Byłem w Cogolin

1 października 2013
By

Długo trwały dyskusje z moją żoną gdzie jedziemy na wakacje w tym roku. Jako że już trzy lata temu powiedziałem, że do samolotu nie wsiądę, do wyboru został nam rower, motocykl albo samochód (autokar – nie ma mowy). Ja chcę na północ, żona na południe. I jak to w życiu bywa, żona postawiła na swoim. Wybór padł na Lazurowe Wybrzeże – samochodem z rowerami. Przed wyjazdem planowanie, godziny przeszukiwania map i stron internetowych. Wybór padł na Port Grimaund we Francji. „Na raz” samochodem za daleko, więc trzeba było znaleźć nocleg w połowie. Po kolejnych godzinach poszukiwań  powstał  plan:

I dzień: Poznań – Verona

II dzień: Verona – Mediolan – Port Grimaund

Powrót:

I dzień: Port Griaund – Trier

II dzień: Trier – Cocham –  Poznań

Wczesnym rankiem wyruszyliśmy w drogę i po 11 godzinach za kółkiem dotarliśmy do Verony. Szybki meldunek w hotelu, herbatka i na rowery.  Po objechaniu starego miasta czułem mały niedosyt, znalazłem tylko jeden mały sklepik z fajkami. Fajki były w nim tylko dodatkiem ale ucieszyły moje oko.

DSC01292

DSC01293

Kolejny dzień Mediolan – parking, metro, zwiedzanie katedry i nareszcie Al Pascia.  Po szybkim rzucie oka na wystawę wszedłem do środka. Fajki – co tu dużo mówić – piękne, ale sam sklep już nie do końca… Odniosłem wrażenie, że z powodu braku garnituru i butów ze skóry krokodyla panie z obsługi nawet na mnie nie zareagowały. Moje pytanie o możliwość robienia zdjęć spotkało się jedynie z lekko zauważalnym skinieniem głowy. Spędziłem tam sporo czasu analizując każdą półkę.

DSC01536

DSC01535b

DSC01534a

DSC01532c

DSC01532b

DSC01532a

DSC01531a

DSC01530a

DSC01528c

DSC01528b

DSC01528a

DSC01527a

DSC01526b

DSC01526a

 

Kolejne 6 dni to zwiedzanie: kanion Verdon, Marsylia, Nicea, Monaco, Grasse, Canes. Plan był napięty i czas na fajeczkę był tylko wieczorem.

DSC02600

Ostatniego dnia powiedziałem: „koniec, nie wsiadam do samochodu, jedziemy rowerami zwiedzić okoliczne  miejscowości.” I tak trafiłem do małej miejscowości Cogolin. Po kilkuset metrach zobaczyłem szyld, który wywołał uśmiech ma mojej twarzy – może nareszcie kupię sobie jakąś fajkę lub chociaż jakiś tytoń.

DSC026061

Ku mojemu zaskoczeniu, po stu metrach  moim oczom ukazał się sklepik z dużą ilością fajek. Szybki rzut oka na wystawę co to za fajki,  jakie firmy, jakie ceny. Rowery zaparkowane, przypięte, kaski ściągnięte, łyk wody i do sklepu.

DSC02607

DSC02608

Pierwsza półka, druga półka, na końcu sklepu miło uśmiechająca się Pani. Co to za fajki? Na ustnikach wszędzie jakiś kogucik, dopiero po chwili zrozumiałem, że to nie trafika tylko fabryka. Trzeba czytać ze zrozumieniem szyld sklepowy. Gdy doszedłem do połowy sklepu…

DSC02609

DSC02612

DSC02613

DSC02617

DSC02618

DSC02619

DSC02620

DSC02621

DSC02622

DSC02624

DSC02625

DSC02627

…i podziwiałem z żoną fajki-portrety…

DSC02614

DSC02615

DSC02616

…z zaplecza wyszedł jakiś Pan w okularach (jak się po chwili okazało – właściciel), spod którego ręki wyszły owe fajki. Zapytał czy palę fajkę. Strój rowerowy nie wskazywał bym palił. Powiedziałem, że tak, jak również próbuję robić swoje fajki. Był mile zaskoczony. Mimo wielkiej bariery językowej (Pan Courrieu tylko po francusku, ja słabo po angielsku i pani ekspedientka po angielsku) dogadywaliśmy się bez większych problemów. Zostałem oprowadzony po fabryce, gdzie jej 6 pracowników było właśnie na urlopie. Mogłem spokojnie obejrzeć każdą maszynę, fajkę, klocek i ustnik. Zakład robił wrażenie muzeum, cisza panująca w fabryce była powalająca. Aż ciężko uwierzyć, że powstają tu te wszystkie fajki. Maszyny rzekłbym „wiekowe”  na pasach skórzanych, żadnej „chińszczyzny”, aż miło było popatrzeć.

DSC02635a

DSC02636a

DSC02637a

DSC02638

DSC02639a

DSC02639b

DSC02640a

DSC02640b

DSC02641a

DSC02641b

DSC02642

By nie męczyć dłużej gospodarza, wróciliśmy do sklepu dokończyć zakupy. Po pamiątkowej fotce ruszyliśmy w drogę.

DSC02649

Rowery odpięte, kaski na głowach, a tu za 20 metrów kolejny sklep z fajkami.

DSC02654

DSC02656

Żona już nie miła ochoty wchodzić, więc sam rzuciłem tylko okiem. To drugi sklep z tymi samymi fajkami.

DSC02657

DSC02658

DSC02660

Pani, widząc moje zainteresowanie, zaczęła pośpiesznie prezentować zbiory i wyciągać coraz to droższe fajki, których ceny sięgały kilkuset euro.

DSC02667

DSC02668

DSC02669

Po chwili zostałem przytłoczony ilością fajek, która znajdowała się w tym sklepie – coś było tu nie tak. Hurtownia? Masówka? Musiałem wyjść.

DSC02661

DSC02662

DSC02663

Jadąc dalej rowerami liczyłem, że kupię we Francji jakiś tytoń którego nie widziałem jeszcze w Polsce. Z informacji uzyskanych od Pani w poprzednim sklepie dowiedziałem się, że na końcu tej samej ulicy znajduje się sklep z tytoniami. I tu rozczarowanie – sklep faktycznie spory, ale z tytoni do fajek tylko pięć Mac Barenów.  W Grimaund nic nie znalazłem, zamiast tytoniu kupiłem 5 litrów wina. W Saint-Tropez był mały sklepik, w którym również mieli jedynie 4 tytonie na krzyż, ale za to była mała półeczka z fajkami Chacom.

DSC02711

20130921_195732

Następnego dnia pożegnaliśmy Francję i udaliśmy się do małej niemieckiej miejscowości Trier w dolinie Mozeli. I tutaj spotkała mnie jakże miła niespodzianka. Dwa małe sklepiki pełne fajek i tytoni z przemiłą obsługą. W pierwszym sklepie nabyłem serię tytoni Vauen. W drugim sklepie miejscową mieszankę Porta Nigra No. 1. Wszystkie mogłem oczywiście uprzednio powąchać.

20130926_094250a

Oto kilka zdjęć z tych sklepów.

 

DSC02758

DSC02759a

DSC02759b

DSC02761

DSC02762

DSC02779

DSC02780

DSC02781

DSC02782

DSC02783

DSC02784

DSC02785

Po powrocie do domu chciałem poczytać o fabryce w Cogolin. Po wbiciu adresu z wizytówki, którą dostałem w sklepie, ukazała mi się najbrzydsza i najmniej przyjazna użytkownikowi strona internetowa z fajkami jaką widziałem, do tego po francusku. Może to jest jeden z problemów setek, a może i tysięcy fajek zalegających na półkach w Cogolin.

17 Responses to Byłem w Cogolin

  1. KaczoR
    1 października 2013 at 21:31

    Super!

  2. Bartnik
    Bartnik
    1 października 2013 at 21:42

    Ja też chcę taką wycinaczkę. Zazdroszczę, szczególnie wizyty w „manufakturze”, ich strona rzeczywiście beznadziejna, jak było z cenami fajek z kogucikiem i jakością wrzośca?

  3. Obzon
    Obzon
    1 października 2013 at 22:05

    Ekstra! Zazdroszczę wycieczki. A może kolega się pochwali jakąś fajką kupioną w Cogolin. Jakby ktoś chciał sprawdzić jakość fajek to widzę że ktoś wrzucił na allegro egzemplarz http://allegro.pl/fajka-kolekcjonerska-courrieu-cogolin-i3595176477.html

  4. Julian
    Julian
    1 października 2013 at 22:16

    Byłem w Trier (Trewirze), ale na sklep niestety nie natrafiłem. W niedalekim Luxembourg (miasto) kupiłem za to dobry tytoń Davidoff. Fabryka w Cogolin bajeczna, strona natomiast faktycznie wstrząsająca.

  5. KrzysT
    KrzysT
    1 października 2013 at 22:34

    Piękna relacja. Zazdroszczę szczerze, równie szczerze gratuluję i dziękuję, że zechciałeś się z nami podzielić.
    Mam nadzieję, że kupiłeś „Cogolinkę” – ten kogucik w logo jest przeuroczy. Bezpretensjonalności mogą mu zazdrościć Dunhille ;)

    • golf czarny
      1 października 2013 at 23:19

      Właśnie… słusznie zauważono bezpretensjonalność. Świetna dokumentacja fotograficzna ukazuje to sympatyczne podejście ,że się w Cagolin tworzy fajkę a nie luksusowy gadżet, jakiś do ust jaśnie wielmożnych zdobny wisior. Dużo wdzięcznych, klasycznych kształtów na tych francuskich półkach widzę. Piękne wakacje.

      Tylko co Francuzi palą w tych zacnych fajkach? „Gulełazy i żitany”?
      A i koniecznie proszę o recenzję pieprzowego VAUENA.

      • Alan
        2 października 2013 at 00:02

        Prosimy o recenzję wszystkich Vauenów, szczególnie sygnowanych pichcącym Niemcem :)

        Bardzo mi się podoba wątek z fabryką. Ot, przyszedł turysta, zadeklarował fajczarstwo i już szef go oprowadza po warsztatach. Pewnie nawet w czasie nieurlopowym można tam zajrzeć, choćby przez przysłowiową szybę.

  6. paluch-tom
    2 października 2013 at 00:29

    Jak już wyżej napisano, świetna relacja :)
    Choć będąc fajczarzem pojechać do Cogolin i nie wiedzieć, że jest się właściwie w kolebce fajkarstwa to trochę „fopa” ;))

  7. Dexter
    2 października 2013 at 00:48

    Jesli to faktycznie tak bez planu i przypadkiem napotkane sklepiki i fabryczki to powiem tyle- jesteś chyba drugim Kolumbem :D

  8. Jacek A. Rochacki
    2 października 2013 at 01:19

    Wizyta w Cogolin jest odwiedzeniem miejsca o równym, jeśli nie większym znaczeniu dla historii fajek wrzoścowych niż St. Claude. Wytwórnia w Cogolin jest miejscem o wiekszym znaczeniu dla historii fajek niż obecne zakłady w których produkuje się współczesne Dunhille, Barlingi, Charatany etc. O tych wytwórniach można dziś poczytać w tekstach wspomnieniowych, jak np. p. Ivy Ryan; w Cogolin wszystko jest, jak było. W świetle istniejących danych niejasne jest, w którym z tych miejsc – w Cogolin czy w St. Claude rozpoczęła się historia rozpowszechnienia fajek z wrzośca. St. Claude jest u nas bardziej znany, choćby z historii owego snycerza fajek który podczas dorocznej wyprawy na Korsykę do miejsca urodzenia Napoleona złamał swą fajkę z pianki, gospodarz wystrugał mu fajkę z lokalnie dostępnego drewna, i tak wrzosiec zapanował wypierając pianki; Cogolin, jak się obawiam, jest nie tylko nieznany ale i nostalgicznie odchodzi w mroki niepamięci. Gdybym wybierał się do Francji i był by cień szansy na bycie w Cogolin, na pewno przygotowywując się do wyjazdu przypomniał bym sobie fakty na temat roli tego miejsca w historii fajki wrzoścowej.

  9. Jacek A. Rochacki
    2 października 2013 at 01:42

    Ad dendum:

    St. Claude datuje rozpoczęcie wytwarzanie fajek z wrzośca na rok 1850.
    http://www.adhocpipe.com/pipe2.htm
    Cogolin datuje powstanie istniejącej do dziś wytwórni na rok 1802.
    http://www.coastandcountryfrance.com/property_news/personal-blog/pipe-manufacture-in-the-french-riviera-town-of-cogolin/

    Można spotkać nieco inne acz niewiele różniące się datowania, ale wielu z nas opiera się na datach podanych powyżej.

  10. M.Pawlak
    mpgarb
    2 października 2013 at 09:54

    Faktycznie nie napisałem nic na temat jakości i cen. Fajki po obejrzeniu kilku półek można od razu podzielić na kilka klas jakościowych.

    Od 25 do 39 euro – jakość słaba widoczne ubytki we wrzoścu w niektórych fajkach spasowanie ustnika pozostawiało wiele do życzenia.

    Od 40 do 80 euro – jakość zdecydowanie lepsza trudno się do czegoś doczepić.

    Od 75 do 99 portrety jakościowo dobre choć w niektórych widać braki wypolerowania zakamarków twarzy.

    Fajki powyżej 100 euro piękne.

    Przyznaje, że moje przygotowanie historyczne jeżeli chodzi o Cogolin było żadne. Wiedziałem tylko, że jest tam jakaś sklep. Liczyłem że kupię fajkę, tytoń może klocek wrzoścowy ale nie spodziewałem się zostanę tak miło i serdecznie przyjęty.

  11. redelek
    redelek
    3 października 2013 at 09:09

    UUU super wycieczka, fabryka ekstra , fajki no nie powiem oczopląsu można dostać.
    Żona na medal :))) Z moją w ogóle by to nie przeszło 11h w aucie i rowery chyba żartujesz :)))
    Fajnie się czytało :))

  12. mayavada
    mayavada
    3 października 2013 at 19:52

    No piękna wycieczka, ciekawe czy u nas w pięknym kraju doczekamy się takich sklepów. Ja mieszkam wprawdzie w zaścianku ale nie sądzę aby w naszych większych miastach były takie oazy fajczarskie. Pozdrawiam.
    P.S. jak ktoś takie zna to proszę mnie oświecić gdzie się znajdują.

    • yopas
      23 października 2013 at 15:48

      Grottgera 6A
      15-225 Białystok
      woj. podlaskie

  13. Wlodek
    Wlodek
    19 października 2014 at 19:59

    Super relacja podobnie jak ty do Gagolin ja przypadkowo trafiłem na Twoją opowieść. Patrząc na daty odpowiedzi temat umarł dzisiaj mamy 19 października 2014 roku a żadnej dalszej akcji ani na fajknecie ani ze strony Fajkowo nie widać. Jak pomyślę ile wspaniałych fajek mogliby kupić nasi koledzy po fajce np.na Fajkowo? Jak byłyby oryginalne…? Bardzo dobrze znam Francuzów tzw starej daty oni nie prowadzą agresywnych kampanii reklamowych oni robią bajecznie piękne rzeczy i sprzedają je głównie na francuskim rynku. Dziękuję za Twoją informację sam sprawdzę co słychać w Gagolin.

  14. X-claw
    X-claw
    10 lutego 2016 at 16:00

    Piękne , jak w raju

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*