Odkąd kupiłem worek tego tytoniu, palę go bardzo często. Recenzję chciałem napisać już wcześniej, ale ciągle głowię się nad tym, co tak naprawdę mam do przekazania, poza standardowym „lubię to”. Pakuje tytoń do różnych fajek – małych i wielkich, na filtr i bez filtra, piaskowanych, ryflowanych, gładkich itd. Jak bym nie kombinował i jakbym nie wydziwiał i tak zawsze pale tę mieszankę ze smakiem.
Z Dan Tobacco spotkałem się już dosyć dawno. Gdzieś na początku fajkowej przygody otarłem się o Da Vinci, No Name czy Olafa Poulsena. Próbki tych tytoni dostawałem w lokalnej Cygalerii dopóki nie został wprowadzony zakaz dawania próbek do degustacji.
Traumatycznych wspomnień nie mam, ale też nigdy nie ciągnęło mnie do kupowania blendów tej marki (no może poza BBBB i Tordenskjoldem). Zmiana nastąpiła niedawno, a spowodowały ją dwa czynniki. Po pierwsze, artykuł Juliana i jego zakupy w Hamburgu, a po drugie, ostatnia Akcja Recenzja, w której miałem przyjemność brać udział. Można powiedzieć, że było to coś w rodzaju olśnienia, bo recenzowany wówczas Former’s Private Flake bardzo przypadł mi do gustu. Kiedy w jednym z komentarzy pod artykułem Juliana przeczytałem, że Bulldog Medium Cut to typowy „love/hate” od razu postanowiłem zamówić i samemu się przekonać.
Skład mieszanki wg producenta to Virginia, Kentucky i Latakia. Dodatkowo aromatyzowana owocowym aromatem w tradycji irlandzkiej. Aromatyzowana dosyć intensywnie, co można wyczuć zaraz po otworzeniu koperty z tytoniem. Zapach bardzo mocny, słodki i troszkę cukierkowy. Mnie kojarzył się z jakąś żelką albo gumą balonową. Producent określił ten aromat jako owocowy, ale jak wiadomo owocowa może być również guma do żucia lub kisiel. Wg mnie zapach idzie bardziej w stronę „aromatu owocowego” niż zapachu autentycznych owoców.
Podczas palenia ten aromat jest wyczuwalny dosyć znacznie, ale poza tym czuć także i tytoń, co jest wielkim plusem. Można wyczuć lekko „sianowaty” i słodki smak Virginii, a od czasu do czasu do głosu dochodzi wędzonka. Latakia pełni w tym tytoniu funkcję drugoplanową ale bardzo pożyteczną. Oprócz wyważenia smaku odpowiedzialna jest także za łatwość spalania. Trzeba wspomnieć, że tytoń puszcza sporo kondensatu (wyciorowanie zalecane!). Mimo tego, spala się idealnie – na siwiuteńki popiół. Kolejnym atutem jest łatwość palenia. Tytoń praktycznie nie gaśnie, pali się równo i chłodno. Pod koniec potrafi uszczypnąć i zgorzknieć, co jest zapewne winą dużej ilości kondensatu.
Jeżeli chodzi o moc to jest to według mnie raczej waga lekka. Nabijałem go w moje giganty Caminetto po sam rim i wychodziłem bez najmniejszych obrażeń.
Smak tytoniu jest dosyć intensywny oraz specyficzny. Za specyfikę mieszanki odpowiada głównie aromatyzacja, choć według mnie wyważenie proporcji pomiędzy liśćmi Virginii i Latakii też się do tego przyczyniło. Zdaję sobie sprawę, że aromat może komuś nie przypaść do gustu (podobnie jest chociażby z Grousemoorem lub Ennerdale), mi jednak bardzo smakuje i jest to dla mnie świetny codzienny tytoń z miłym dla otoczenia zapachem. Można go palić prosto ze słoika, bez podsuszania i rozdrabniania.
Buldog Medium Cut, może być także pomostem pomiędzy duńskimi aromatami a mieszankami z Latakią. Mimo, że trudno powiązywać te dwie skrajne strony barykady, to uważam, że dla kogoś kto lubi zarówno Latakię jak i syropowe aromaty jest to dobra alternatywa.
Mogę polecić ten tytoń wszystkim, bez względu na fajkowy staż. Będzie dobry dla początkujących adeptów jak również dla ortodoksów lubiących wychylić się od czasu do czasu poza kanoniczne światy oznaczone tajemnymi literami – VA, VA/PER, VA/LA etc.
Podsumowaniem recenzji będzie to czego starałem się uniknąć od początku recenzji, czyli oklepane hasło „lubię to”
Proszę. Obiecana niektórym recenzja.
Dzięki! Zaraz zamówię, bo brzmi zachecająco.
Pyszna recenzja. Dziękujemy. Prosiemy o kolejne!
Pozdrawiam
PJ
Ps. Chciałbym jeszcze dopisać, że ten lęk, czy też niechęć do produkcji Dan Tobacco są uzasadnione historycznie. Bo, choć komuś może to się wydać dziwne, ale kiedyś nie istniało Fajkowo.pl, którego misją wydaje się być pokazanie nam, że fajkowa Europa ciągle ma coś ciekawego do zaoferowania. Kiedyś na polskim rynku obecność produktów Dan Tobacco ograniczała się prawie wyłącznie do dusznych, budyniowatych szwarckawendiszy przeznaczonych dla erefenowskich emerytów. A to przecież wąski wycinek tego, co ten producent oferuje. Bo spektrum produkcji Dan Tobacco jest doprawdy przytłaczające. Kiedyś @Julian pisał, że nie wierzy, że produkując tyle różnych rzeczy można robić to dobrze. Ale widać, że jest jakiś constans, że oprócz zniesmaczenia, Dan Tobacco potrafi zaoferować fajczarzowi również elementy pozytywnego zaskoczenie.
Zgodzę się z Kolegą w zupełności (i co do emeryta
i co do bogactwa)
Buldog z kolei to produkt na tyle zaskakujący ( nawet odrobinę dziwny) ,że nie mogę się jednoznacznie wypowiedzieć. Mam wrażenie,że wyczuwam tam anyżek albo bardziej fenkuł (robię wszystko żeby nie powiedzieć ,że walerianę) Niemniej jednak może stanowić atrakcyjną odskocznię od codziennej rutyny dla osób które mieszanki z La traktują jak tytoń codzienny.
Paliłem w bardzo dużej fajce wobec czego nieco zmęczył i do końca się nie dopalił.
Na razie tyle.
Zaprawdę niezwykły tytoń. Mam wrażenie jakiegoś ziołolecznictwa mimochodem przemycanego w tym blendzie. Anyżek nieoparcie wysuwa się na czoło doznań; poczatkowo to intryguje ale po chwili mnie osobiście zaczyna draznić. Nie wiem czy polubię…na razie dam mu sznasę „w słoju”, może się przegryzie?