Zapach z puszki jest ładny, lekko wędzony. Śliwka z dodatkiem czekolady. Obiecujące połączenie. Pali się dobrze, udało mi się zakończyć małą fajkę od jednego płomyka. Pomimo tego, że w dotyku wydaje się lekko wilgotny, nie ma potrzeby go podsuszać.
Zalety kończą się w momencie, kiedy płomień liźnie wnętrze fajki. Z początku musiałem sprawdzić, czy pojawił się żar. Potem miałem nadzieję, że coś się wydarzy, może w połowie fajki? Niestety, od początku do końca było tak samo.
Czyli – kompletnie bez żadnego wyrazu. Gdyby nie uszczypało od czasu do czasu w język, miałbym wrażenie, że oddycham przyciężkawym powietrzem. Żadnego smaku, ot – po prostu dym, który widać, ale go nie czuć, jak teatralny efekt. Trudno mi sobie wyobrazić, jakim cudem skończę tą puszkę. Chyba tylko dodając do Mistera G Latakii lub jakiegoś intensywnego aromatu, żeby cokolwiek poczuć.
Niespecjalnie też nadaje się do zaspokojenia nikotynowego głodu, bo zaraz po wypaleniu można sięgnąć po papierosa, na „dobitkę”. Gdyby nie opinie z FMS (komuś jednak smakuje), zastanawiałbym się, po co w ogóle takie tytonie powstają.
W moim prywatnym rankingu Mister G otrzymuje komentarz: nigdy więcej, pod żadnym pozorem. Nawet stosunkowo niska cena nie ratuje sytuacji, bo są tańsze i lepsze rzeczy.
W skali szkolnej dwója. Bez plusa. Jest jeszcze jedynka, którą rezerwuję dla rzeczy po prostu odrzucających. Jak Velvet Mac Barena. Szkoda czasu, pieniędzy i fajki.
PS. Czy admin byłby tak dobry, że włączyłby mi funkcje edycji? Chętnie bym dodał zdjęcie puszki (jeżeli sie nie da, to prosze o uzupełnienie :) ).
Rzeczywiście tytoń, choć wypaliłem całą puszkę nie pozostawił po sobie jakichś spektakularnych wspomnień, choć aż tak surowy w ocenie (dwója bez plusa) bym nie był – mimo wszystko paliło się go z przyjemnością choćby ze względu na aksamitną łagodność a i room note nie budził zastrzeżeń otoczenia. Według mnie tytoń doskonały do stołu, przy którym siedzi grupa przyjaciół i którym niekoniecznie odpowiada ostry tytoniowy dym ale są w stanie zaakceptować lekko „przyciążone” fajkowym aromatem powietrze :-)
Hej!
Ujmę rzecz tak – rzuć papierosy, poczekaj pół roku, rok i ponownie zapal ten tytoń. Dopóki nie rzucisz petów, nie pisz żadnych recenzji tytoniu.
Ujmę rzecz tak – nie mam zamiaru rzucać, ani czekać. Ponownie na pewno, na milion poriocent, nie zapalę, bo za te pieniadze mam Malthouse’a i Simply Unique. Nie mam zamiaru się katować, żeby sobie cos udowadniać.
Bo recenzja jest subiektywna, opisuje moje odczucia i nikt nie musi sie z nimi zgadzać. Od wyrażania swojego zdania (i negacji mojego) są właśnie komentarze. Za które bardzo dziekuję :)
A i drugą recenzje mozna napisać. Portal na tym skorzysta.