Witam wszystkich
Na wstępie dziękuję Organizatorom za możliwość wzięcia udziału w akcji.
Jako pierwszy mam okazję podzielić się wrażeniami z tegorocznej Akcji Rotacji. W paczce, poza różnorodną i ciekawą zawartością szczególnie zainteresowały mnie trzy woreczki z próbkami tytoniu. Do recenzji wybrałem mieszankę komponowaną za oceanem: Hearth & Home – Larry’s Blend
Porcja w woreczku to “na oko” dwie dobrze nabite fajki. Tytoń z niego wysypany zaskoczył mnie dość dużym rozdrobnieniem. Jeśli wziąć pod uwagę kolor – na mieszankę składają się trzy rodzaje tytoniu. Wśród jaśniejszych jest Virginia i Orientale, a najciemniejszy, prawie czarny, to z pewnością Latakia.
Tytoń prosto z torebki ma wilgotność idealną do palenia, napełniam więc nim mojego Upshalla. Odpalam i zanurzam się w dymie zawiesistej wędzonki, słodzącej i sycącej, zagęszczającej atmosferę i wprawiającej w błogie rozleniwienie. Podejrzewam, że dominuje w tym tytoniu dobry, słodki Oriental, na bazie łagodnych, Virginii, dość wyraźnie doprawiony Latakią. W smaku jest coś, czego nie potrafię porównać do innych mieszanek angielskich, które do tej pory paliłem. Uderza słodycz i taki jakby „maślany” smak. Przyznam szczerze, że w trakcie palenia dla mnie Virginia jest prawie niewyczuwalna, Orientale i Latakia grają pierwsze skrzypce.
Palenie od strony technicznej jest bezproblemowe, chłodne i suche, brak kondensatu, nie ma mowy o żadnej mazi oblepiającej ściany komina.
Podsumowanie:
Moc: jak dla mnie – wyższe strefy stanów średnich. Aromatyzacja: brak. Smak: gładki, „maślany”. Room note: akceptowalny, a nawet przyjemny. W trakcie palenia usłyszałem opinię, że przywodzi ciepłe, miłe wrażenia aromatu dobiegającego z trzaskającego ognia w kominku lub palenia ogniska. Czy to tytoń godny polecenia? Tak. To na pewno dobry tytoń z dominującą trochę, może ociężałą słodyczą, ale odwdzięczający się dymem chłodnym, o naturalnym, odświeżającym aromacie.
Na wieczorny relaks – polecam.
Uwielbiam ten tytoń. Pali się wspaniale za każdym razem. I za każdym razem równie wspaniale smakuje. Moim zdaniem ten kremowy, czy, jak to określiłeś, maślany smak, to właśnie latakia.
Z tym room-note to też są jednak kwestie gustów. U mnie latakie są generalnie akceptowalne. Sam też lubię. Niemniej uważam larrys’a za jednego z większych śmierdzieli i trudniejszych do wytępienia w domu. No i jednak zimioki z ogniska. Może być, że z masłem :-)
Tyś chyba za dużo na Łotwie przebywał, że wszędzie te zimnioki czujesz.
Nie było Łotwy, nie było zimioka, były tylko halucynacje i śmierć z niedożywienia….
A tak naprawdę śmierć z niedożywienia była tylko halucynacją wynikającą ze śmierci z niedożywienia na poziomie meta.
Czyli że co? Posmak zimioka grozi tylko przy paleniu w trakcie bytu bezcielesnego w trakcie palenia?
Całe szczęście, że ja tak nie umiem! Bo choć zimioka z ogniska lubię, zwłaszcza popitego piwkiem przy biwaku… ale nie w paleniu fajki. I ja go nie czuję w Larrym!
Larry jest kapitalny moim skromnym i niedouczonym zdaniem. Bardzo lubię ten tytoń, od czasu kiedy dostałem próbkę od Krzyska, a potem wysępiłem słoik, dokupiłem puszkę, potem drugą…
Latakia jak lubię – łagodna, niedominująca, nie włażąca powiewem stajni w zatoki. Taka wchodząca „na miękko”. Do tego słodko, sucho, chłodno.
To, co tygryski lubią najbardziej!
Po Onyx i Balkan Sasieni – Larry jest trzecim rezydentem mojego osobistego podium latakiowego :)
Ale co ja się tam znam? Nic! Zimioka nie czuję :)
No dobra, jak już się niepoprawnie politycznie pośmialiśmy z głodowej śmierci Bałtów, to czas napisać: Larry’s Blend jest doskonały. Mięsisty, pełny, gładki, orientalna bomba suszonych owoców. Kalokagatia, trójkąt masoński i lubieżny sen traktorzystki w jednym. Znajduje się na moim latakiowym podium.
I bez zimnioka.
No dobrze. To jeszcze gdybym wiedział, skąd Panowie bierzecie taki tytoń? Połączenie Va+La+Orient to coś dla mnie :)
Niestety w większości przypadków trzeba mieć kogoś, kto przywiezie puszkę w bagażu zza Wielkiej Wody.
Dobra. Wczoraj odświeżyłem sobie temat i muszę się pokajać. Moje ziemniaczane doświadczenia pochodziły ze świeżo otwartej puszki, co to ją drzewiej z Antemosem wyfasowaliśmy. Było alkaliczno-słono (coś jak soda?) ogniskowo, trochę papierosianie, trochę maślanie – ot zimiok z ogniska z masełem i solą. Poszła moja porcja do lochu przemyśleć swoje ziemniaczane zachowanie. Wczoraj w tej samej woźniakówce, co poprzednio zapaliłem z tej mocno wyleżanej porcji od @AndrzejaK z której dostał też @kmedyński no i nastąpił rewizjonizm. Zgadam się z kolegami: jest super słodko, super aromatycznie, latakiowo i podiumowo i łał i w ogóle. Będę ten tytoń celebrował i szanował jak uszczuploną puszeczkę Balkan Sasieni, której kiedyś też nie doceniłem. Problem jest widać taki, że swoje musi odleżeć, a potem to już tylko och i ach.
A jak już tak swoje odleży i ten zimiok zniknie w smaku i zapachu, to może kiełbasa z ogniska w zastęmpstwie się pojawi? Abo wędzona jaka…
Wędzona śliwka sądecka bardziej