Gdy napisał do mnie kolega ( Labtec ) że nasze fajeczki właśnie przyszły byłem ucieszony co niemiara. Pierwsza myśl gdy wziąłem ją do ręki: ” w końcu wrzosiec, wreszcie poczuje dogłębnie smaczki i smaki tytoniu”. Już pierwszego dnia po sfotografowaniu fajeczki zabrałem się do renowacji. Przyznam że zapaszek był dość znaczący i niezwykle adekwatny do ilości nagaru w kominie. Po zdarciu bejcy i ogólnym wyszlifowaniu główki wziąłem się za komin, najpierw w ruch poszedł frez później spirytus a na sam koniec papier ścierny owinięty wokół palca. Jeżeli chodzi o ustnik to wystarczyło dosłownie kilka wyciorów nasączonych spirytusem oraz przetarcie szmatką z domestosem. Nie było tam żadnych śladów zębów ani „zielone tudzież żółtego czegoś” zaraz za końcówką ustnika. Jednym słowem fajka marzenie dla każdego amatora w resocjalizowaniu fajeczek. Oczywiście odkryło się kilka kitowań i to dość poważnych lecz szybko zastąpiłem je klejem do drewna razem z pyłem uzyskami w trakcie wykonywania operacji papierem ściernym. Główkę pokryłem bejcą a na to, potrzeba matką wynalazków, woskiem pszczelim. Nie chciałem fajeczki błyszczącej i połyskującej a na dodatek tego nie posiadałem carnauby więc stwierdziłem że wosk będzie spełniać swoje zadanie a na dodatek tego nie będzie strasznie świecący.
Chciałbym wszystkich przeprosić za brak zdjęć ale mój twardy dysk z powodu awarii wiatraczka się spalił i wszystkie danie poszły wraz z lekkim dymkiem w niepamięć, niestety były tam również zdjęcia z całego procesu odnawiania a jako że były robione pożyczonym aparatem zostały też wykasowane z karty microSD. Jak tylko uda mi się zdobyć aparat to od razu dodam zdjęcia ( co prawda nie będzie tam całego procesu ale chociaż efekt końcowy zostanie ukazany ).
Zdjęcia można odzyskać z karty przecież. Nic straconego)))
a dyski nie mają / nie korzystają z wiatraczka… przynajmniej moje
Tomku, nie wypada nam nie wierzyć, że relacja nie jest wyssana z palucha. W końcu są tacy między nami, co fajki wzięli, a tekstu po dziś dzień nie ma…
Bywają takie dyski, ale trzeba je naprawdę mocno obciążyć aby brak dodatkowego chłodzenia uszkodził dysk. Wypadki jednak się zdażają. Na miejscu kolegi – jak już ktoś wyżej wspomniał dzwoniłbym w sparawie tej karty pamięci, bo wykasowane zdjecia zaskakująco łatwo odzyskać :)
Co prawda źle wygląda na głównej goły tekst, bez ilustracji, jednak w tej sytuacji dobrze będzie, jeśli tak właśnie z tym tekstem zostanie – ku przestrodze, aby robić kopie zapasowe danych.