Witam, to mój pierwszy (i myślę, że nie ostatni) post na stronie. Mam nadzieję, że niczego nie pochrzaniłem przy wstawianiu tego tekstu, bo przyznać trzeba, że nie jest to proste. Ale przechodząc do ad rem. Otóż, w trafikach z wyborem tytoniu bywa różnie. Poza tym, opcji spróbowania przynajmniej kilku rodzajów niestety nie uświadczysz, co powoduje, że zaopatrywać trzeba się przez Internet. I tu pojawia się problem, gdyż każdy opis tytoniu wydaje się być kuszącym. W obecnej chwili palę głównie Petersona University Flake i z tego tytoniu jestem zadowolony. Jako drugi wybrałem SG Full Virginia Flake. Poszukuję natomiast trzeciego tytoniu, do palenia wieczorami. Próbowałem Petersona Old Dublin i nie podszedł mi kompletnie. Możecie coś zaproponować na wieczorne palenie przy kominku, z książką i szklaneczką dobrey whisky? Z góry dziękuję za wszelkie sugestie i porady, pozdrawiam serdecznie!
- Akcje i Konkursy
- Fajkowe ABC
- Kupiłem cudo!
- Mistrzowie
- Recenzje tytoniu
- A&C Petersen
- Astley
- BBB
- Captain Black
- Colts
- Cornell & Diehl
- Dan Tobacco
- Davidoff
- Dunhill
- Erinmore
- Fribourg&Treyer
- G.L. Pease
- Gawith, Hoggarth & Co.
- Hearth&Home
- Holger Danske
- Ilsted’s
- Imperial Tobacco
- Mac Baren
- McClelland
- Orlik
- Paladin
- Peter Stokkebye
- Peterson
- Planta
- Pozostałe
- Rattray´s
- Robert McConnell
- Samuel Gawith
- Savinelli
- Skandinavik
- Solani
- Stanwell
- Stanislaw
- Torben Dansk
- W.O. Larsen
- Users Voice
- Wokół fajki
- Zamiast Forum
To ja sobie pozwoliłem pytanie sklasyfikować i przerzucić do właściwego działu.
Podstawowa kwestia to czego oczekujesz od tego trzeciego tytoniu, poza tym, żeby smakował z whisky (a może i whiskey)?
A Old Dublin nie podszedł ze względu na latakię? Bo to zdecydowanie zawęzi nam krąg poszukiwań…
Dzięki za przerzucenie tego tematu – dodanie go było dla mnie i tak dużym wyczynem=)
Co do pytania o Old Dublin. Szczerze? Palę od niedawna, przerzucam się z papierosów, dużego doświadczenia nie mam. Ale po krótce: moc University Flake mnie w 100% zadowala. Po godzinie palenia nawet przez myśl mi nie przejdzie sięgnięcie po papierosa (a niestety wciąż czasem po nie sięgam). Dlaczego odpadł Old Dublin? Bo posmak wędzonych oscypków to chyba nie to, czego szukam w tytoniu. Czy była to latakia czy cokolwiek innego – jestem zbyt mało doświadczony, by móc ocenić. Wszak Old Dublin to mieszanka złożona z kilku rodzajów.
Z recenzji, które czytałem, na wieczory niezły mógłby być Sunset Breeze Petersona. Myślałem też o Sherlocku Holmesie (spasowałby się z jeszcze nieopaloną fajką na wieczór), ale recenzje zbiera różnie. I jestem w kropce. Szkoda mi fajki, którą zacząłem opalać Old Dublinem. Elegancki Standard System Petersona z lat ’70 (nieużywany do tej pory) pewnie będzie zbierał kurz na półce.
Wędzone oscypki wszystko wyjaśniają. A zatem wybieramy tytonie bez latakii. Jeśli chodzi o Sunset Breeze Petersona to człowiekowi, który już polubił bardziej naturalne rzeczy raczej odradzam. To już chyba lepiej ten Sherlock. A FVF już próbowałeś? I obawiam się, że wielu mocniejszych (w podobnej mocy) tytoni od Uniwersity Flake, to na polskim ryneczku nie uświadczysz.
Ale jak z tą mocą jest to wiadomo. Ja polecam SG Brown 4 Twist, SG 1792 Flake (klasyczny aromat i to mocno włażący w fajkę) Peterson Irish Flake, może jakiś Rattray’s (Marlin Flake, Hal o The Wynd). Mac Baren Dark Twist ponoć może nasycić nikotyną. SG Chocolate Flake też nie można nic zarzucić. Kendal Cream Flake też jest nieco powyżej średniej (i też aromat).
HoTW mnie nie ruszał ;)
A ja jestem mocny w piśmie ;)
Nie liczyć paleń na czczo, to mnie tylko Pure Perique ruszył (Franek, ale Ty się do tego nie stosuj! ;) )
Skoro to ma być tytoń na wieczór, to nie musi być stricte tytoniowego smaku. Jakiś aromat mógłby również być, byle nie jakieś lepiące się paskudztwa w stylu Alsbo. I nie oscypki=) Co do mocy – ta, którą ma University Flake jest dla mnie w 100% wystarczająca. Nie szukam mocniejszych rzeczy, słabsze mogą być jak najbardziej. Na tobaccoreview czytałem dość pozytywne recenzje o Rattray’sach (Hal of The Wynd oraz Old Gowrie), ale za diabła nie wiem, jak to będzie smakować. W sumie, na wieczór jakiś delikatny aromat mógłby być.
SG Chocolate Flake (ale jemu proponuje osobną fajkę).
Fajki mam póki co trzy (Petersony, design przypadł mi do gustu), przymierzam się do kupna czwartej. W jednej na stale zagościł UF Petersona. Drugą, o której pisałem, piękną, starą fajkę spaskudziłem kilkoma paleniami Old Dublina. Ten smak jest tak intensywny, że myślę, iż mogę zapomnieć o paleniu w niej czegokolwiek innego (mimo tego, że paliłem w niej może ze 3 razy). Trzecia to nowy Sherlock Holmes, którego zamierzam przeznaczyć na SG FVF. A czwartą, jeszcze nie zakupioną chciałbym właśnie wieczorami palić.
Jakieś inne propozycje poza czekoladą do wieczornego palenia? Dzięki za wszystkie dotychczasowe sugestie i czekam na kolejne!
Fajkę po Old Dublin spokojnie możesz użytkować, proponuję właśnie jakąs virginię do niej. Po kilku paleniach smak poprzednika zniknie.
Dzięki za sugestię, bo rozważałem już jej sprzedaż. A szkoda by było, bo ładna. Skoro nawet na dobre nie zacząłem jej jeszcze opalać Old Dublinem myślisz, że smak FVF będzie w 100% taki, jaki być powinien? Jeśli tak, to idealnie – nie musiałbym wtedy kupować czwartej fajki, a jedynie nowego Sherlocka czymś ciekawym na wieczór załadować.
Sprzedaż fajki po kilku paleniach niewłaściwego tytoniu mija się z celem. No chyba, że to zła fajka była…
Jeśli nie chcesz przechodzić początkowych smakowych niuansów FVF+OD, to polecam metodę profesorską. Wystarczy wklepać w fajkanetową wyszukiwarkę. Ale dla mnie to strata czasu, lepiej nabić FVF i po góra tygodniu (o ile palone będzie codziennie) po Old Dublinie nie będzie śladu.
Ekstra. W takim razie fajka dla mnie uratowana. Teraz pozostaje tylko – jak w temacie wątku – znaleźć coś na wieczór. Do tytoniu czekoladowego nie jestem jakoś specjalnie przekonany (choć przyznam, że nie próbowałem). Najbardziej interesująco, przynajmniej z recenzji, wyglądają dla mnie SG Kendal Cream Flake oraz Peterson Sunset Breeze.
Należy pamiętać, że palona czekolada smakuje inaczej niż zjadana ;)
Dobrym rozwiązaniem byłoby traktowanie tej fajki po Old Dublinie Chocolate Flakiem np.
Na armatach się nie znam. Bardziej na oscypkach ;)
A z trójki Chocolate Flake / Kendal Cream Flake / Sunset Breeze – co dla wieczornych zastosowań byście polecali? Jednak tą czekoladę?
A tego, to nie wiem. Żadnego z tych tytoni nie paliłem. Ale są na portalu mądrzejsi. Może coś podpowiedzą. A Chocolate Flake polecałem do fajki po OD, bo IMO będzie się mniej gryźć na początek z oscypkami, które tam już są.
FVF jeszcze nie próbowałem, lecz zbiera recenzje doskonałe. Uważam, że mógłby być dobrym uzupełnieniem University Flake’a Petersona jako tytoń na co dzień. Wszak to czysta Virginia, a UF jest na Virginii właśnie.
yopas – przeczytałem właśnie skład Chocolate Flake’a, widzę, że jest tam latakia. Rozumiem, że przez to mniej się będzie gryźć z resztkami Old Dublina, pytanie tylko, czy jest mocno wyczuwalna? Bo tak, jak powiedziałem, wędzony smak latakii nie podszedł mi do gustu tak bardzo, jak to tylko możliwe=)
Chyba, żeby fajkę po kilku paleniach Old Dublina przestawić na FVF, zaś nową, jeszcze nie opaloną na jakiś delikatny aromat na wieczór. BTW – przepraszam za namnożenie postów w dość chaotyczny sposób, nie jestem jeszcze przyzwyczajony do tego typu forum.
Bo to nie forum, raczej swego rodzaju blog ;) latakia w ChF nie jest tak wyczuwalna, raczej jest tłem, dośc subtelnym. Na tym portalu masz dwie recenzje tego tytoniu, możesz zajrzeć.
Recenzje przeczytane, zarówno na fajkanecie jak i tobacco reviews. I z recenzji wynika, że chyba wybiorę Kendala od SG, mam nadzieję że się nie zawiodę. Jednak z opisów tego tytoniu wynika, że Kendal to właśnie to, czego szukam w wieczornym paleniu. Zaś na co dzień pozostaje świetny jak dla mnie University Flake oraz Full Virginia, którego zamierzam palić w fajeczce po-Dublinowskiej. Mam nadzieję, że te trzy palenia Old Dublina nie spaskudziły jej. W sumie nagar nawet nie zaczął się gromadzić, paliłem fajkę nabitą jedynie do 1/3, zaś ostatnie palenie miejsce miało ładnych parę miesięcy temu. Może już wywietrzała od oscypków=)
Sunset Breeze to jedna z nowych „współczesnych” mieszanek Petersona. Są one mocno posłodzone, zwykle z black cavendish, i raczej natrętne. University Flake to zupełnie inna parafia, jego lekki interesujący aromat jest bardziej szlachetny i nie agresywny. Z kolei SG FVF to zdaje się tytoń nie aromatyzowany w ogóle (mylę się?). Zatem powstaje pytanie, w jakim kierunku ma iść trzeci tytoń: czy ma być bardziej aromatyzowany czy bardziej wytrawny, biorąc za punkt odniesienia dwa dotychczasowe tytonie. I czy ma być również w płatkach, czy dla odmiany w postaci jakiejś łatwej do pakowania mieszanki? Wiemy już, że mieszanki z dużą ilością latakii i/lub wędzonych orientali odpadają. Jeśli chodzi i płatki, interesujący w samku jest 1792 SG. Lekko aromatyzowany, ale nie dosładzany, właściwie można go traktować jako tytoń naturalny, jeśli porówywać z tym, co obecnie uchodzi za „mieszanki aromatyczne”. Jako tytoń ciemny raczej nie gryzie, natomiast moc jest jak należy. Aromat tonki odbieram jako wyjątkowo specyficzny ale intrygujący. Idąc w stronę bardziej aromatico, można wypróbować bardzo łagodną mieszankę Sherlock Holmes od Perersona albo Royal Yacht od Dunhilla – obie łatwe w paleniu, drobno cięte i niekleiste. Inną opcją może być np. Wingfield Mixture od Roberta Lewisa – tutaj jest czysta fermentowana Virginia ale uwaga: nieprzyzwyczajonemu może kojarzyć się z tytoniami orientalnymi, dymnymi, mimo że ich nie zawiera.
Dziękuję za kolejny komentarz. Trzeci tytoń raczej w kierunku czegoś aromatyzowanego, acz z umiarem. Generalnie jestem zwolennikiem bardziej wytrawnych niż słodkich rzeczy, także lepiące się od syropu tytonie odpadają od razu. Miło by jednak było poczuć jakiś aromat i dać trochę wytchnienia otoczeniu=) Co do sposobu podania – flake jest w porządku, ponadto daje dwie możliwości palenia (w dłuższych, poskręcanych w fajce paskach oraz skruszony). Royal Yacht z recenzji na tobacco reviews brzmi ciekawie, pytanie tylko, gdzie to w Polsce kupić? Chyba (przynajmniej z dotychczas przeczytanych recenzji) zdecyduję się na Kendala, choć ten Dunhill również brzmi ciekawie. Zaś o Sherlocku Holmesie czytałem sporo sprzecznych opinii i nie jestem w stanie z nich wywnioskować, czym to tak naprawdę smakuje.
To ja jeszcze niesmiało zamieszam i powiem: SG Grousemoore….
Tym się nawet chomik nie napali ;)
Ale aromat ;)
No i tu moje pytanie, bo już miałem pisać oficjalne zapytanie w nowym poście na „zamiast forum”. Na szczęście trybiki ruszyły i przypomniały o „komentarzach”. Szukam tytoniu na kiedyś tam. Tzn chcę go kupić, przesypać do szczelnego słoika nalepić ładną naklejkę i schować na dłużej, tak przezimować. Chciałbym żeby był to aromat (bo tak) naturalny (bo te sztuczne bywają obrzydliwe, nie przyznam się co posiadam). No i jeszcze jedno – posiadający małą moc (żeby się tym nawet chomik nie napalił j.w.) Po recenzji SG Groussemoora stwerdzam, że to chyba jednak nie to, ale chyba warto spróbować. A może inne ciekawe przypadki ktoś poleca?
Padło wyżej: http://www.fajka.net.pl/rec_tytoniu/macbaren/dark-twist-roll-cake/ Szczerze polecam na przedstawione przez Ciebie okoliczności. Musisz poszperać, nie ma chwilowo w Fajkowie.
Albo Patriot Flake – przyjazna dla użytkownika słodziutka i tytoniowo-owocowa sama w sobie wirginia. Jest w Fajkowie. Cud, miód, luksus.
Oba tytonie wyplenią wędzone sery z fajki po 2-3 wolniutkich paleniach.
Mam nadzieję, że ser z fajki w podobnym tempie wypleni Full Virginia Flake Samuela Gawitha – zdecydowałem, że polatakiową fajkę nabijać będę właśnie tym tytoniem, zaś w nowiutkim Petersonie palił będę aromat. Z recenzji jednak chyba najbliżej mi do Kendala SG, ewentualnie Chocolate Flake tejże firmy. Może ktoś próbował obydwu tytoni i ma bezpośrednie porównanie?
Są nieporównywalne, ale oba dla mnie za słodkie, nienaturalnie słodkie.
Naturalna słodycz będzie w FVF, ale jeszcze lepsza, moim zdaniem, w BBF od tego samego producenta…
– a jeśli by przejść dalej drogą FVF-BBF i dojść do Golden Glow czyli Medium Virginia Flake, , to co poniektórych może to zaprowadzić do znakomitych Va z Mysore lub innych a podobnych „virginiowatością” blendów Dan Tobacco. Ja sam oczekuję na Hamborger Veermaster.
To juz niestety zbyt wysoki poziom komplikacji moich tytoniowych poszukiwan. Mysle, ze na razie sprobuje odnalezc sie wsrod produktow Petersona i Samuela Gawitha, a dopiero potem, jak juz sie troche otrzaskam w niuansach bede eksperymentowal dalej. Bo w koncu to eksperymentowanie z roznymi flejworami jest jedna z glownych cech odrozniajacych fajczarstwo od innych tytoniowych hobby / nalogow. Takze wychodzac z zalozenia, ze mam czas na proby z roznymi tytoniami (a przeglafajac fajkanet czy tobacco reviews widac, ze jest czego probowac..). Dziekuje za wszystkie sugestie, ktore niewatpliwie sporo mi pomogly! Pozdrawiam
Generalnie, czysta wirginia nie jest łatwym tytoniem w paleniu. Dlatego polecałem najpierw także wirginiowe mieszanki, ale w procesie preparacji uzyskano w nich bardziej przyjazne dla fajczarza właściwości.
Będę może w tym momencie nudny ale dla nowego kolegi napiszę sugestię: zastanów się nad Old Gowrie. Nie jest to może mocny tytoń ale syci przy paleniu. Próbowałem Petersona University Flake i jak dla mnie był kiepski(ze względu na charakterystyczny posmak). Old Gowrie jest trochę słabszy od Full Virginii Flake ale jak dla papierosiarza to zdaje mi się, że wystarczy. Jest to Virginia z dodatkami ale niewielkimi. Bardzo ładnie się pali i wybacza błędy początkujących.
Jak masz kupioną SG FVF to ja bym nie kupował na początku kolejne Virginii z Samuela Gawitha tylko spróbowałbym z innej stajni i Rattray’s jak najbardziej jest tutaj na miejscu.
Taka jest moja opinia. Ile ludzi, tyle typów. Niektórym Old Gowrie nie posmakowało ale jak dla mnie jest to tytoń w sam raz dla początkujących(sam go z chęcią palę).
Moim zdaniem ta opinia wcale nie jest nudna. Sam zastanawiam się, czy decydując się na trzy tytonie nie wybieram dwóch zbyt podobnych (FVF i np. Kendal Cream). Z recenzji wynika mi jednak trochę, że Old Gowrie w pewnym sensie jest podobny do University Flake’a. Bywa ostrawy, po czasie bywa ‚monotematyczny’, dobrze się pali… Zaś tytoniu nie zamierzam dobierać pod kątem mocy, biorąc pod uwagę, że paliłem papierosy i popalam niestety nadal. Chodzi mi o wybór smaków różniących się od siebie i nadających na różne okazje. Trzy fajki dziennie to i tak pewnie będzie zbyt wiele jak na moje możliwości czasowe (chociaż spróbuję wcisnąć w grafik dnia jedną po śniadaniu – trzeba będzie wstawać wcześniej – jedną na uczelni i ostatnią wieczorem). Chyba żeby na wieczór zostawić sobie FVF (z tego, co rozumiem, jest słodki i aromatyczny), z rana potraktować się Rattray’sem, zaś w trakcie dnia na uniwersytecie jak sama nazwa wskazuje popykać UF.
Generalnie im więcej czytam, tym większy mam mętlik. Zaś wydawać kasę na puszki tylko po to, by nie mieć co z nimi zrobić (jak w przypadku choćby Old Dublina – BTW. może ktoś jest z okolic Trójmiasta i chciałby przygarnąć praktycznie całą puszkę tego oscypkowego paskudztwa?) średnio mi się podoba i opłaca=)
Alan pisał, że „jak z tą mocą jest wiadomo”. A u mnie było tak: jestem baaardzo nowym fajczarzem (tak wogóle to Witajcie Drodzy Fajczarze) – o ile wogóle mogę siebie już tak nazywać. Mam 40 lat i nigdy nie paliłem kompletnie niczego. Więc kiedy parę miesięcy temu zapaliłem pierwszą fajkę z 7 Seas Gold, to w jej połowie spadłem z krzesła, a w głowie miałem nie 7 ale chyba ze 100 oceanów.
Co zresztą było całkiem przyjemne ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze, sporo mi pomogły. Złożyłem zamówienie, czekam już na nową dostawę University Flake’a oraz SG FVF i OG Rattray’sa. Mam nadzieję, że wszystko podpasuje, bo z recenzji i opisów wszystkie tytonie brzmią doskonale=)
kupić brawn 4, ściąć i zmieszać z… uwaga fire dance flake, odstawić na pół roku… paliłem taką mieszankę tyle że nie przegryzioną, choć FDF odstał swoje i nie był już tym cukierkiem z paczki, a przyjemną wirginią z aromatyczną nutką. Na mój gust trochę to takie za owocowe, cenie w tytoniu orzechowatość, bez zbędnych ulepszaczy, ale jak ktoś lubi aromacik, to może być ciekawa propozycja.
Dzięki za kolejną sugestię, ale trochę nie w czas – tytoń już zamówiony. Także na wieczory przeznaczyłem sobie wstępnie FVF, zobaczymy jak się sprawdzi. Pozdrawiam!
jak pisałem- taka mieszanka musi dojrzeć, więc nic nie stoi na przeszkodzie by dać jej troche c zasu.
A fvf to dobry tyton na codzien… bardzo dobry, choc wole bbf
Paczkę z fajkowa otrzymałem, razem z piękną fajeczką przyszły trzy tytonie. University Flake znam, także rozpisywać się na jego temat nie zamierzam. Jestem natomiast póki co mocno zawiedziony FVF.
Słabiutki ten tytoń, podany przez producenta w formie kompletnie nienadającej się do palenia (piekielnie mokry), w smaku płaski, trudny do palenia, mało aromatyczny. Room note oraz tin note bez szału. Generalnie nie rozumiem ochów i achów.
Old Gowrie Rattray’sa znacznie bardziej przypadł mi do gustu. Choć wciąż moim ulubionym tytoniem pozostaje University Flake, to jednak Old Gowrie nadaje się do palenia od razu, nic nie trzeba suszyć, pali się pięknie do białego popiołu w jeszcze nie opalonej fajce za 20 PLNów, jest od FVF mocniejszy i bardziej aromatyczny.
Także wciąż jestem na etapie poszukiwań. Zaś FVF zamierzam trochę podsuszyć i zapalić w fajeczce systemowej, bez filtra. Widzę już natomiast, że jeśli do czegoś ten tytoń się nadaje, to do porannej kawy. Nie jest za mocny, także na czczo można palić. Bo na wieczór szukam czegoś… ciekawszego w smaku i mocniejszego.
FVF to sredniak, ale jak kazdy produkt od SG – trzeba suszyc, a flejki bardzo dlugo (w formie nierozdrobnionej nawet pare godzin). Palic niespiesznie, wtedy pokaze na co ja stac ;)
Polecam nawet zrobic z niej borken flake, albo rozkruszyc na drobnice. W tej formie ukazuje wyraziste smaczki.
Właśnie w tej chwili to robię. Delikatnie rozdrabniam na broken flake i podsuszę do rana. Zobaczymy co z tego wyniknie. Przy okazji popalam sobie Old Gowriego w fajce zrobionej z diabli wiedzą czego, kupionej diabli wiedzą za ile (<25 PLN) i smakuje mi zdecydowanie bardziej niż FVF. Ma pełniejszy smak.
Do tego dym z OG jest gęsty, mięsisty – taki jak lubię. A FVF jest zbyt płaskie w smaku i wyrazie, zbyt słabe i jakieś ogólnie takie nijakie. Ale to może przez fakt, że tytoń był mocno mokry, zaś było to również pierwsze palenie w nowej fajce. BTW – jeśli ktoś zastanawiałby się nad zakupem fajki Petersona z serii Sherlock Holmes – zdecydowanie polecam. Pięknie wykonana, w trakcie palenia ledwo się nagrzewała (a próbowałem mocniej pociągnąć, żeby w końcu poczuć jakiś smak tej FVF).
A czy nie należało by najpierw opalić fajkę, a potem dopiero zastanawiać się nad walorami smaku palonego w niej tytoniu ? zwłaszcza gdy mamy do czynienia z fajką fabrycznie nową, produkcji seryjnej/fabrycznej i to produkcji współczesnej ? Ufam, iż opisywany Peterson nie należy do tych Petersonów których główki bejcowane są w całości włącznie z wnętrzem paleniska, nie jest lakierowany czy inną chemią traktowany przez producenta.
Remedium pozostałych problemów – na pewno szczerze relacjonowanych – podane jest w licznych informacjach zamieszczanych od zawsze na wszystkich chyba forach fajkowych. Podobnie nie dziwię się, iż tak jak to czytamy traktowany FVF nie ma jak ukazać cech, dzieki którym bardzo wielu amatorów fajki w skali świata uznaje go za swoisty benchmark najwyższej klasy Virginii. Virginie są trudne w paleniu, nie wolno mocno ciągnąć bo wówczas palenie nie będzie chłodne i zamiast słodyczy i niuansów Va będzie gorzka, a samemu mimo 50 letniego stażu fajkowego po powrocie do fajki serio jakies cztery lata temu uczyłem się FVF prawie rok.
No i wiadomo iż Virginia im dłużej leżakuje tym lepsza. Od zawsze wiadomo, iż tytoń z puszeczki otwartej po pozyskaniu jej ze sklepu smakuje nie tak dobrze, jak tytoń z puszeczki która u nas przeleżała przez rok, lepiej dwa czy więcej lat.
To dobrze że Ci posmakował Old Gowrie. Sam go lubię i nawet dzisiaj rano wypaliłem połowę glinianki nabitej właśnie tym tytoniem.
Co się tyczy FVF- mi posmakował od razu, od pierwszej fajki, miłość od pierwszego zapalenia. Dla mnie nie jest to tytoń mocny ale słaby tez nie. Taki w sam raz. Faktem jest że czasami jest mokry w puszce (chociaż nie jest to regułą bo wypaliłem go kilka puszek i czasami był w sam raz do nabicia fajki). Powtórzę za kolegami którzy już napisali najlepsze rady: musisz go dobrze rozdrobnić póki jest mokry(wysuszony będzie trudny do rozdrobnienia), podsuszyć i spróbować jeszcze raz zapalić. Nie radziłbym nabijać go snopkiem bo będzie się trudniej palił. Nowa fajka pewnie zmienia smak na początku, bo czuć trochę drewno. Tylko nie sprzedawaj go teraz, włóż go do słoika, zakręć i powróć do niego za kilka miesięcy. Powinien dojrzeć i posmakować bardziej.
Powodzenia w nauce palenia.
P.S. Pocieszę Cię tym, że zacząłeś od tytoni bardzo dobrych a ja zaczynałem od Alsbo, niektórzy od Poniatowskiego i innych niekoniecznie przyzwoitych tytoni.
W tej chwili właśnie palę FVF w starym bezfiltrowym Petersonie. Tytoń suszył się całą noc poza puszką. Póki co, FVF wygrywa ze mną 1:0. Słodyczy żadnej nie czuję, ale przynajmniej podsuszony pali się lepiej niż wieczorem. Ale lepiej to oznacza, że przy wypalaniu fajki nabitej w 1/3 zużyłem już 8 zapałek, a nawet nie jestem w połowie tej 1/3. Ten tytoń jak dla mnie potrafi się palić albo bardzo ciepło albo wcale. Są momenty, kiedy po ładnym rozpaleniu całej powierzchni raz na jakiś czas daje trochę smaku. Ale to są momenty. Może ten tytoń jest zbyt trudny?
Już wiem, o co chodzi (a przynajmniej myślę, że wiem). O sposób palenia FVF. Łatwo gaśnie, bardzo łatwo. Ale jak się człowiek przyłoży, to jest smaczniej.
Także z tego, co widzę i czuję, FVF na zmianę z Old Gowrie może być moim porannym tytoniem, co wciąż nie rozwiązuje kwestii wieczornego=)
Fajeczka wypalona. Nabitą do 1/3 paliłem 45 minut, gdyż bez przerwy gasła, mimo całonocnego suszenia. Słodyczy nie odczułem, jedynie momentami smak był pełniejszy, jak tytoń raczył się z łaski swojej zająć. Nie wyobrażam sobie, jak ten tytoń można palić zbyt szybko. To fizycznie jest niemożliwe. Generalnie zachwycony to nie jestem.
Poćwicz na razie palenie na Old Gowrie. Jak spalisz całą puszkę i trochę nabierzesz wprawy to wtedy spróbuj z FVF.
A najlepiej to napisz z którego miasta pochodzisz, może tam odbywają się spotkanie. Koledzy przy piwie by Ci poradzili jak palić, jak nabijać, zobaczą czy nie palić zbyt mokrego tytoniu, popróbujesz innych tytoni, może któryś Ci posmakuje i będziesz wiedział co kupić bo kupowanie całej puszki na spróbę to spory wydatek(sam pisałeś że studiujesz).
A przede wszytskim nie poddawaj się.
Głowa do góry.
Kupowanie calej puszki na probe faktycznie mi sie nie usmiecha. Moze nie jestem idealnym przykladem umierajacego z glodu studenta, gdyz nie chodze we flanelowych koszulach i spokojnie utrzymuje sie sam mieszkajac z narzeczona, to jednak wywalanie 50 PLN tylko na probe jest po prostu bez sensu. Ciekawe czy jest jakas trafika, ktora sprzedaje probki?
Odpowiadajac na pytanie – jestem z Trojmiasta, takze jakby ktos byl laskaw na tyle, by udzielic mi fajkowych korepetycji, to bylbym wiecej niz zobowiazany.
A teraz sobie tak mysle – moze oczekiwalem nie wiadomo jak wiele? Moze te wszystkie niuansy smakowe sa nie dla kazdego? Wiem, ze sa osoby, ktore nie wyczuwaja na przyklad niuansow w winie. Moze ja mam smak spaczony na tyle papierosami, ze tej legendarnej slodyczy FVF nie wyczuwam? Bo pasuje do niej wiele epitetow, ale akurat nie ‚slodka’. Do kawy rano obleci, bo dosc slaba i na czczo mozna palic.
Na wieczory poprobuje jeszcze jakichs aromatow. Moze Chocolate Flake? Moze Kendal Cream? Moze Sunset Breeze? Albo Sherlock Holmes? Nie wiem jeszcze.
Na początek: jasne, że dobrze będzie przez jakiś czas odpocząć po pierwszych próbach z FVF. Było by fajnie gdyby zdcydował się Pan pozostać w kręgu tytoni SG i tu oba wymienione wydają mi się być znakomitą opcją „odpoczynku”.
Jest rzeczą normalną, iż przystępując do jakiegoś dzialania mamy tzw. założenia domyślne. W przypadku fajki sa nimi przekonania, iż wystarczy zakupić fajkę, tytoń, może jakieś akcesoria i od razu odczujemy przyjemny smak palonego tytoniu *). Jak się natomiast okazuje, także w tu szczerze relacjonowanym przypadku, bardzo często jest inaczej.
Nasuwa mi się analogia do kogoś kto zakupi rękawice, kask, co tam jeszcze i od razu wejdzie na ring.
Dym fajkowy jest bardzo często ostry, mocny, intensywny. Bardzo często wręcz „rani” delikatne wnętrze jamy usnej i powierzchnię języka. Od dawna piszą o „trenowaniu kubków smakowych” czyli o stopniowym oswajaniu, przyzwyczajaniu organizmu do „atakowania go” dymem palonego w fajce tytoniu.
Proszę mi wierzyć, znam z autopsji problemy z uczeniem się FVF. Zajęło mi to prawie rok. Czyli: wypaliłem go około kilograma, zanim nauczylem się jak go optymalnie rozdrobnić, naładować, palić. A paliłem już fajkę + 40 lat.
Myślę więc, iż nie warto się poddawać. Po utrwaleniu podstaw wiedzy na temat palenia fajki potrzeba po prostu cierpliwości, czasu i oczywiście stałego mądrze prowadzonego treningu. Czyli: dobre fajki, dobrze opalone, palone w kilkudniowej rotacji. Tytoń właściwie rozdrobniony, właściwie nałożony, bardzo wolno, chłodno palony. I będzie OK. Jeśli Pan pali 2-4 fajki dziennie, to myśle że za kilka miesięcy będzie Pan na innym niż dziś etapie doznawania przyjemności z palenia fajki.
Podawane relacje świadczą o:
– zbyt małym przesuszeniu a co ważniejsze rozdrobnieniu tytoniu i o zbyt ścisłym nałożeniu go do fajki. Czy łatwo się „ciągnie” powietrze, gdy testuje Pan ścisłość ułożenia tytoniu podczas nabijania ?
Dobrze rozdrobniony, właściwie przesuszony, nie za mocno nabity tytoń typu FVF pali się bezobsługowo od początku do końca. Palimy „drobnymi” regularnymi pyknięciami, a taka technika nazywana jest nawet „piciem” dymu. Va musi być palona „chłodno” czyłi nie wolno jej przegrzewać podczas palenia. Palona chłodno charakteryzuje się owymi opisywanymi superlatywami. Palona zbyt gorąco charakteryzuje się gorzkim, gryzącym dymem. Jeśli się nie chce palić chłodno – to sytuacja jest najpewniej jak podałem powyżej. Moim zdaniem np. znakomita Va z Mysore jest trudniejsza w paleniu od FVF – znam sytuacje, kiedy jedno „przeciągnięcie” powodowało natychmiastowe zastąpienie słodyczy goryczą.
—
*) Dla spełnienia takich oczekiwań wielu producentów oferuje blendy tak konstruowane (często przy pomocy chemii) iż ich palenie nie wymaga specjalnych umiejętności. Tyle, że zakres doznań smakowych jest dość ograniczony. Nieco mi to przypomina ofertę win półsłodkich kierowaną do Osób, które nie nauczyły się postępowania z winami wytrawnymi. Powtarzam: wytrawnymi dobrymi, które zawsze winny być „okrągłe w smaku” a nie „straszyć” nadmiarem taniny, kwasu etc.
Dwa teksty uzupełniające to, co Pan Jacek napisał…
http://www.fajka.net.pl/krotkie-pytania/nie-gryz-wirginio/
http://www.fajka.net.pl/poradniki/sekrety-tytoniu/mielenie-ugryzionym-jezorem/
Nie mam problemu z gryzieniem. Nie byłem w stanie rozpalić FVF na tyle, by była zdolna do ugryzienia mnie w cokolwiek. Dziś rano paliłem FVF w fajeczce nabitej do 1/3. Zajęło mi to 45 minut i masę zapałek, zaś smak był niezły (ale nie na tyle, by na tobaccoreviews zasługiwał na ****) tylko w momencie, gdy paliłem… na ciepło, tj. mocno ciągnąc, gdy żarzyła się cała powierzchnia tytoniu. Przy próbach zimnego palenia (zaznaczam, że płatek tytoniu sechł przez całą noc wyjęty z puszki) FVF smakuje mi jak bardzo słaby papieros (zarówno w mocy jak i pod kątem wrażeń dostarczanych kubkom smakowym), który na dodatek gaśnie co kilka(naście) sekund.
Wysusz flejka, pozostaw go nawet na całą noc na kartce papieru. Tzw. cakes po sprasowaniu smółkowej wirginii nigdy nie schną, kroi się je we flakes i ładuje do puszki z tym sosem własnym. W takim stanie w tinach trwa proces tzw. maturacji, postarzania i dalsze przemiany cukrów i białek. Znam fajczarzy, którzy puszki z taką Va przechowują po kilka lat. Na aukcjach takie wieloletnie nieotwieranie puszki kosztują krocie.
Wilgotność kilku mieszanek od SG czy G&H to nie jest błąd producenta – tak właśnie ma być. Nawet po dekadzie te tytonie są wciąż za mokre do bezpośredniego palenia.
Serdecznie dziękuję za niezmiernie merytoryczny komentarz i cierpliwość do mojej osoby=) Z jednej strony oczywiście, że jestem amatorem. Fajkę palę od niedawna, także wyczucia nie mam. Natomiast z tego, czego nauczyłem się do tej pory wiem, że:
1. nie podchodzą mi duszące aromaty Alsbo (które to aromaty dostałem w ‚prezencie’ – jakby ktoś chciał, chętnie oddam Alsbo czarne i złote, praktycznie pełne saszetki)
2. nie podchodzi mi latakia (nie tylko mi, ale i narzeczonej przez specyficzny room note – jakby ktoś chciał, chętnie oddam puszkę Old Dublina, praktycznie pełną)
3. zdecydowanie podchodzi mi University Flake, zarówno pod kątem łatwości palenia jak i smaku, mocy, aromatu.
4. FVF, Old Gowrie i UF są w moim odczuciu tytoniami dość podobnymi do siebie, bardzo naturalnymi w smaku
5. FVF i Old Gowrie z uwagi na swą moc (lub jej brak) będą odpowiednimi tytoniami na poranne palenie, o ile FVF zrobi mi tę przyjemność i wysuszy na tyle, by dało się to palić.
6. wciąż jestem na etapie poszukiwań tytoniu na wieczór, od którego oczekuję większej aromatyczności niż naturalności, przyjemnego smaku, raczej kremowego / waniliowego / czekoladowego / czegoś w tym guście niż wisienek i innych owoców, lecz żeby smak ten nie był nachalny jak w przypadku Alsbo.
7. chętnie spotkam się z kimś, kto ma większe doświadczenie ode mnie w fajczarstwie (to nie problem), pochodzi z okolic Trójmiasta (większy problem), ma czas (jeszcze większy problem) i chęci (trudno orzec o skali problemu) by się ze mną spotkać.
8. praktyka zakazująca sprzedaży próbek tytoniu jest idiotyczna.
polecam szukać na FMS. „Zespół Trójmiejski” zdaje się spotyka się dość regularnie.
O już kolega jest. Okej.
Dopiero co się zarejestrowałem na FMS. Zobaczymy, czy zgłosi się ktoś chętny na jakieś wspólne piwko przy fajeczce.
Na wieczór Irish Flake od Petersona. Naturalny, niezbyt mokry i bardzo mocny. Irlandzko-polski – jak doskonały destylat z kartofli.
Na poranne palenie przewidziałem FVF lub Old Gowrie. W trakcie dnia niepodzielnie rządzi UF Petersona (właśnie wypaliłem pół średniej wielkości fajki – tytoń wyciągnięty prosto z wczoraj otwartej puszki palił się pięknie, pachniał świetnie, smakował jeszcze lepiej i zostawił uczucie sytości wystarczające mi na parę ładnych godzin). Zaś na wieczór myślałem o czymś niekoniecznie aż tak naturalnym, ale dość sycącym i aromatycznym. Moc Irish Flake’a by się zgadzała, tylko będzie to kolejny ‚zwykły’ tytoń, a chciałem w końcu posmakować czegoś, co będzie w smaku inne=)
Wiem natomiast, ze wszystkim udzielajacym sie tutaj w tym moim watku serdecznie dziekuje za wszystkie dotychczasowe sugestie i pomysly. I przepraszam za brak polskich znakow w biezacym i poprzednim komentarzu – telefon polskie znaki zamienia mi na znaki ?.
Na początek: jasne, że dobrze będzie przez jakiś czas odpocząć po pierwszych próbach z FVF. Było by fajnie gdyby zdcydował się Pan pozostać w kręgu tytoni SG i tu oba wymienione wydają mi się być znakomitą opcją „odpoczynku”.
Jest rzeczą normalną, iż przystępując do jakiegoś dzialania mamy tzw. założenia domyślne. W przypadku fajki sa nimi przekonania, iż wystarczy zakupić fajkę, tytoń, może jakieś akcesoria i od razu odczujemy przyjemny smak palonego tytoniu *). Jak się natomiast okazuje, także w tu szczerze relacjonowanym przypadku, bardzo często jest inaczej.
Nasuwa mi się analogia do kogoś kto zakupi rękawice, kask, co tam jeszcze i od razu wejdzie na ring.
Dym fajkowy jest bardzo często ostry, mocny, intensywny. Bardzo często wręcz „rani” delikatne wnętrze jamy usnej i powierzchnię języka. Od dawna piszą o „trenowaniu kubków smakowych” czyli o stopniowym oswajaniu, przyzwyczajaniu organizmu do „atakowania go” dymem palonego w fajce tytoniu.
Proszę mi wierzyć, znam z autopsji problemy z uczeniem się FVF. Zajęło mi to prawie rok. Czyli: wypaliłem go około kilograma, zanim nauczylem się jak go optymalnie rozdrobnić, naładować, palić. A paliłem już fajkę + 40 lat.
Myślę więc, iż nie warto się poddawać. Po utrwaleniu podstaw wiedzy na temat palenia fajki potrzeba po prostu cierpliwości, czasu i oczywiście stałego mądrze prowadzonego treningu. Czyli: dobre fajki, dobrze opalone, palone w kilkudniowej rotacji. Tytoń właściwie rozdrobniony, właściwie nałożony, bardzo wolno, chłodno palony. I będzie OK. Jeśli Pan pali 2-4 fajki dziennie, to myśle że za kilka miesięcy będzie Pan na innym niż dziś etapie doznawania przyjemności z palenia fajki.
Podawane relacje świadczą o:
– zbyt małym przesuszeniu a co ważniejsze rozdrobnieniu tytoniu i o zbyt ścisłym nałożeniu go do fajki. Czy łatwo się „ciągnie” powietrze, gdy testuje Pan ścisłość ułożenia tytoniu podczas nabijania ?
Dobrze rozdrobniony, właściwie przesuszony, nie za mocno nabity tytoń typu FVF pali się bezobsługowo od początku do końca. Palimy „drobnymi” regularnymi pyknięciami, a taka technika nazywana jest nawet „piciem” dymu. Va musi być palona „chłodno” czyłi nie wolno jej przegrzewać podczas palenia. Palona chłodno charakteryzuje się owymi opisywanymi superlatywami. Palona zbyt gorąco charakteryzuje się gorzkim, gryzącym dymem. Jeśli się nie chce palić chłodno – to sytuacja jest najpewniej jak podałem powyżej. Moim zdaniem np. znakomita Va z Mysore jest trudniejsza w paleniu od FVF – znam sytuacje, kiedy jedno „przeciągnięcie” powodowało natychmiastowe zastąpienie słodyczy goryczą.
—
*) Dla spełnienia takich oczekiwań wielu producentów oferuje blendy tak konstruowane (często przy pomocy chemii) iż ich palenie nie wymaga specjalnych umiejętności. Tyle, że zakres doznań smakowych jest dość ograniczony. Nieco mi to przypomina ofertę win półsłodkich kierowaną do Osób, które nie nauczyły się postępowania z winami wytrawnymi. Powtarzam: wytrawnymi dobrymi, które zawsze – gdy używane właściwie – winny być „okrągłe w smaku” a nie „straszyć” nadmiarem taniny, kwasu etc.