Zachęcony przez fajkanetowicza postanowiłem Wam pokazać co poczyniłem przez czas, jaki minął od ostatniej fajki, którą ośmieliłem się pokazać na NASZEJ stronie.
Pomimo iż wykonałem od tego czasu sporo fajek, to ciągle borykam się z problemami i oporem materii. Jednak wykonywanie fajek i czas poświęcony na „dłubanie” to czas spędzony fantastycznie. Cieszy każdy końcowy wyrób i mimo pewnych wad to Moje dzieło ;) Zachęcam do własnoręcznego wykonywania i przyjemnego puszczania dymka.
pozdrawiam wszystkich
Bardzo przyjemne fajkodzieło. Gratuluje. Pewnie przyda się dla chcących iść w Twoje ślady informacja, gdzie kupujesz wrzosiec, oraz ustniki.
Wielkie dzięki, materiał na fajki kupuje z niemieckiej strony
internetowej (szczególnie pręty akrylowe)
pozdrawiam
Bardzo fajne faje! Chwal się jak najczęściej, bo naprawdę miło popatrzeć.
bardzo mi miło, pozdrawiam
No i to rozumiem. Jedne brzydsze inne ładniejsze. Najważniejsze, że praca cieszy. Ustniki obrabiasz sam czy to „gotowce” bo wyjątkowo nie jestem pewien.
dziękuję za miłe słowo, ustniki obrabiam sam z prętów akrylowych, pozdrawiam
„Fajka ma dawać radość” – jednemu wystarczy palić w niej tytoń, drugi ma przyjemność z przywracania do życia zapomnianych przez czas palidełek, a trzeci z nadawania klockowi kształtu. Też kiedyś chcę spróbować tej sztuki.
Dzięki, że podzieliłeś się z nami efektami swojej pracy.
Plusy:
Materiały przyzwoite, pasowania na oko ładne, całość bardzo starannie obrobiona od strony rzemieślniczej.
Minusy:
W zasadzie jeden, ale za to duży.
Kształty.
Niestety właściwie wszystkie pokazane fajki są strasznie toporne. I to zarówno od strony wizualnej, jak i ergonomicznej (co objawia się najdobitnej w grubaśnych zgryzach ustnika).
Proporcje między bryłami, kąty gięcia, spójność stylistyczna – to są te elementy, nad którymi wypadałoby popracować. Bo na razie jest dobry warsztat i staranne wykonanie, tylko treść nie dostaje.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to są rzeczy, które zawsze na początku cierpią, ale mam nieodparte wrażenie, że twórca idzie w złą stronę, czyli popuszczania wodzy fantazji, zamiast terminowania na klasyce.
I jeszcze zastrzeżenie – wiem, że przez niektórych czytających moja krytyka będzie odebrana jako nieuprawnione czepianie się. Nie chciałbym być źle zrozumiany – cieszę się, że pojawił się kolejny kandydat na fajkarza i zawsze będę tego typu działania popierał. Ale od poklepywania po plecach nikt jeszcze lepszych fajek nie zrobił.
Może też byłbym nieco bardziej wyrozumiały, gdyby nie jeden element, który pojawia się na wszystkich zdjęciach. A jest to punca. Która świadczy o tym, że twórca nie zamierza poprzestać na amatorskich występach, zresztą o ile pamiętam to wyroby jego rąk pojawiały się już na Allegro. Więc niestety, od kogoś, kto chce być zawodowcem wymagam więcej.
Ja bym sugerował na początek zaczął od wypróbowania kilku klasycznych kształtów. Kiedy już billiard, dublin i apple (oraz ich wygięte wersje) zaczną wychodzić perfekcyjnie, dopiero wówczas wziąć się za tak zwane „autografy”. Najlepiej wybrać sobie na wzór jakieś „idealne” inkarnacje tej klasyki (przejrzeć, co ludzkość zrobiła w takich firmach jak dunhill, chacom, charatan i kilka innych) i potem je kilka razy skopiować, starając się zrobić tak samo, albo lepiej.