Grousemoor. Dostałem próbkę, wypaliłem może z 1/8 fajki, ilość dla liliputa, zamówiłem całą puszkę. Czy może być lepsza reklama?
To tytoń, który jest naprawdę wyjątkowy. Jestem na rybach, nie takich nudnych. Łowię pstrągi na małych jurajskich rzeczkach. Wokół mnie latają czarno-granatowe motyle, wszystko wokół mnie pachnie, przedzieram się przez krzaki, bagna, od czasu do czasu wpadam w olbrzymią pajęczą sieć. Widzę jak pstrąg wyskoczył ponad taflę wody w pogoni za jakąś muszką, zaskroniec przemyka w popłochu przed moimi krokami. Szumi woda, łąka huczy dźwiękiem owadów.
W taki właśnie nastrój, klimat, przenosi mnie Grousemoor. Beztroski, ciepły, naturalny.
Lakeland – ta nazwa naprawdę dobrze pasuje do tego tytoniu. Nie jest on jednak dla każdego – to tytoń specyficzny. Zapach ma bardzo intensywny, cała koperta pachniała. Wyczuwam w tym zapachu zioła, lawendę, szarlotkę, wodę po goleniu, trochę pieprzu, miodu, kwiatów. Tak! Takie bogactwo bije z tej mieszanki.
Wymaga podsuszenia, jest w postaci, która pozwala bez rozdrabniania i innych ceregieli nabijać fajeczkę. Nabijam. Odpalam. Niedowierzam. To się odpaliło od jednego maźnięcia ogniem.
Zazwyczaj odpalanie u mnie trwa 5 minut. Kiedy dym dociera do moich kubków smakowych, kolejny szok. Smakuje tak, jak pachnie! Daje raczej skąpe ilości dymu, za to przepysznego. Bogactwo smaku, aromatu, zmienność w trakcie palenia.
Tytoń ten w czasie palenia ujawnia różne smaczki, nie nowe, po prostu z różną mocą, te które są ciągle obecne. Zdarza się, że przygasa, nie jest najłatwiejszy do prowadzenia, mimo to przyjemny, nawet dla początkujących. Dość odporny na przeciąganie, najwyżej trochę skwaśnieje. Kondensatu, mimo moich mistrzowskich zdolności w zalewaniu fajki, zero. Po paleniu, szary popiół i wyjątkowo czysty komin fajki. Zapach bijący z fajki po paleniu, nie spalenizny jak to zwykle bywało, nie smród, a znów ten zapach.
Uwielbiam ten tytoń. Polecam każdemu chociaż go spróbować! Warto wiedzieć co to.
Pozdrawiam Wszystkich!
Bartosz.
Ps. Dziękuję koledze od którego dostałem próbkę @Kato
Dobrze że Ci smakuje ten tytoń, mi ewidentnie nie podszedł, moje doznania są przeciwnie skrajne. Szczerze wątpię że jeszcze kiedykolwiek zapale ten tytoń.
A dobrze go podsuszyłeś? Wilgotny faktycznie nie specjalny był ale podsuszony mniam.
Bartku, w tym wypadku nie szukałbym niechęci w technikaliach. GM nie jest trudnym w paleniu tytoniem i poza stanami ekstremalnymi (mokry jak gnój/przesuszony na pieprz) nie zmienia diametralnie smaku.
Po prostu należy od tej stosunkowo wąskiej grupy tytoni, które mają zagorzałych fanów i zdecydowanych przeciwników.
Anglojęzyczni nazywają takie tytonie love-hate i to doskonale oddaje ich charakter. Zwykle są to tytonie bardzo zdecydowane i nietypowe w smaku – Grousemoor, Royal Yacht, 1792.
Zwróć uwagę, że to coś trochę innego, niż preferencje odnośnie, jakby to ująć, profilu/grupy tytoni – są ludzie, którzy z zasady nie palą latakii, angielskich aromatów, tytoni z dodatkiem Perique. Bo im nie smakuje, i już.
Wspomniane love-hate to coś więcej. One nawet u takich, którzy akceptują bogatą paletę różności wywołują mieszane uczucia. Stąd często skrajne recenzje takich tytoni.
A przy okazji – przypomnij się przed spotkaniem na maila, to spakuję ci odrobinę GM w kostce do porównania.
Edycja: a skoro podszedł ci GM, to proponuję zgłębić nieco mocniej świat tytoni typu scented. Na początek warto zapoznać się np. z GH Ennerdale Flake (pomaga zrozumieć, czemu jest to bestseller).
Pewnie masz rację, zagłębiam się powoli ale jednak ;)
A spotkanie na razie stanęło pod znakiem zapytania…mam nadzieję, że mimo wszystko uda mi się pojawić.
Royal Yacht nietypowy w smaku? Odkąd go zapaliłem, zawsze o nim myślałem że to taki tytoń bezpieczny, zarówno dla miłośników aromatów jak i bardziej wytrawnych orientali i latakii. Bezpieczny, aczkolwiek na bardzo przyzwoitym poziomie. Co w nim takiego kontrowersyjnego? Grousemoor faktycznie jest wyjątkowy. Jedyny aromat, który wprost uwielbiam, aczkolwiek zawsze go mieszam z virginią. Nawet w proporcji 1:8 (mniej więcej:) Nawet wtedy wychodzi na pierwszy plan, aczkolwiek nieco subtelniej.
Jak podszedł GM Mixture to proponuję sprawdzić wersję Plug i zobaczyć różnicę, jak również spróbować RB Pluga i Cannon Pluga. Są to trzy tytonie o podobnym uzapachowieniu. Proponowany poniżej przez KrzysT Ennerdale Flake jest również doskonały, ale zupełnie odmienny w charakterze, taka woda kwiatowa :-)
No na Cannona, też właśnie się nastawiałem, o RB nie wiedziałem, dzięki. ;)
To prawda jednym smakuje innym nie, ja osobiście wyrzuciłem prawie całą 10g saszetkę żeby się nikt tym nie otruł… ale znam takich co im smakuje. Czyli faktycznie tytoń budzący niesamowicie skrajne odczucia
Jak można wyrzucać GM!?
Dokładnie! Jakby co to ja odkupię, przyjmę każdą ilość od każdej, kto ma zamiar wyrzucić :P
Jeden z moich ulubionych, rewelacyjny tytoń codzienny. W bogatych w tytonie fajkowe od S&G trafikach, nie bez powodu najszybciej schodzącą pozycją jest właśnie Grousemoor. Kilka puszek tej mikstury mam zachomikowanych w szufladzie na czarną godzinę.
Witam serdecznie kolejnego entuzjastę tego tytoniu. Dla mnie jest to tytoń „magiczny”, który oprócz wspaniałych walorów smakowych i zapachowych ma moc przenoszenia prosto z fotela na rozciagające sie niedaleko mojego domku mysliwskiego zamglone bagna i podmokłe łąki nad jeziorem, gdzie w weekendowe poranki zwykle włóczę sie z psami i kniejówką. Tam też grousemoor smakuje najlepiej….
No widzisz, podobnie to widzę. Zazdroszczę, też chciałbym się zająć myślistwem…
a ja wybrałbym się chętnie kiedyś na takie pstrągi :) które tak sugestywnie opisałeś….
Grosuemoor w plenerze ma jeszcze jedna zaletę. Czy to przez ten silny zapach „geranium” czy z innego powodu, komary omijają mnie z daleka gdy go palę.
Tego jeszcze nie sprawdziłem, a na pstrągi zapraszam ;)
Ja natomiast paląc ten tytoń poczułem się jak w zakładzie pogrzebowym. Identyczny zapach i aromat, nawet mój znajomy stwierdził że pachnie jak „umyty trup”. Jakbym miał go palic często, wpadłbym w depresję.
Moje pierwsze skojarzenie było podobne ale to dosłownie klika sekund, potem było już coraz lepiej i ciekawiej :)
Hehehe miałem to samo wrażenie, jeszcze oprócz skojarzenia z kościelnym kadzidłem, trochę przypominało mi w smaku turecką mocną kawę, którą tam piłem. Bleh, nie moja bajka ;D Pozdrawiam, Bono ;D
Tam jest zdaje się geranium również
Dla mnie jest ten tytoń niesamowity…..a może raczej kiedy go palę, wracają przemiłe wspomnienia z młodości…, które darzę ogromnym sentymentem…
Idealnie pasuje do „myśliwskiej” natury, leżącego u stóp wyżła….spokoju, ciszy i przyrody.
Ostatnio nabyłem plug Grousemoora, i muszę stwierdzić,że intensywność zapachowa jest jeszcze mocniejsza niż podczas palenia wstążek, ale w zupełności mnie to nie przeszkadza.
Delektuje się, delektuje się….a kiedy fajka wygasa chcę jeszcze.
Należałoby pod ten tytoń przeznaczyć konkretną fajkę….zasługuje na nią.
Podpisuje się pod tym obiema rękoma. :)
Arturro pisze, że należałoby pod ten tytoń przeznaczyć konkretną fajkę. Hmmm, moim zdaniem to tytoń sam sobie ją pod siebie przeznaczy. Już po jednym paleniu ten charakterystyczny aromat wgryza się w fajkę tak, że dwumiesięczne wietrzenie nie jest w stanie wywabić tej nuty. Brrr… ;-)
Zgadza się, choć Arturro miał chyba na myśli, że jest to tak wspaniały tytoń, że zasługuje na wyjątkową i specjalną fajkę, do której by dobrze pasował, a nie byle jaką. :P Ja będę teraz przestawiał jednego billarda pod enerdale i myślę czy opłaca mi się robić higienizację fajki(było la), czy wszystkie mydlanki tak się wżerają i różnicy nie będzie po 2-3 paleniach :)
La jest na szczycie szczytów wchoszenia w fajkę. IMO bije ennerdale choć proces wchodzenia trwa dłużej ciężej go wywabić.
A ja właśnie nie zauważyłem, żeby jakoś wybitnie wchodziła w moje. Trudno, zastosuje się spirytus i metodę ;)
No właśnie mam podobnie. La jakoś z czasem wietrzeje z fajki. Jeśli zaś chodzi o Grousemoor – to zapaliłem go jeden raz (RAZ!) w styczniu, i do dziś czuję ślad zapachowy Grousemoora w tamtej fajce, a przez pierwsze dwa miesiące zapach z fajki był taki, jakbym ten tytoń palił dzień wcześniej. Wyjątkowo jadowita to bestia ;-)
Popieram. Latakia z czasem wietrzeje, choć jeśli fajka wchłonęła jej sporo pozbyć się ciężko. Angolskie aromaty (nie wszystkie) włażą w fajkę beznadziejnie. Co nie jest wadą, o ile się je lubi i można zadedykować każdemu własną, podobnie jak z latakią zresztą.
Już myślałem, że to coś z moimi zmysłami nie tak ;)
Peterson już czeka :)
Jaki ten Peterson? Pochwal się. ;)
Peterson 106 :)
Ładny. :) Mi się Sherlocki podobają…tylko portfel za chudy.
Dobry wieczór,
A jak długo go podsuszacie? Tytoń intrygujący, ale gaśnie łatwo.
Mi też łatwo gaśnie. Podsuszam taki z puszki 30-60min.
I ja czekam na próbkę, ale poczta coś nawala (albo przesyłkę ktoś przejął) i chyba już się nie doczekam, a szkoda….