2013.04.20. Godzina 22.05. Warszawa, balkon, 5 piętro, tuż przy Wyścigach.
Recenzja pisana na żywo, w trakcie pierwszej próbki. Akompaniuje piwo… tu miejsce na reklamę.
Tytoń G&H Rum Flake. Fajka Peterson System, model 308, rocznik 1947-49. Ustnik D-lip, jak to go nazwał Alan.
Doświadczenie piszącego recenzję w rozpoznawaniu jakości tytoniu, smaków i składu mieszanki żadne, więc i relacja pod względem wartości merytorycznych znikoma, jeśli nie żadna. Wybaczcie „porywanie się z motyką…”, ale musiałem.
Puszka, przypominająca wyglądem wszystkie inne oferowane na Fajkowie puszki od G&H, wygląda jak… wszystkie inne oferowane na Fajkowie puszki od GH. Dokleić zdjęcie sardynki i zamiast tytoniu, mamy rybki. Jedyna różnica pomiędzy opakowaniem ryb a opakowaniem tytoniu sprowadza się do jakiejś naklejki głoszącejj coś o zabijaniu, zdrowiu… W każdym bądź razie, dla nas, przyjaciół fajek i miłośników, palonego w nich tytoniu – praktycznie niezauważalna, by nie rzec – szpecąca opakowanie!
Po rozbrojeniu hermetycznego wieczka natrafiamy na plastikowy, chroniący przed wilgocią worek, który „O dziwo!” (wspaniale użyty wołacz) nie zawiera już żadnych informacji o szkodliwości, chorobotwórczości, etc. boskiej smakowo substancji. Widocznie szkodliwym ma być tylko li opakowanie zewnętrzne.
Tytoń zaprezentowany nam w postaci flake ma (tu wybaczcie brak odpowiednich epitetów, świadczących o wiedzy i doświadczeniu palącego) wspaniały wygląd, smak i lepkość – wilgotność. Mieszanka jest kolorystycznie ciemniejsza od orlikowskiej Virgini, a dużo jaśniejsza od GH Balkan Mixture (tyle moich doświadczeń). Natomiast zapach… jeśli napiszę rum i wiśnia, to pewnie obrażę blenderów i miłośników tejże mieszanki. Ale przykro mi, nie umiem opisać tego wszystkiego, co tak pięknie i bogato wdziera się w moje nozdrza. Zapach powoduje, że mam ochotę ugryźć ten tytoń albo zalać go wrzątkiem i pić. Jak pija się herbatę z zielonej puszki… to dla mnie, po prostu, coś nieopisywalnego. I tyle!
Tu pozwolę sobie na leciutką dygresję. Gdzieś tak w połowie fajki jestem, a nic mi w niej jeszcze nie bulgocze! Dla „mistrza kondensatu” jest to nie lada zaskoczenie. Walczę z kondensatem już jakiś rok i walkę przegrywałem w chyba każdym starciu. Ten tytoń, z tego co widzę, pozwoli przekazać mój prym kolejnemu pretendentowi do w/w tytułu. Po połowie fajki kondensat istnieje tylko w mojej świadomości.
Wracając do technikaliów – tytoń, po uprzednim podsuszeniu, został rozkruszony i nabity został na klasyczne dwa razy. Raz nabity i ubity wysypanym być musiał, by mógł zostać być nabitym ponownie – tym razem po naukach szanownego kolegi KrzysiaT – delikatniej. Duży ukłon z podziękowaniem za tę, tą lekcję.
Żadne tam metody pakowania tytoniu na trzy. Nie, skruszony i leciuteńko wciśnięty do komina flake dał mi podczas palenia tyle przyjemności, że choć zarzekałem się, iż nie opublikuję żadnej recenzji, aż musiałem to opisać.
Pali się świetnie. Smakuje rumem do samego końca. Przykro mi, ale reszty smaków moje niedoświadczone kubki smakowe nie są w stanie rozpoznać. Odpalany kilkakrotnie pod koniec nie traci smaku. Mało tego! Skończyłem właśnie fajkę i nadal jestem zdziwiony , że mogłem odpalić zawilgoconą zazwyczaj od kondensatu końcówkę…
Zakochany w fajkach Petersona, nie mogę niestety napisać nic pozytywnego na temat tytoni pochodzących z tej firmy. Bo dla porównania Irish Whisky… nie miał dla mnie w ogóle smaku whisky. Rum Flake jest za to do końca pełen rumu! Nie napiszę, że to godny polecenia tytoń. To rum do palenia, którego trzeba spróbować!
I komentarz dla widoczności. Brawa dla debiutanta! ;)
„Widocznie szkodliwym ma być tylko li opakowanie zewnętrzne.”
Heh fajny tekst, do zapamiętania :)
Spoko recenzja,zaraz zamówię puszeczkę!
D-lip wymyślił Mateusz, który gratuluje zgrabnej recenzji. ;)
Dziękuję za akceptację moich wypocin. Wybacz mi Mateuszu, bom okazał się niegodnym używać Twojej nomenklatury. Dalej pozwolę sobie głosić światu dobre słowo, tym razem jednak zwracając należny Tobie honor.
Ponieważ recenzja pisana była przy akompaniamencie, który wpłynął na zaburzenie mojej percepcji, pozwolę sobie teraz na krótki suplement.
Drugie palenie, już bez żadnych wspomagaczy alkoholowych, ujawniło przynależność tytoniu do rodziny scented. Choć nie należę do przyjaciół tej rodziny, to z czystm sumieniem napisać mogę, iż uzapachowienie mieszanki w tym przypadku nie jest nachalne. Paląc ją nie mamy nieprzyjemnego wrażenia, jakby nam ktoś wlał tanich perfum w otwór.. w usta.
Drugie palenie odbywało się w fajce prostej, również firmy Peterson, również pre Republic. Tym razem jednak stęskniony mojej skromnej osoby kondensat, pojawił się dosyć szybko, by nie opuścić mnie już do samego końca – pomimo jego upierdliwej obecności – przyjemnego palenia.
Właśnie właśnie.
Ja dopiero teraz przypomniałem sobie, z jakim obrzydzeniem ;)podszedłeś do Kendal Flake na spotkaniu. Byłem przekonany, że po tym pierwszym szoku ;) odpuściłeś scentedy na zawsze. A tu proszę, niespodzianka. Nie dość, że palisz, to jeszcze smakuje ;)
Godnym godnym, honoru nie zwracać, dzielimy na pół. ;)
„Mistrzu Kondensatu” Januszu J., musimy się kiedyś umówić na kondensatowy pojedynek ;) zobaczymy kto je miszcz :)
Paliłem tego ruma naprzemiennie z Enerde (Ennerdale) i choć na początku bardziej podchodził mi ten drugi, to po jakimś czasie rządził rum. Chodź nie wyłapałem smaku trunku tak wyraźnie jak Ty, to pamiętam, że jego „nuta” był słyszalna. Ponadto, choć paliłem go jakiś czas temu i nie pamiętam dokładnie wszystkich smaczków, to z tego co sobie przypominam faktycznie umiarkowanie „kondensacił”. Chyba też jego moc była tak delikatnie powyżej średniej ? Pozdrawiam.
Zanim zabiorę się za rumowe tytonie, a zwłaszcza za Rum Flake, będę musiał wpierw rumu posmakować, a Twoja recenzja do tego zachęca (do tytoniu jak i alkoholu). Gdybym mógł, dałbym na główną.
Krzyś, Kendala dalej nie dotknę. To jak lizać wodę kolońską… już nie dopiszę, że spod czyjejś pachy… Jeśli za bardzo sobie pozwoliłem, to proszę kolegów o usunięcie porównania.
Pigpen: rękawicę przez Ciebie rzuconą podnoszę i wyzwanie przyjmuję. Gwarantuję Ci jednak, że będziesz błagał o litość: Kończ Miszczu, bo mnie twój kondensat zalewa!
Jaaanusz. My tu nie takie traumy… przecież tolerujemy nawet brodę Alana, nie? :>
Sławku – merytorycznie tekst jest jak najbardziej na główną, ale utarło się jakoś, że „po jednej próbce” się tam nie pojawia.
Nie zorientowa
Jeśli można to skasujcie, IE nie wyrabia.
Ale ja do walki stanę z Kendalem i będę dmuchał Ci w twarz ;) ciekawe jak długo wytrzymasz :)
Zgodnie z sugestiami pojawiającymi się tu i ówdzie ;) przeniesłem ;) na główną.
Janusz, gratuluję recenzji. Generalnie (jako żeglarz)wolę rum w postaci płynnej, natomiast w postaci stałej jeszcze nie próbowałem. Czuję się mocno zachęcony.
Zachęcony zakupiłem,dziś puszeczka została „rozszczelniona”,zawartość do słoiczka bęc! A próbka do fajki na spróbowanie. Faktycznie,doskonały towar! A mniemam,iż po leżakowaniu (powiedzmy rocznym) jeszcze rozwinie skrzydła?
A ja spróbowałem i się zawiodłem. Burley, burley znowu burley. Jak na GH, to strasznie jednowymiarowy tytoń. Spala się ładnie, ale jakoś gorąco. Oczywiście nie wykluczam, że to wina zawodnika, fajki i okoliczności. Puszka (nieotwarta) leży, więc pewnie jeszcze spróbuję. Ale pewnie za dłuższy czas niż krótszy.
Zasmradza fajki, czy tez można go palić w tym samym sprzęcie, co inne scented virginie od HG (nie wliczając w to wsiąkającego w kominy No.7)?
Dla mnie pierwszy kontakt z tym tytoniem bardzo pozytywny. Smakuje słodko, ale bez przesady… aromatyzacja zrobiona wielkim wyczuciem -czuje deliktanie rum, ale też troche ten „kendalowski smaczek” – bardzo dobry
ten „kendalowski smaczek”jest w 3/4 tytoni od G&H. Tak wiec masz sporą grupę tytoni do opalenia :)
Wrażenia po pierwszej fajce, przy czym to mój pierwszy kontakt z tytoniami od G&H.
Koperta pachniała trochę mydłem, po otwarciu przyjemne zaskoczenie, sam flake ma już przejmnny tytoniowo-korzenny zapach. Lekkie rozkruszenie, nabicie fajki bez podsuszania – nie lubię suchych burleyów – zwłaszcza, że koperta trochę się przeleżała. False light, potem przypalenie właściwe… i rozczarowanie, gdzie ten rum, te świąteczne palniki, a chociaż niech będzie ten anyż, lukrecja i wanilia – nic, null – jesteśmy w kościele i wdychamy perfumy emerytek. Może też trochę kadzidła, to chyba ten sławny posmak krainy jezior, bleh. Od połowy fajki ten aromat jest trochę mniej wyczuwalny, ale nadal gdzieś tam w tle jest obecny. Na plus jedynie to, że jak na aromat spopiela się zaskakująco poprawnie, sucho, do siwego popiołu, nie gaśnie, nie gryzie. Robi to też jak już zauważył KrzysT – bardzo jednostajnie, powiedziałbym nudno.
Czy to jest zły tytoń? Niekoniecznie, ale raczej nie jest to tytoń dla mnie, w sumie aromatów prawie nie palę, więc może po prostu zamówiłem frytki nie lubiąc ziemniaków.
Jeżeli nikt znajomy się nie skusi to pewnie będę miał kopertę do oddania : )
fajka: corncob MM Morgan
I wybaczcie świąteczne palniki :P miało być pierniki, ale niestety już poszło ; )
Jeśli to był Twój pierwszy kontakt z GH to może okazać się, że nie będziesz trawił tego charakterystycznego posmaku, zwanego prze wielu „mydłem”. Znam takich co GH do fajki nie nabiją. Ja zaliczam się do tych, którzy „mydło” lubią.
Jeśli chodzi o Rum Flake to na prawdę spodziewałeś się, że to będzie aromat pełną gębą? że zamiast dymu z fajki popłynie czysty rum?
No dobra, może nazwa by na to wskazywała (przynajmniej poprzednia, bo teraz to się inaczej nazywa), ale po pierwsze to raczej jest scent. Masz tutaj nuty naturalne i to wzbogacenie aromatem rumu/whiskey/koniaku czy czego tam innego. Kiedyś dawno, dawno temu paliłem ten tytoń i do niego nie wróciłem. Aż nastały czasy takie jak obecne, że z przebogatej oferty tytoni GH została tylko namiastka, a z tej namiastki dostępnej w Polsce jedyne co palę to ten Rum. Ma moc, dość łagodny w smaku, spala się łatwo i przyjemnie, nie szczypie w język. Faktycznie fajerwerków nie ma w trakcie palenia, ale przy paleniu codziennym, do jakiego ten tytoń przeznaczam, nie jest mi to potrzebne. Może i jest nudno, ale mi taka nuda odpowiada.
Poza tym, fajczarze są nudni, a szczególnie ci z fajkanetu.
Moim zdaniem, aż tak bardzo mydłem nie bije po nozdrzach i kubkach smakowych. Są gorsze „mydełka”.
Jeśli chcesz to się wymienię. Tylko nie wiem na co?
pozdrawiam
Nie spodziewałem niczego konkretnego, po prostu po tych kilku aromatach z którymi miałem kontakt dłuższy kontakt (Mac Baren Navy Flake, University Flake, mm jakieś próbki od SG) spodziewałem się czegoś hmm bardziej naturalnego?
Nie jestem hejterem, nabijając fajkę aromatem nie liczę na czystą virignię ; )
Teraz palę 1792 i aromatyzacja w ogóle mi nie przeszkadza, a też są różne opinie o tym tytoniu.
Wysłałem Ci też wiadomość na priv.
Mój wpis nie miał być zaczepny.
Dla mnie mimo wszystko to trochę dziwne, bo ja aromatów nie palę, a ten Rum jest bardziej naturalny niż aromatyczny (chodzi mi o mieszankę tytoniową).
McBrrr Navy Flake paliłem dawno temu, ale to był aromat aromatyczny ;) w mniejszym stopniu aromatem był/jest chyba University Flake, choć jego smaku też za bardzo nie pamiętam. 1792 to inna historia, a aromatyzacja w tym tytoniu, jest innego typu (no bo nazwać coś takiego aromatem? ;) )
Naturalny aromat??? sam nie wiem. Ja to tylko scenty mogę wymienić np.: SG RB Plug, Sams Flake, GH Louisiana Flake, Scotch Flake.
AAA zapomniałem, że mamy ad 2018 i na pólkach trafik króluje Nevada. Może nie będę wymieniał dalej.
Pozdrawiam