Dziś „zamówiony” bulldog. Teraz wiem dlaczego takie zamówienie. Sprawiła mi wiele problemów, z którymi dotąd się nie spotkałem. Po raz kolejny dostałem sygnał, ile jeszcze nauki przede mną. Ale z Waszymi komentarzami przynajmniej wiem z czym muszę jeszcze powalczyć.
Trochę danych:
dł. całkowita – 120 mm
wysokość – 40 mm,
średnica główki – 41 mm
średnica nawiertu komina – 19,5 mm
głębokość komina – 33 mm
bezfiltrowa
Trochę wredny byłem składając to zamówienie, ale cieszę się że zrozumiałeś o co mi chodziło. Jest krzywo, ustnik odstaje i w ogóle wygląda jakby był z plasteliny. A tak poza tym, może z racji klasyczności kształtu, to Twoja „najbardziejpodobającamisię” fajka.
Dostałem lekcję i już . Ale plastelinowy??
Lubię ten kształt więc uważam, ze mogę sobie ponarzekać. Pierwsza uwaga – jak dla mnie ustnik jest za krótki. Wyszedł „nosewarmer”, a ja takich nie lubię (mam długi nos). Druga uwaga: widzę lekkie zakłócenie na przejściu szyjka-ustnik. Wydaje mi się, ze część drewniana skończyła się o jakieś pół cm za wcześnie i przez to nie została „wyprowadzona” na prosto. Kontynuowałeś krzywiznę na ustniku, który w przeciwnym wypadku mógłby być prosty. Efekt końcowy jest taki, jakby te dwie części były odrobinę niespasowane. Główka natomiast jest dla mnie ok.
Wyszedł krótki bulldog bo klocki, które nabyłem są niestety small. i na długość zabrakło. Ustniki też gotowce i nie dają się naciągać. Ale najważniejsze to zbierać uwagi. Może następnym razem przedłużę szyjkę jakimś drewnem egzotycznym i kawałkiem akrylu??? A z krzywiznami „dowolnymi” jest tak, że jak się człowiek rozpędzi i przeszlifuje za daleko to cała reszta jest tylko rozpaczliwym ratowaniem tego co zostało.
chciałem coś dodać dla dam tylko poklask dla przedmówców. Bardzo trudno jest zrobić coś klasycznego. Uszyć dobry garnitur, zrobić poprawną odbitkę BW – trzeba umieć – ale też dużo ćwiczyć aby opanować warsztat. Jak chcesz to robić zawodowo, to życzę powodzenia ;-)
Myślę, że zawodowo to nie, ale być dobrym amatoram i podarować kumplowi dabrej jakości samoróbkę to już coś. Fakt,że może za wcześnie pokazałem swoje próby ale Wasze uwagi wnoszą wiele dobrego. Samo oglądanie www nie wystarcza.
co do kropki, to zdaje się ma ją Dunhill… może trójkącik jako symbol literki A – sprawdź czy wolne jest ;-)
OMG!
Kropki na ustniku mają również:
http://www.pipephil.eu/logos/en/dots/do-1dot.html
http://www.pipephil.eu/logos/en/dots/rond-uni.html
http://www.pipephil.eu/logos/en/dots/rond-decore.html
http://www.pipephil.eu/logos/en/dots/rond-gem.html
http://www.pipephil.eu/logos/en/dots/rond-bois.html
i akurat kropka na tym ustniku jest zupełnie na miejscu. Może zanim zacznie się komuś radzić cokolwiek warto najpierw zweryfikować, czy samemu ma się jakieś pojęcie.
Dla ułatwienia dodam, że o trójkącikach mozna napisac zupełnie to samo:
http://www.pipephil.eu/logos/en/motifs/mo-triangle.html
A miarą dobrze wykonanej fajki z pewnością nie jest logo na ustniku.
PozdrY,
Ps. Ale żeby nie było, że wyłącznie się przyp. to chciałem dodać, że bulldog to nie jest IMO taki sobie kształt (wie każdy, kto próbował bulldoga odnowić, a co mówić o samodzielnym wykonaniu). Reszta za Alkiem. Głowka ładna :).
Zdaję sobie sprawę z tego że kropka występuje w kilkudziesięciu odmianach tak jak i inne symbole. Pojawiła się na moich fajkach, bo jest wykonalna za pomocą w miarę prostych narzędzi. Czego nie można powiedzieć o elementach frezowanych czy wypalanych obecnie laserem. Myślałem dotychczas o kropce jako punkcie orientacyjnym do ustawienia ustnika (kropka na górze lub z przodu fajki). A nie koniecznie elemencie jedynie ozdobnym. Ale może się mylę??
Główkę również akceptuję, nad resztą popracuję.
Nic nie jest wolne. Wszystko już było, a kropki i tak używa kilka firm. D. używa białej, bursztynowa wiec może być uznana za autorską.
Julianie ja dodam jeszcze do listy yopasa ten link gdzie przypadkiem to zauważyłem:
http://golowacz.pl/fajki/blog-3/files/109e3ce3037ec729e0731f1a5257aa1e-30.html
Proszę, bursztynowa kropka. Daleko szukać nie trzeba.
Myślę, że wielu fajkarzy używa bursztynu i nie jestem pionierem tego rozwiązania. Ale ładniej brzmi wrzoścowa fajka z aplikacją z bursztynu niż drewniana fajka z dziurą wypełnioną PCV:)
Nawiasem mówiąc, pamiętam, jak w okolicach 1989 zawitała wolność, również w postaci wolności robienia czego się chce z czego się chce (czyli bez państwowych przydziałów materiału). W pewnej trafice w Warszawie zobaczyłem wówczas pierwszą na oczy polską fajkę z ustnikiem z akrylu. Wcześniej przez lata wszystkie polskie fajki miały ustniki z substancji giętkiej i ciągnącej się jak wąż boa, nie wiem nawet, jak to gówno się nazywa. Z kolei albanki miały ustniki tylko ebonitowe, wskutek czego ceniono je nieproporcjonalnie wysoko w stosunku do fajek lokalnych. Otóż ta niezwykła polska fajka była absurdalnie droga: kosztowała tyle samo, co wystawione tam fajki włoskie czy niemieckie. Wyjaśniono mi, że sam ustnik z niesłychanie ekskluzywnego importowanego tworzywa podraża fajkę ponad dwukrotnie. Koszt importowanych z Albanii klocków wrzoścowych był prawdopodobnie niemal pomijalny. Oczywiście był to pierwszy atak normalności, póki co trochę kuriozalny, z czasem akryl zszedł na normalne pozycje cenowe. Piszę o tym aby przypomnieć o początkach, i że pewne rzeczy wcale nie były oczywiste.
Julianie, a czy pamiętasz realny (czyli mierzony cinkciarzem) stosunek ceny Kapitana czy Najprzedniejszego do peweksowskiej Amphory od Douwe Egberts?
PS. Fakt faktem – w mojej ówczesnej albance najlepszy był ustnik.
Pamiętam tylko, że Amphora w Peweksie kosztowała ok. 30 c (były wahania), czyli na nasze dzisiejsze ceny dolara nieco ponad złotówkę, i że te 30 c trzeba było oszczędzać, bo dolar kosztował na wolnym rynku stówę (czyli z tego wyliczenia wynika z kolei, ze Amphora kosztowała 33 złote, przy ówczesnych zarobkach w wartościach bezwzględnych nieco niższych niż teraz). Nie pamiętam natomiast ile kosztował polski tytoń. Może da sie gdzieś znaleźć?
Znalazłem cent tytoniu w dokumentach sejmowych, niestety z 1922 roku, jeszcze w markach (sprzed reformy Grabskiego).
poprawka: ceny.
A moim skromnym zdaniem Kolega niepotrzebnie „na siłę” zmusza się do tworzenia klasycznych kształtów, skoro zaczął – i to jak zaczał! – od organicznych, fantazyjnych fajek i najwyraźniej w takim ich rozumieniu dobrze się czuje. Klasykę pozostawmy rzemieślnikom – często wybitnym i wspaniałym – a tworzenie nowych dróg w fajkowym świecie – pionierom i poszukiwaczom :-)
Dziękuję za słowo „otuchy”. Myślę, że nie porzucę wykonywania fajek „jak ręka i fantazja poniesie”. Natomiast na klasykach próbuję nauczyć się pewnych prawidłowości, które dotyczą bezwzględnie wszystkich egzemplarzy. Na „nowe drogi” poczekam co najmniej tak długo jak na naszą krajową sieć autostrad. Na razie przedeptuję pierwsze ścieżki i jak zapału i środków wystarczy to może kiedyś z tego coś będzie. Dla równowagi w najbliższym czasie zrobię coś poza klasyką.