Choć temat i sam przedmiot wydają się dość niepoważne, to jednak ostatnia rozmowa na gadaczce natchnęła mnie do podzielenia się z Wami moim starym patentem na błyskawiczne wykonanie budżetowych pilników z papieru ściernego. Potraktujcie ten samouczek jako żart, bo to są oczywiste oczywistości, ale może komuś z „adeptów” się do czegoś przyda. „Pilniki” są taniutkie (kilkanaście groszy sztuka), jednorazowe, dobrze spełniają swoją funkcję, łatwe do przechowania, łatwe w użyciu, a wykonanie hurtowej ilości zajmuje kilkanaście minut. Niestety nie mogę porobić zdjęć, ale mam nadzieję, że te przaśne ilustracje wystarczą.
– Panie, a co mie poczeba do takich pilników?
– Poczeba:
- papier ścierny (ok 1 pln /arkusz)
- tubka Butaprenu (2 pln)
- szpatułki laryngologiczne (7pln/100 sztuk)
- „stare gazete” na stół coby nie napaprolić w kuchni
- ręce
- kilka komórek mózgowych
– Panie, a jak ja mam tego pilnika zrobić?
– Ano:
1. Ucinamy z papieru pas szerokości nie przekraczającej długości szpatułki
2. Za pomocą jednej ze szpatuł rozprowadzamy równomiernie Butapren po lewej stronie papieru (tej gładkiej z napisami;)) na CAŁEJ powierzchni
3. To samo czynimy na kilkunastu szpatułkach z tym, że szerokość smarowania szpatułek = szerokość pasa papieru.
4. Czekamy kilka minut, i kleimy szpatułki na papier stykiem do siebie, jak naboje do niemieckiego MG42
5. Dociskamy czymś plaskatym i ciężkim (np. peerelowską Encyklopedią Powszechną). Można też usiąść na tym na twardym stołku. Zostawiamy na kilkanaście minut. Praktycznie od razu można używać.
6. „Pilnik” wystarczy odciąć z taśmy nożykiem albo nawet oderwać.
I na koniec niespodzianka! Wykazując się sprytem , pomyślunkiem i niewyobrażalną przebiegłością, można w ten sposób umieścić nawet kilka gradacji na jednym „pilniku”! (Podpowiedź: szpatułka ma dwie strony!) Powodzenia!
UWAGI BHP!
Palenie przy klejeniu może nas skłonić do niezapowiedzianej wizyty w Siemianowicach!
Nożyki potrafią czynić zło!
Jeszcze tak gwoli jasności: pewne rzeczy z gadaczki po prostu giną w jej odmętach, z drugiej strony napisać w artykule: „Oklejam patyczki do gardła papierem ściernym. Amen.” też głupio… Stąd to co ponad. Pozdrawiam!
Brawurowa relacja!
Dziękujemy. I prosimy o więcej oczywistych oczywistości, bo oczywiste jest najtrudniejsze do samodzielnego wytentegowania w głowie.
UkłonY,
Zyrgu, pisz jak najwięcej. Powtarzając za Yopasem – to brawurowa i superciekawa relacja. Napisana na temat i z jajem. Chciałbym więcej takich tekstów.
czy nadadzą się też patyczki po lodach Algida ? bo uzbierałem trochę konkursowo i nie zdążyłem wymienić w tamtym toku :)
Jak są proste to pewnie. Jak takie z przewężeniem to Ci będzie papier furkotał, chyba, że ładnie dotniesz :)
Prosta rzecz, a cieszy. Jak zauważył Yopas – najtrudniej jest wytentegować coś najbardziej oczywistego, a teraz już pomysł nie przepadnie.
Dopisuję się więc do apelu „Zyrgu, pisz jak najwięcej” :)
Pomysł niby fajny ale….
Po pierwsze primo butapren jest szkodliwy dla ludzi i zwierząt. W tym dzieci go wąchając się narkomanizują.
Po drugie primo szpatułki są wyrobem medycznym, a wiadomo jakie są braki i kolejki do lekarzy laryngologów i pediatrów. Nadmierne ich użycie do piłowania wydłuży kolejki. Wystarczy sobie wyobrazić, że każdy sobie zrobi dziesięc takich pilników. I służba zdrowia leży bo nie ma czym jęzora przyszpatulić.
Po trzecie secundo szpatułki są z drewna a wiadomo, że las trzeba chronić.
Po czwarte po co coś ścierać pilnikiem?
To pomysł reakcyjny, kapitalistyczny, nasiąknięty duchem pana Słodowego i jemu podobnych elementów.
I tak sobie myślę : po jaki grzyb ci te pilniki? Co można nimi pilnikować? Kiedy? Gdzie? Z kim? Jak długo?
Wydaje mi się, że wszyscy na forum znają odpowiedzi na te pytania, tylko ja o niczym nie wiem. Ale się dowiem.