Witajcie Przyjaciele!
Dzisiaj wpadła mi do głowy pewna nietypowa myśl na temat aromatyzowania tytoniu, ale zacznę może od początku. Kontynuując poszukiwania staroci w kolejnej szufladzie dziadka znalazłem tytoń, który został już dotkliwie potraktowany przez czas i niestety przesiąknął zapachem staroci, a jest to typowy „no name” składający się tylko i wyłącznie z czystej virgini. Niestety bardzo ubolewam nad tym, że miejsce wiecznego spoczynku przypadło na blaszaną oryginalnie wyprodukowaną trumnę. Ja znowu z ogromną chęcią przystąpiłbym do jego konsumpcji z tym, że nie mogę pogodzić się z jego c%&@#$m aromatem… Osobiście uwielbiam mieszanki aromatyczne whisky i w tym miejscu rodzi się pytanie :) Czy mogę pobawić się w twórce i w jak najbardziej prosty sposób wymieszać jedno z drugim? Micha + tytoń + whisky = to o czym myślę?
Popróbować możesz, kto Ci zabroni. Ale co z tego wyjdzie – trudno rzec.
W każdym razie procedurę nasmaczania tytoniu mogę polecić taką:
Jeśli tytoń nie jest wysuszony, to go podsusz. Następnie zmocz wacik alkoholem i ułóż na tytoniu (możesz odizolować go od tytoniu małym kawałkiem folii aluminiowej) i zamknij słoik/puszkę. Co 12 h możesz wymieniać wacik na nowy, aż do uzyskania adekwatnej wilgotności tytoniu. Wszystko powinno się pewnie zamknąć w 24-48 h. Taki tytoń dobrze będzie odstawić w szczelnie zamkniętym słoiku (oczywiście już bez watki!) na jakiś miesiąc, żeby się wszystko pogryzło.
p.s.
Lepszy byłby rum niż whiskey, bo to drugie może się szybciej ulotnić podczas palenia.
dzięki wielkie za pomoc :) zabieram się do roboty