Colt is gold?
A co to jest ten colt? Za Wikipedią: „Colt – marka i popularna nazwa ręcznej broni bębenkowej (rewolweru) oraz wielu typów broni palnej” oraz „Colt’s Manufacturing Company (CMC – dawniej Colt’s Patent Firearms Manufacturing Company) jest amerykańskim przedsiębiorstwem produkującym broń, założonym w 1836 roku przez Samuela Colta. Jest znane głównie z projektowania, produkcji i sprzedaży wielu rodzajów broni, zarówno na potrzeby cywilne jak i wojskowe. Siedziba firmy znajduje się w Hartford w stanie Connecticut w USA”.
A co powyższe ma wspólnego z tytoniem? A idąc dalej, co opisywany tytoń ma wspólnego z tytoniem? „Not much!”
Ale jednak, powoli i od początku. Cieszyłem się na myśl o darmowym opakowaniu tytoniu. Jakikolwiek by on nie był w momencie jego otrzymania cierpiałem niezmiernie na brak środków na zakup czegoś co lubię, a „kolcik” był dla mnie dosłownie jak prezent od losu. Dodatkowo w momencie jak pojawił się w coraz szerszej ofercie na Fajkowie pomyślałem sobie: „O, to jest właśnie taki tytoń jak do wypłaty zostało 4 dni i trzeba je jakoś przetrwać”. Jako nałogowy palacz coś jednak muszę palić, a cena jest wręcz rewelacyjna – 19,95 pln. Dodatkowo co bardzo ważne tytoń jest pakowany w 35 gramowe koperty, także nie ma go za wiele. Może nie do końca muszę palić, bo zdarzają się jednak kilkudniowe przerwy, ale nawet wtedy mam coś w razie czego w zanadrzu. Wiedziałem, że jest to tytoń z najniższej półki i nie ma co się spodziewać fajerwerków, ale liczyłem na to, że po prostu „da się go palić”. No i nie zawiodłem się!
Na hasło Krzysia na gadaczce, że jest akcja „Tytoń za recenzję” zgłosiłem się błyskawicznie jako pierwszy. Od razu odpisałem, że interesuje mnie jedynie Gold. Skład taki jak lubię, czyli Va+Bu. Koperta przyszła, otwieram, wącham i nie czuję żadnej Va i żadnego Bu. Ale spokojnie, jak napisałem wyżej wiedziałem, że jest to niska półka. Zapach nie za bardzo mi się podobał, choć nie odrzucał. Jakieś takie coś dziwnego, wymieszanego, spryskanego, chemicznego. „Lepiszcze” słodzikowe? Vanilia? W każdym razie czuć jedynie aromatyzację. Tytoń pocięty na drobne, jasno-brązowe paseczki, przeplatane gdzie nie gdzie troszkę ciemniejszymi. Mieszanka nie jest zbyt wilgotna i nadaje się od razu do palenia.
Wyciągnąłem z mojej małej, wiklinowej skrzynki fajki, w których nie palę bo są one albo przepalone, albo wstrętne i śmierdzące, albo po prostu mi się nie podobają a ich stan nie nadaje się do sprzedania czy nawet oddania. Wyłowiłem darowanego kiedyś starego Polińskiego i prawie przepalonego BC (zwanego przeze mnie Szopenem). Nabiłem do Polińskiego i odpaliłem.
Nie przykładałem się za bardzo do techniki palenia, ale wrażenia były zaskakujące. To znaczy ten Colt nie był taki najgorszy. W smaku słodkawy, ale szybciej palony robi się kwaśny, gorzki. Podobnie jak przy zapachu tak i podczas palenia nie czułem ani Va, ani Bu. Dość delikatna słodycz i aromatyzacja, wydaje mi się się, że głównie waniliowa. Nie przesładza, ale smaku naturalnego tytoniu w nim raczej trudno się doszukać. Przypomniała mi się także recenzja napisana przez Alana odnośnie Kendal Cream Deluxe Flake zawierającego Bu, w którym napisał, że Burley zaczął mu smakować dopiero jak zapalił mieszankę z wyższej półki, a nie tanie aromaty. To jest tani aromat także nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina jak do tej pory mojej ulubionej mieszanki Va/Bu czyli GH Brown Flake.
Spala się w fajce dobrze, do popiołu i nie wytwarza za wiele kondensatu. Oczywiście, co w moim przypadku jest normą, wycioruję w trakcie palenia, ale przy kolcie zdarzało mi się to może raz. Niestety po paleniu fajka jest mocno zasmolona. Pozostaje też wyraźny zapach aromatu.
Dodatkowa ciekawostka jest taka, że po przesypaniu do słoja, tytoń tak „zasmrodził” mi uszczelkę, że musiałem ją wymienić jak wyciągałem resztkę na ostatnie palenia.
Tytoń ten ma dla mnie jednak jeden zdecydowany plus. Moja żona jak poczuła palonego „kolcika” powiedziała: „ooo, co to tak ładnie pachnie? jakaś nowość?” i był to jedyny tytoń tak pozytywnie przez nią „opisany”.
Odnośnie mocy to muszę przyznać, że i tutaj byłem mile zaskoczony, bo moc czułem. Owszem, nie było to nie wiadomo jakie „kopyto”, ale jak wypaliłem fajkę, zaciągając się kilka razy to byłem w stanie lekko mój głód nikotynowy zaspokoić.
Koniec końców Colts Gold Deluxe nadaje się do palenia, ale w ostateczności. Jest zdecydowanie według mnie gorszy od np. Mac Baren Vanilla Cream, ale Tilbury czy inne Poniatowskie przy nim „wymiękają”. Jak ktoś chce zapalić okazyjnie na imprezie żeby zaszpanować ładnym zapachem to mógłby spróbować. Ja nastawiałem się na totalną porażkę, a spaliłem całą paczkę i nie mogę powiedzieć, że zrobiłem to z musu. Jak chciałem czegoś słabego, łagodnego, nie gryzącego i czegoś „na szybko” to nabijałem i paliłem. Tytoń przyczynił się także do przywrócenia do życia 2 fajek, które wyjęte z wiklinowej skrzyneczki na nowo zagościły na półce obok innych Eltangów i Baldich i Dunhilli – oczywiście to żart, bo takich fajek nie posiadam. Colts jednak żartem nie jest, ale ciężko nazwać go tytoniem.
Do jednego się przyczepię ;) Moim zdaniem nieporozumieniem jest nazywanie GH Brown Flake mianem mieszanki Va/Bu. Owszem, formalnie rzecz biorąc Brown Flake zawiera kilkanaście procent Burleya (producent podaje 16.5%, z czego 4% to dark fired), ale gdybym miał przypisywać BF do jakiejś kategorii, to by jednak było „mieszanki Va”. Np. na Synjeco w ogóle się nie bawią i zaliczają go do „natural Virginia”.
Zresztą kategoria Va/Bu w ogóle ma chyba na tyle mało przedstawicieli, żeby go jakoś wyróżniać (na szybko przychodzi mi do głowy chyba tylko Solani Silver Flake).
Celem sprostowania ;) jako fajczarz już może nie początkujący, ale początkujący pro miałem zawsze do czynienia z Burleyem jedynie w tanich aromatach i odbierałem go podobnie jak Alan. Brown Flake, natomiast, faktycznie dał mi odczuć orzechowe posmaki, które dostarczał Bu w mieszance (pomimo tego, że jest go tam niewiele)
Mi się pali sucho, bezproblemowo, nie smoli, nie zasmradza, ale to może technika (stosuję głównie breath smoking). Choć zapach z koperty faktycznie dość chemiczny, to w paleniu nie przeszkadza. Moim zdaniem znacznie mniej chemiczny tytoń niż McB VC. Nie jest to typowy duńczyk, bo te, jak mniemam oparte są na BCav, a tego tu nie ma.