Palę fajkę już kilka lat, nigdy jednak dotąd nie czułem potrzeby recenzowania palonych tytoni. Głównie dlatego, że kupuję raczej tytonie popularne i często już wielokrotnie opisywane. Nie bez znaczenia jest też to, że palę „napadowo” – tydzień, dwa fajkowej abstynencji, a następnie kilka fajek dziennie. Bywa, że tytoń, który bardzo mi smakował w jednym tygodniu, w kolejnych określiłbym zaledwie jako poprawny.
Nie mam jak dotąd jasno określonego ulubionego blendu – wciąż szukam tytoniu, który mnie zachwyci do tego stopnia iż (przynajmniej na jakiś czas) zapomnę o innych. Mało tego, zapytany miałbym problem ze wskazaniem rodzaju mieszanek, które najbardziej mi podchodzą. Zatem palę wszystko, co palić się da, jest tytoniem fajkowym trzymającym jakiś minimalny poziom i nie było zbyt mocno topione w różnego rodzaju syropach.
Tytoń przyszedł na adres firmy w której pracuję, zapakowany w standardowy strunowy woreczek, który z kolei znajdował się w dość szczelnie zaklejonej białej kopercie. Nie było mnie akurat przy biurku kiedy przesyłka się na nim znalazła, jednak wchodząc do pokoju od razu poczułem, że gdzieś tam jest. Zapach tego blendu jest w moim odczuciu bardzo intensywny. Nie nachalny, ale intensywny, w taki sposób, że od razu ma się ochotę go zapalić. Pachnie w sposób typowy dla Latakii, ja wyczuwam w nim gdzieś pomiędzy aromatami palonego w lesie ogniska wędzone suszone śliwki. Tytoń pocięty w równe wstążeczki w wielu odcieniach brązu i z lekką domieszką czerni.
Zaraz po otrzymaniu próbki przełożyłem całość do szczelnego słoiczka na próbki (mniejszy od standardowego gabaryt) aby nie doprowadzić do przesuszenia tytoniu. Do przesuszenia może dojść dość łatwo, gdyż jego wilgotność wydawała mi się być odpowiednią do nabicia i palenia. Rozdrobnienie i nabicie fajki nie sprawiło większych problemów, żadnych patyków, wstążki tytoniu nie były posklejane i nie miały tendencji do sklejania.
Pierwsze palenie we wrzoścowym, przeznaczonym na mieszanki z La, półbencie, który dotąd gościł jedynie No1 (bezfiltrowy). Tytoń zapalił się bez problemu, nie miał aż do końca tendencji do gaśnięcia – praktycznie bezobsługowy. Smak bardzo ciekawy, oprócz wspomnianej śliwki dało się odczuć raz po raz przyjemną słodycz. Trudną do zdefiniowania, inną niż virginiowa (bez kwaskowatości), ale przyjemną i zaskakującą – podobna do tego, co można znaleźć w samemu robionej nalewce z młodych pędów drzew iglastych. Palenie bardzo chłodne, jednak wymaga pewnej uwagi – tytoń potrafi przy zbyt intensywnym pykaniu nieprzyjemnie uszczypnąć w język. Nic w fajce nie bulgotało. Pozytywne wrażenia smakowe utrzymały się aż do samego końca palenia. Z fajki wysypałem tylko suchy szary popiół bez śladu wilgoci.
Moc określiłbym jako średnią – w 10 stopniowej skali daję 5. Nie miałem objawów nikotynowego przesycenia, ale też nie miałem po skończonym paleniu potrzeby dopalić się np. małą porcją FVF (co zdarza mi się ,paląc tytonie o małej mocy). Dym wypełniający pomieszczenie po paleniu nie był nachalny i ciężki, lecz typowo latakiowy – w towarzystwie może się nie spodobać. Zapach ulotnił się bez specjalnego wietrzenia po około 2 godzinach.
Kolejne palenie w ceramicznej fajce, która służy mi do próbkowania wszystkiego – wrażenia podobne jak wyżej, choć przebijały się nuty palonego tam wcześniej aromatu. W tej fajce bardzo łatwo kontrolować temperaturę, zatem nic nieprzyjemnego (żadne ugryzienie) mnie nie spotkało.
Tytoń po bardzo mocnym rozdrobnieniu (pomogłem sobie młynkiem) wydaje się dawać intensywniejsze wrażenia smakowe, przy czym pali się jeszcze łatwiej – można spokojnie odłożyć fajkę na chwilę i sięgając po nią ponownie nie ma potrzeby ponownego zapalania.
Podsumowując – dobry tytoń, chętnie nabędę puszkę, jednak raczej do palenia od czasu do czasu, jako bardzo sympatyczna odskocznia od nieco wg mnie płaskiego Squadron Leader’a (którego też palę zaledwie 1-2 razy w tygodniu). Ciekaw też jestem co się stanie z jego smaczkami po co najmniej kilkumiesięcznym leżakowaniu. Bez wahania poleciłbym go osobom początkującym, które chciały by spróbować LA ze względu na łatwość nabicia i palenia. Osoby nieco bardziej obyte z fajką być może znajdą tam ukryte smaczki, które objawiły się przy spokojnym paleniu.
Najnowsze komentarze