mączką wapienną – dodaje się:
– Dyspersje akrylowe – zupełnie nieodporne na temperaturę, palne i kopcące, i choć ich mało w masie, to jednak są….
-celulozy – również palne
-plastyfikatory chemiczne i odpieniacze.
– i co najgorsze – biocydy! Masę szpachlową – tą gotową w wiaderkach, jak każdy produkt budowlany „mokry”- trzeba zabezpieczać przed „zepsuciem”, poprzez dodanie czynnych biocydów, czyli zatruwaczy – z reguły żrących, trujących i bywa, rakotwórczych w czystej postaci. Te środki nie są szkodliwe dla człowieka w sensie wydzielania się ze ściany czy coś w tym stylu ( bo ich ilość jest względnie mała, przy tym precyzyjnie regulowana określonymi przepisami), ale nie wiadomo czy nie wydzielą się pod wpływem żaru, a raczej na pewno nie są obojętne dla zdrowia przy inhalowaniu się nimi z fajeczki naprawianej szpachlówką….. To tak ku przestrodze.
Natomiast wpadłem na taki pomysł – są pewne rodzaje cementów przeznaczonych do zastosowań w warunkach dużych temperatur. Chodzi o cementy glinowe – stosowane min w zaprawach do kominków, kominów, przy budowie pieców hutniczych itd. To zupełnie inny cement, niż żużlowy czy żużlowo -popiołowy używany do murowania ścian ;)
Mam do takiego cementu dostęp, jak również do różnych wypełniaczy mineralnych. I tak myślę – czy zmontowanie „zaprawy” na cemencie glinowym i np drobnoziarnistym wypełniaczu dolomitowym (wapiennym) będzie dobrym pomysłem? W efekcie ( w moim zamyśle) powstanie coś ala spiek ceramiczny, o odporności termicznej i jednocześnie porowaty (przepuszczalny).
Technolog w mojej firmie twierdzi, że cement glinowy po związaniu jest zupełnie obojętny fizjologicznie, podobnie wypełniacz – na dobrą sprawę pokruszony kamień. Ale też, nie do końca zna kontekst – nie mówiłem mu przecież jakie zastosowania planuje, bo chyba by mu się gęba ze śmiechu rozpękła ;)
Więc, zanim przeprowadzę eksperyment na jakimś innym fajowym złomku i na sobie – zapytam Was o zdanie. Ma to szansę się powieść?
Jest tu może Ktoś ze znajomością technologiczną na temat cementów? Może jakiś Chemik? Co o tym pomyśle sądzicie i Czy taki cement w postaci czystej będzie faktycznie obojętny fizjologicznie?
A może po prostu macie inne sugestie co do ratowania tak „popsutej” fajki ?
Z góry dziękuję i Pozdrawiam, Andrzej
Komentarz dla widoczności :) Teraz JSG może się wypowiedzieć :D
Wrzosiec jest materiałem stosowanym do wyrobu fajek z racji zapewnienia dobrego smaku palonego we wrzoścu tytoniu. Jeśli palenie będzie się odbywało w palenisku wyłożonym innym materialem to bym się upewnił, czy jest on obojętny także dla smaku palenia, czy oddycha/pracuje tak, jak wrzosiec, etc. Jeśli nie, to obawiam się iż nastąpi powrót do warunków palenia jak w fajce porcelanowej lub jej podobnej, tyle że w „obudowie” z wrzośca który nie wykaże swoich walorów smakowych i będzie spełniał tyllko funkcję niejako dekoracyjną. Pamiętam, iż wkład z pianki działa inaczej niż porcelana, cement, etc., pianka zapewnia znakomite warunki palenia i jest niejako poprzedniczką wrzośca.
Uwaga a propos średnicy kanału dymowego: może taki był od początku.
Francuskie fajki miewają gigantycznye kanały dymowe, które bywały „przydławiane” równie potężnymi skraplaczami. Jak skraplacza zabraknie – powstaje dziura.
A może to rozwiercenie jest tylko „w nagarze”, a głębiej jest ok?
Ja bym tak czy inaczej przeskrobał i zobaczył, co kryje się pod spodem. Ale osobiście fajki, które są w środku wypalone po prostu wyrzucam do szuflady.
Ja widzę dwie opcje- opisane przez ciebie rozwiązanie- choć obawiam się że może się ono nie trzymać drewna. Po związaniu skruszeje- trzeba by zastosować jakieś spoiwo w pewnych granicach elestyczne.
Na FMS pojawił się pomysł robienia poważnych naprawa gipsem, chyba ktoś testował gładź szpachową, ja bym jednak użył gipsu formierskiego- nie zawiera dodatków, wiąże dość długo, więc da się wygodnie formować i odporny jest obojętny chemicznie i wytrzymuje dużo wyższe temperatury niż maksymalnie 300*C żaru tytoniowego.
Co do kanału dymowego- należało by rozwiercić go do maksymalnej możliwej średnicy i wytoczyć trzpień z wrzośca, w takim czopie nawiercić fajkę na nowo- wykonywałem podobne naprawy fajek złamanych tuż przy styku główki z szyjką.
Jeśli fajka ma wartość kolekcjonerską lub sentymentalną, posunął bym się o krok dalej i przygotował wkładkę z wrzośca- aktualnie palę w buldogu Charatna, który ma średnicę ponad 25 mm i za każdym razem kiedy w nim palę zastanawiam się czy nie zrobić mu takiej wkładki i przywrócić 19mm, bo bardzo lubię tą fajkę i ten kształt, a fajka ma ponad 60 lat.
Witam i dzięki Panowie za sugestie.
Może być tak, jak mówi KrzysT – w ustniku wmontowany jest potężny skraplacz. Ale jeszcze się nie zabrałem za odczyszczanie zarosłego nagaru… tak jakoś czasu brakuje mi ostatnio. Może przez łikend zrobię skrobankę w kominie i sytuacja się rozjaśni.
Natomiast, pomysł z dorobieniem trzpienia/reperaturki i ponownego nawiercenia jest bardzo dobry. Tylko czym to wkleić? jaki klej zastosować w bezpośrednim styku z kominem?
No i w ostateczności, również miałem pomysł rozwiercić to w pierniki, bo faja solidna, ścianki komina 8-10mm i jest z czego zebrać. I wszczepić wkładkę wrzoścową z kominem na 19-20 mm. Tylko to jest masa roboty, no i nie mam za bardzo skąd wytrzasnąć takiej wkładki. Ale jak mi się będzie nudziło, a nie upoluję na allegro jakiegoś dawcy, to zrobię wkładkę z dębu :) Może to będzie nawet fajnie wyglądać…. Tylko znów – jaki klej nadaje się do zastosowań bezpośrednio przy kominie? No i nie wiem, czy tak naprawdę mi się chce z tym bawić….. ;)
Dzięki Panowie za sugestie. Tak czy tak zrobię eksperyment z tym cementem, bo jeśli się to będzie drewna trzymało i nie skruszeje jak przewiduje JSG – to może to być fajna i prosta alternatywa dla pipemuda, np przy podnoszeniu dna (co też muszę w jednej fajce zrobić).
Jak mnie dopuszczą w zakładowym laboratorium do aparatów pomiarowych – to mogę nawet zrobić próby przyczepności do drewna – testy „zrywania” czyli zbadać jaka siła jest potrzebna do odspojenia zaprawy od podłoża. Oraz testy wytrzymałościowe (kruszenie itd) i temperaturowe – wyprażanie w warunkach zmiennej wilgotności. Ale to „jakby”. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Na razie priorytet ma 8 innych moich fajek, którymi muszę się zająć szczególnie troskliwie ( bo te mają wartość i kolekcjonerską i sentymentalną) ;)
Pozdrawiam
Przy wyborze materiału do dorobianiu tulei redukującej średnicę paleniska brałbym pod uwagę następujące parametry tegoż materiału:
– współczynnik rozszerzania się pod wpływem temperatury/podczas palenia. Powinien on współgrać ze współzynnikiem rozszerzania się wrzośca; jeśli byłby większy, to główce grozi rozsadzenie przez dorobioną tuleję tak, jak w niektórych przypadkach zbyt obfita warstwa nagaru powoduje rozsadzenie/pęknięcie główki faji.
– smak palenia tytoniu w danym materiale. W sumie – brał bym pod uwagę dorobienie tulei z wrzośca, na przykład z główki innej wrzoscowej i opalonej, może połamanej fajki.
Nie myślał bym o sposobie mocowania klejami etc., popatrzmy na siły które tam działają. Nie ma tam sił działających w kierunku wyciągania owej tulei z paleniska. Moim zdaniem produkty spalania tytoniu – smoły, etc. które w jakimś stopniu wchłaniają się w ścianki paleniska wystarczająco utrwalą dobrze wytoczoną tuleję posadowioną „na wcisk” oczywiście z wyczuciem.
Dąb nie, tak jak pisze pan Jacek, pracuje on zupełnie inaczej niż wrzosiec jest dużo bardziej chłonny- nie wiem jak ten twój nieco zmineralizowany, ale i tak bym nie ryzykował.
Wrzosiec, ktoś chciał przehandlować niedawno na pogadywaczce peknięty klocek hobby za kołeczek- ja bym brał.