Witajcie, Fajkanetowicze!
Śledzę Waszą (naszą?) stronę od kilku lat. Dotychczas nie musiałem nic pisać, bo znajdowałem odpowiedź na wszelkie okołofajkowe pytania. Więc jeśli przypadkiem napisałem w złym dziale, proszę o przeniesienie do właściwego.
Dzisiaj zdarzyła mi się pewna niepokojąca sytuacja:
Otworzyłem paczkę tytoniu (CH Flake od SG, z banderolą z 2018 roku, kupiona trzy miesiące temu) i moim oczom ukazało się coś, co wygląda i pachnie jak pleśń:
Czy komuś z Was zdarzyło się kiedyś, żeby w dopiero co otwartej kopercie z bieżącego roku była pleśń?
Co ciekawsze taki sam tytoń w drugiej kopercie, którą kupiłem w tym samym sklepie tego samego dnia, a którą otworzyłem od razu po zakupie, był taki jaki być powinien.
Pozdrawiam,
Albert
Skoro wygląda jak pleśń i pachnie jak pleśń, to prawie na pewno jest to pleśń. Zawartość do wyrzucenia jak najszybciej. Zdarza się. Tytonie czasem pleśnieją, ja płakałem, jak mi Cannon Plug poszedł na zmarnowanie. Od tego mrocznego zdarzenia nawilżam tytuń w słoiku odrobiną alkoholu. Podobna katastrofa zdarzyła mi się z cygarami, ale odkąd leję do nawilżacza whisky nic takiego się nie powtórzyło.
Ja rozumiem, że pleśń się zdarza, no trudno :P
Tutaj chodzi mi o to, że otwieram NOWĄ (fabrycznie zamkniętą) kopertę – a tu pleśń :P
Dlatego, jako, że zakładam, że skoro fabryka dba o jakieś tam standardy jakości, w fabrycznie zamkniętej paczce tytoniu pleśni być nie powinno…
W sumie ostatnio było dość ciepło, tytoń wiadomo – wilgotny, więc rozważałem, że mogło to mieć jakikolwiek związek z pleśnią, ale mimo wszystko :P
nie ma co się rozwodzić nad tym, pakujesz z powrotem tytoń i dosyłasz jako reklamację
Tu taj raczej jestem sceptyczny. W kiedyś kupiłem w Smoke Shopie tytoń, który okazał się przesuszony na wiór z uwagi na rozszczelnienie puszki. Dostałem informacje, że nie da się tytoni reklamować. Nie wiem jak z pleśnią, ale raczej to już bym na straty spisał.
Też kupiłem tam kiedyś rozszczelnionego Old Gowrie. Na szczęście nie był jeszcze ani jakoś strasznie suchy, ani zapleśniały :P
Od tej pory oglądam puszki dokładnie od razu po zakupie : )
Oglądanie Ci niewiele da, bo rozszczelnienia gołym okiem nie widać, a tym bardziej pleśni w środku.
Na tych okrągłych, zakręcanych puszkach widać, zwłaszcza jak się je lekko ściśnie.
przesuszony a spleśniały to chyba różnica jednak jest, o ile przesuszony można nawilżyć i zapalić, o tyle zapleśniały jest do wyrzucenia, nie bójcie się reklamować, sprzedawca ma obowiązek wymienić na nowy bez wad, powiem więcej nie zgłaszanie i nie reklamowanie w takich sytuacjach działa na szkodę ogółu, producent nie wie że coś jest nie tak i ta sytuacja trwa dalej :(
Ale to jest według mnie poważny problem. Bo jak to teraz wygląda z pakowaniem tytoniu po ustawie tytoniowej? Taki na przykład Samuel Gawith jest pakowany w Kendal i taki do nas trafia, czy jest jeszcze jakoś przepakowywany w nowe koperty już u polskiego dystrybutora? Wybaczcie, bo nie wiem, nie znam się. Bo ciekawe na którym etapie dostała się tam pleśń. Ten brak higieny może rzutować na inne egzemplarze.
Też się nie znam, ale na logikę spodziewałbym się, że tytoń pakowany jest w fabryce z różnymi etykietami przygotowanymi na różne rynki. Tak by było zdecydowanie najłatwiej i najekonomiczniej. Więc najpewniej syf się dostał do środka w fabryce.
Co do reklamacji – niestety, tytoń kupiłem trzy miesiące temu, żeby mieć zapas, więc paragonu raczej nie znajdę a i kupiłem w sklepie na drugim końcu Polski jak byłem przejazdem :P No i nie mam im jak udowodnić, że tytoń był spleśniały w momencie otwierania paczki.
Czyli nauka z tego taka – najlepiej otwierać tytoń już w sklepie, żeby sprawdzić czy wszystko z nim ok :P
Także kiedyś miałem przypadek spleśniałego tytoniu prosto ze sklepu, akurat to była Balcan Latakia ze Stanisława. Jako że była to druga taka sytuacja z tym blendem, napisałem do producenta, bardziej poinformować niż się skarżyć. To zaskutkowało wymianą paczki na nową i dosłanie kolejnej. Bardzo ładnie się zachował Stanisław.
A tak na marginesie z tym pakowaniem to nie wiem jak jest dokładnie, bo ostatnio kupując 1792 flake pod kopertą właściwą, była prześwitująca koperta Stanisław Black Cavendish. Nie wiem skąd taka pomyłka.
W takim razie spróbuję do nich napisać, zobaczymy co na to powiedzą.
A co do kopert, miałem kiedyś identyczną sytuację, ze w jakimś już nie pamiętam jakim tytoniu była poza kopertą właściwą jakaś koperta od Stanislawa, jeszcze żeby było śmieszniej z czeskimi napisami.
Myślę ,że warto otweirać paczkę prosto po zakupie w sklepiku i sprawdzić czy wszytsko jest ok. Sprzedawca będzie widzieć ,że kupujący nic nie kombinuje.
Ja również spotkałem się z pleśnią w SG Sam`s Flake. Tegoroczny, świeża dostawa (bo na nią czekałem). Niestety w nerwach zutylizowałem wszystko w kuble, niestety bo jak się potem dowiedziałem, komuś również trafił się pewien wadliwy/spleśniały tytoń z tej stajni i z powodzeniem reklamował. Nie wiem gdzie pakują te tytonie, czy to przypadkiem nie Mostex, w każdym razie w pakowalni zarodniki pleśni mają „na bank”
A wiadomo gdzie to reklamował? W sklapie czy w Mostexie? Warto wiedzieć. Zresztą, jesli w pakowalni są zarodki pleśni, to na tytoniu, który będzie wyglądał dobrze, za jakiś czas mogą pojawić się wykwity.
W Warszawie w sklepie (z tego co pamiętam). Nie napiszę kto to był, bo nie mam pozwolenia, no i wiadomo RODO ;). Więc teraz jak już kupuje SG, to w słoik i codzienna obserwacja.
Trochę w temacie ale czy ktoś jeszcze odczuwa że tytonie SG w kopertach wydają się być przesuszone i (w przypadku 1792 , sam’s oraz firedanca) bez aromatu ? Wygląda na to że stanislaw niezbyt dba o stan przepakowanych tytoni.
Wysuszenia nie zauważyłem, a nie tak dawno kupowałem Fire Dance i 1792, jakoś po otwarciu Grosemoore miałem wrażenie, że było delikatniej scented (nawet dziewczyna jakoś znosiła, a kiedyś kiedyś bardzo narzekała ze „perfumowo i mydlano”).
Dawno temu też znalazłem pleśń w Pure Latakii Stanisłsawa. Wyrzuciłem, choc najpierw spróbowałem zapalić. Na szczęście po jednym pyku ta chęć mi przeszła, bo wyrzucic musiałbym jeszcze jedna rzecz: fajkę :) Czyli – to sie zdarza, choć bardzo rzadko.
Swoją drogą, mam sporo puszek z lat 2010-2015 i troche sie boję o ich zawartość. Wiekszość zapasów trzymam w słoikach, ale nie wszystko.
O ile o zawartość amerykańskich produktów sie nie boję, podobnie solidnych puszek Reinera, to już standardowe, jak Escudo, czy FVF troche mnie niepokoją.
Przełozyć? Sam nie wiem…