Mówiąc krótko – jestem nowofajczarzem. Na początku fajka miała być odskocznią od papierosów, lecz wyszło jak wyszło – zachwyciłem się. Pierwszą fajką jest Bróg No. 24, a tytoniem Tilbury Cherry Cream.
I tutaj jest pytanie do was: jaki aromatyczny tytoń moglibyście mi polecić? Nie mówię o tytoniach leciutko aromatyzowanych, tylko o czymś czym mocno będzie wonieć w całym pokoju, coś co was zaskoczyło, coś niezwykłego.
Z drugiej strony potrzebowałbym również jakiegoś tytoniu o dużej zawartości nikotyny – od prawie dziesięciu lat jestem palaczem, a że fajka ma być swoistym rodzajem terapii – istnieje potrzeba „nikotynowego strzału” ;)
Bróg idzie w zapomnienie, fajkę która wpadła mi w oko nadal na nim trzymam, więc testy będą odbywać się w kukurydziankach. Wiem że wszystko jest najprawdopodobniej napisane strasznie chaotycznie, ale jest 2:00, tak więc przepraszam za ewentualne problemy ze zrozumieniem.
Na początek proponuję trzymać się tytoni firm Samuel Gawith i Gawith Hoggarth. To pozwoli oszczędzić wielu rozczarowań, bo one są po prostu przyzwoitej jakości.
Aromaty i to jeszcze z mocą. Skrajnie aromatyzowany – i mocny – jest 1792 od SG. Tyle, ze forma jest nieco „trudna”, bo flake. Trzeba rozdrobnić i dłuuuugo suszyć (długo oznacza w tym przypadku bliżej godzin, niż kilkunastu minut).
Rekomendując rzeczy, które mają zaskoczyć można polecić całą gamę produktów od ww firm, z tym, że nie każdemu te aromatyzacje mogą przypaść do gustu.
Przykładowe GH: Glengarry Flake, Ennerdale Flake, Kendal Flake, No. 7 Broken Flake, Rum Flake – wszystko to tzw. scentedy, większość o umiarkowanej mocy. Plus bardziej klasycznie aromatyzowane, ale słabsze: Cherry Vanilla, Ultimum, Top Black Cherry.
Przykładowe SG: Grousemoore Mixture, Cannon Plug, RB Plug (wielkie kostki po 250 g, wymagające przygotowania; przepis jak przygotować jest na portalu); wszystko scented, plus znowu bardziej „klasycznie”: Black Cherry, Firedance Flake.
Ewentualnie, jak ma być mocno i aromatycznie, można przetestować Royal Yacht Dunhilla.
I z uwag natury ogólnej: większości początkujących wydaje się, że aromatyzowane tytonie to kwintesencja fajki, a te naturalne to coś „gorszego” albo „dla zaawansowanych”. Absolutnie tak nie jest i polecałbym – z czasem – jednak przetestowanie jakiejś czystej wirginii i mieszanki z latakią. Ta ostatnia potrafi zaszokować ;)
Oj, no i wyszedl ten chaos w praniu. To mialy byc dwie odmienne kategorie, tyton aromatyczmy i tyton mocny.
Ostatni akapit mnie nie dotyczy, ja zwyczajnie lubie owocowe eksperymenty. ;)
No proszę, jednak warto pisać precyzyjnie ;)
Jeśli chodzi o tytonie uznawane dość powszechnie za mocne, to:
SG: skrętki. Czyli Black XX i Brown No. 4. Z aromatyzowanych, jak wspomniałem 1792 (występuje również postaci plug, jako Cob Plug). Commonwealth Miixture (latakia).
GH: Dark Flake, Curly Cut Deluxe
Peterson: Irish Flake
Dunhill: Royal Yacht, Nightcap (latakia)
Pewnie koledzy zaraz parę typów jeszcze dopiszą.
Z tym, że weź pod uwagę, że różni ludzie odbierają różnie moc różnych tytoni. Np. mnie zawsze rozkłada Dark Fired Kentucky, nawet w niewielkim dodatku – po prostu mój organizm słabo go toleruje. Dużo ludzi „reaguje” na czyste wirginie – i stąd np. wysoka ocena mocy SG Full Virginia Flake (przez wielu palaczy negowana). Sporo ludzi odbiera mieszanki z latakią jako mocne, choć realnie latakia zawiera niewiele nikotyny. Prawdopodobnie to wrażenie wynika z „dymności” i intensywnego smaku. No i wreszcie – aplikacja nikotyny w fajce wygląda nieco inaczej, niż tej z papierosów.
Ostatnio otrzymałem właśnie Royal Yacht i…jakoś mnie rozczarował! Spodziewałem się wiele, a on płaski jakiś mi się widzi. Może dać mu „kwarantannę” w słoiku?
Coś co zaskoczyło – Ultimum od GH, jedyny aromat, który smakował mi jakimkolwiek aromatem a nie popiołem, pachnącym tylko z puszki i to w każdym przypadku tak samo. Z drugiej strony mało aromatów wypaliłem.
Nie zapominaj, że mówisz do kogoś, kto do tej pory palił jedynie Tilbury. Wszystko będzie zaskoczeniem. Scentedy będą szokujące. Latakia będzie bardzo szokująca. Ba, każdy tytoń, który pali się tak, jak się GH potrafią spalać będzie szokiem :>
Dodatkowo kolega szukał w tytoniu nikotyny, a w wypadku Ultimum w tym aspekcie nie bardzo jest o czym mówić ;)
Piszę z własnego doświadczenia a to jest dość nikłe. Przy okazji zapytam czy polecisz jakąś mieszankę latakiową, która będzie jednocześnie porządnym aromatem?
Latakia z aromatem? Znaczy jest tak, że latakię albo dodaje się w b. niewielkiej ilości do tytoni aromatyzowanych, żeby je ciut podczarować i dodać im bukietu i łatwopalności – i tu masz „czekoladki” czy to od SG czy od GH, albo masz tzw. moderny, czyli angielskie mieszanki, które zostały dodatkowo czymś lekko uzapachowione – przykładami mogą być Navy Flake (czyli Balkan Flake siknięty rumem) czy Perfection.
Prawdę powiedziawszy w tym departamencie (używając nielubianych przez Andrzeja anglicyzmów ;)) nie mam większego rozeznania i doświadczenia, więc ciężko mi będzie coś polecić :(
Jeśli ważny dla ciebie room note i nikotyna i paliłeś rakotwory to ja Ci polecę kontrowersyjny Celtic Talisman (zaraz mnie tu zjedzą) od SG. Tytoń jak dla mnie był dość mocny (nie jestem nikotynistą ale mała antraktówka o śr. 1,4 mnie dość zakręciła, a z niczym innym się to nie udało do tej pory w tej fajce). Tytoń jest dość papierosowy w smaku, ale ma cudowny (jak dla mnie dotychczas najlepszy) wiśniowy room note. I nie jest to migdałowo-chemiczna wiśnia z nalewki „Mocny Gul” tylko taka soczysta wiśniowa nuta jak przy gotowaniu konfitury. Pachnie jeszcze na drugi dzień.
Drugi mega aromat (ktoś go nazwał nie bez kozery teutońskim) i z półki cenowej twojego nieszcześcia Tillbury’ego, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył to Holger Danske (Mango-vanilla). Super owocowo-fajkowy room note, porządne długie wstążki tytoniu. Trzeba tylko fest podsuszyć i luźno nabić.
Tak z ciężkiego kalibru zapachowego to też Larsen Unique, ale to już taki aromat zimowy jak dla mnie – miód, kakao, orzechy
I wyrzuć to tillbury i nie kupuj alsbo – spalisz sobie otwór w twarzy i nie poczujesz nic przez dwa tygodnie:)
Zjedzą to nie. Ale niedobrze mi się trochę zrobiło :>
Przekonales mnie do Celtica, wskoczyl na pierwsze miejsce na liscie, aczkolwiek stwierdzenie ze jest nieco papierosowy troche odstrasza. :/
Bron Cie Panie Boze przed Celtikiem! A na powaznie to jest to mieszanka wg mnie nie udana. Dostalem probke od znajomego i do tej pory nie wypalilem. Niechcial jej palic tez moj ojciec, a on potrafi palic alsbo black czy 7seas. Room note ponoc super-lesny, wisniowy, tylko co Ty z tego masz jak tego nie czujesz tylko inni. W mojej opini Celtic stoi na tej samej polce co Alsbo. No moze tylko mniej chemiczny smak. Przyzwoite aromaty to Stanwell czy W.O Larsen np Fine and Elegent.
No z Alsbo przesadziłeś :) Nie mam jakiegoś super doświadczenia (jestem po pierwszej dziesiątce powiedzmy) ale dla mnie na razie w kategorii kupa roku na czele stawki stoi Alsbo, zaraz po nim Amphora, którą kupiłem przez sentyment, bo ojciec palił i po pierwszej fajce zadołowałem w piwnicy. Celtic zdecydowanie przyjemniejszy dla gawiedzi bardziej niż dla palacza to się zgodzę. On jest ponoć bardzo nie równy (puszka do puszki). Mój np ma tę wadę, że strasznie suszy paszczę. Na wiór. Na kołek. Na skórzany pas. Ale IMO sam tytoń dużo lepszy i mocniejszy niż np (K)Amphora. Inni narzekają na chemię w zapachu, ale dla mnie zapach i z puszki i z pokoju jest super. Kolega pytał o kadzidło pokojowe to się Celtic wpisuje :)
Zależy które Alsbo, bo Black jest znośne :). Ale to i tak tytonie z gorszej półki po które się raczej nie sięga jak ktoś częstuje. Ewentualnie jak ktoś da w prezencie, żeby nie robić przykrości. Suszy paszcze to fakt. Więc po co sobie nim zawracać gitarę, jak można kupić taniej jakiegoś W.O Larsena, Stanwella czy nawet Mac Barena. A jak już chcesz SG koniecznie i koniecznie owocowo to Firedance jest dobrym rozwiązaniem.
Trochę nie jasno napisałem. Suszy paszcze Celtic talisman oczywiście.
No o Fajerce też dużo dobrego słyszałem, ale jako osobnik o ograniczonym budżecie i popalający bardziej niż palący skolejkowałem go w głowie na kiedy indziej. Wczoraj się skusiłem na Ennerdale i to był dobry strzał :) A Laresenem Unique trochę się rozczarowałem. Ten Cav strasznie klejki jakiś taki, ciężko mi go było podsuszyć i, jak to mówią, d*y mi nie urwał. Z takiej niższej półki to jeszcze Bellini czerwony mi podpasował. Stanwella nie próbowałem ale ponoć OK.
ZRG. Ja jestem także takim osobnikiem jak Ty (czyli mało kasy i mało palenia). Więc tym bardziej wolę kupić sobie raz na jakis czas jakiegoś Gawitha i mieć go na dłużej. Bo takie sianko jak Celtic to nie opłaca się nawet ze względów ekonomicznych (toż to się pali jak ognisko w lesie). Z podobnego powodu zrezygnowałem z Grousemoora.Lepiej wyjdzie kupić Cannon Pluga – smakowo podobny i na dłużej starczy.
Na dłużej starczy – tak. Smakowo podobny? PRZENIGDY.
Całkiem, ale to zupełnie nie.
Nawet grousmoore plug jest niepodobny do grousmoore mix :)
Mi podobnie smakował. Jakbym miał z czymś cannona porównać to właśnie z grousemooren. Może to porównanie trochę na wyrost. No i fakt, że grousemoora i cannona paliłem w tej samej fajce. A gm pluga nie paliłem.
No i mamy odpowiedź. W jednej fajce. One włażą. Tak niemożebnie, że potem ciężko pozbyć się wpływu.
I w sumie mam jeszcze takie zapytanie: czy sa jakies warte uwagi masowe churchwardeny do 300zl? Najciekawszy jaki znalazlem samodzielnie to ten http://www.ebay.com/itm/Churchwarden-Pipe-Real-Briar-Medium-Bent-Pear-NEW-/150525313113?pt=UK_Collectables_Tobacciana_Smoking_LE&hash=item230c020059
Ugh… brzmi elfio.
Ale jako pradawny trollolollo odpowiem: nie ma churchwardenów godnych uwagi, ani za 300, ani za 500, ani nawet za 1000 złotych dukatów.
UkłonY,
Ps. Swoją drogą zastanawiałem się po co na fajkowo.pl jest taki filtr po kształcie, gdzie mozna wybrac jedynie churchwarden. Teraz chyba już wiem i niech mnie gandalf pochłonie!
To bylo z lekka niemile. Fakt, lubie WP, ale ino ksiazkowego. Miedzy innymi wlasnie ksiazki sa powodem wyboru tego ksztaltu. Innym, najwazniejszym – dziadek palil wlasnie taka fajke i niesamowicie mi sie ona podobala.
Zapamiętaj, że szanujący SIĘ fajczarz nie uznaje churchwardenów.
Zaraz nie uznaje. Jak ma włochate stopy – to obleci ;)
…ale chwalić się nie ma czym :>
Więc zostanę fajczarzem lekkich obyczajów, bo włosy na stopach wprawdzie są, ale do hobbiciego poziomu (paradoksalnie) nie dorastam. ;)
Szanujący się fajczarz nie uznaje fajek-autografów.
Nowofajczarz to chyba będzie nouveau-pipeur, też pięknie.
A co do tytoniu, to jesli uwzgledbic ofertę Fajkowa, to z mocnych to faktycznie 1792 Flake Sam Gawith, a ze słodszych można bezpiecznie polecić Sam Gawith Grousemoor, MacBaren Scottish Mixture (klasyczną), MacBaren Plumcake, ale i (nie bijcie) Amphorę, zwłaszcza w wersji Classic, o ile Fajkowo ją ma. Amphora to wciąż nie najgorszy tytoń, leoszy od wielu lepkich czarnych wynalazków.
Jako zawodowy kontestator spraw wszelakich powiem Ci, że rozumiem Twoje zauroczenie churchwardenami. Obczaj tego hobbickiego sprzęta :) :
http://allegro.pl/fajka-bpk-long-churchwarden-wrzosiec-nowa-i3207827400.html
A jeszcze wracając do tytoniu to wczoraj kupiłem byłem puszkę GH Ennerdale i … otworzyłem bramy niebios. Trampki zapaliły mi się jak Gandalfowi wąsy po zmartwychwstaniu. Pomimo opinii o jakiś mydłach i wodach kolońskich (co z wami ludzie) to ja na ten przykład miałem ochotę zeżreć od razu pół puszki, bo to pachnie migdałem i piernikami i magią. Cudeńko! Trochę upierdliwe na początek bo to flake (mój pierwszy raz, że tak powiem) i musiałem zagasić i przepakować, bo nabiłem jak szwed armatę, ale to jest dopiero aromat! Magia w nim jest! Jakbym miał jakieś pudełko opatrzyć celtyckim talizmanem (a pracuje w grafice) to na pewno nie Cetic Talismana, a Ennerdale właśnie. Polecam i pozdrawiam!
Zrg – jest dla ciebie nadzieja. Poczekamy aż odkryjesz pozostałe scentedy, przyzwoitą Va… i po roku nie spojrzysz na zmiotki znane jako Celtic Talisman :>
A tego BPK nie polecaj, bo to straszny sziteks jest. Miałem w rękach kilka sztuk tego, jak zaczynałem swoją zabawę z fajką i już wtedy wiedziałem, że to jest złe. Zwyczajnie za ciasne i wykonane na odwal się. Klasa Broga.
Edyta: pomyłka w nicku – przepraszam.
To dobrze, że nie kupiłem :) Ten link to bardziej informacyjnie. Bo jak kolega ze względów bajeranckich już musi mieć tego wardena, to lepiej za 90 niż za Petersona 450.
A tak BTW to co niezbyt mocnego w nikotynę z Va polecasz? Chciałem kupić no 1 na spróbowanie, ale nie było i walnąłem sobie tego Ennerdale’a. A nie mam za bardzo kasy na eksperymenty. Ostatnio utopiłem 50 na Squadrona, ale na to jeszcze gęba moja zgody nie wyraża i się sezonuje w słoiku w piwniczce.
PS Powiem Ci w sekrecie, że ten CT tak na oko wygląda dużo gorzej niż Holger :/ Ale za to ten room note!
Polecam GH Broken Scotch Cake. Jakkolwiek jest on chyba jednak delikatnie podczarowany w stylu lakelandowym. Możesz też spróbować Bright CR, nie powinien zabić.
No i z rzeczy homeopatycznych, a słodkich i przyjemnych – Mysore.
Poza tym jest cała gama sianowatych ;) virginii od Kohlhase, ale tych jakoś
przesadnie nie polecam. Gdyż w smak też bywają ubogie ;)
A, i jeszcze: jeśli Ennerdale ci posmakował, to możesz iść w kierunku scentedów i zaryzykować Glengarry Flake. Odpowiednią fajkę doń (czyli Zembrówkę ;)) zamówisz później :> Oraz: Ennerdale jest naprawdę super dopiero po odleżeniu minimum pół roku w słoju. Różnica jest odczuwalna.
A co do CT… to nie jest tak, że ja go krytykuję, bo go nie znam. Niestety znam i to z doświadczenia. Dostałem kiedyś próbkę, już nie pamiętam, czy z Fajkowo czy z Mostexu. I to traumatyczne przeżycie było. A chciałem spróbować aromata w typie duńskawym. I niebiosa okazały się sprawiedliwe i mnie pokarały. Mimo, że paliłem w dłuuugiej gliniance. Tak jak sobie pomyślę, to ta glinianka była jakaś niefartowna, bo w niej próbowałem również kolejnej traumy, czyli Plumcake :>
…a potem wpadli do mnie przed spotkaniem tacy dwaj i przy prezentacji szafki się wzięła i stłukła. Chyba powinienem być im wdzięczny :>
U mnie była taka historia, że paręnaście lat temu, na studiach, kupiłem byłem impulsywnie małą fajeczkę (taką 1,5×2) i paczkę alsbo. Poparzyłem sobie paszczę i schowałem w szafce. Potem powtarzałem ten eksperyment tak średnio raz na pół roku z takim samym skutkiem. W międzyczasie dowiedziałem się jak się słucha muzyki i jak się pije whisky i na jesieni postanowiłem wrócić „metodami naukowymi” do fajki. Wyposażony w mizerną podówczas jeszcze wiedzę, że „SG i GH to dobry tytuń” polazłem do jednej z mizernych łódzkich trafik i gość miał 3 puszki: CT, Commonwealtha i Perfection. Nie chciałem walić z grubej rury z La i wziąłem CT. Dla mnie to było wtedy objawienie i może sentymentem go darzę, choć dziś dostrzegam jego braki i chyba raczej już zostanie do częstowania wujków od kioskowej amphory. Niemniej dla kolegi po tillbury to może być wroto nieba :)
A tak off-topic: jak zakisić tego Ennerdala? Większy słoik (więcej powietrza), czy mniejszy i ubić lekko? Wyciągać z torebki? Nie wyschnie? (Jak żyć? ;)).
A ta Mysore to ta Torben Dansk? Ponoć cześki też robią z niej Stanisława Orange
Zakisić normalnie, w słoik. Powietrza może być mniej, bakteriom wystarczy, a tlen i tak ma się z czasem wyczerpać (takie jest założenie). Ubijać można, ale bez przesady, ot, żeby było wygodnie w słoiku.
Mysore ta z TD. Ona bywa używana jako podstawa wielu mieszanek, ale jak najbardziej można ją palić w postaci czystej.
A no i dobrze, że tego Plumcake nie kupiłem bo też się witałem z gąską
Skoro wszyscy tak odradzacie churchwardeny – to wezke sobie (NA RAZIE) brogowego, do stania na poleczce i ewentualnej zabawy z inzynieria w warsztacie ojca. ;)
Jak na razie staram sie kupic Malta tutaj. A chociaz whisky nie lubie, to mam z nim mile wspomnienia. Mimo to nadal mam nadzieje ze nie bedzie go czuc. ;)
Napisze Ci małymi literami po cichu, (żeby nie widzieli) ale ja też mam tego brogowego 14 i to całkiem fajna gruszka jest. Ja ją lubię w każdym razie :) taki trochę udawany ten churchwarden ale pali się fajnie. Popatrz na forum bo kolega dzisiaj albo wczoraj chciał sprzedać malthousa w komplecie z kukurydzą z missouri (polecam!) za 50 zeta. Dobry deal!
Jakbycitu… Dobry deal to jest Castello poniżej 150$ ;)
Znaczy nie chciałbym wyjść na jakiegoś snoba, ale kukurydzianka (nawet mam jedną, bo trzeba wiedzieć, co się krytykuje ;)) i tytoń ze średniej półki to nie jest coś, co podnosiłoby mi ciśnienie.
Co nie zmienia faktu, że na początek to nie jest zły zestaw.
Kukurydzianka pobawie sie do przyjazdu do Polski, potem zacznie sie prawdziwe szalenstwo. Zwlaszcza ze dostane zwrot podatku wynoszacy jakies 7-8tys. zlotych
Wlasnie jego mam zamiar kupic. ;) Dosc sporym utrudnieniem jest fakt ze mieszkam w Norwegii, a tutejsze prawo jest dosc drakonskie jesli chodzi o tyton. Poszukalem sklepow i ceny tytoniu zaczynaja sie od 300 koron (150zl) za paczke, glownie za dunczyka i troche GW.
A co do churchwardenow: pisalem wczesniej ze fajkowac zaczalem jeszcze przed Hobbitem (a filmowego WP zbytnio nie lubie), a ten ksztalt zwyczajnie mi sie podoba. W zamian dowiedzialem sie ze szanujacy sie fajczarz churchwardenow nie uznaje.
Ja jednak wole myslec ze szanujacy sie fajczarz pali to co mu smakuje w tym co lubi. Basta.
Nie jestem pewien, co może oznaczać określenie „szanujący się fajczarz”, natomiast jestem niemalże pewien, że fajczarz świadomy, może palić co chce, w czym chce i jak chce. Z tendencją do wyboru najlepszego tytoniu na jaki go stać, w fajce, która z tego tytoniu potrafi wydobyć maksimum przyjemności.
PozdrY,
Ja rowniez nie mam pojecia jaki mialby byc prawdziwy, „tró” fajczarz, chyba ze za takiego nalezaloby uznac brytyjskiego gentlemana w cylindrze i z monoklem.
Co do swiadomosci – kazdy nabywa ja po swojemu. Kto wie, moze tyton z churchwardena bedzie smakowal mi lepiej niz z innych fajek?
„Z tendencją do wyboru najlepszego tytoniu na jaki go stać” Mimo wszystko bede obstawial przy swoim stsierdzeniu. Drogi nie zawsze znaczy dobry.
Ja też nie wiem co oznacza „szanujący się fajczarz”. Ale wiem jak taki powinien wyglądać. „Julian” kiedyś o tym napisał ;) http://www.fajka.net.pl/uwagi/bez-kategorii/szaty-palacza/