No i zachciało mi się renowacji. Dupa po dwakroć. Po pierwsze chcę przeprosić organizatora, bo to co wyszło z moich rąk, jest raczej zamachem na życie fajek niż ich przywracaniem do stanu używalności. Wstyd mi o tym pisać, ale skoro się zobowiązałem to nie ma odwrotu. Moje wcześniejsze „renowacje” ograniczały się do zdzierania nagaru z komina nożem kuchennym i nakładaniem na powierzchnię fajki wosku oraz pasty polerskiej na ustnik, bez wcześniejszego ich przygotowania.
Jednakże bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu bo wiele się nauczyłem Szczególnie czego nie należy robić, jak trudna potrafi być prawdziwa renowacja i … że jeszcze wiele pracy i nauki przede mną.
Od Krzysia dostałem w przesyłce 2 fajki: Rogacza oraz „kulkę” o sygnaturze trudnej do odczytania (Standard Hardware).
Rogacza – fajka myśliwska
To co przyszło do mnie w kopercie było okropne. Krzywy róg, z krzywym nawiertem. Ustnik, który nie przylegał szczelnie do rogu i przepuszczał powietrze. Samoistnie wysuwający się cybuch oraz nieszczelny łącznik. Całość oczywiście bez główki. Nie posiadam zdjęcia przed renowacją dlatego pozwoliłem sobie wkleić zdjęcie z ogłoszenia.
Od samego początku najważniejszą sprawą było dorobienie nowej główki, bez której fajka była bezużyteczna. Pierwszą myślą było dokupić główkę gotową, jakich wiele można spotkać na Allegro czy E-bay. Ale po chwili namysłu stwierdziłem, że byłoby to zbyt proste. I jak z bajki „Zaczarowany ołówek” Janek zobaczył w chmurce nad głową… dorobię nową główkę. Mam dostęp do suszonego drewna dębu oraz buku i postanowiłem spróbować. Wyciąłem sobie za pomocą piły i siekiery odpowiedni klocek. Bez sęków i pęknięć. Z powodu braku imadła zablokowałem klocek pod blatem w drewutni, używając za obciążniki młoty. Założyłem standardowe wiertło do drewna do wiertarki fi 18 i… klops. Ni chu chu nie mogłem się przebić. Wiertło zagłębiło się na pół centymetra, drewno zaczęło się przypalać, własnej roboty imadło nie wytrzymało. Ponowna próba z mniejszym wiertłem również się nie udała. No i miałem problem. Po raz pierwszy (nie ostatni podczas renowacji) okazało się, że wcale nie będzie łatwo.
No dobra, miałem jeszcze wyjście awaryjne. Nadal nie chciałem kupować gotowej główki i dlatego postanowiłem wykorzystać główkę z fajki systemowej (typu Falcon) firmy Lindbergh. Główka miała starty gwint i nie nadawała się do wkręcenia do metalowej fajki. Zacząłem pracę od zdarcia 2 milimetrowego nagaru z komina. Nóż kuchenny, papier ścierny 100, a następnie 320. Główka była gotowa do dalszych prac.
Spód główki miał sporą średnicę, co dawało mi nadzieję na dostosowanie jej do otworu w łączniku. Zacząłem ręczną obróbkę nożem kuchennym. Delikatnie po kawałeczku aż do uzyskania mniej więcej potrzebnej średnicy.
Następnie, aby dolna część główki nie odbiegała znacznie od średnicy zewnętrznej łącznika postanowiłem ją spiłować na szlifierce tarczowej. Dysponowałem jedynie papierem do szlifierki 120 i w ten sposób zacząłem szlifowanie. Niestety praca ze szlifierką okazała się zgubna w skutkach (co wykaże także opis drugiej fajki). Szlifierka darła drewno jak szalona i nim się spostrzegłem miałem już główkę stożkową.
Ponieważ górna część pozostała w pierwotnym kształcie postanowiłem ją również spiłować. Tutaj niestety okazało się, że niewykonalnym dla mnie jest symetryczne ścięcie w taki sposób, aby pośrodku była linia prosta. Trudno, musiałem tak zostawić. Doszlifowałem dolną część główki ręcznie papierem ściernym tak aby pasowała do łączniki i tym samym najtrudniejszą część miałem za sobą. Róg wykorzystany w fajce, jak już wspomniałem, niezbyt mi się podobał. Postanowiłem i jego potraktować szlifierką (głupi ja głupi). Wyszlifowałem go na gładko. Wyszło koszmarnie. Jeszcze gorzej niż było. Aby ratować sytuację owinąłem go sznurkiem i nakleiłem od spodu na silikonie metalowy pierścień, aby sznurek przypadkiem nie zsuną się.
Następnie przeszedłem do ustnika. Oczyściłem go szorstką częścią gąbki do mycia naczyń. Zacząłem rozmyślać co zrobić aby mógł się wkręcić w róg w ten sposób aby nie przepuszczał powietrza. Ustnik miał wyszczeribony gwint, a ja nie miałem narzędzi aby go odpowiednio przegwintować. Myślałem nawet o tym, aby użyć jakiś stary, wygięty ebonitowy ustnik, ale nadal pozostawał problem zrobienia gwintu. Jedyne, co mi przyszło do głowy, to naklejenie na gwint warstwy srebrnej taśmy odpornej na wysokie temperatury. Wkręciłem, wykręciłem, działa. Powietrze nie ucieka na łączeniu. Wiem, że to metoda przejściowa, ale nie potrafiłem nic innego wymyślić. Łącznik oczyściłem delikatnie dżinsem i założyłem wosk. Wypolerowałem. Metalowe pierścienie na łączniku oczyściłem pastą do zębów. Wyciosaną główkę potraktowałem papierami ściernymi 400, 800 i 2000, a następnie nałożyłem wosk i wypolerowałem. Na główkę nałożyłem „zbrojenie” ze starej fajki. Niestety przy próbie przytwierdzenia przykrywki gwoździkiem lekko ukruszyło się wnętrze komina i postanowiłem jednak gwoździ nie używać. Zrobiłem na główce delikatne nacięcia i na wcisk zamontowałem przykrywkę. Trzyma się i nie spada, a to najważniejsze. Cybuch potraktowałem woskiem i wypolerowałam. Jako element dekoracji doczepiłem do niej łańcuszek z zegara z kukułką i tym samym fajka była gotowa. Odpaliłem dzisiaj tego maszkarona i choć tytoń się tli to niestety w związku z pęknięciami na łączniku pod pierścieniami nie ma dobrego cugu. Muszę jeszcze z tą fajką popracować, bo choć zapale ją może raz na rok to jednak warto.
Kuleczka – na szyjce odczytałem „Standard Hardware”
O tej fajce to już naprawdę wolałbym nie pisać. Zrobiłem jej krzywdę, ale dla usprawiedliwienia dodam, że miałem ku temu powody. W ogłoszeniu KrzyśT napisał, że w dobrym stanie i mało roboty. Super pomyślałem. Będę miał kolejną fajeczkę do palenia. Po otrzymaniu przesyłki zacząłem się jej uważnie przyglądać. To nie była kulka. Z jednej strony spiłowana prawie pionowo, z drugiej owalnie. Szyjka przy łączeniu z ustnikiem pęknięta w dwóch miejscach co było zręcznie przykryte srebrnym pierścieniem. Rim był obity i widać było wyraźne ślady nacięć powstałych prawdopodobnie w wyniku zdzierania nagaru nożem.
Zacząłem pracę nad nią od zdzierania śmierdzącego nagaru ze środka komina, według wskazówek KrzysiaT w artykule o odnawianiu fajek. Papiery 100, 320 i 400 nacięte od spodu i nawinięte na kołeczek. Po pół godziny nagar był zdarty, choć nie do gołego drewna. Postanowiłem tak zostawić. Następnie przeszedłem od rimu. Musiałem go spiłować około pół centymetra, aby zgubić nacięcia od noża. Użyłem do tego mordercy fajek, czyli ręcznej szlifierki z papierem 120. Efekt osiągnąłem – nacięcia od noża zniknęły. Przy okazji wyprofilowałem rim pod lekkim kątem. Ponieważ, jak wspominałem, kulka nie do końca była kulką postanowiłem także potraktować ścianki „delikatnie” również szlifierką. No i pojechałem. Aby ratować sytuację profilowałem tak długo, aby osiągnąć jako taki kształt, tylko że z kulki zrobiła się nie kulka.
Jak już prawie zabiłem fajkę, zacząłem ją reanimować. W ruch poszły papiery ścierne 320, 400, 800, a następnie 2000 aż do bólu palców. W między czasie zająłem się także ustnikiem. Aby nie zgubić łączenia pomiędzy ustnikiem i szyjką szlifowałem razem. Nad ustnikiem spędziłem bardzo dużo czasu, bo chciałem się przekonać, czy naprawdę możliwe jest uzyskanie takiego połysku, jak niektórzy tutaj od czasu do czasu prezentują. Tarłem go papierem 2000, a następnie dżinsem. Później nałożyłem pastę polerską i ponownie dżins. Efekt przerósł moje oczekiwania. Przekonałem się, że jeśli poświęci się polerowaniu trochę czasu można osiągnąć naprawdę piękne efekty (choć pewnie i tak wielu robi to jeszcze lepiej).
Wracając do cybucha. Po potraktowaniu go papierem ściernym i oczyszczeniu dżinsem zająłem się nakładaniem bejcy. Do bejcowania użyłem wyciora. Wcześniej wypolerowałem jeszcze srebrny pierścień nakładając na niego pastę polerską, a następnie tarłem dżinsem.
Podczas bejcowania pierścień, którego już w obawie przed całkowitym zniszczeniem fajki bałem się ściągać, zakleiłem taśmą izolacyjną. Bejcę nakładałem 3 razy, po każdym razie polerując dżinsem. Następnie nałożyłem wosk i ponownie przy użyciu dżinsu polerowałem. Fajka była gotowa, choć jak już pisałem przestała być kulką
I to tyle jeśli chodzi o moją przygodę z Akcją Giveaway. Proszę o wyrozumiałość.
PS
Zdjęcia końcowe fajek wykonał mój kolega, który ma odpowiedni sprzęt, ja robiłem zdjęcia telefonem.
patrząc na to, co zrobiłeś z kuleczką to przychodzi mi do głowy jedynie: Mistrzu…
hahaha Autorze zdjęć końcowych, dziękuję za pomoc.