Podczas podróży poślubnej w najdzikszy zakątek naszego kraju zdobyłem trzy faje. Jedną z nich jest yello-bole, drugą to real briar, nimi zająć muszę się dokładniej w osobnym wpisie. Ha, po raz pierwszy korzystając z rad i tekstów z całego fajkanetu zabieram się do odnawiania i uzdatniania używanej fajeczki.
Problem mam jednak z tą trzecią, czyli ze Stanwellem 71 Rego-No. 969- 48. Po wyjęciu ustnika, okazało się, że w miejscu, gdzie winien być skraplacz od trony ustnika, zieje dziura. Natomiast w cybuchu tkwi na sztywno, jakby zapieczona rurka uniemożliwiająca oczyszczenie fajki.
Nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. Proszę o słowo porady co do oczyszczenia i mniej więcej określenia wieku.
Pozdrowienia i Najlepsze życzenia na Nowy Rok.
Ja bym utopił w śpirutysiu na noc i rano wyjął klapcęgami.
Tak też planowałem, ale zawsze lepiej zasięgnąć mądrej rady. Dziękuję uprzejmie. A na potem, po oczyszczeniu… czym wkleić na odpowiednie miejsce?
Hm, raczej nie do wklejania :) BROŃ BOŻE, NIE WKLEJAĆ! Po prostu wsadzić do oczyszczonej fajki i można bawić się w palenie i czyszczenie. Palenie i czyszczenie. Palenie i czyszczenie. Palenie i czyszczenie…
Potem i tak kończy się zazwyczaj wsadzeniem „patencika” do szufladki i traktowanie fajki normalnie, czyli jako bezfiltrowej. Mam pudełeczko na takie wynalazki głownie do francuskich fajek. Są w równej mierze genialne, co upierdliwe w użyciu.
O cholera, dopiero teraz się temu przyjrzałem dokładnie. Wiesz co, wydobądź, wyczyść, zrób dobre zdjęcie – co się da zrobić Twoim Olympusem… Pomyślimy potem :)
no, usunięcie tego „patencika” chyba uczyni tą fajkę bezużyteczną :)
Fajka w tym stanie rozkładu leżała przez kilka ostatnich lat, tyle wiem ze źródła. Ten „patencik” po nałożeniu ustnika nie daje ciasnego uchwytu. Stąd pomysł o wklejeniu, bądź usztywnieniu go w ustniku na stałe.
Nie potrafię na razie znaleźć rozmowy o tym rozwiązaniu na zachodnich forach…
Jak wyżej, tyle, że ja bym nie topił, tylko wsunął nasączony wycior (da się?). Ewentualnie topił, ale po wyskrobaniu komina.
Jak na pierwszą renowację, to będziesz miał wyzwanie ;) Have fun :)
O datowaniu Stanwelli było niedawno tutaj: http://www.fajka.net.pl/krotkie-pytania/fajki-stanwell/
i obszernie, jak zawsze, wypowiadał się JAR.
No i gratulacje!
W szczelinę skraplacza nie wejdzie nic. Komin już oczyściłem, ale wycior wejdzie tylko na jakieś dwa centymetry. Zaleję i zobaczymy czy pomoże.
Tak, jak na pierwszą renowację, to czeka mnie sporo frajdy. Do yello-bole też mi się spieszy. :-) Macie jakieś doświadczenia z nimi?
Nic nie wejdzie, ale może wleci. Ustaw w pion i zakropl pipetką, po kropli. Względnie zawiń szyjkę w namoczony papierowy ręcznik.
Możliwości jest wiele ;)
A czy wklejać – to zależy głównie od tego, co to tak naprawdę jest i na ile dobrze jest spasowane.
Yello Boyle nigdy nie robiłem. Mam dwa do zrobienia, kupione w zestawie z czymś, na czym mi zależało. Całkiem fajne są, choć wrzosiec przeciętny. Ale to chyba z założenia była tańsza marka.
Hmm… Ja bym to najpierw przemyślał, a jeżeli już zdecydujesz się na wyciągnięcie tego trzpienia, to go nie wyrzucaj, bo ustnika potem sobie raczej nie dokleisz, a nowego trzpienia-reduktora też tak od ręki nie dosztukujesz.
O wyrzuceniu nie ma mowy, muszę go wkleić w ustnik, bo inaczej nie będę miał możliwości zamocowania go w fajce. Zakropliłem, namoczyłem, niechaj poleży tak nawet kilka dni. Nie chcę na siłę wyrywać…
Yello-Bole akurat trafił mi się z ładnego kawałka. Już nie mogę się doczekać pierwszego palenia we wszystkich trzech…
Dziękuję pięknie.
– powolutku…
najpierw – opis sytuacji tak, jak to widzę/rozumiem na podstawie zdjęć. Widzę główkę z utkwionym w kanale dymowym „czymś”. Widzę też ustnik który w miejscu, gdzie winien znajdować się trzpień (ang. tenon) prezentuje regularnie wyglądający otwór/gniazdo na brakujący trzpień/tenon.
To „coś” nie wygląda mi na trzpień/tenon. Przynajmniej na przyzwoicie/profesjonalnie zrobiony trzpień. A sądzę iż prawdopodobieństwo metalowego filtra typu skraplacz jest bardzo nikłe – aczkolwiek niezmierzone są pomysły przychodzące ludziom do głowy.
Jeśli dobrze rozeznaję sytuację, to moje domniemania idą w dwóch kierunkach:
1) odłamał się gdzieś kiedyś komuś oryginalny trzpień wytoczony razem z ustnikiem, i domorosłym sposobem ktoś próbował rzecz nareperować na miarę swych możliwości. Nie wykluczam uszczelniaczy najróżnorodniejszego typu jak choćby taśmy z tworzyw sztucznych. Ale – skąd wówczas ten regularnie wytoczony otwór/gniazdo w „masywie” ustnika, gniazdo wręcz oczekujące na trzpień/tenon ? Być może oryginalny trzpień się złamał, wytoczono gniazdo, wklejono tam prawidłowo wytoczony trzpień, tenże się także jakoś połamał, czy „przestał istnieć” w zrobionym dla niego gnieździe. A może w to przyzwoicie wytoczone gniazdo od początku usiłowano wmontować jakiś nie najlepszy trzpień ? a może też mamy do czynienia z sytuacją podobną do tej, którą nasz Gospodarz niedawno opisał podając zdjęcie po zdjęciu opis przyklejenia odpękniętego trzpienia stosując przezbrojenie rurką metalową. Klej puścił i trzpień wraz ze zbrojącą rurką pozostał w kanale dymowym.
2) być może zgodnie z modą lat ostatnich ktoś postanowił zastąpić oryginalny, wytoczony wraz z ustnikiem trzpień modnym trzpieniem z teflonu; taki serwis oferuje kilku poważnych „reperatorów” fajek za granicą. No i coś poszło nie tak, i mamy taką trudną do rozeznania sytuację.
Wydaje mi się, iż należy za pomocą spirytusu odkleić to „coś” tkwiące w kanale dymowym (ja sam zastosowałbym kąpiel, ale można też czymś zaślepić wlot i nalać do przewodu dymowego spirytus np strzykawką jednorazowego użytku – bardzo przydanym narządkiem w restauracji fajek – i po rozklejeniu/rozpuszczeniu się smół, kondensatu etc. wyjąć to „coś”. Jasne, jakieś obcążki się narzucają, ale samemu dobrałbym wkręt do drewna o ostrym nacięciu (z rodziny tzw wkrętów samowkręcajacych się) o odpowiednio dobranej do światła wewnętrznego tego „czegoś” średnicy, wkręcił delikatnie na kilka milimetrów i łapiąc obcążkami za ów wkręt próbował całość wykręcić wyciągając – czy wyciągnąć wykręcając. Mając już to „coś” w ręku rozeznał bym tak dokładniej: co to jest: czy jakiś trzpień lub quasi trzpień – pewno „po przejściach”, czy jednak jakiś skraplacz. Po obadaniu stanu wlotu do kanału dymowego wytoczyłbym z ebonitu odpowiedni trzpień i wkleiłbym go w istniejące gniazdo w ustniku. Oczywiście po upewnieniu się o osiowości kanałów, etc.
No i nie bardzo sobie wyobrażam taką naprawę dokonaną nie przez profesjonalistę dysponującego nie tylko wiedzą i wprawą ale i odpowiednimi urządzeniami w tym tokarką precyzyjną.
Po całonocnym moczeniu udało się wyciągnąć ów czop. Oto fotki: http://profile.imageshack.us/user/grobowicz/
Obecnie można włożyć czop na miejsce w ustniku, lecz nie siedzi tam na sztywno, istnieje możliwość, że fajka się rozpadnie podczas palenia.
Jakieś pomysły?
Dokładnie oczyścić (można trochę „zmatowić” i polać element czopa wchodzący do szyjki kropelką lub podobnym. Jeśli czop nie będzie czysty klej nie chwyci dobrze i się złuszczy. Najlepiej aby warstwa była możliwie równa, choć mi na ogół nie wychodzi i korygują drobnym papierem ściernym. Następnie przymierzyć do fajki, w razie potrzeby, zdjąć trochę wspomnianym papierem, lub nałożyć kolejną warstwę – w ten sposób pogrubisz czop do wymaganego rozmiaru i będzie wchodził ciaśniej. Lepiej nie bardzo ciasno, bo fajka regularnie palona nieco spęcznieje, wtedy dobrze będzie porysować czop grafitem (ołówkiem) lub w razie potrzeby trochę go jeszcze przeszlifować.
Po zapoznaniu się z powyższym nasuwa się wniosek, iż istniejący czop nie jest czopem oryginalnym, ani nie jest dorobiony przez dobrego specjalistę.
W tej sytuacji zadałbym sobie pytanie: czy nie szkoda tej fajki na dalsze eksperymenty ? Czy nadlewanie i ręczne szlifowanie zapewni potrzebą precyzję/osiowość/pasowanie ? wiem iż jest to praktyka nagminnie polecana i stosowana, ale to nie znaczy, iż jest ona właściwa.
Powtarzam w nieco kategoryczniejszej redakcji :…Po obadaniu stanu wlotu do kanału dymowego należy wytoczyć z ebonitu odpowiedni trzpień i wkleić go w istniejące gniazdo w ustniku. Oczywiście po upewnieniu się o osiowości kanałów, etc….
Dziękuję za porady i zainteresowanie problemem. Rozjaśniło mi się w głowie i już wiem za co zabrać się teraz.