Prekarbonizat a przegrzewanie?

24 kwietnia 2013
By

Kupiłem niedawno na Fajkowie dwa Petersony, konkretnie Return of Sherlock Holmes i Dublin Filter 6. Obie prekarbonizowane. Postanowiłem spróbować palić je bez zdzierania. Chyba trochę z lenistwa, ale i z ciekawości.

Niestety, obie fajki mają kwaśny posmak (Dublin zdecydowanie mniej) i bardzo się grzeją podczas palenia. Jestem fajkowym nowicjuszem i czasem zdarza mi się jeszcze zbyt rozpalić, ale tylko te fajki nagrzewają się tak, że nie mogę ich utrzymać w ręku i muszę odstawiać do wystygnięcia. Inne zawsze spokojnie mogę utrzymać w garści, nawet fajki z cieńszymi ściankami.

Czy to może być efekt prekarbonizatu? Zakładam, że zepsuty smak jak najbardziej, ale przegrzewanie?

Kiedy prekarbonizat powinien się „zneutralizować” – po którym paleniu?

Zakładam, że nie jest to cecha stała tych fajek – Peterson to w końcu porządna marka.

Tags:

30 Responses to Prekarbonizat a przegrzewanie?

  1. Obzon
    Obzon
    24 kwietnia 2013 at 23:15

    Ja bym nie czekal az sie zneutralizuje tylko zdarl prekarbonizat. Mam jedna fajke malo znanej niemieckiej firmy w ktorej komin jest pokryty prekarbonizatem. Faktycznie nagrzewa mi sie strasznie. Wina obarczalem raczej kiepskiej jakosci wrzosiec ale skoro w Petersonach tez wystepuje ten problem to jest to znak ze prekarbonizat moze miec wplyw na przegrzewanie. Pewnie ma on wplyw negatywny na oddychanie drewna. Ktos tu kiedys napisal (jakis swintuch pewnie :) ), ze z prekarbonizatem jest jak z prezerwatywami, niby bezpiecznie, ale to juz nie to samo. Wydaje mi sie ze to dobre motto do fajek prekarbonizowanych.
    Pozdrawiam.

  2. KrzysT
    KrzysT
    25 kwietnia 2013 at 08:54

    Kwaśny smak – cóż, to już nie ten Peterson co kiedyś :>
    Realnie – zedrzyj prekarbonizat. Być może trzeba będzie jeszcze zedrzeć warstwę bejcy, o ile były bejcowane zanurzeniowo (Peterson to robi; w tańszych seriach na pewno, czy w SH – nie wiem).

    Przegrzewanie – nie mam pomysłu. Oczywiście da się wykoncypować, że prekarbonizat -> upośledzone wchłanianie kondensatu -> mokry tytoń -> intensywniejsze pufanie -> przegrzewanie – ale wydaje mi się to naciągane.
    Niektóre fajki tak mają, że się palą cieplej i tyle. Podejrzewałbym w pierwszej kolejności słabe drewno i spieprzoną inżynierię.
    Choć nagrzania fajki tak, żeby parzyła w ręce nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić.

    • radekb
      radekb
      25 kwietnia 2013 at 19:36

      E tam, a co tu jest do wyobrażania? Mnie się często zdarza. Wtedy po prostu trzymam za szyjkę.

      • KrzysT
        KrzysT
        25 kwietnia 2013 at 20:30

        A tak, faktycznie, pamiętam.

        Powinieneś palić w pokerach – wtedy przynajmniej mógłbyś używać fajki zamiast żelazka :>

  3. mak
    mak
    25 kwietnia 2013 at 20:36

    Cóż, dzięki za odpowiedzi. Wygląda, że trzeba sprawdzić doświadczalnie. Zedrę prekarbonizat przynajmniej z jednej i zobaczymy.

    Mam nadzieję, że to jednak nie cecha samych fajek. Rozumiem, że dzisiejszy Peterson, to już nie TEN Peterson, ale to jednak porządna marka. Fajki nie były też z tych najtańszych. Wierzyć mi się nie chce, że dwie fajki są tak schrzanione. Oby tak nie było…

    Oczywiście pozostaje też możliwość, że to wina mojego braku umiejętności. Jednak inne fajki palę w miarę chłodno. Czasem przyjemnie grzeją dłoń, ale nic więcej.

  4. Wlodek
    26 kwietnia 2013 at 22:54

    Ja trzymałbym się wersji „o umiejętnościach”, z całą pewnością nie jest to cechą fajek a szczególnie NOWYCH fajek, błędnie uważanych przez znaczną część palących fajki za gorsze od STARYCH fajek. Prezentowane teorie w tym temacie są absurdalne. Prekarbonizat jest obojętny dla smaku jak glinianka lub pianka i nie ma wpływu na odprowadzanie ciepła – to fakt badany naukowo przez wielu producentów fajek, stosowany jest jedynie dla wygody klientów i każdy producent odrzuciłby dodatkowe koszty z nim związane gdyby nie – klienci.
    Trening czyni mistrza :)

    • Krzaq
      19 maja 2013 at 20:29

      Naukowo badany ? Mógłbyś wytłumaczyć, bo coś mi się nie chce wierzyć. Może muszą udowodnić, że jest nieszkodliwy ale wątpię żeby udowadniali wpływ na odprowadzanie ciepła i właściwości chłonne wrzośca.

  5. Franek
    19 maja 2013 at 17:58

    Podpinajac się pod temat – moze (nawet prawie na pewno) jestem fajkowy beton, ale jako taki będę bardziej niz zobowiazany, jeśli ktos wyjasni mi na czym faktycznie polega ulomnosc fajek prekarbonizowanych. Mam 3 takie, jedna bez. Nie odczuwam absolutnie zadnej roznicy. Co prawda, w kazdej pale inny tyton. Ale smakuje dobrze (tak mi się przynajmniej zdaje), żadna z fajek rak nie parzy, jedynie przyjemnie grzeje w dlonie, nagar tworzy się tak samo.. Generalnie nie widze zadnej roznicy.

    • KrzysT
      KrzysT
      19 maja 2013 at 18:25

      Na upośledzeniu wchłaniania produktów spalania przez drewno.

    • Jacek A. Rochacki
      20 maja 2013 at 00:27

      Wiele negatywnych zdań na temat prekarbonizatu bierze się z faktu, iż tak naprawdę wielu współczesnych producentów stosuje zamiast – czy: jako prekarbonizat mieszankę szkła wodnego z tuszem kreślarskim. Znane są też przypadki kąpania przez nawet znanych producentów całej główki w ciemnej bejcy i tak potraktowane palenisko wyglądać może jak prekarbonizowane, ale w żadnej mierze nie jest pokryte prekarbonizatem. Palenie w tak produkowanych fajkach nie należy do przyjemności, i stąd jak na wstępie.

      Jeśli natomiast prekarbonizat jest zrobiony i nałożony zgodnie ze zdrowym rozsądkierm i zasadami sztuki to wcale się nie dziwię, iż prawidłowo prekarbonizowana fajka jest smaczna, a nagar narasta właściwie.

  6. Franek
    19 maja 2013 at 18:33

    Co skutkuje…

  7. ajt
    7 lipca 2014 at 13:29

    Zakupiłem jakiś czas temu używanego falcona z dwiema główkami. Obie zewnętrze w dobrym stanie. Niestety jedna okazała się straszliwie przepalona na dużej powierzchni. Po zdarciu węgla niemal dwukrotnie zwiększyła swoją średnicę. Wewnątrz zaś jest nieregularna ( gdybym wszędzie wyrównał, rim miałby 2mm grubości.

    To wprawdzie tylko główka od falcona ale co szkodzi poeksperymentować. Wykoncypowałem, że żeby bezpiecznie w tej cieniźnie palić należy ją pokryć prekarbonizatem który chronił ją będzie przed dalszym przepaleniem. I teraz pytanie z czego ów prekarbonizat zrobić?? Po przeczytaniu epopei mistrza Andrzeja o ratowaniu Vipratiego, stawiam na zmielony popiół i szkło wodne. Dobry to pomysł ?

    • Andrzej K.
      7 lipca 2014 at 14:12

      Wywołany, odpowiadam :)
      Stosowałem ten mocno kontrowersyjny sposób w dwóch sytuacjach – we wspomnianym Vipratim w formie rozwiniętej do postaci „kitu”, oraz w kilku nadpalonych fajkach, które trafiły w moje ręce celem naprawy/higienizacji. W przypadku punktowych nadpaleń, których głębokość wyklucza usunięcie mechaniczne (za duzo trzeba zdjąć materiału), „stabilizowałem” takie nadwęglenia właśnie szkłem wodnym. Najpierw, mocno rozrzedzonym nasączałem strefę zwęglenia, po wyschnięciu – poprawiałem troszkę gęściejszą miksturą zmieszaną z rozdrobnionym na zupełny pył (w moździerzu) popiołem.
      Z relacji właścicieli tych fajek – postępowania zwęglania nie widać, a nagar przyrasta prawidłowo w miejscu takich napraw. Nigdy też nie miałem uwag ani informacji o popsuciu smaku.
      Tyle, że ja – zawsze staram się nakładać tylko tyle mikstury w kominie, ile to jest niezbędne. Nie maziałem nigdy całego komina. A opisaną procedurę stosuję miejscowo.
      Pozdrawiam i powodzenia.

  8. ajt
    7 lipca 2014 at 15:06

    Serdecznie dziękuję za pomoc.
    Zabezpieczę komin Twoim sposobem. O efektach działania mixtury na całej powierzchni komina dam znać gdy tylko w nim trochę popalę.
    Pozdrawiam.

  9. ajt
    4 września 2014 at 14:03

    Zgodnie z obietnicą zdaję relację z (próby) naprawy.

    Ogólnie rzecz biorąc, operacja się nie udała ale pacjent żyje i służy jako zombi ;-)

    Zapewne źle dobrałem proporcje szkła, wody i popiołu.
    Po pierwszym paleniu czarne wnętrze komina stało się żółto-białe. Jakoś bałem się w tym palić. Miałem już wszystko zdzierać i kombinować od nowa, gdy przyszedł mi do głowy inny, iście szatański pomysł. Rozwierciłem główkę niemal do końca, tzn poszerzyłem jej dolny wylot prawie do granic gwintu. Do tak spreparowanej główki pasuje znakomicie wkład z kukurydzy. Tym samym wyszedł mi falconowy aristocob ;-) Fajka o podwójnie wymiennych wkładach. Całkiem nieźle się z tego pali.

  10. guner12
    23 marca 2016 at 16:23

    Witam, u mnie przygoda z fajką skończyła się po trzech paleniach. Tak mi się nagrzała, że nie dałem rady trzymać jej w dłoni a w końcu na górze komina wypaliła się dziura. Czy ktoś ma pomysł czemu tak się stało?? Pozdrawiam

    • Grimar
      Grimar
      23 marca 2016 at 16:50

      Za bardzo ją rozpaliłeś, może tytoń był zbyt wilgotny i molestowałeś ogniem go do granic możliwości fajki. Ponadto spróbuj nabić tytoń nieco mocniej. Aha, z fajka nie powinna kopcić się jako lokomotywa, po prostu ma się palić na tyle, żeby cokolwiek się żarzyło, żeby dym leciał. Jak przestanie lecieć, to wtedy dopiero odpalić na nowo.

  11. guner12
    23 marca 2016 at 18:09

    Sęk w tym, że nie mam już czego nabijać… Wypaliła się dziura na wylot

    • hykasy
      23 marca 2016 at 19:42

      Jedyna rada, kup nową. Najlepiej coś o grubszych ściankach, niepolakierowanego i z przyzwoitej jakości wrzośca.

  12. Janusz J.
    Janusz J.
    23 marca 2016 at 22:38

    Jeśli możesz, to zrób zdjęcie.

    Co to za fajka – materiał, marka?

    Jeśi fajka nowa, znanego producenta, to możesz reklamować. Pod warunkiem oczywiście, że to wada materiału, a nie Twoja – zbyt łapczywym paleniem podniosłeś tak temperaturę w kominie, że drewno się zajęło.

    Nie poddawaj się.

  13. guner12
    25 marca 2016 at 16:48

    No to kupiłem nową ,jakieś rady?

    • KrzysT
      KrzysT
      25 marca 2016 at 17:25

      Spacja zawsze po przecinku, nigdy przed :>

      A wracając już do fajki: z fajką jak z ogniskiem. Jak dasz więcej tlenu, to będzie się intensywniej palić – a ma się palić ledwie (tlić). Aby to osiągnąć, trzeba pociągać w miarę delikatnie i niekoniecznie często. Jeśli czujesz, że fajka się nagrzewa – po prostu ją odstaw. To pozwoli ci uniknąć wysokich temperatur w fajce – a co za tym idzie nadpaleń ścianek. Swoją drogą – większość tych porad związanych jest z hasłem „chłodne palenie” (które pomaga wydobyć z tytoniu maksimum smaku), poszukaj na portalu.
      Ponadto, jeśli nie chcesz narazić ścianek fajki można po prostu starać się utrzymywać punkcik żaru z dala od ścianek. Na początku brzmi to dość egzotycznie, ale można się tego nauczyć, pracując odpowiednio kołeczkiem. Materiał poglądowy znajdziesz tutaj: http://www.fajka.net.pl/poradniki/fajka-w-praktyce/smak-z-srodka-fajki/

  14. guner12
    25 marca 2016 at 18:50

    Czyli w trakcie palenia można wyczyniać różne kombinacje we wnętrzu komina? Myślałem,że to nieprofesjonalne jest takie grzebanie w trakcie palenia… Dzisiejsze nabicie palę już 50 minut i nic się nie przegrzewa:)

    • hykasy
      25 marca 2016 at 20:30

      A jaką tą fajkę miałeś i jaką kupiłeś? Wyczyniać można wszystko, byle smakowało. Grzebanie kółeczkiem w kominie jest nawet bardzo „profesjonalne”.

    • KrzysT
      KrzysT
      26 marca 2016 at 08:33

      Można, czasem nawet trzeba. Oczywiście, jak się umie palić bez nich, to fajnie – ale zawsze lepiej palić smacznie niż wizerunkowo ;)

  15. guner12
    3 lutego 2017 at 09:43

    Kurde wypaliłem dziurę w trzeciej już fajce…. Nie wiem co robię nie tak…

    • Brudny Harry
      3 lutego 2017 at 10:47

      Przepalone trzy (markowe) fajki raczej wykluczają wadę materiału. Moim zdaniem, albo wciąż zbyt gorąco palisz, albo zbyt pedantycznie czyścisz fajki. W pierwszym przypadku, odstawiaj fajkę na kilkadziesiąt sekund natychmiast gdy poczujesz, że główka staje się zbyt ciepła by utrzymać ją dłuższą chwilę w dłoni. Mnie się najchłodniej i najsmaczniej pali gdy zapominam o tym, że palę i zajmuję się w międzyczasie innymi rzeczami. Przy takim „niezobowiązującym” paleniu, fajka ma zawsze niską temperaturę. W drugim przypadku – po paleniu wystukuj tylko popiół na korku a następnie przetrzyj lekko wnętrze komina zmiętym w dłoni wałkiem z kuchennego ręcznika papierowego. Oczywiście, potem zwycioruj kanał dymny ale tak, by końcem wyciora nie drapać dna komina. Generalnie, dokładne czyszczenie fajki zostaw sobie tylko na specjalne okazje i święta.

    • Andrzej K.
      3 lutego 2017 at 10:51

      może kupujesz kiepskie te fajki?
      Co to za palidełka były?
      Pytam – bo sam palę słabo (w sensie techniki), ale jeszcze nigdy mi się nie udało choćby nadpalić żadnej z moich fajek…
      Zwyczajnie – nie wyobrażam sobie, jaką trzeba mieć odporność/znieczulenie jamy ustnej na temperaturę i gryzący dym palonego drewna, by zjarać fajkę i nie połapać się że „coś jest nie tak” w trakcie palenia.
      Dlatego, obstawiam po prostu kiepskiej jakości fajki i ich wady.
      Ale, jeśli fajki dobre – a to Ty przepalasz robiąc taki cug w kominie – to zrób badania środowiskowe – może masz azbest w okolicy i Ci osiadł na płucach i języku ;)

      • Brudny Harry
        3 lutego 2017 at 11:08

        Myślę, że spokojnie można nie wyczuć tworzącego się nadpalania – jeżeli jest to proces delikatny, ale za to powtarzający się i pogłębiający przy wielu kolejnych paleniach. Tak jak napisałem, nie sądzę by trzy kolejne fajki były aż tak skopane by winę można było zrzucić na ich wady lub słaby materiał. Nawet gdyby to były „gruszki” strugane przez szwagra w garażu, to nie jest wcale aż tak łatwo je kolejno przepalić. :)

    • szydlo
      3 lutego 2017 at 11:00

      Przyjedź w marcu do Warszawy i pokaż te wypalenia. Przy okazji ktoś z bardziej obeznanych na bieżąco udzieli Ci porad co do ewentualnych błędów. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*