Najlepszą rekomendację dla tego tytoniu wystawił już Piotr Głęboki na łódzkim spotkaniu fajkanetowym, kiedy to po powąchaniu bloczku Black Frigate wykrzynął tylko „ogórki!”.
Zleciała się resztka towarzystwa (bo to już końcówka spotkania była) i heja wsadzać nos w puszkę. Bodaj @wulf i @Azmog potwierdzili, natomiast ja i @Boro mieliśmy raczej skojarzenia idące w stronę owoców leśnych. Dokładnie to zmiksowanych z maślanką i cukrem. A, nie wspomniałem, że rzeczone ogórki było ponoć czuć tylko z jednej strony pluga.
No więc formę mamy już znaną. Pocięte i sprasowane Latakie, Turkishe oraz Navy Cavendishe pocięte następnie na małe, kruche bloczki. Nie jest to typowy plug, do krojenia którego trzeba się zabierać z najlepszym ostrzem w domu. Suszenie też nie trwa tyle co pełny etat. Ot, bierzemy kostkę, urywamy ile chcemy, kruszymy w palcach i mamy coś pomiędzy miksturą a łupież cut. W kwestii rozdrabniania – tytoń brudzi palce jakbyśmy obracali w dłoni bryłkę węgla. Balkan Flake to przy tym kostka mydła.
Tin note już omówiłem, jednak wspomnę jeszcze o lekkim zapachu Latakii oraz bardzo wyrazistej słodyczy, zapewne od Orientali i Cavendisha. Albo i chemii, ale do syropów bardzo daleko.
Trzaski i szelesty przy odpalaniu, tytoń mocno się rozpręża, ubijam kołeczkiem i – bomba. Bomba orientalna. Eksplozja smaków. Soczyste słodkości i owocowości w gęstym jogurcie dymu. Na czele kwaski w stylu pomarańczy, cukry owoców, których nie potrafię zidentyfikować. Za cienki na to jestem. Czasem mocniej podbije Latakią, o której nawet nie myślę. Cavendish, jak podejrzewam, jest mocno dojrzałą Virginią, wręcz bliską kategorii stoved. Dodaje mocy i tego miękkiego, charakterystycznego posmaku wina a’la St Bruno. Z Orientalami – kompozycja doskonała.
O zawartości Cavendisha doczytałem zresztą dopiero po drugiej fajce. Naszło mnie wówczas przekonanie, że tytoń czymś jest podczarowany. Tak jak Frog Morton jawił mi się jako latakiowy cukierek, tak Black Frigate jest czymś w rodzaju owocowego deseru, ale nie zniechęcającego konserwatystów. Tytoń smakuje tytoniem, nie cukrem.
Not for the faint of heart, jak głosi etykieta, a producent na stronie rekomenduje jako hardy enough for any pirate. I całkiem słusznie, bo moc swoją ma. Poziom średni ze wskazaniem w górę.
Dla mnie – tytoń idealny. Szybki do przygotowania, łatwy w nabiciu, a smak ciągle zaskakuje czymś nowym. Od czasu Balkan Flake, czyli jakieś 4 lata, nie paliłem tak dobrej angielskiej mieszanki. Mógłbym polecieć do sklepu i z miejsca kupić ćwierć kilo Blac Frigate na codzienne palenie, a drugie ćwierć na leżakowanie…
…gdyby tylko był dostępny w Polsce.
Podziękowania dla @juzwy! Namieszałeś mi na tytoniowym podium ;)
Wypaliłem tego do tej pory sześć fajek i jak ostatnio w angielskich blendach nie gustuję, tak Black Frigate wywrócił wszystko do góry nogami. Ten tytoń jest po prostu kompletny. Jest wędzonka, słodycz, sytość… Przepyszne.
PS: piękna fajka! :>
Student, co to są Navy Cavendishe?
I przyznam, że mnie zaciekawiliście. BF otworzyłem niedawno po trzech latach i faktycznie, jest to mieszanka znacznie powyżej średniej (choć nadal nie umiem jej palić ;))
Nie mam zielonego pojęcia. Podejrzewam że to tylko marketingowy zabieg nawiązujący do słynnej wyprawy sir Cavendisha, mówiący o „klasyczności” przygotowywania tego tytoniu. Sugerowałoby to też z miejsca jakąś aromatyzację, której ulegli niektórzy fajczarze wypowiadający się o Black Frigate na forach. I, cholera, może mają rację, a ja tu się jakąś winną stoved Va wygłupiam…
Rum musi być.
Pewien chłopek-roztropek napisał w tej sprawie maila do producenta, mianowicie z pytaniem czymże ten Navy Cavendish jest? Dostał zwrotną odpowiedź, że jest to blend złożony z jasnej virginii i czerwonej virginii stoved, które taplają się w rumie przez tydzień.
(znalezione na pipesmagazine.com)
Pozostaje mi podziękować za recenzję i życzyć…smacznego.
Co to za faja na zdjęciu? Bom się zauroczył :)
Kriswill Bernadotte #10. Nie na sprzedaż ;)
No też bym nie sprzedał :)
Nie próbowałem jeszcze tej mieszanki, ale mam zbliżoną, jaką jest Blockade Runner. Sądząc z opisów, to coś jakby Czarna Fregata bez latakii, ale z dobrze fermentowaną wytrawną virginią. Znakomity tytoń z zastanawiającą nutą popielniczki po cygarach (jako tin note!). Bardzo nazwijmy to męski odcień zapachu tytoniowego. Muszę jeszcze spróbować tej BF.