I znowu asortyment tytoni Gawith Hoggarth się powiększa. Tym razem gratka dla miłośników czystej Va z Kendal oraz uzupełnienie asortymentu aromatów. Do gry wchodzą:
Scotch Flake, czyli Broken Scotch Cake w wersji flake ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czyli głębszy smak, możliwość pokombinowania z rozdrobnieniem i nabijaniem i – dla tych, którzy wykażą się nadludzko silną wolą i zakitrają w słoju na minimum rok – możliwość obserwacji, jak płatki pięknie z czasem ciemnieją i porywają się scukrzonym nalotem. Moc – podobnie jak w wypadku połamanego brata – niewielka, około środka skali maksimum. Jak to piszą na Tobacco Review – highly recommended.
Brown Flake Unscented. Czyli tytoń, który właściwie nie ma odpowiednika, a przynajmniej ja go nie znalazłem. Wybór Virginii uzupełniony hojną porcją Burleya – 12,5% Malawi i 4% Malawi w wersji dark fired. Bardzo, bardzo zdradliwy tytoń. Zdradliwy nie mocą, a tym, że – odkąd go mam – przyłapałem się na tym, że jakoś bardzo regularnie zaglądam do tego właśnie słoika. Choć po pierwszym paleniu nic na to nie wskazywało i jakoś zupełnie się nie spodziewałem, że wejdzie on na trwałe do mojej rotacji. Gdybym miał wysilać mózg i zwerbalizować, co o tym właściwie zadecydowało, to wskazałbym na doskonały orzechowy posmak (charakterystyczny dla Bu), ogólną słodycz i zupełnie inną drugą połowę. Uczciwie przyznam, że na tę drugą połowę zwrócił mi uwagę Tomek Zembrowski, tyle, że on w ogóle kocha w tym tytoniu tylko drugą połówkę, a ja zachwycam się obiema i każdą inaczej. A najbardziej tym zwrotem o 180 stopni w połowie palenia. Z orzechów na orzechową czekoladę. I to cały czas jest tytoń przez duże Te. Nie jakiś aromatyczny karmelek, tylko czysta naturalność.
Kentucky Nougat
Aromat o bliżej niezidentyfikowanej, czyli zapewne składającej się ze skawendiszowanych w różnym stopni Virginii i Burleyów bazie. Tym razem z aromatyzacją toffi-kokosową. Krótko mówiąc, rzecz dla koneserów – proszę nie zmuszać mnie do sztucznej erudycji, wiadomo, że i tak nie zapalę, więc marne szanse, żebym napisał coś z doświadczenia. Tym niemniej nieustająco liczę, że ktoś z Państwa kupi, zapali i opisze nieco dokładniej w komentarzu.
Scotch Flake musi być u mnie :) tyle myślałem o tym flaku. Cieszę się, że już dostępny u nas. Brown Flake też wyśmienity. Trzeba będzie sobie przypomnieć. Zamówienie jak najszybciej !
p.s. czy to już prezent na gwiazdkę, czy będzie coś jeszcze ;) ?
Na ten moment nowych GH w tym roku nie planujemy, ale kto wie co będzie za kilka tygodni …
O akurat o tych dwóch pierwszych myślałem. Bardzo sympatycznie ,ze się myśli materializują, sny spełniają itd.
„Palisz to o czym zawsze marzyłeś ” Fajkowo.pl taki sobie mały wieczorny sloganik.
Nie mogłem odmówić sobie zakupu Scotch Flake’a. Zapach z puszki wywołuje ślinotok – czysta żywa czekolada plus Gawithowskie Virginie. W smaku tej czekolady prawie nie czuć; znakomicie współgra i splata się z lekkim mydełkiem. Słodziuśkie, leciutkie Virginie sprawiają, że chce się palić i palić. I można palić długo, bowiem zawartość nikotyny jest niewielka – to raczej propozycja na leniwe wieczorne palenie, niż na zaspokojenie głodu nikotynowego. W mojej ocenie Scotch ma mniejszą moc, niż na ten przykład Bright CR, a więc nikotynowe stany niższe. Za to smak – najwyższa półka. Po dwóch wypalonych fajkach mam wrażenie, że do moich ulubionych tytoni dołączy kolejna po BB#2, Bright CR i Curly Cut, pozycja firmy Gawith Hoggarth. Szczerze polecam! Aha, jeszcze jedno: łatwość palenia zdumiewa. Krótkie przyłożenie ognia i zapalniczkę można schować, choć solidne podsuszenie jest konieczne.
To by było na tyle jeśli chodzi o apel Krzysia ;)
A jak wypada w porównaniu z Broken Scotch Cake?
To dziwne, ale nie próbowałem jeszcze BSC. Mimo wielu okazji, jakoś mi umknął, choć półeczka GH zawsze jest w Fajkowie szeroko otwarta. Do poniedziałku – wtorku nie będę więc umiał odpowiedzieć na Twoje pytanie. Po niedzieli pobiegnę i nadrobię zaległości.
No i sam teraz nie wiem co myśleć. Bardzo lubię BSC a piszą ,że to BSC tylko w płatkach, A tu trach czekolada , mydełko a dla mnie BSC to miód , rumianek a pachnie trochę dymem i zero Kendla znaczy mydełka.
I bądź tu mądry. Ale przecież siem zobaczy , siem zdegustuje, siem … .
Piotrek też się zdziwił kiedy wszedłem i oświadczyłem, że chcę Scotch Flake’a. A to, zapytał, nie wystarczy ci BSC? Przecież to to samo, tylko nie w płatkach (wtedy uświadomiłem sobie, że BSC mi umknął). A żebyście widzieli jego zdziwienie jak otworzyłem puszkę, zaciągnąłem się i krzyknąłem „ojej, czekolada!” :) Niuchnął i zaraz sięgnął po słoik z BSC. No, jeśli chodzi o tin note, różnica kolosalna, dwa różne tytonie. Gdyby zawiązać komuś oczy i podstawić pod nos puszkę SF, z pewnością spodziewałby się tabliczki dobrej czekolady.
Trzeba tu jednak zaznaczyć, że SF w paleniu nie przypomina czekoladek w rodzaju Bob’s Chocolate Flake czy DVC Chocolate. Gdybym nie powąchał wcześniej zawartości puszki, nie zeznałbym zawartości kakao. Owszem, jest w smaku jakaś słodka, mglista tłustość tworząca tło aromatu, ale tak pięknie wpasowuje się w zjawiskowo delikatne Virginie i lekkie mydełko, że nie mam ochoty rozbierać tych nutek na części – całość kompletnie mnie satysfakcjonuje.
Co do mydła, to pomyślałem przed chwilą, że po części może to być kwestia tego, że paliłem ten tytoń w fajkach do Gawithowskich mydełek. Dzisiaj na wieczór do pysznego winka zarzuciłem już rocznego Rolando’s Own od H&H, ale jutro spróbuję Scotcha w fajce, w której palę moją ukochaną „Jedynkę” McBrrr. Bardzom ciekaw efektu.
Jak by nie było, jestem pod wrażeniem delikatności, zwiewności, jakiejś takiej nie narzucającej się szlachetnej elegancji Scotcha. Howgh.
Oooo, jak fajnie, że wszedłem w te komentarze. Bo po otwarciu puszki Scotcha literalnie zdurniałem i zacząłem podejrzewać, że ktoś w Kendal zapił i podmienił go z LuFą – ten intensywny, czekoladowy zapach! Do tej pory paliłem go raz, ale z bulka i to mocno uszczuplonego – i tam nie pachniał. Jakby ktoś zajrzał z palących przed wieczorem ;) to niech dopisze, czy to mocno włazi w fajkę – bo chciałem zapalić w fajce, w której normalnie palę BSC – bo niby to samo – ale trochę boję się tego zapachu, że zostanie. Tak czy inaczej, porcja rozdrobnionego flake leży teraz jakieś pół metra ode mnie, a zapach jest cały czas taki, że chce się sięgnąć i zjeść.
Edycja: Fajkowo wprowadziło ostatnio dwa nowe tytonie GH – tym razem są to skrętki. Zapewne godne osobnego artykułu anonsującego, ale czas jest taki, że nie bardzo mam czas na pisanie. Zresztą, jak znam życie, koneserzy mocy w czystym wydaniu już zauważyli ;)
IMO wchodzi tak jak glenngary. Czyli nieco ale nie za bardzo.
Ja bym umieścił w fajce gdzie pali się LuF- ę.
Dzięki chłopaki za odpowiedzi. Zamieniłem fajkę – zabawne, bo zamiana zostaje „w rodzinie” – Il Ceppo na Il Ceppo ;)
Moim zdaniem nie wchodzi. Po kilku sesjach z SF zapalilem w tej samej fajce Bright CRa i nie czulem zadnych zmian smaku. To nie Kendal Flake, ktory wlazi nawet w glinianke. No, ale ja nie mam szczegolnie wrazliwego zmyslu smaku.