Nim skreślę parę słów o wykonywaniu kołeczków z różnych elementów to na początek zaległe zdjęcia z części I. Na początek to co mi wyszło po bejcowaniu i woskowaniu carnaubą.
…a teraz przejdźmy do meritum sprawy.
Niewątpliwie w warsztacie, tudzież kąciku majsterskim u każdego z Nas jest jakaś skrzynka lub pudełko z różnymi kawałkami drewna. Nim trafią na śmietnik lub do kominka muszą swoje odczekać bo „na pewno się przydadzą”. Jak zaczynamy potykać się często o tę skrzynkę to dochodzimy do wniosku, że te śmieci trzeba wyrzucić bo: do kominka – za mało tego, na karmnik – nie wystarczy a w związku z brakiem innych pomysłów – precz do śmieci. Nic bardziej mylnego. Wierzcie mi, że z takich małych kawałków każdy może sobie „wyczarować” taki swój indywidualny fajkowy kołeczek. Kiedy już wysypiemy na roboczy blat te (teoretycznie) niepotrzebne kawałki to zaczynamy kombinować co i jak połączyć ( jak mawiał mój matematyk w liceum „co by miało, dobrze było”)
Zaczynamy od pocięcia kawałków na kwadraty ( ja ciąłem na wymiar 20 mm x 20 mm). Bez różnicy: drewno z parkietu, skóra ze starej torby, plexi z kuchennej lampy czy resztki modelarskiego forniru. Jak już natniemy bez liku takich różnych kawałków to uruchamia się w naszej głowie zmysł artystyczny, przypominamy sobie wszystkich klasyków z lekcji plastyki i zaczynamy to łączyć. Najprościej: element z którego będzie góra lub dół kołka nawiercić na głębokość około 2 cm i osadzić w nim rdzeń. Wystarczy taki szaszłykowy patyk, może być nawet okrągły wałek albo stalowy drut. Jak kto woli. Potem na ten pierwszy element naszego kołka z rdzeniem zaczynamy kolejno, na przemian, uruchamiając wodze wyobraźni nawlekać, nanizywać, składać do kupy. Poszczególne kawałki trzeba klejem smarować ( nie ma co cudować ! Wikol wystarczy).
Jak już nawleczemy na pożądaną długość to całość wkładamy w ścisk stolarski na 12 godzin.
Po wyjęciu jednych i przygotowaniu drugich półproduktów już zaczynamy się cieszyć na widok tego co nam ze ścisku wyszło. Może wygląd daleki jest od doskonałości ale jeszcze trochę cierpliwości, trochę pyłu, ewentualnie trochę zdartego naskórka i kołek będzie gotowy.
Potem na tarczy z papierem ściernym 60, 80, 100 należy pozbyć się tych brzydko-geometrycznych nierówności. Na większych obrotach, delikatnie obracając możemy kołkowi nadać pożądany kształt.
Pozostaje już modelowanie ręczne. Tarcza, mini szlifierka, dłuta. Jak kto woli. Można też wykorzystać ten patent z wiertarką, pamiętając o tym, że kołek musi być idealnie prosty. Nie będę ukrywał, że tę prostotę można uzyskać stosując grubszy i twardszy rdzeń lub sklejając kołki na stole stolarskim a nie w ścisku. W moim przypadku kołki trochę się wyginały ale nie jest to powód do zmartwienia. Można uzyskać całkiem ciekawe kształty.
Tu akurat sosna z merbau a w środku kawałki forniru buk-mahoń i skóra z torebki (żonie wmówiłem, że „przecież dawno ją wyrzuciłaś”). Kołek jeszcze do obrobienia.
I tak sobie szlifujemy, dopieszczamy, bejcujemy i wychodzi coś takiego:
Potem można potraktować carnaubą i …kołek albo kołki gotowe.
Ot i cała, nieskomplikowana filozofia produkcji kołka.
Na koniec winien jestem uzupełnienie do części I. Na ostatnim zdjęciu były kołki z zebranym środkiem, takie nie taliowane. Ten środek uzupełniłem na dwa sposoby. Na dwóch zrobiłem omotkę z nawoskowanego sznura a na innych uzupełniłem to pyłem. Tak, pyłem wrzoścowym, sosnowym albo jakimś innym. Sposób jest prosty i daje fajne efekty. Pył mieszamy z wikolem. Taka konsystencja jest dobra żeby nie odpadało z kołka.
Potem, po nałożeniu dobrze jest na rozsypanym pyle trochę kołkiem „pojeździć” żeby ta papka się ułożyła. I tak można go zostawić do wyschnięcia.
Potem bejca i woskowanie albo lakierowanie tego środkowego elementu i gotowe. Wbrew temu jak wygląda to wcale się w palcach nie wykrusza. Używam takiego od ponad roku i wszystko jest OK.
Jutro, czyli 13-tego w piątek od godziny 18.00 w siedzibie Fajkowo.pl, ul.Grottgera 6A, Białystok kołki można sobie nie tylko pooglądać, „obmacać” ale także wypróbować gmerając nimi w kominie swojej ulubionej, tlącej się fajki.
…a część III pewnie też będzie bo mam jeszcze parę pomysłów racjonalizatorskich. Może przedawkowałem w PRL-u program Adama Słodowego ?
Na koniec stwierdzając, że „to przecież jest proste ” życzę Wszystkim dobrej nocy.
To ja powiem krótko: WOW! Śliczne są!
Dziękuję Ci za te miłe słowa uznania. Zaszczyt to dla mnie a i promocja.
Byłem i macałem, kawał rzetelnej, uczciwej, nikomu nie potrzebnej (bo na cholerę Ci tyle kołków…) roboty…
Pomysły naprawdę fajne.
Zawsze można porozdawać znajomym :). Ja narobiłem sporo kołeczków na takiej śmiesznej tokareczce. Większość porozdawałem (na spotkaniach w Lublinie, w Łodzi, dorzucałem do fajeczek sprzedawanych i tak się rozeszły), ale fajnie sobie tak podziubać. Teraz niestety skończył mi się chwilowo materiał. Żeby nie być gołosłownym pochwalę się fotką:
http://www.tinypic.pl/7j8imaavwz3l
Zabawa w kołeczki naprawdę fajna i nie ma problemu jak się kołek zgubi.
Ale przyznam się, że najczęściej używam kołeczka JSG :)
Wczoraj wypróbowałem Twoje uwagi na temat pracy na tarczy. Rzeczywiście, dużo lepiej idzie. Kołki ?! A bo wpadłem w ferwor walki z drewnem. Dobrze, że nóg od stołu nie przerobiłem :)
Jako wierny fan Słodowego, a przy tym – człowiek, który również ma niejakie doświadczenia „kołeczkowe”, powiem szczerze – świetna robota!
Aż mnie korci znów rozłożyć się na kuchennym stole z nożykiem w ręce i zrobić kilka kołków :)
Pozdrawiam, Andrzej.
A ja się zastanawiałem jak zrobiłeś to „ryflowanie”, a tu proszę odpowiedź. Fajny patent. A najlepszy z torebką żony :)
A ja do dziś gmeram kołkiem wystruganym we wakacje chyba zeszłe z jakiegoś byle badyla :D. Nie wiem co to, jakieś drewno jasne, strugałem z nudów nożykiem nad jeziorkiem. Brzydki, kanciasty ale własny :D.
Bardzo fajny artykulik! Ja sobie ostatnio wydłubałem 25 szt kołeczków na turniej w klubie i wyszlo coś takiego mniej wiecej:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0f998936c526ccf3.html
Dzięki Perry za dobre słowo.
Mam pytanie: skąd bierzesz takie tulejki czy pierścienie ( jak zwał, tak zwał) jak na fotce ? Coś szczególnego czy docinasz z rurki ?
Z jakiego drzewa robiłeś ?
to jest sosna (jasne) + bejcowany buk. Pierwsze co mi wpadło w ręce w supermarkecie. Obrączki to rurka mosiężna (przycięta na tokarce na odcinki 10 mm). Same kołki były podtoczone na tokarce i klejone z rurką oraz szlifowane na rotoflexie 150 mm tarczami 80, 220, 360
Dzięki. Ciekawa inspiracja i pomysł…
Juzwa, przepiękna robota!:-) Czekam na III odsłonę…;-)
Podczepię się pod istniejący wątek. Wybrałem z rok temu z działki teścia sporą garść dębowych patyczków z myślą, że kiedyś sobie zrobię z nich kołki (świetnie nadają się też do kołkowania drewno o drewno, bo to twarde sztuki). Tutaj przykład po okorowaniu i wstępnym przeszlifowaniu papierami od 60 do bodaj 320:
http://i65.tinypic.com/1z3z8so.jpg
Widać wzdłużne rowki szerokości 1-1,5mm, pozostałości po głębszej warstwie kory, wstępnie wydłutowane. Myślałem o tym, by jakoś to wypełnić – np. jakąś masą lub klejem zmieszanym z pyłem z innego, ciemniejszego drewna – ale nie mam pojęcia czego użyć jako bazy takiego wypełniacza. Chodzi o to, że w niektórych miejscach te „rowki” sięgają aż po koniec kołeczka, czyli żeby wypełnienie się nie wykruszało, masa musiałaby być odporna na temperatury, z którymi koniec kołeczka ma styczność przy pracy. Czy zwykły wikol da tu radę, czy raczej należałoby użyć jakiejś specjalnej żywicy? Jakiej?
Wiesz, trudno określić tak kawałek drewna tylko na podstawie zdjęcia ( mimo wyobraźni).Można się pokusić w delikatne pociągnięcie szpar wikolem, ale nie za gęstym i posypanie tego pyłem drewnianym. Potem delikatny szlif. Efekt może być ciekawy. Ja na swoich stosowałem mieszankę gęstego wikolu z pyłem. Efekt trudno było przewidzieć ale mi się podobał. Ewentualnie kołkowanie drewno o drewno na drugim kawałku. Sam zobaczysz efekty, które będą bardziej zadowalające. Poświęć dwa kawałki na próbę. Z żywicą nie próbowałem i raczej daleki jestem od tego bo się na tym nie znam. Pyłu potrzebujesz ?
Dzięki za szybki odzew!
Jasne – zdjęcie wszystkiego nie odda. Dodatkowo ja ZPTowo jestem taki sobie, narzędzi zasadniczo nie mam, głównie dobre chęci i ręce mnie trochę świerzbią – ale jakoś nie widzi mi się ani oszlifowanie kołeczka tak, by zniwelować te rowki (bo się potem nie pogrubasi), ani zostawienie ich takimi, jakie są (żeby się kurz i brud w środku nie zbierał).
Widziałem Twoją sztuczkę z pyłem i wikolem, i stąd w ogóle mój pomysł – ale u Ciebie jednak to jest w środku długości kołka, raczej nie ma to styczności bezpośrednio z żarem; zastanawiam się, czy nie będzie od gorąca się wykruszać, w związku z tym będąc nieużywalnym. Faktycznie, nie pomyślałem, żeby spróbować najpierw na jakimś „odpadzie”.
Pyłu właściwie nie mam – ale potrzebuję go może kilka gramów, więc póki co myślałem, żeby kombinować np. z przesuszoną, zmieloną korą z bliźniaczych kołeczków, co jeszcze nieokorowane leżą (ona jest sporo ciemniejsza), trochę mam też popiołu i węgla albo pozostałości po szlifowaniu komina (takie szaro-czarne „pręgi” też mi się przez chwilę ciekawe wydawały, ale ostatecznie chyba jednak nie), w planach mam też wycieczkę do teścia w długi weekend, myślałem podebrać mu innych patyczków (on zawsze coś tam ma poprzycinane, głównie owocowe, i leży na opał).
Miałem też głupawy chyba pomysł wyrównania i pogłębienia takiego rowka i wykorzystania go do przechowania przepychacza – tylko nie mam jeszcze pomysłu jak to zrobić, żeby nie wypadał a jednocześnie wygodnie się go wyjmowało i używało :)
Tak, u mnie mieszanka pyłowa jest w środku a koniec możesz zabezpieczyć np. wklejoną główką od nitu tapicerskiego albo kaletniczego. Co do przepychacza to mam na to patent w postaci stalowego pręta wklejonego w część zapięcia skrętnego do biżuterii i to wszystko osadzam w kawałku drewna,które stanowić będzie górę kołeczka a drugi fragment zapięcia wklejam w otwór w kołku. Otwór ma o 1mm większą średnicę niż cały kanał na pręt i tym samym wszystko się trzyma. Do klejenia nie używam jakiegoś tajemnego specyfiku tylko supergluta. Daj na priv swój adres to Ci podeślę trochę pyłu i zakończeń. Nie ma to jak samemu pokombinować i cieszyć się z efektu.
Rany, dziękuję :)
Nie ma sprawy :)