Po udanym debiucie tytoni Gawith, Hoggarth & Co. w oficjalnym obiegu, Fajkowo poszło za ciosem i wprowadza do sprzedaży kolejne smakołyki:
1. Glengarry Flake. W zasadzie w tym miejscu powinienem napisać, że to jest ulubiony tytoń pewnego polskiego fajkarza młodego pokolenia. I że najlepiej smakuje w fajce przezeń zrobionej… ale ograniczę się do napisania, że jest to kolejny „must have” dla wielbicieli scentedowanych Va. Najwyższej klasy jasne Virginie i miodowo-kwiatowa aromatyzacja. Dla tych, którzy już zdążyli uzależnić się od Ennerdale Flake – uwaga! Dochodzi mocny konkurent do waszych ukochanych migdałów. Be warned.
2. Bright CR Flake. Straight Va. Mieszanka Virginii z Brazylii, Zimbabwe i Malawi. Delikatna z niuansami. Brać, zamawiać, chomikować do słoików. Palić z namaszczeniem.
3. Curly Cut de Luxe. Naturalna flue cured Virginia w postaci curly cut, czyli monetek/talarków, czyli mówiąc po ludzku, pociętej liny. Wyprodukowana jako alternatywa dla Escudo, choć nie zawiera Perique. Zalecenia jak wyżej.
4. No. 12 Mixture. Anglik z dużą (45%) zawartością Latakii i – formalnie – bez orientów. I tu niespodzianka – po pierwsze, w ogóle nie czuć, że tej Latakii jest tak dużo. Po drugie – gdybym nie przeczytał w co najmniej trzech wiarygodnych źródłach, że jest to tytoń bez domieszki tytoni orientalnych, to nigdy bym w to nie uwierzył. Bo „dwunastka” najbardziej przypomina… London Mixture Dunhilla. Czyli delikatną, virginiowo-orientalną mieszankę o bogatym i wyrafinowanym smaku. Kompletnie różna bajka od dostępnego Balkan Mixture, delikatna, wypoczynkowa Latakia. Lubi większe gabarytowo fajki. Dla kochających Latakię – pozycja obowiązkowa.
5. Cherry & Vanilla – ukłon w stronę wielbicieli klasycznych aromatów. Bez bicia powiem, że nie mam doświadczenia w tej konkretnej kategorii smakowej, ale mam nadzieję, że będzie to pomost dla zdeklarowanych aromatyków do czegoś zrobionego z większą klasą niż zalewane syropami duńskie i niemieckie „wisienki”.
Wypada powiedzieć jeszcze jedno, bo zapewne nie wszyscy są tego świadomi. Wymienione powyżej tytonie nie były wcześniej dostępne w formie puszkowej. Chłopaki z Fajkowa przekonali producenta do „zapuszkowania” produktów, które były dotychczas dostępne wyłączenie luzem/na wagę, po to, żeby można je było legalnie wprowadzić na polski rynek. Można tylko powiedzieć… Teraz Polska!
Ajajaj! No.12! Cherry&Vanilla! (wiem, że te dwa tytonie obok siebie mogą kogoś dziwić, ale mi to pasi) No i cała reszta! Wiwat Fajkowo! :)
Jeśli możesz coś napisać o Waniliowej Wisience ;) to byłoby fajnie, bo jest to jedyny ze wspomnianych tytoni, o którym pisałem nie mając go w fajce, wyłącznie na podstawie opisu.
Ha, przyznam szczerze, że ostatnio paliłem go kilka lat temu, kiedy aromaty częściej gościły w moich fajkach a tytoń ten zamawiałem w Syjneco. Zapadł mi w pamięci jako aromat, który oprócz delikatnego smaczku wiśni i wanilii przede wszystkim smakuje tytoniem, w przeciwieństwie od innych wynalazków ze słowami cherry i vanilla w nazwie. Na dzień dzisiejszy coś słodszego palę wyjątkowo, najczęściej kiedy poprosi mnie o to żona :) a wtedy wolę zapalić coś naprawdę dobrego. Moje wrażenia sprzed ponad 4 lat opisałem wtedy na FMS – http://www.fajczarze.pl/forum/viewtopic.php?f=49&t=2807 Czy teraz będzie podobnie? Nie wiem, okaże się jak otworzę zamówioną przed chwilą puszkę :)
Andrzeju, a czy według Ciebie ta wisienkowanilia może być na bazie czegoś takiego: http://www.pipetobacco.com/gawith-hoggarth-dvc-unscented.html?
Prawdę mówiąc nie mam pojęcia ;) Te kilka lat temu, kiedy ostatni raz paliłem ów tytoń, nie zastanawiałem się nad tym. Teraz zapalę z sentymentu, ale o ile dobrze pamiętam, tytoń ten jest bardzo ciemny, co przynajmniej kolorystycznie pasowałoby do podlinkowanego przez Ciebie opisu…
A będą może rum flake i black cherry? Widzę, że ludzie mocno na nie głosowali w ankiecie…
Cóż, mam nadzieję, że – nawet jeśli to nastąpi – to dopiero na etapie, kiedy do sprzedaży zostaną wprowadzone te faktycznie ciekawe rzeczy, które GH ma do zaoferowania. A ma ich sporo.
Choć oczywiście realia rynku są takie, a nie inne i rozumiem, dlaczego chłopaki wprowadzili do sprzedaży tę całą wisienkę.
Jakby na to nie patrzeć natomiast, to biorąc pod uwagę rzeczywistość sprzed choćby dwóch lat to Fajkowo posunęło nasz rynek o lata świetlne do przodu. Nie bójmy się tego powiedzieć – takiego wyboru jeszcze w Polsce nie było (legalnie oczywiście, bo prywatny import to całkiem inna para kaloszy).
Aj tam, niech będzie nawet i wisienka. A GH szczególnie mi smakują, więc cieszę się tym bardziej. GH, Dunhill – choć to inna para kaloszy… Ale dziś jak w trafice kupowałem Night Cup to sprzedawca zakręcił się o jakieś 10 sekund za długo, tak jakbym tylko ja wiedział, co kupuję:) Ale to tylko tak na marginesie. Ostrze zębiska na glengarry
To fakt. Wybór zaczyna przypominać ofertę najlepszych, światowych sklepów internetowych. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy miec sklep, którego Niemcy będa zazdrościć :)
A te dwa, to chyba warto, skoro ludzie tak głosowali. Sensownie jest pójść z podażą za popytem. A przynajmniej z punktu widzenia „biznesowego” minimalizuje to ryzyko zakupu u producenta.
I znów Panu Piotrowi & Co. należy się medal za rozpowszechnianie kultury fajkowej najwyższych lotów, osiągalnych A.D. 2012 i to w skali znacznie przekraczającej naszą sytuację krajową. Tym razem – moim zdaniem – przede wszystkim za udostępnienie trzech pierwszych z wymienionych powyżej tytoni.
Glengarry (wraz z Ennerdale – już oferowanym przez p. Piotra) dają nam wprowadzenie we właściwie dziś już nieistniejący świat starych angielskich Virginii scented tak, aby nie tracąc nic z walorów pierwszorzędnych, naturalnie słodkich Virginii nadawały się one do palenia w damskim towarzystwie; jak to kiedyś mawiano – w salonie. Tytoń łagodny w smaku, średniej mocy.
Natomiast Bright C.R. to znakomite wspomnienie dawnego Capstana, wyznaczającego kiedyś standart średniej mocy i umiarkowanego charakteru, naturalnej Virginii w typie europejskim. Łagodny smak, tak naturalny, że dzis nieczęsto spotykany miły zapach i naturalna słodycz Va spowodowała iż co niektórzy młodsi stażem fajkowym autorzy opinii na TobaccoReviews posądzali ten blend o poddanie go procesom „ulepszania”/uzapachowienia w typie charakterystycznym dla niektórych blendów z Kendall. A to po prostu znakomicie zakomponowana i fermentowana Virginia. Do tego Bright C.R. jest relatywnie łatwy w paleniu i paląc go łatwiej moim i nie tylko moim zdaniem odczuć walory Virginii niż paląc nie tylko MB No. 1 ale i nawet BBF; zresztą ten ostatni – acz też słodki natruralną słodyczą Va nie jest tak „jasny”/”przejrzysty” w swym charakterze (nie referuję tu do barwy tytoniu) jak przedmiotowy blend.
Curly Cut DeLuxe rzeczywiście został stworzony w czasach zniknięcia Escudo. Tyle, że Escudo i to „prawdziwe” i to dzisiejsze – made in Denmark – zawierało i nadal zawiera Perique, które nie „wyostrza” tego blendu, a harmonizuje (jak to się czesto zdarza z Pq) dany zestaw Virginii. Jak wiemy, w CCdL nie ma Pq. I tak kilkoro z moich znajomych po fajce wskazywało na dużą wyrazistość, żeby nie powiedzieć – na ostrość tego tytoniu. CCdL to zestaw Virginii o wyraźnym charakterze, i wymaga umiejętnego palenia. Jeśli to nastąpi, mało znam Virginii blendowanych w typie europejskim tej klasy, a, jak w przypadku każdej dobrej Virginii i tu daje się odczuć wyraźnie jej naturalna słodycz. Jeśli jej nie czujemy, to może warto potrenować na innym, łatwiejszym tytoniu aby po powrocie fo CCdL od razu poczuć znakomitą jakość tego tytoniu. Niektórzy dostrzegają pewną analogię do dawnych Three Nuns, aczkolwiek raczej gdy mowa o „młodszej siostrze” naszego blendu czyli Curly Cut – bez deLuxe; samemu jednak paląc CCdL odczuwam jego podobieństwo do dawnych, ostrawych Three Nuns .
Raduje mnie trafność uwagi Autora wątku na temat leżakowania tytoni w słoiczkach. Nudnie powtarzam, iż dobry blend – zwłaszcza Virginii dojrzewa z czasem tak, jak wino, kontynuuje się bowiem proces fermentacji tytoniu. I tak moje własne zapasy dwóch pierwszych blendów maja bodaj cztery lata, a CCdL trzy lata i mam dane aby sądzić, iż z każdym kolejnym rokiem staje się „okrąglejsze w smaku”.
A jak sie ma leżakowanie w słoiczkach do metody, która stosuje, czyli:
Każda kupiona puszkę wkładam w worek barierowy 90u i zgrzewam próżniowo na odsysarce (przemyslowej maszynie, nie zabawce ze sklepu AGD, czyli szczelnie i długowiecznie)?
– wspomniana procedura znacznie utrudnia, jeśli nie wręcz uniemożliwia kontynuowanie procesu dojrzewania – fermentacji danego blendu. Do tego: co jakiś czas różne blendy należy dotlenić odkręcając pokrywkę słoika/kontenerka. Proszę zauważyć analogię do leżakowania wina – tamże np. wymianę korków w razie potrzeby co jakiś czas.
Panie Jacku, reklama podprogowa:) A jaki ma związek Glengarry Flake z Ennerdale Flake? Podobieństwa? Jeżeli można. Pozdrawiam
Być może nie bardzo pojmuję takiego żartu jak wprowadzenia pojęcia „reklamy podprogowej” – natomiast jeśli w jakikolwiek sposób to, co piszę może się kojarzyć z reklamą w jakiejkolwiek fomie, to z miłym uśmiechem upraszam o usunięcie mojego wpisu/moich wpisów. Do wszelkiej reklamy mam bowiem od zawsze tzw. oddaloną relację w przeciwieństwie do przekazywania wiedzy. To są diametralnie różne rodzaje działań. A nie chodzi mi, broń Boże, o niegrzeczne przedstawianie się jako osoby wiele wiedzącej a jako – w naszym przypadku – propagatora wiedzy sięgającego np. do kilku lepszych publikacji drukowanych jak np. R.C. Hackera czy Johna Loringa, a także czerpiącego z tzw. internetu – jak Pipedia, jak strony Johna Loringa, nawet opisy w Pipes Magazine (tamże mądre teksty blenderów, jak Greg Pease i Russ Ouellette), w poważnych trafikach jak Synjeco, Cupojones, czy wybrane wypowiedzi z dobrych for internetowych jak Brothers of Briar czy Smokers Forum, etc. Interesujące są też informacje na stronach traktujących o przydomowej hodowli tytoniu i robieniu walsnych fermentacji i blendów.
Wskazanie przez mnie tych trzech tych tytoni jeśli jest reklamą, to taką, jak reklamowanie mówienia prawdy; albo jak mówienie o wyjątkowej jakości samochodow japońskich czy komputerów Macintosh Apple ALE ok. 20 lat temu. Szacunek dla różnorodności zdań, preferencji, to jedno, a wskazywanie jakości to jednak moim zdaniem zupełnie inna sprawa.
Zakładając że pytanie o związek Ennerdale i Glengarry zadane jest w dobrej wierze powstrzymuję chęć zachęcenia do zapoznania się z podstawami typologii blendów/tytoni fajkowych i odpowiadzam:
– i jeden i drugi tytoń wpisuje się w prawie już dziś nie istniejącą na tzw. „rynku” kategorię blendów Va w tradycji angielskiej tzw. scented („uzapachowionych” – UWAGA – to nie tzw. „aromaty” – aczkolwiek niektórzy Autorzy traktują te pojęcia jako synonimy – np. Tarek Manadily z The Italian Pipe). Wszelako przyjmujemy, że „aromaty” to blendy które potraktowano środkami nie naturalnymi. Takie „uzapachowianie” środkami naturalnymi – „scents” często wykonywało się i nadal wykonuje zraszając/zwilżając tytoń przygotowywany do fermentacji odpowiednią „zalewą” ze środków naturalnych, i tak na przykład: wspomniany Erinmore był (jest) fermentowany z zastosowaniem suszonych śliwek lub roztworu stworzonego na ich bazie. Inne tytonie z tej kategorii to jeszcze dogorywający w swej obecnej edycji Erinmore, to, niejako na drugim krańcu tej kategorii – drugim krańcu z racji bardziej „męskiego” a mniej „salonowego” charakteru – zapachu i smaku: dunhillowy Royal Yacht, i na pewno St. Bruno oraz Condor – jeśli ich obecni producenci przestrzegają oryginalnych procedur. Także Elizabethan Mixture – też Dunhilla. No i pamiętam, iż ta stara angielska tradycja blendów scented jakoś jeszcze jest kontynuowana przez SG i G&H; trzeba wspomnieć Grousemoor, i pewno jeszcze inne blendy.
Ojej, Panie Jacku, daleko mi do jakiś niecnych komentarzy, docinków itp. „Reklama podprogowa” dotyczyła wyłącznie tego, że mimowolnie zachęcił mnie pan do spożycia wskazanych tytoni:), bo chciałem spróbować na razie jeden. Niech będzie: moja wina, bo mi w sumie również słowo „reklama” nie kojarzy się najlepiej. I zgadzam się z każdym pańskim słowem dotyczącym przekazu, reklamy…
I ciszę się na pańską odp. co do porównania tytoni – za co jestem bardzo wdzięczny.
Pozdrawiam serdecznie
– ja ze swej strony przepraszam za pewno zbyt kategoryczne i dosłowne pojmowanie słów. Cieszę się, iż mamy podobną opinię na temat reklamy – dodaję – w jej obecnych edycjach, gdzie celem jest nie tyle wiarygodna informacja na temat jakości danego produktu i rozpowszechnianie tejże, ale celem jest maksymalizacja zysku materialnego niezależnie od jakości reklamowanego produktu.
Jeśli znał bym Pańskie doświadczenia, także preferencje, to może by można coś w kategorii fajek i tytoni zasugerować. A i gdyby Pan był kiedyś w moich okolicach (wiosna i jesień – Warszawa, pozostały czas – Bydgoszcz), to chętnie poczęstuję tytoniami, które w zależności od powyżej wspomnianianych czynników ośmielił bym się sugerować.
Oj, nie ma za co przepraszać. Dziś, jak człowiek człowiekowi w oczy nie patrzy, tylko patrzy się w ekran to łatwiej o nieporozumienie.
Dziękuję za zaproszenie, to bardzo miłe z pana strony. Może kiedyś skorzystam, tym bardziej, że geografia – pana rozrzut od Bydgoszczy do W-y – pozwala na więcej.
Moje doświadczenie – w sumie 3 letnie, ale z wcześniejszymi doświadczeniami i przejściami niedoświadczonego fajczarza.
Palę raczej tytonie dostępne w Polsce, ale czasami coś uda mi się przypalić zza granicy. Raczej palę Va (FVF, BBF, F&T Vintage, MB Va.no.1, Dunhill Flake) robię też skoki w bok: Dunhill EMP, Night Cup, ale np Dunhill My Mixture 965 już mi nie smakuje. Uwielbiam Grousemoor. Teraz jestem na etapie GH, podpasował mi bardzo Broken Scotch, jestem ciekawy pozostałych smaków, które udostępniło teraz fajkowo. Także podsumowując: virginiowiec, który uwielbia scented, przynajmniej to, z czym miał do czynienia, nie stroniący od „naturalnych aromatów”:)Także za sugestię będę wdzięczny i nie koniecznie tytonie muszą się znajdować wyłącznie w Polsce.
– ze szczerego serca gratuluje gustów tytoniowych. Życzę też, aby był Pan w stanie przetrzymać w słoiczkach dla kontynuowania się fermentacji choćby część takich Virginii jak FVF czy BBF (oczywiście dotyczy to i tych innych) przez daj Boże i kilka lat. Proszę mi wierzyć, BBF będący przez długi czas moją Va nr.1 po 3 latach w słoiczku znacznie zyskał na jakości.
Czytam o docenianiu niektórych blendów z Latakią. Jeśli by była okazja, to upraszam pamiętać, iż zdaniem mądrzejszych ode mnie najbliższym dawnego, „legendarnego” Balkan Sobranie jest dostępny w USA i oferowany tamże przez McClellanda blend z serii Grand Orientals – Yenidje Highlander. Kiedy go niedawno paliłem, rzeczywiście przypomniało mi się wyraźnie oryginalne Balkan Sobranie.
W opisnej sytuacji myślę, że warto popróbować oferowanych przez Fajkowo tytoni G&H. Bright C.R. to „virginiowa” Virginia ale naprawdę tak skomponowana, że jak wspominałem bywa posądzana o szlachetne uzapachowienie. Glengarry jest „virginiowo-miodowe”. Ennerdale jest najbardziej „ekstremalnie” uzapachowione, ale jeśli zna Pan przypadkiem i lubi nastroje Starej Anglii rozumiejąc to dosłownie, w tym zapach pokoi, gabinetu, biblioteki prywatnej, mebli w starych tam domach, to na własne oczy widziałem i własnym powonieniem czułem rezultaty wkładania do szuflad także tych z bielizną pościelową zamiast woreczków z lawendą pustych opakowań po Ennerdale. I to jest nadal słodka Virginia, ale ten charakterystyczny, „perfumowy” scent…
Może to zabrzmi dziwnie, ale z tytoni nie osiągalnych w kraju mało co miał bym do polecenia *) (OK, warto spróbować Condora i St Bruno – ten ostatni najlepiej w płatkach – flakes, także Escudo mimo iż robione w Danii i dość ostrawe Three Nuns – tyle że Curly Cut de Luxe da nam wrażenie/orientację co to za tytoń) POZA osobnym rozdzialem, jakim są tytonie w tym Virginie które nazywam: blendy w typie amerykańskim. Tu wchodzi nie tylko wiele blendów Greg’a Pease – GLP ale i te oferowane przez McClellanda plus kilka innych jeszcze marek. Wszakże powtarzam, iż abstrachując od kwestii ich dostępności, należą do osób według których są to tytonie często znakomite, ale to inny rodzaj/charakter. Proszę o informacje, czy coś na ten temat napisać; ale może lepiej spojrzeć na moje wpisy na FMS – tamże nick – jar.
Będąc na takim, jak Pan, poziomie gustów i preferencji warto zwrócić uwagę na odpowiednie fajki. Przepraszam za nudzenie, jeśli przeszedł Pan już ten etap. Byłem, jestem i będę jak najdalszy od doboru kluczem tzw. prestiżu marki (już wymieniliśmy poglądy na reklamę). Jakość fajki niezależnie od tego, jakie widnieją na niej oznakowania bierze się z doboru materiału i jego przygotowania do wykonania zeń fajki (w przypadku wrzośca – „wygonienie” kwasu taninowego i jego produktów oraz soków – ang. sap) oraz prawidłowej tzw. inżynierii fajki. Należę do osób zwracających szczególną uwagę na ową walke z kwasem taninowym & Co, I na to moim zdaniem należy zwracać szczególną uwagę zbierając wiarygodne dane o i od producenta. A jeśli akurat sytuacja bywa trudniejsza, to nie słysałem, aby ktokolwiek z bliżej mi znanych Osób był zawiedziony kilkudolarową fajka z kukurydzy – corncob.
*) Marek jest wiele, ale się przyznam, że się nieco zawiodłem na współczesnych edycjach robionych w Niemczech takich ongiś znakomitych blendów jak te kiedyś oferowane przez Rattray’s czy Germains. W trafice Rattray’a w Perth bywałem częstym gościem kilkadziesiąt lat temu, i nie jest to kwestia wieku iż paląc obecne Rattray’e zastanwiałem się: co to za tytoń ?
A dziękuję bardzo za wszystkie uwagi:) W sprawie GH nie wyraziłem się precyzyjnie. Bo to co do niedawna było przez fajkowo oferowane – zdążyłem posmakować i oczywiście Ennerdale też – choć po dwóch puszkach z rozkoszą znów wróciłem do Grousemoor. Choć to pewnie się zmieni.
BBF, FVF – chomikuję. BBF mam roczny zaklęty w słoiczku, oczywiście czasami go dotleniam. Spróbuję wskazanego przez Pana McClellanda, jeżeli przypomina legandarne Balkan Sobranie, Escudo będę miał niedługo okazję zapalić:)
Cieszę się na pańską uwagę, że mało jest do polecenia z blenów nie dostępnych w Polsce. To znaczy, że prawdziwe skarby są jednak na wyciągnięcie ręki:)
Jeżeli chodzi o same fajki to pewnie i ta pasja kiedyś do mnie przyjdzie. Na razie nie jestem wybredny i smakuje tytonie w rodzimych fajeczkach, preferuję też raczej góra średnie – cokolwiek to znaczy:) A kukurydzianki mam i je bardzo sobie cenie. Raz jeszcze dziękuję za wszystkie uwagi.
Palę fajkę od jakichś 30 lat i wprawdzie początkowo było to głównie peweksowsko-sklepikowokolonialne palenie, ale zdążyłem też zapoznać się z tytoniami lepszej klasy, kiedy jeszcze „były sobą”. I rzeczywiście, Dunhill jest podobny do siebie, ale jednak inny, Marlin Flake pachnie zupełnie inaczej niż jeszcze 10 lat temu, z Erinmore Mixture jest bardzo słabo, paru innych nawet boję sie sprawdzać. Przykre znajdować progres tam, gdzie oczekiwało się ciągłości.
Witam. Czy ktoś wie co to za tytonie Image? Pojawiły się 3 mieszanki na fajkowie. Palił ktoś to „coś”?
Palił, Latakię. Cena dobra.
Cena bdb, ale czy nie szkoda pieniędzy? Widziałem je wszystkie dziś w Trafice, nie spodziewałem się, że je tam zastane ale jednak były jako nowości, razem ze Stanislawami. Długo zastanawiałem się nad zakupem Virginii, ale ostatecznie wybrałem sprawdzonego Marlin Flake’a. 25 zl to niedużo,chociaż to niby 40 gram. Chyba jutro się przespaceruje i kupie. Będzie w sam raz do opalania fajki.
Uwaga! Ta Virginia, to się raczej wyłącznie tak nazywa.
Coś jak wino marki Wino.