Plastyka na dnie komina

4 marca 2010
By

Kolega podesłał mi fajkowego złoma – wstępna diagnoza: ktoś nawiercając kanał dymowy na 3 mm wrył się w dno komina. Zapipemudował dziurkę, ale plomba wypadła po kilku paleniach. Podeślij, zaproponowałem, w razie czego rozfrezuję feler i wypełnię dziurę dobrym pipe mudem…

Po porządnej kąpieli w najszlachetniejszym trunku o nazwie spirytus rektyfikowany  i starannym „wytarciu” komina kuchennym druciakiem, okazało się, że dziurkę wyfrezował producent, zapewne jako opatentowany w Ameryce cud-osadnik na kondensat. Pewnie odesłałbym fajeczkę, oczyszczoną i odlakierowaną, ale spirytus – tak jak chciałem – rozpuścił lakier. Pokazały się pęknięcia na powierzchni wrzośca oraz chamski szlif, charakterystyczny dla fajek lakierowanych.

Główka poszła do malowania bezpośrednio po zgrubnym nadaniu kształtu. Wprost ze szlifierki taśmowej – ostatnie płótno ścierne, tak na oko, o gradacji 150. Lakier klei, lakier wyrównuje, lakier nabłyszcza… Radziecki design. A fajczarz się cieszy…

Naga prawda odsłoniła fatalny stan całkiem zgrabnego rhodesianka, więc postanowiłem wykorzystać go do kolejnego fajkanetowego komiksu. O pipemudzie – czyli o przygotowaniu fajkowej plasteliny i podnoszeniu dna komina…

No to rozfrezowałem dremelkiem ten piękny osadnik w dnie…


O, tak… Nie jest konieczne szlifowanie do gołego drewna, ale dobrze jest, kiedy kamień podczas dremelkowania zapiszczy kilka razy o twardy wrzosiec.


Stół warsztatowy to powierzchnia formatu A4 i „sezonowany” popiół z niearomatyzowanych cygaretek, które uwielbiam. Strząsam popiół do słoiczka i trzymam kilka dni bez zamykania.  Jest gotowy do rozrabiania, kiedy staje się kompletnie bezwonny. Rozdrabniam go w słoiczku kołeczkiem na pył i wysypuję na przykrywkę…


Ale pył to mało, więc mielę go na tej przykrywce na krupczatkę . Gdyby fajka była wartościowa, to przemieniłbym popiół do niemal gazowej postaci. Im drobniejszy, tym lepszy i tym lepiej przyklei się do dna komina.


Dodaję wody – po kropelce, spokojnie, jak gdybym zakraplał jakieś cudne oczęta. Tyle co ścieknie z patyczka do szaszłyków, którego używam jako mieszadła.

Rozrabiam starannie, bez pośpiechu – popiół pije wodę jak ja na drugi dzień po wypłacie. Koniecznie trzeba się oprzeć pokusie dolewania wody, bo zamiast plastelinki, jaka jest potrzebna, będziemy mieli ludowe czernidło do brwi w postaci płynnej i paskudzącej absolutnie wszystko.


Jeśli się nie przesadzi z wodą, to będzie można ulepić w palcach prześliczną kuleczkę…


… obficie nawodnić pędzelkiem dno fajki, żeby plastelinka mocno przywarła do komina…


Wrzucić kulkę do fajki…


Spłaszczyć ją paluchem…


Proszę mi wybaczyć  małą głębię ostrości, ale zdjęcia robiłem Idiotenkamerą, która, niestety, wymyka mi się spod kontroli. Mam jednak nadzieję, że się Czytelnicy domyślą, jak wygląda spłaszczona kuleczka pipe mudu. Proszę też o wyrozumiałość co do pisowni pipe mud, raz rozdzielnie, raz łącznie – to taki sposobik oszukiwania robotów wyszukiwarek , żeby nas znajdowały prędzej, lepiej i na wyższej pozycji…


Teraz kolej na robotę tynkarską – paluch do wody i do komina. Rozcierka, przycierka, zacierka. Można to powtórzyć ze dwa, trzy razy.


Przepraszałem już za ostrość – i gotowe. Można suszyć. Ja stawiam fajkę przy wylocie powietrza z komputera. Po trzech dniach wolno palić. Niczego się nie wyrównuje, ale po każdym paleniu starannie wyciera komin papierowym ręcznikiem. Nie za mocno. Nagar na tak traktowanym dnie osadza się ślicznie, żar wypala plastelinę z popiołu niczym porcelanę, nasącza pięknie lekko tłustawymi sadzami.

Nie ma prawa wypaść.

Tags: , , , , ,

21 Responses to Plastyka na dnie komina

  1. Alan
    Alan
    4 marca 2010 at 21:07

    „trunku 0 nazwie” – cyfrowe „o” Ci wyszło, chyba że to zamierzone ;)
    Pod 4 obrazkiem: „jak bym” – to się razem pisze ;)
    Co do obfitego nawadniania fajki: „obfite” to nie za duże słowo? Ktoś jeszcze będzie skłonny pomyśleć, żeby z komina zrobić kieliszek. Nawilżenie komina pełni tę samą rolę co warstwa gruntu na ścianie przed szpachlowaniem, więc za dużo go być nie powinno (a już absolutnie nie może „ociekać”).

    • 4 marca 2010 at 21:34

      Literówkę zaraz poprawię.

      Co do „jak bym”, to jest użyte w znaczeniu „jak gdybym”, więc pisze się jednak rozdzielnie. Poprawię więc na „jak gdyby”, żeby nie było wątpliwości, nie będę oszczędzał na sylabach :) To z tym kontekstowym „gdybym”, to dobry tips dla miłośników ortografii omawiany wielokrotnie przez Bralczyka, Miodka oraz Markiewicza :)

      Czy mam „obfite” zamienić na np. „porządne”. Jeśli ktoś może pomyśleć, że można wlewać wodę pędzelkiem… Propozycję poproszę i zmienię, jeśli fajkanetowy główny korektor tak uważa :)

      • Alan
        Alan
        4 marca 2010 at 21:47

        Może wystarczy wspomnieć o tym, aby woda wsiąknęła w drewno i nic nie ściekało? No i samo drewno chyba nie może być mokre, a raczej wilgotne – to już pozostawiam Tobie, bo ja jeszcze zielony w tym jestem.

        Ja przepraszam za takie czepianie się słówek, ale piszę to z pozycji fajkowego nowicjusza, który czasem potrzebuje jasno sprecyzowanych wskazówek. Coś jak w tej anegdocie, gdy facet bierze się za pieczenie ciasta i czyta w przepisie „2 szklanki mleka”, co komentuje „jakich k***a szklanek!?”.

  2. yopas
    4 marca 2010 at 23:06

    Zagadkowy ten otwór w tej fajce. Kiedyś próbowałem cośtam pipemudować, ale mi nie wyszło i dałem se spokój. Przyznam, że u mnie rzecz dotyczy jedynie za niskiego dna. Rozwiązaniem alternatywnym jest sypać pokruszony sepiolit, albo kryształki a’la denicool.
    Choć przyznam, że „fotoreportaże” Jacka są tak zrobione, że nawet dwuleworęcznego zachęcą.
    UkłonY,

    • Rheged
      5 marca 2010 at 01:06

      Mnie ten otwór zdziwił nie mniej, niż Ciebie, a może i więcej. Rozstrzelałbym stwórcę tej magicznej dziury. Fajka to nie królicza nora, a ja nie jestem Alicja, nie chcę się przez nią przedostać do jakiegoś innego świata…

      Jackowi już dziękowałem na priv, ale i tutaj raz jeszcze – fajkowy złom, ale dla mnie bezcenny. Kawał świetnej roboty. Jestem Twoim dłużnikiem.

  3. TomaszG
    14 sierpnia 2010 at 21:41

    No i miałem napisać drogi Jacku, że …. metoda niedoskonała – delikatnym będąc. Jednak po kilku korektach własnych błędów – a’ zbyt długie niepalenie w fajce po kitowaniu, b’ zbyt obfitym nawilżeniu dna, powiem tak: Dziękuje za ten tekst! Mieszkając jeszcze w akademiku na Andrzejewskiego w Poznaniu dostałem od Pana Fredka – akademikowego hydraulika fajkę, po jego ojcu Real Briar. Mało palona ale jakaś taka dziwna, zalakierowana, pokitowana, mało atrakcyjna. Mało tego, kondensat w ten dół wchodził i chlupotał. Zeszlifowałem ją ze wszystkich stron, nawoskowałem, zakleiłem dół – tym razem paląc na drugi dzień (prawie po 48h) i codziennie w niej popalam już od 3 tygodni. Pierwszej piękności to ona nie jest, ale przywrócona do życia! Wiedziałem, że kiedyś i jej czas nadejdzie :) jeszcze raz ukłony za poradnik.

  4. marek milczek
    marek milczek
    19 lutego 2011 at 12:57

    A ja mam takie pytanie. Jacek napisał, że pipe mud robił s popiołu cygaretkowego. Popiół to produkt spalania. Znajdują się w nim różne związki, jakieś tlenki, sole i inne. Na pewno jest też i węgiel.
    Jednocześnie w tym wątku
    http://www.fajka.net.pl/poradniki/fajka-w-praktyce/opalanie-fakty-i-mity/
    napisał
    „Najprostszy prekarbonizat to po prostu szkło wodne z czarnym tuszem kreślarskim. To pierwsze jest wodnym roztworem krzemianu sodu lub potasu. To drugie zaś, to najzwyczajniejszy tusz kreślarski, a więc przede wszystkim sadza, czyli taki przetłuszczony węgiel.”.

    I tu mam pytanie do mądrzejszych. A co by było, gdyby pipe mud zrobić z czystego grafitu. Wszak to najszlachetniejsza forma węgla.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafit
    Właściwości jego są obiecujące…
    Mam taki grafit w proszku. Stosuję go do różnych celów. Może i do fajki się nada. Może nawet będzie lepszy. A może ktoś już kombinował i to wielkie gówno. Ciekawe…

    • 19 lutego 2011 at 13:54

      Pytanie tylko czy grafit sam z siebie sklei się w plastyczną masę, stosowany jest o ile się nie mylę do zmniejszania tarcia, jest sam w sobie tłusty- choć to bardzo złe określenie, ale inne nie przychodzi mi do głowy. Popiół ma niską zawartość węgla, bo węgiel podczas spalania zamieniany jest na dwutlenek i uchodzi z dymem. Podpierając się niepewnym źródłem:
      Popiół powstały ze spalenia roślin stanowi nawóz mineralny i bywa stosowany w rolnictwie. Ze względu na zasadowy odczyn, stosowany jest nie tylko jako źródło składników mineralnych, lecz również służy do regulowania kwasowości gleby. Popiół powstały z ich spalenia składa się z tlenków, siarczków, czy fosforanów różnych metali, np. żelaza, magnezu, czy wapnia.
      Co sprawia że nadaje się do „zalepiania” właśnie wyżej wspomniany wapń, od popiołu nie tak daleko do cementu, który w końcu jest niczym innym jak specyficznym popiołem powstałym w wyniku nawet nie tak skomplikowanego procesu spalania minerałów.

      • 19 lutego 2011 at 13:55

        Jeszcze dodam że do pipemode raczej staramy się używać popiołu białego, stąd cygara, cygaretki shag, żeby wyeliminować powstający w wyniku nie całkowitego spalenia tytoniu węgiel drzewny.

  5. marek milczek
    marek milczek
    19 lutego 2011 at 15:54

    „Pytanie tylko czy grafit sam z siebie sklei się w plastyczną masę…”
    sam z siebie – nie. Jako roztworu użyłbym szkła wodnego, a więc krzemionki. Skoro doskonale sprawdza się jako prekarbonizat, tworząc podkład pod nagar, to dlaczego nie użyć go do flekowania fajek? No bo gdyby popiół był lepszy to właśnie on byłby stosowany przez fajkarzy do smarowania główek…

    • 19 lutego 2011 at 16:24

      Upieram się jednak że popiół jest lepszy, to że fajkarze używają tego czego używają o niczym nie świadczy. Popiół nie ma na celu w tym przypadku być warstwą ułatwiającą opalanie, ma być wypełnieniem.
      co do samego prekarbonizowania fajek- gdzie się nie rozejrzysz, w jakim byś języku for i portali nie czytał o prekarbonizacie jest jedno zdanie- zdzierać do zera. Popularność tego wynalazku bierze się z nieświadomości kupujących.
      Druga rzecz, mam wrażenie że jednak szkło wodne nie jest dobrym spoiwem, nie jest klejem, obklei tylko cząsteczki grafitu- o ile chci(sic!) a grafit jak był sypki tak sypkim pozostanie, w najlepszym razie po wyschnięciu będzie się zachowywać jak błoto z piasku, w odróżnieniu od popiołu który zachowuje się jak błoto z gliny- ale to tylko takie moje przemyślenia, mogę się mylić, przetestujesz zobaczymy.

  6. marek milczek
    marek milczek
    19 lutego 2011 at 16:56

    myślałem, że ktoś już próbował. spróbuję, ale na jakiejś taniej fajce i dam znać co wyszło

  7. 19 lutego 2011 at 18:53

    preparują więc farbę o organicznym spoiwie, ale to jest farba. W tym przypadku to tak jak by położyć grubą warstwę farby olejnej i narażać ją na skoki wilgotności i temperatury.

  8. marek milczek
    marek milczek
    20 lutego 2011 at 14:11

    jasne, że jeżeli coś jest dobre to nie ma sensu tego zmieniać. Chodzi tylko o to, że u mnie bardzo krucho z popiołem, a grafitu mam sporo. Ponadto grafit jest niepalny i ma porowatą strukturą. Może pod wpływem palonego tytoniu zmieni się w fajną skorupę. Powtarzam, nie upieram się, ale spróbować warto. Może nie tak jak pisze Janek, (popiół rozcieńczony za mocno też jest mazidłem).
    Po prostu myślałem, powtarzam, że ktoś już na to wpadł i nie wyszło, więc po co drugi raz się wygłupiać.

  9. 21 lutego 2011 at 11:50

    Stałem się ostatnio posiadaczem fajnego pokitowanego canadiana dr Boston od fajkowego kolegi z Czech. Z tegoż adresu Krzysztof (@draco59) zanabył Hardcastle’a (tyż canadian). Wspomniany kolega z Czech smaruje hurtowo kominy w odświeżanych fajkach jakąś pastą węglową (twierdzi, że to Stanwell, a kiedyś używał Vauena). Zdarłem co prawda do gołego i nie wiem jak się sprawdza to cudo, ale może to jest odpowiedni trop i konkurent dla pipemud?

    • jazz59
      21 lutego 2011 at 13:04

      On to robi na życzenie…ja sobie nie życzyłem :)
      A ten Hardcastle’s fajny…

  10. 21 lutego 2011 at 15:36

    Moja już na zdjęciach z aukcji była „pomalowana”, więc mogłem prosić jedynie o zdarcie, ale nie odmówiłem sobie tej przyjemności i zrobiłem to sam. Pod spodem było całkiem przyzwoicie co znaczy, że nie próbowano czegoś tuszować.. ale w fajce jeszcze nie paliłem i długo nie zapalę. W moim mniemaniu potrzeba przez nią przelać sporo procentów, namoczony wycior z szyjki wyszedł brązowo-czarny, a i fajeczka pachnie jakimś duńczykiem. W każdym razie już do mnie idzie Matchless od tego samego Pana (też zamalowany), zobaczymy jak będzie tym razem. Swoją drogą – fajne źródło.

    Co do tematu, wspomniana pasta to danske club, stanwell, gdyby wiedział ktoś coś więcej.

  11. marek milczek
    marek milczek
    6 kwietnia 2011 at 17:18

    Właśnie skończyłem „flekować” fajkę. Kiedyś kupiłem klasycznego Eminenta ze sporą zenzą. Przymierzałem się do niej długo, wreszcie się zdecydowałem. Mam kilka uwag…
    Po pierwsze, próbowałem kombinować z grafitem – lipa, nie tworzy z wodą „zaprawy”. W związku z tym zrobiłem tak jak w komiksie Jacka. Wszystko ok, z tym że ja jeszcze włożyłem w otwór dymny wiertło o właściwej średnicy. Po pierwsze, nie zapchałem kitem tegoż otworu, po drugie widać dokładnie ile trzeba go nałożyć, żeby było dobrze. Później, po wszystkim, wyjąłem wiertło i wilgotnym wyciorem przeczyściłem otwór dymny w szyjce fajki, a w kominie na zakitowanej powierzchni utworzył mi się charakterystyczny rowek – przedłużenie nawiertu. Całość suszy się na pokrywie akwarium. Za kilka dni dorobię ustnik (stary był w fatalnym stanie) i będzie zajefajna fajeczka.

  12. mzakras
    23 lutego 2012 at 22:33

    Czytając ten artykuł, jak i komentarze pod nim wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jakiś czas temu odnawiałem główkę wrzoścowej fajki, w wyniku szlifowania drewna drobnoziarnistym papierem powstaje delikatny pył. No i owy pomysł to kombinacja tegoż pyłu z popiołem w celu uzyskania masy wypełniającej. Może związki zawarte w tym drewnie jakoś ulepszą zaprawę…

    Pozdrawiam!

  13. JSG
    JSG
    24 lutego 2012 at 11:33

    nie ulepsza, a oslabia spoiwo- popiół do pewnego stopnia zachowuje się jak cement- pod wpływem wilgoci zbija się w dość trwałą masę. Dodanie do tego czecgoć co samo z siebie się nie wiąże jest złym pomysłem.
    Ja testowałem dodawanie na dwie szczypty popiołu szczypty gipsu formierskiego, efekty były zadowalające, trwałość i lepkość wzrastały, przy zachowaniu umiarkowanie przyzwoitychy właściwości chłonno oddychających, że tak zabełkocze…

  14. zabobon
    18 września 2014 at 16:41

    Witam,
    wybaczcie że odkopuję stary temat ale mam jedno pytanie dot. pipemudu, na które nie znalazłem odpowiedzi ani tu, ani na fms (być może jestem ślepy, albo za szybko czytam).
    Czy przed położeniem pipemudu trzeba zdzierać prekarbonizat do gołego drewna?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*