Jeśli ktoś chciałby poznać moją opinię, najtrudniej napisać recenzję wyśmienitego tytoniu. Produkty ubogie jakościowo są stosunkowo wdzięczne do znęcania się, średniaki również opisuje się łatwo, bo nieźle poddają się analizie. Za to świetne smakołyki – zgroza! Ciężko przekuć wrażenia w słowa.
Tak jest właśnie z Fribourg & Treyer Vintage. Odkąd spróbowałem tego tytoniu, właściwie odstawiłem wszystko inne. Latakii w ogóle nie wziąłem do ust i ledwo pamiętam, jak smakuje. Co do aromatów – przymuszam się, a raczej przymuszałem, żeby Vintage starczył na dłużej. Najpierw paliłem go trzy fajki dziennie. Potem dwie, następnie jedną, dzieląc płatki na mniejsze, skąpiąc coraz uporczywiej. Lubię przedłużać przyjemność, ale w tym wypadku szło bardzo ciężko.
Vintage to czysta virginia o barwie ciemniejszego piasku. Nie jest to tak głęboki brąz, jak, by porównać, FVF, ale też nie słoneczny żółty, jak w przypadku Asthon Gold Rush. Tytoń w formie flake’ów, suszony powietrzem. Płatki są eleganckie, niezbyt długie, choć w miarę szerokie. Po otwarciu puszki nieco wilgotne, choć dają się suszyć bez większych problemów. Mam jednak wrażenie, iż nie warto tego robić – tytoń najlepiej smakuje bez podsuszania.
Co do zapachu – nie jest nachalny, ale słodki. Wielbiciele virginii od razu go rozpoznają, ale zaskoczyć ich może brak cytrusowej nutki, tak znanej i powszechnej wśród innych czystych va. To zapowiedź niespodzianki, jaka objawia się podczas palenia.
Samo palenie – tu zaczynają się schody, głównie jednak dla recenzenta. Ten bowiem nie jest w stanie do końca adekwatnie oddać swoich wrażeń w tym artykule. Jasne – Vintage jest słodki, ale jednocześnie wytrawny. Pierwszym wrażeniem jest brak dodatkowych dosmaczaczy, ale po zastanowieniu oraz przeanalizowaniu posmaku, jaki dym zostawia w ustach, nie jest się już takim pewnym. Bezsprzeczny pozostaje jednak fakt, że Vintage był długo i solidnie przygotowywany. Czuć, iż blenderzy czuwali nad każdym aspektem fermentacji. Wybrali do niej doskonałe virginie, niesamowite jakościowo.
Produkt F&T spala się wzorowo. Kondensat, nawet przy niechlujnym i gorącym pykaniu, jest zjawiskiem niezbyt częstym, a pod koniec fajkowego seansu pozostaje biało-szary popiół. Vintage jest praktycznie bezobsługowy. Ot, czasem ubić, odsypać nadmiar popiołu. Przyjemność trwa i gdy się nagle kończy, palacz jest zawiedziony, że to już. Ma się ochotę na więcej.
Nie przeszkadza nawet to, iż tytoń nie należy nawet do grupy średniej, jeśli chodzi o moc. To zastanawia, bo Vintage potrafi czasem potraktować język pikanterią. Tyle, że na próżno szukać w nim perique. To od początku do końca va, najczystsza. Znikoma moc rekompensowana jest przez soczysty, doskonały smak.
To tyle informacji. Ciężko powiedzieć coś więcej. Nie jestem w stanie snuć głębokich porównań w tym przypadku. Tytoń przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Czuję więc, że cokolwiek bym o nim powiedział, byłoby to zawsze za mało i zbyt płytko. Bardzo chciałbym umieć barwnie go opisać, ale nie potrafię. Pocieszam się za to tym, iż Vintage broni się sam. Nie trzeba zachwalać go nadmiernie. Wystarczy, żeby go spróbować. Większość fajczarzy powinna być zadowolonych, a nawet wniebowziętych.
Tak jak ja.
Widząc wcześniej na pogadywaczce jak zachwycasz się tym tytoniem, nie mogłem się doczekać kiedy go spróbuję, a po tej recenzji to chyba natychmiast bym zapalił. To druga czysta Va, która u mnie zagościła. Miałem co prawda tylko 2 płatki (z wymiany próbek), ale to powinno dać jakiś obraz (smak) tytoniu. No i mam problem, nie poczułem choćby cząstki tego co opisujesz. Albo nie zdążyłem, albo złe fajki, albo po prostu jeszcze nie czas u mnie na Va. Zasmuciłem się trochę. No ale nic, w zasadzie dopiero zaczynam fajczenie, więc może kiedyś..
P.S. Kurcze, nawet odczucie mocy mam zupełnie inne. Oceniłem 3,5/5, a dodam że np. Irish Flake (wg mnie 4/5) – z przyjemnością i bez problemów.
Jestem ciekaw jakie zdanie o ww tytoniu mają inni.
Smak faktycznie jest niepowtarzalny.
W „po jednej próbce” opisywałem F&T Cut Blended Plug i zastanawiałem się, który tytoń bardziej mi smakuje. Dziś stawiam na Vintage, może też dlatego, że jest mniej wymagający i przede wszystkim smaczny.
Ja też go nie suszę, bezproblemowo spala się do końca, choć potrafi siknąć kondensatem. Powiem szczerze, że mi też mało co się chciało po nim palić (prócz BBF).
Po swojej bardzominirecenzji w próbkowalni paliłem ten tytoń kilka razy i podtrzymuję – doskonały wyrób. Pikanterii w nim nie czułem, za to słodycz i to minimalne wrażenie „scentedowatości” w zapachu jak najbardziej. Choć Cut Blended Plug ostatecznie wygrał…
Świetny tytoń. W trakcie palenia pierwszej fajki Vintage pomyślałem sobie, że ten tytoń poleciłbym osobie, która chciałaby zapalić tytoń tylko raz – żeby zobaczyć jak smakuje. Chwilę po wypaleniu powiedziałbym jej, że tak powinien smakować tytoń :)
Udało mi sie znaleźć fotkę ostatniej zachowanej szyby sklepu Fribourg & Treyer na Haymarket, ale nie widzę jak wkleić fotkę do komentarza. Spróbuję dokleić ją do swojego testu Wingate Mixture przez edycje wpisu.
Też nie wyszło.
Namówiliście mnie, narobiliście samka :) już do mnie jedzie. Nie mogę się doczekać:)
Moja niezobowiązująca impresja po wypaleniu jednej próbki jest taka, że to tytoń nie dla mnie. I nie chce mi się zaczynać drugiej porcji, żeby to przekonanie potwierdzić, albo sfalsyfikować (no… może kiedyś się skuszę, kto wie). Choć zapach z puszki wabi delikatnym posmakiem czekolady, to w paleniu Vintage widzi się mojemu podniebieniu jako mdląco słodki, bez kwsków, które lubię i bez takiej miodowości, którą wielbię np. w GH Bright CR.
Grimar nie obiecuję cudów ale jak będziesz miał okazję spróbuj Scotch Flake.
Myślałem nad nim, ale nie wiem czego się spodziewać. BSC był smaczny, ale wersja flake to chyba coś zupełnie innego.
Tak…zdecydowanie tenze tyton bog na pewno ma w swojej spiżarence… doskonalość. odebralo mi mowe i postrzeganie świata od pierwszego puffa.
A jak paliłeś, to nie myślałeś by oddać pieniądze za fajkę? Za którą nie zapłaciłeś od kilku lat? Masz czelność udzielać się miedzy fajczarzami publicznie jednocześnie nieuczciwie traktować kolegów?
Napisałem ten pościk- żeby zobaczyć wlaśnie Twoją reakcje i reakcję środowiska… no i widzę jasno co jest.
Jesli już cała fajcarska polska wiem o tym wielkim moim przewinieniu – niech pozna moją stronę.
Nie chodzi tu wszakrze o pieniadze- choć o nie chodzi. Pamietasz zapewne, jak zamówiłem pierwszą fajkę u Ciebie… ale zafascynowala mnie jeszcze jedna – z pięknym grainem. wysłałeś obie, pisząc że nie ma sprawy, że możez poczekać dowolną ilosć czasu- choc ja sie wzbraniałem. Tak się złożyło, że
zawaliło mi się kilka praw ( ot… ludzka rzecz)… Dodatkowo kilku klientow mi nie zaplacilo. W momencie kiedy zakupiłem pudlo Dunhilla – od pewnego znanego dostawcy – Ty ogłosiłeś mnie w FSM- ie oszustem.
Z powodu kilku stów… chrzaniąc mi opinie i jawnie nazywajac z imienia i nazwiska. Zrobiłeś to raz jeszcze tutaj na Fajknecie.
Wtedy pomyslałem…no nie- ten facet nie ma skrupułów- chyba odebrał już „swoją nagrodę”
stracileś stałego klienta – a mogłeś wyciągnąć jeszce może z dwa tyisiące.
Podsumowujac – dla mnie oszust zaczyna się od 3,5 tysiecy…takich na dwa tysiące oszustów to mam wśród swoich klientow kilku- jednak płaca po czasie…tekie mamy czasy… a może powinienem sie od Cibie uczyć – .. dochodzic swego …hmmm
Sprawę jednak zalatwie dokonam wplaty w listopadzie.
P.S. A od kiedy zacząłeś prosić o prepaid na wykonanie fajki :)
Dobrze, że nie napisałeś listopadzie którego roku, taka furtka to fajna sprawa i przyda się na pewno …
Panowie „mądrej głowie dość po słowie”. Sygnały przekazane, stanowiska przedstawione. Pora wrócić do meritum… Recenzja smakowita :-) A na fajkowie, gdzie zwykłem się zaopatrywać tytoniu (chwilowo??!) brak…
Wzbraniałem się, ale napiszę, bo mi ciśnienie rośnie jak patrzę na tego posta. To nie jest nawet ciuciubabka, to jest najczystsze w swej postaci wieśniactwo.
Kupujesz – płacisz. Matko Najświętsza, tak trudno zrozumieć najprostsze zależności? A jak robi się dalsze zakupy zamiast uregulować długi i jeszcze mówi się, że chrzani mu się opinię… Wstyd, wstydwstydwstyd.
A tytoń świetny.
Trudno się z tym nie zgodzić, ale… Wszystko już w rzeczonej kwestii zostało powiedziane. Jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, curiosalne tłumaczenie @pinkplato zapewne je rozwiało.
Swoje trzy grosze wtrąciłem, biorąc pod uwagę fakt, że
w wielu wpisach fajkonetowych pojawia się występujący w przeróżnych kontekstach i odmianach rzeczownik „gentelman”. Postawę tę (pomijam fakt, iż – moim skromnym zdaniem – stanowczo przereklamowaną) charakteryzuje między innym powściągliwość. Tyle gwoli wyjaśnienia.
Nadal czekam na powrót tytoniu do fajkowa.
Jednym wstyd, „wszakRZe” innym, jak widać, niekoniecznie… :)
Pozwolę sobie na śmiałość koleżeńskiego (sic!) upomnienia się o realizację powyższej deklaracji.
Fakt – nie podałeś roku, którego ta deklaracja dotyczy.
Ale póki co, z Bożą pomocą mamy grudzień.
A wpłaty jak nie było – tak nie ma.
Niech to osądzi środowisko, bo mój osąd już znamy.
Tomasz – listopad is coming ;)
Tak to jest, jak się odpowiada na posty sprzed roku :>
W sensie, że następny już listopad witamy :)
Co nie zmienia faktu. Oszust pozostanie oszustem.
Oficjalnie deklarację złożył – środowisko nadal może oceniać.
Czy aby słusznie, czy nie toczę boje.
Dlaczego nie skierujesz sprawy na drogę sądową?
Ciekawa definicja oszusta, od 3.5 tys. złotych. :)
Ja osądzam jako buractwo kompletne .
Myślę , że warto było by założyć jakiś zbiorczy temat w którym wytykało by się z ,, nazwiska ” nieuczciwych kupujących i sprzedających . Nie tak dawno czytałem na forum FMS o przypadku takiego sprzedawcy . To na szczęście nie są częste przypadki ale jak widać zdarzają się . Była by przestroga dla innych .
A co do tytułowego tytoniu . Dobry jest . Szkoda , że trudno go kupić . Ta sama uwaga do Astleys-a 109 .
O ile są przypadki ewidentne (ten taki jest) to tworzenie „czarnej listy” imo mija się z celem takich portali , forów (cel rozwoju więzów koleżeńskich) . Często , gesto obie strony transakcji mają coś na siebie i żeby dowieść swego ( a przecież są tacy co zawsze rację muszą mieć) będa toczyli publicznie z pyska pianę tylko zeby komuś dopiec albo uzyskać korzyść dla siebie. Uważam ,że sporów nie nalezy rozwiązywać na forach tylko zapłacić wpis i iść do sądu. Jeszcze raz podkreślam,że Tomasza spotkała wyjatkowa bezczelność i jemu sie nie dziwię . Ale z innymi sprawami ostrożnie. Na fms-ie jest sa przykłady jak to się na głupka wychodziło.