Na wstępie chciałem przywitać wszystkich członków społeczności Fajka.net zarówno tych, którzy aktywnie uczestniczą w tworzeniu portalu jak i tych, którzy (jak ja do tej pory) tylko korzystają z jego dobrodziejstw.
Od pewnego czasu czułem potrzebę stworzenia własnoręcznie przedmiotu, który nie tylko będzie cieszył oko i dawał satysfakcję, ale także będzie dla mnie źródłem rozrywki i może zaczątkiem nowego hobby. Wiedziony wieloletnią fascynacją twórczością J.R.R. Tolkiena oraz zamiłowaniem do kontemplacji i relaksu w samotności, postanowiłem stworzyć fajkę.
Pierwszym krokiem w planowaniu przedsięwzięcia było zbadanie zasobów polskiego internetu – „na pewno musi być kilka portali na których rodzimi amatorzy fajkotwórstwa wymieniają doświadczenia” – pomyślałem, niestety początkowa pewność została szybko rozwiana; mimo dużej rozmaitości portali z informacjami na temat fajek, żaden z niech nie traktował o sztuce ich tworzenia.
Na szczęście pozostały mi jeszcze strony anglojęzyczne, podstawową skarbnicą wiedzy i kopalnią odnośników okazała się pipedia.org, a szczególnie artykuł o tworzeniu fajek (odnośniki od ciekawych stron z których korzystałem zamieszczam na końcu artykułu).
Po zgłębieniu podstaw teoretycznych nastąpił czas na przygotowania i gromadzenie narzędzi. Po pierwsze potrzebowałem wierteł do drewna, więc zakupiłem w markecie tani jak barszcz zestaw. Po drugie, jako że w założeniu budowałem churchwardena, potrzebowałem długiego wiertła do wywiercenia kanału w cybuchu, wybrałem przedłużane wiertło 4mm. Trzecią sprawą było zakupienie wierteł do wywiercenia komina, z tego co mi wiadomo większość amatorów stosuje modyfikowane wiertła płaskie do drewna, ja również wybrałem to rozwiązanie i kupiłem wiertła płaskie o wymiarach 20 i 22 mm, a następnie zeszlifowałem je do pożądanego kształtu. Kolejnym zakupem była tarcza polerska – szukałem bawełnianej o rozmiarach pasujących do mojej szlifierki, lecz niestety jej nie znalazłem, nie chciałem również zamawiać ich w sprzedaży wysyłkowej, postanowiłem więc kupić futro polerskie mocowane na rzep do uchwytu w wiertarce.
Jako materiał na główkę mojej fajki wybrałem drewno wiśni, pochodziło ono najprawdopodobniej ze starego drzewa, lecz niestety nie brakowało mu wad. Po dokładnym zbadaniu pieńka postanowiłem wyciąć klocek z głębi twardzieli (w tym miejscu drewno było ciemne i gęste). Po wycięciu klocka okazało się, że na jego powierzchni widać było jednak warstwę drewna słabszego. Nie zrażając się tym (w końcu to pierwsza fajka, najwyżej zrobię kolejną) przystąpiłem do wiercenia komina i kanału dymowego. W tym momencie zaczęły się pojawiać problemy, a im dalej brnąłem tym więcej ich wyskakiwało…
Pierwszy postanowiłem wywiercić kanał dymowy, a następnie komin (dzięki temu miałem kontrolę nad umiejscowieniem wejścia kanału do komina poprzez regulację głębokości jego wiercenia) i w tym momencie podjąłem bardzo nietrafną decyzję o zastosowaniu świdrów ręcznych do wywiercenia kanału dymowego. Błąd polegał na tym, że świder podczas wchodzenia w drewno powoduje w nim duże naprężenia. Zapewne domyślacie się co to oznacza…Tak, drewno w miejscu wiercenia zaczęło pękać, lecz na szczęście po bliższych oględzinach stwierdziłem, że pęknięcie jest bardzo niewielkie i można się go pozbyć skracając (a właściwie to całkiem eliminując) szyjkę oraz nakładając pierścień na to co zostało.
Wywiercenie komina również okazało się problemem, ponieważ modyfikowane wiertła płaskie nadają się dobrze do frezarek, ale stosując je z wiertarką ręczną trzeba je bardzo starannie zaostrzyć na końcu, ponieważ bez tego kształt dziury będzie bardziej trójkątny niż okrągły. W tym momencie popełniłem drugi błąd, ponieważ nie wypróbowałem ostatecznego kształtu wiertła na jakimś odpadowym drewnie (co czyniłem wielokrotnie w fazie prototypu) i od razu po nadaniu ostatecznego i odpowiedniego kształtu (tak przynajmniej mi się wydawało) przystąpiłem do wiercenia komina. Efektem tego występku przeciwko fajce jest lekko trójkątny kształt komina.
Po wywierceniu otworów przystąpiłem do szlifowania. I jak się zapewne domyślacie napotkałem oczywiście kolejne problemy – tym razem były to zbyt wysokie obroty szlifierki, przez co drewno bardzo łatwo się rozgrzewało i przypalało. Stwierdziłem, że ciemne plamy da się wyeliminować podczas szlifowania papierem ściernym i przeszedłem dalej.
Kolejnym etapem było znalezienie odpowiedniego pierścienia, o którym wcześniej już wspominałem. Nie szukając długo znalazłem dosyć barbarzyński surowiec wyjściowy, którym była zwykła nakrętka. Po rozwierceniu i wyszlifowaniu zamocowałem ją na główce. Etap ten na szczęście odbył się bez problemów.
Teraz nadszedł czas na końcowe szlifowanie główki – do tego celu użyłem papierów o ziarnistości kolejno 220, 320, 400, 600 i 800. Nie stosowałem drobniejszych, ponieważ gdzieś wyczytałem, że efekt ich stosowania jest niewiele lepszy niż użycie 800 i nie opłaca się nadkładać pracy.
Po wyszlifowaniu postanowiłem najpierw wstępnie nabłyszczyć główkę metodą tarcia drewnem o drewno, a następnie nałożyć wosk carnauba i wypolerować na futrze polerskim. Wszystkie te czynności przebiegły sprawnie, a efekt był zadowalający.
Główka była już gotowa, lecz teraz przyszedł czas na wykonanie cybucha – miał on mieć ok. 30 cm długości. Jako że chciałem go wygiąć, postanowiłem do jego wykonania użyć giętkiej leszczyny. Pierwszym etapem przy produkcji cybucha było wywiercenie kanału dymowego (zajęło mi to trochę czasu, ponieważ tak długie wiertło trzeba często wyjmować i oczyszczać z trocin). Kolejną czynnością było wstępne nadanie kształtu – gdybym był szczęśliwym posiadaczem tokarki czynność ta była by szybka i łatwa, lecz niestety ja musiałem wykonać ją ręcznie. Przy pomocy ośnika najpierw zdjąłem nadmiar materiału z przewierconej beleczki, a następnie nadałem odpowiednią grubość samym końcówkom cybucha, potem ostrożnie i z wyczuciem (tak aby nie ściąć zbyt wiele i nie odsłonić kanału) uformowałem środkową część cybucha. Teraz równie ostrożnie zaokrągliłem cybuch na szlifierce, a następnie ostatecznie wykończyłem go papierem ściernym (chyba najbardziej pracochłonna czynność).
Mając praktycznie gotowy element przystąpiłem do jego wyginania. Zrobiłem to na gorąco z użyciem pary wodnej i wrzątku oraz ścisków i kilku desek. Po kilku dniach cybuch był gotowy, lecz efekt nie do końca mnie usatysfakcjonował i na przyszłość nieco zmodyfikują mój zestaw do gięcia.
Teraz postanowiłem wykonać czop plastikowy – po kilkudziesięciu minutach dopasowywania do cybucha uzyskałem ostateczny kształt i wkleiłem czop.
Ostatnim etapem było wykonanie ustnika z drewna wiśniowego, lecz o tym nie będę się rozpisywał.
I oto efekty mojej pracy:
Po pierwszym paleniu okazało się, że kanał dymowy trzeba polakierować lakierem ekologicznym, ponieważ bardzo mocno wchłania dym. Po dwukrotnym nałożeniu lakieru i jego wyschnięciu efekt był zadowalający.
Fajkę tą wykonałem ok. 3 tygodnie temu i od tego czasu stworzyłem drugą główkę (ech, miała mieć szyjkę z ładnym pierścienie, ale…)
Oto zdjęcia (główka jeszcze nie nawoskowana):
Na zakończenie chciałbym zachęcić do dyskusji; może macie jakieś uwagi, rady lub sugestie, może chcielibyście się podzielić własnymi doświadczeniami ? Mam również nadzieję, że zdołałem kogoś zachęcić do wypróbowania własnych sił i stworzenia fajki samemu, a także że mój pierwszy artykuł Wam się spodobał. Życzę dużo szczęścia w eksperymentowaniu !
A oto linki do ciekawych stron z których korzystałem:
http://piparul.blogspot.com/2008/06/making-of-calabash-pipe.html
Przyzwyczajony do jalensowych komiksów trochę brakuje mi tu zdjęć z poszczególnych etapów pracy :)
Sam jestem zielony w tym temacie, ale jest tutaj kilku speców, więc oni odpowiednio Cię pochwalą, zjadą, doradzą itp. ;)
Jak zrobię następną fajkę nie omieszkam zamieścić fotorelacji :)
Jak będę miał czas to też muszę spróbować coś zrobić. Drzewa wiśniowego powinienem mieć pod dostatkiem(bo rodzinne strony to spore pola sadów wiśniowych)i nie będzie chyba problemu żeby było ono dość stare. Jak będę miał czas w domu to pewnie coś poszukam, potnę na klocki piłą łańcuchową i zwiozę do Lublina. Problemem u mnie może być brak narzędzi do wykonania tej fajki (nie mam wiertarki ani innego urządzenia) ale coś wymyślę albo pożyczę od kogoś.
Jak na moj gust duzo w tej pracy pomyslowosci- calkowicie zbednej.
Nie wiem skad pomysl z recznymi swidrami- wiertlo przedluzane 3-3,5mm kosztuje 5-8zloty, bez problemu przy dajkach o nieskomplikowanym ksztalcie mozna je poprowadzic z reki wiertarka kontrolujac obroty spustem.
Przerabianie lopatek jest ok, ale z praktyki- warto 3/4 glebokosci otworu poprowadzic sednikiem 18-20mm zaleznie od pozadanej srednicy glowki i potem jedynie dno- ostatnia 1/4 glebokosci wyprofilowac przygotowana lopatka.
Oczywiscie wszystko to mozna zrobic za pomoca wiertarki w reku i scisku stolarskiego lub imadla, ale kolumna zdecydowanie ulatwia prace. Mozna kupic statyw kolumnowy do wiertarki, koszt do 100zl, mozna znalezc znajomego, albo pana Kazia zza rogu ktory taka wiertarka dysponuje i za piwko udostepni.
Co do pekania i skracania, smietnik i nastepna, nie ma sensu naprawiac, gdyby to byl wrzosiec po 20 euro za klocek…
Ustnik, moim zdaniem nie ma co kombinowac, trzeba kupic gotowy, a jak robic to z pretow ebonitowych lub akrylowych, z rogu, z bursztynu, z nylonu, ale chyba nie z drewna. Pomysl z lakierem jest dla mnie zupelnie nie do pojecia.
Potem jeszcze pomysle co tu napisac.
Przyznaję, że pomysł ze świdrami był wynikiem chwilowego zaćmienia umysłu które przesłoniło racjonalne podejście do sprawy.
Co do sednika to rzeczywiście dobra uwaga i najprawdopodobniej w przyszłości w takowy zainwestuję.
A propos cybucha drewniane cybuchy z tego co mi wiadomo stosowane były niegdyś w fajkach myśliwskich, również Vauen w swoich replikach tolkienowskich fajek stosował drewno bodajże bukowe. Jeśli chodzi o lakier to dodam na swoją obronę, że był to lakier wodny praktycznie bezzapachowy z atestem na stosowanie w żłobkach :) ale może rzeczywiście należało pozostawić gołe drewno lub wymyślić coś innego.
Janek mówi o ustniku, nie cybuchu. Drewniany faktycznie z czasem okazuje się kiepski.
Przepraszam mój błąd ale śpieszę wytłumaczyć, że drewniany ustnik powstał „z braku laku” jeśli gdzieś dostanę odpowiedni materiał to wykonam nowy.
Rozejrzyj się na allegro za fajkami po kilka złotych, których nikt nie chce (no, może poza Rhegedem ;) ) i użyj ich jako „dawców”.
Myślałem też o ustnikach do Bróga na Fajkowo.pl a o tanich „dawców” może postaram się przy okazji mojego pierwszego polowania na ebayu.
Mając stiliamid jako alternatywę, to już chyba wolałbym drewno… :)
Ustniki od Bróga po 6 PLN są strasznie nietrwałe, rysują się, pękają, a zęby żłobią w nich bruzdy jak ciągnik rolniczy w świeżej glinie. Nie polecam – kupno „niechcianej” fajki z markowym ustnikiem jest dużo lepszym rozwiązaniem.
Znajdz na fajkanetpl watek pt samorobki czy cos w ten desen w moich komentarzach znajdziesz adres sklepu gdzie kupisz prawdziwne ustniki. Ja ostatnio komorkowo to nie bardzo mam jak wertowac skladzik z zakladkami.
A może jakieś sugestie co do czopów? Ja kombinowałem z nylonowymi śrubami.
Ustniki zpod wyzej wymienionego adresu maja czopy do opracowania- ja uzywam pilnika i nazynek gwintujacych- mozna tez kupic stosowne narzady, do czego sie przymierzam, mozna kupic osobne czopy z teflonu.
Ponadto, w przypadku obcego czopu: toczenie na wiertarce krotkich odcinkow ebonitu czy akrylu, teflonu lub nylonu nie powinno sprawiac problemu( czesto stosuje przy naprawach czopow) rurki aluminiowe i srebrne, pretu nylonowe lub lepiej teflonowe. Wszystko to patenty spotykane w seryjnych fajkach. Nie ma co kombinowac, trzeba kopiowac sprawdzone rozwiazania.
Tak zgadzam się, że sprawdzone rozwiązania są najlepsze ale brak doświadczenia i sprzętu wymusił konieczność improwizacji. W miarę postępów, zdobywania umiejętności i wiedzy przyjdzie czas na bardziej profesjonalne metody.
Nie da się zaprzeczyć argumentacji kolegi, rzeczywiście kombinowanie z lakierem było zbędne. Dzięki za uwagi :)
Do ciepłego powietrza dodał bym niezwykle złożoną substancje chemiczną o kwaśnym odczynie niesioną dymem. Z praktyki nic co da się rozpuścić w rozpuszczalnikach organicznych do środka fajki się nie nadaje- stąd pipemode to nie jakiś klajster a jedynie cement z popiołu…
Ok zgadzam się zupełnie, już więcej nie użyję lakieru przy produkcji fajki. Właściwie to lakier wodny nawet o wysokim standardzie musi zawierać zawsze kilka procent dodatku rozpuszczalników organicznych, w praktyce to bardzo silnie zdyspergowany koloid i przez to nie tworzy mocno zwartych powłok co sprzyja większej reaktywności. Podsumowując lakierom mówię zdecydowane nie :)
Tak w kontekscie to druga polowka przylapala mnie dzis z aparatem przy pracach nad kolejnym fajkowym kuriozum:
Co prawda na fajsbuku ale publicznie widoczne
Czekamy na wyniki pracy. Przy okazji widzę dobry patent z wiertarką i tarczą na rzep przy szlifowaniu :) jakoś na to sam nie wpadłem.
Taka tatrcza to nie najwygo0dniejsze rozwiązanie, ale daje radę, do zgubnej obróbki jak znalazł. Za to statyw do wiertarki to wysmienite narzedzie, gdybym nie był idiotą było by nawet lepsze, ale cóż człowiek uczy się na wielbłądach…
Ale jeśli chodzi o pasowanie ustników to niestety dochodzę do wniosku że bez zakupu stosowych narzedzi ta zabawa mija się z celem,
Wynik pracy nie wiem czy będzie czas sfotografować bo czuje oddech odbiorcy na karku… jak zwykle wszystkie prace w deadlinie… o czym doskonale wie np nasz kolega fajkanetowy Alan ;) nie zbym robił to z innych niż rozrywkowych pobódek… ale tak sie składa że jeszcze nie zrobiłem fajki która mi się spodobała, a zawsze znajdzie się ktoś komuś się podoba…
Sprzedajesz czy rozdajesz?)))
kiepski ze mnie sw. mikolaj ;] drewno drogie, prund nie tani…. narzedzia i materialy na ulicy nie leza….