Niedawno wprowadzony w ofertę Fajkowa wraz z innymi tytoniami spod znaku GH jako rodzynek wśród siekieroaromatycznych mieszanek. Czysta moc i tytoniowość. No, i właśnie z tą czystością jest problem…
Ponoć bardzo mocny, więc od razu miałem na niego ochotę. Odstraszał tylko skład – Virginia i Burley, proporcje 50/50. Nie tęsknię za Burleyem, no ale ktoś musiał tego blendu spróbować ;)
Pierwszy raz zapaliłem Dark Flake na listopadowym spotkaniu. Nabiłem, odpaliłem i usiadłem na podramienniku kanapy, tuż obok Krzysia. Gdy ten się dowiedział co palę, życzył tylko powodzenia.
No to paliłem. I myślałem, co jest grane.
Alan: Ty, Royal Yacht
KrzyśT: Ale że aromat?
Alan: No niby nie, ale tak smakuje(*)
Wtedy takie miałem wrażenie. Kawowy posmaczek na ciężkiej podstawie Virginii, ale bardzo słodkiej. I lekko gorzkiego Burleya, który nie zamierza się ukrywać. Mocne (ale nie zwala z nóg), bardzo soczyste, po prostu angielska klasyka smaku w najlepszym wydaniu. No ale miałem palić Dark Flake, nie scented Dunhilla. I paliłem, i nadziwić się nie mogłem.
I palę teraz, trochę przesuszonego. I nie jest to Royal Yacht. Może to sprawka Burleya, może to pomyłka producenta przy pakowaniu, ale tu jest Tonka. Ewidentnie. Poszperałem chwilę i, proszę bardzo, istnieje druga wersja Dark Flake o rozszerzonej nazwie Dark Flake Scented. I – tadam – wymieniona jest tam (między innymi) aromatyzacja fasolką Tonka. Ale znowu – przecież palę zwykłego Dark Flake.
No i to jest mała zagadka do rozwiązania. Bo nawet jeśli nie jest to Tonka, to na pewno Dark Flake można zaliczyć do tytoni typu scented. Postawiłbym go na jednej półce wraz z St Bruno Ready Rubbed – mięsisty w smaku, syci nikotyną i wciąż darzy jakimś nietytoniowym smakiem. Cytując Juliana: skierowany do ludzi, którzy tradycyjnie palą tytoń, a nie słodkie zmiotki.
Po całkowitym rozdrobnieniu łatwo się pali. Jest bardzo słodki, czasami złamany goryczką Burleya. Room note – wrażliwcy padną najdalej po minucie, szanujący klasykę poproszą o więcej ;)
*niekoniecznie cytat, ale sens wypowiedzi zachowany
Świetny tytoń, choć masakrycznie mocny. Paliłem różne wynalazki, zaciąganie się cygarami to dla mnie nie pierwszyzna, a po kilku minutach z Darkiem miałem zawroty głowy, i to bez zaciągania. Ale w małych dawkach bardzo go lubię. Jest trochę mydełka, jest cygarowa nuta…
Wreszcie udało mi się zapalić. Autor recenzji dostał SMS-a treści „NS: Dark Flake. Już wiem, co chciał zrobić GLP robiąc Jackknife Pluga! …niestety mieszka po niewłaściwej stronie Atlantyku :>”
Zapaliłem DF, ponieważ męczy mnie jakiś wirus i częściowo wycięło mi węch, a co za tym idzie – smak. I stwierdziłem, że zapalę coś bardziej intensywnego. Poza tym moja próbka przeleżała poza tym kilka miesięcy w słoiczku i nabrała już mocy urzędowej.
Jak odbieram Dark Flake? Jak znacznie „miększą” szlachetniejszą i lepiej zbalansowaną wersję „Scyzoryka” właśnie.
Ciekawa rzecz, wyraźna, konkretna, nie na co dzień. Palenie DF to trochę jak picie koniaku po b. malutkim łyczku.
Moc jest, jakkolwiek bez traumy – albo mój organizm lepiej jednak toleruje Bu z Malawi niż dowolne Kentucky. Nawet jeśli ten Malawi jest dark fired. Faktem jest, że paliłem na raty, ale nie dlatego, że mnie stłamsił, tylko z tzw. przyczyn obiektywnych (czytaj: robiłem inne rzeczy w trakcie ;)) Pali się trudno i przygasa – zdecydowanie muszę popracować nad nabiciem – myślę, że warto go jednak bardziej rozdrobnić i równiej nabić.
I tyle pierwszego wrażenia.
Miałem ostatnio przyjemność „popełnić” sporą próbkę. Dobre i mocne. Momentami miałem wrażenie, że blenderzy od G&H musieli gwizdnąć nie tylko przepis ale i spore zapasy samemu diabłu z wędzarni.
Wspaniały smak, lecz moc na granicy wytrzymałości płuc. Ten słynny dopalacz „Mocarz”, to przy tym pikuś, jak mniemam.
Otrzymałem tą siekierę od Tomka Z. i paliłem jakieś 5 razy.
Dwie pierwsze próby przyprawiły mnie o czkawkę już w połowie każdego palenia.
Za Alanem przyznam mu słodkość ale gorzkość określiłbym jako orzechową.
Tak, gorzko palone orzechy.
Powalony mocą DF zmieszałem go pół na pół z Glengarry i paliłem taki smaczny miks trzy razy. Przy każdym paleniu, tym razem pod koniec pojawiała się czkawka. Tak więc, na 5 paleń dostałem pięciu ataków czkawki! Czy powodem był Burley czy próby zaciągnięcia się? Sam nie wiem.
Jak dla mnie, ta siekiera jest za ostra. Doskonała za to by wzmocnić słabsze tytonie, tak swoja mocą, jak i smakiem.
Zgodzę się z Juzwą, że ktoś z GH za ten tytoń duszę oddał.
Dziękuję za pomysł (Glengarry), bo szczerze mówiąc, 5/6 puszki leży i czeka na zmiksowanie z jakimś słabszym, acz pasującym, tytoniem.
Nadmienię, że otrzymałem DF w postaci plug. Więc posiadam tytoń, którego nie ma na rynku – Dark Plug.
By nie było, że moc przyćmiła mi ogładę: Dziękuję Tomku za ten obfity prezent.