Miało to wyglądać zupełnie inaczej. Recenzja miała ukazać się już dawno temu, po wypaleniu pierwszego z „siedmiu wspaniałych” Ennerdale Flake. To on miał być tym, który odmieni mój tytoniowy świat i na nowo go zdefiniuje. No i zdefiniował w pewnym sensie…Jako drugi Broken Flake No. 7 i mydła miałem już dość. Zacząłem się niepokoić, bo za czystą Virginią nie przepadam (Broken Scotch Cake ), a czekolady z tytoniem nie lubię prawie tak samo, jak czekolady z miętą. Ultimum znam od dawna i mam o nim jak najlepsze zdanie, ale opisywać nie chciałem, bo to tytoń popularny i dość dobrze zrecenzowany. Nie chciałem także pisać recenzji niepochlebnej, bo byłoby to tak, jakbym przyszedł w gości na kolację z siedmiu dań i na koniec powiedział gospodarzowi, że było miło, ale nie smakowało. I na szczęście na sam koniec pojawiła się Mieszanka numer 12 :-)
Tytoń bardzo drobno cięty, wąskie, maksymalnie 1 cm wstążeczki, cięcie Course Cut. Bardzo dobrze ładuje się go do komina, bez większych ceregieli i ceremoniałów z rozdrabnianiem. Trzeba tylko uważać, aby zbyt go nie ścisnąć i nie zabetonować fajki.
Jak podają źródła, w składzie mamy Virginie z Malawi, Zimbabwe i Brazylii oraz 45% Latakii cypryjskiej. I to wszystko. Ze słoiczka , w którym poddałem go lekkiemu nawilżeniu, dobiega bardzo bardzo intensywny zapach tego, co kojarzy mi się od zawsze z Latakią – zapach starych drewnianych kościółków, starych baniastych cerkwii zapomnianych gdzieś pod Przemyślem. Aromat nie dla wszystkich przyjemny, a dla mnie wspanialszy niż wszystkie wisienki, karmelki i marcepany. Uwielbiam w tytoniach z Latakią , że po odpaleniu dalej możemy się delektować pięknym zapachem, że dane nam jest to, co tytoń obiecuje przy pierwszym kontakcie po otwarciu puszki.
Numer 12 odpala i startuje szybko, raczy nas gęstym puszystym dymem i miłymi trzaskami w kominie, pali się dość chłodno i nawet mnie nie uraczył wielkimi ilościami kondensatu. Odbieram go jako tytoń dwojaki w smaku , czasem słodki, kiedy do głosu dochodzą Virginie, czasem mocno wędzony z charakterystycznym chłodnym, latakiowym posmakiem. Moc ma bardzo znikomą, tak jak lubię. Nawet średnio mocne tytonie dość szybko nakazują mi przyjąć pozycję horyzontalną i wyłączają mi prąd. Dwunastka troszkę mi przypomina Skiff Mixture od Samuela Gawitha, chociaż tam w składzie jest mniej Latakii i pokaźna szczypta Orientali.
Próbki starczyło na trzy nabicia, smakował dobrze i na spacerze z psem, i wieczorem w fotelu, kiedy dzieciarnia poszła spać. Dwunastka to taki bezproblemowy tytoń, szybki w aplikacji, łatwy w użyciu dla tych, co polubili latakiowe klimaty i chcą ich więcej, bardziej intensywnie. Na pewno nie dla kogoś, kto potrzebuje solidnej dawki nikotyny. Nie jestem pewien czy zima to najodpowiedniejsza pora na palenie tego typu, podejrzewam że będzie jeszcze lepszy w ciepły wieczór gdzieś pośród zieleni, nad Sanem.
Bardzo dziękuję Krzyśkowi i Piotrkowi za zorganizowanie tej akcji i możliwość wypróbowania smaków G&H. Nie wszystkie okazały się być dla mnie ale teraz przynajmniej to wiem :-)
Miało być do końca stycznia i jest. Jak to mówią „Kobyłka u płota” i jak „A to i B”. Moja pierwsza, bądźcie wyrozumiali…
jak na pierwszy raz – mi pasuje :) zachęca do spróbowania tytoniu.
Trafnie opisany tytoń.
Zgadzam się z recenzentem prawie we wszystkich szczegółach (nawet w niechęci do czekolady z miętą). Jedynie mogę polemizować z opinią, że zima nie jest odpowiednia porą do tego tytoniu. Dla mnie jest on świetny właśnie na zimowe wieczory w towarzystwie gorącej czekolady lub kakao. Bo bez popicia to tytoń strasznie przesusza paszczękę. Nie wiem czy to w lecie byłoby wskazane :)
No i wreszcie ktoś opisał jakiegoś „śmierdziucha” :)
Gratuluje recenzji.
Bardzo polubiłem No.12 za jego delikatność, ogromną słodycz i owocowe posmaki, które w nim wyczuwam. Jednak 45% latakii to jakiś farmazon.
Farmazon ponieważ?
Ponieważ ani tych 45 procent nie widać w puszce, ani specjalnie w paleniu nie czuć. Wystarczy porównać z Commonwelthem. Ale to moje subiektywne wrażenie po kontakcie z jedną puszką.
no i zagwozdkę mi zrobiłeś – teraz ruszyć na no. 12, czy na Louisiana Flake…
Na Balkan Mixture rusz.
Właśnie to chciałem napisać :-)No.12 zrobiła mi największy apetyt na Balkan Mixture. To będzie następna latakia w jaką się zaopatrzę. Chyba że Mac Baren Syrian ale tutaj boję się że będzie za mocny.
Nie będzie.