O paleniu według Mrożka

30 września 2010
By

Zeszłotygodniowy „Przekrój” opublikował fragmenty „Dziennika tom 1 1962-1969” Mrożka, który wchodzi właśnie do księgarń.

Sama lektura fragmentów jest zachęcająca, ale jeden z nich tak ładnie pasuje do tematyki Fajkanetowej, że postanowiłem przenieść go tu w całości.

15 września 1964
Onegdaj bardzo chciało mi się faję zapalić. Przy oknie, na balkonie usiąść, nogę na nogę założyć, w dal się popatrzeć, gdzie właśnie zmierzchało, dym sążnisty wypuścić i tak dalej. Już byłem na najlepszej drodze, żeby tej pokusie się nie oprzeć, kiedy przyszło mi do głowy coś zmienić w tej scenografii, zdjąć spodnie, usiąść nie przodem, ale tyłem do okna. I okazało się nagle, że żadnej fai palić już nie mam ochoty, że tylko chce mi się spać i nic więcej. Co z tego wynika?
Po pierwsze, że chęć palenia fai nie wynika najbardziej z potrzeby organizmu przyzwyczajonego przedtem do nikotyny, ale z przyzwyczajenia do pewnego rytualnego gestu, który jak każdy inny rytuał daje stabilizację działań i przez nią oddziałuje na stan świadomości kojąco, wszystkie te znane historie z psychologii stosowanej, domowej, powiedziałbym nawet.
Po drugie, że jesteśmy we władzy sytuacji, kostiumu, scenografii. Jeżeli tylko uda się nam rozbić taką sytuację, albo dosłownie, albo mentalnie, jesteśmy od niej uratowani i co wydawało się koniecznością, okazuje się tylko okolicznością.

Ciekawe, prawda?


Tags: , , ,

7 Responses to O paleniu według Mrożka

  1. KrzysT
    KrzysT
    30 września 2010 at 09:58

    Dodajmy w ramach komentarza, że cytat umieściłem tu szczególnie z myślą o kolegach, którzy piszą o tym, że fajka służy im do „się najarania się” (parafrazując Dukaja). Dla zasiania odrobiny fermentu.

  2. KrzysT
    KrzysT
    30 września 2010 at 09:59

    Besides, zobaczcie co Autor pali ;)

    • Alan
      Alan
      30 września 2010 at 13:53

      Early Morning Pipe? :)

      • KrzysT
        KrzysT
        30 września 2010 at 14:14

        Ano. W edycji Murray’s, albo i Dunhilla jeszcze – w malowanej puszce w każdym razie. Dobry gust ma znaczy ;)

        • Alan
          Alan
          30 września 2010 at 14:17

          Przyznam, że skorzystałem ze ściągi w postaci książki, którą mam na półce i w której jest to zdjecie ;)

  3. yopas
    yopas
    30 września 2010 at 15:38

    Mam nadzieję, że dziś nie przyjdzie mi do głowy ściąganie spodni i siadanie tyłem, tylko normalne półtorejgodziny z Grousemoorem i Powstaniem Warszawskim…
    Najsmutniejsze jest to, że dziś po raz kolejny nie uda się przebić do Śródmieścia :(

  4. JSG
    JSG
    30 września 2010 at 16:01

    Ja tam z fajką siedzę tyłem do okna- faktem jest że bez spodni to nie bardzo, bo się wiklina z fotela odciska na du…e.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*