Przybyli, wypalili, wybyli. Spotkanie w Kramarzówce Anno Domini 2018 dobiegło końca. Można by opisywać niesamowitą atmosferę (czytaj: fatalną) tego miejsca, rozwodzić się nad wspaniałym jedzeniem, towarzystwem i ogromną gościnnością Gospodarza. Jednak na ten temat napisano już w ciągu lat tyle tekstu, że nie powstydziłby się sam Lenin. Robienie tego od nowa oznaczałoby mniej lub bardziej udaną parafrazę. Choć w tym roku grono szczęśliwców było kameralne, jednak samo spotkanie w 10-stopniowej skali otrzymało tradycyjnie moce 14. Uzyskawszy od wszystkich pisemną zgodę na publikację wizerunku i pobranie po jednej nerce, zapraszam fajkanetowiczów na fotorelację z rautu.
Jadąc razem z Wojtkiem i Klaudiuszem z zachodu na wschód i tak trafiliśmy na zachód. Tego się nie spodziewaliśmy.
W Kramarzówce przywitał nas Związek Sybiraków.
Oraz ich prawnik – Marcin.
Radek – główny importer Balkan Mixture zaraz po Stanach Zjednoczonych – zaczął wieczerzać.
Szybko zstąpił Duch Puszczy i odnowił oblicze Kramarzówki. Tej Kramarzowki.
„Ale raka wargi to ty szanuj!”.
„Chyba twojej”.
„Niebo gwieździste nade mną, a prawo moralne we mnie. Cholera, a może na odwrót?”.
Tymczasem Radek punktowo prowadzi żar po cygaretce.
Teraz już prowadzi po koszuli.
Korzystając z chwili nieuwagi, Zbyszek metodycznie nasmarkał do większości słoików.
„I wtedy, Wojtku, musiałem niestety zwolnić do prędkości światła…”
„Choć jak teraz tak o tym myślę…”
„To drugi raz bym się tak nie wlókł”.
Tymczasem Wojtek nabił sobie Poniatowskiego. Bardzo powoli.
Patrzcie jaki cholerny zboczeniec!
Rozwój wydarzeń pilnie obserwował Zbyszek, pykając swoją fajkę z białego sera. Na drugim planie Łukasz sądził, że to on będzie wyostrzony w kadrze. A tu wałek.
„Tam kiedyś posadzę cały zagon VaPerów”.
„A może lepiej kupić 10 kg Nevady?”.
Teraz Łukasz jest ostry. Ale nie zauważył. Znów wałek.
Obrazek zawiera lokowanie produktu.
A ten zawiera lokowanie dłoni.
W międzyczasie Radek i Łukasz zastanawiają się do czego służą kołeczki.
„You’ve gotta ask yourself one question: „Do I feel lucky?” Well, do ya, punk?”
Dopiero sobota w południe, a Janek już zapełnił słoiki próbkami. Same latakie.
„Tak kochanie, nie ma tu żadnego alkoholu”.
Błąd naprawiony.
Nie jest łatwo rozpalić crack.
Ale w końcu się udaje.
Wojtek zbyt dosłownie zrozumiał sugestię, że fajkę należy odpalać metodami tradycyjnymi.
Po 40 dniach udało się. Pali się.
A oto Dudek Pimpaliński z okrytą dupą. Jedyny znany naukowcom pies, który potrafi pomieścić w swoim żołądku 15 kg kiełbasy i Zderzacz Hadronów.
Martwa natura. W tle wciąż żywy Radek. Rak wargi – stadium ukryte.
Tego drania nie znamy.
W malinowym chruśniaku bąk buczy basem.
Łukasz kontempluje przyrodę Kramarzówki. Ale L4 nam wypisać nie chciał.
Tymczasem Radek przymierza się do stworzenia swojej pierwszej fajki.
„No, jeszcze kilka szlifów i będzie gotowa. Białą kropkę domaluje się później”.
Janek kroi pluga.
Kociołek już narychtowany.
„Panie, jak to zaraz nie pierd….e!”
Jakoś się trzyma fachowo na drucie.
W międzyczasie poprawiła się pogoda.
Żartowałem.
Padło hasło „kiełbasa”.
Zbyszek dobiera sobie dodatkową porcję ludziny.
Po obiedzie zmelanżowany Gospodarz, dla odmiany, zapalił sobie VaPera.
Jednak brakowało mu wędzonki…
Mimo wielokrotnych próśb, Łukasz ciągle pykał nieodpaloną fajkę.
Tego dymu nie ma. Został dodany w Paintcie.
Bocian Biały (Ciconia ciconia), upewniwszy się najpierw, że tym razem nie pojawił się znany Sarkastyczny Podglądacz Ptactwa i Eksterminator Rogacizny, spokojnie kroczy po łące.
W międzyczasie wpadły dziewczynki.
Klaudiusz poczuł się tą wizytą onieśmielony.
Janek relaksuje się na ganku. Jeszcze nie wie, że w ramach wdzięczności otworzyliśmy mu konto na Facebooku. Dodaliśmy od razu też znajomych.
Będzie na profilowe jak ulał.
„Dlaczego wszystko wokół jest czarno-białe?”
Do białego popiołu!
Don Radko.
„Nie działa”.
Cygaro i kawa. Niedzielny zestaw śniadaniowy.
Tymczasem po wypaleniu 126 fajek, Wojtek zajął się ogniem.
Wiszące chomąto upierdliwie przypominało, że jutro poniedziałek.
Sztandar wyprowadzić!
Świetna relacja! W następnym roku piszesz Ty. Wiadomo, Artysta…
Jedno się chce, nawet musi (bo trzewia się wykręcają…) powiedzieć – niech to chuj jasny strzeli!, niech przeklęty będzie los! i niech spotka ludzi, którzy odmówili mi wsparcia bym mógł do Was dojechać, zasłużona kara sraczki nie przerywającej snu!
Olaboga, motyla noga – zazdroszczę Wam chłopaki! Do zobaczenia za rok (choćby i rozwód, szpitale i inne kataklizmy – jak ino Janek ponowi, to będę!).
Zdjęcia i emanująca z nich atmosfera – fatalna ;)
„Nie działa” made my evening :D
Znakomita relacja. Kramarzówka jest jednak najlepsza.
Świetna relacja, opisy zdjęć wiele wyjaśniają.
Żabka? rybka? kto był to wie jak opisy odczytać. Nie pierwszy raz Kramarzówka wypracowuje swój własny slang.
Świetny komiks, rewelacyjny. Przeczytałem już chyba z 10 razy. Szkoda, że już po wszystkim.
Gospodarz dziękuje za odwiedziny. Dziękuję także za błyskawiczną fotorelację, która z przyczyn technicznych opóźniła się o kilka dni.
Bardzo dziękuję za pomoc w trakcie imprezy, świetny humor i wszystko inne.
P.S był jeszcze jeden gość, który nie został uwieczniony na zdjęciach (zapewne z powodu małej fotogeniczności). Chodzi o Michała, który po 3 latach zawitał na spotkanie ponownie. Choć był krótko to jest nadzieja, że jeszcze kiedyś się pojawi.
Świetne!
Musiało byś fantastycznie. Natura, spokój i relaks. Nikt nie pogania i nigdzie nie trzeba się śpieszyć. Zazdroszczę.
Ponieważ w relacji zająłem się śmieszkowaniem, to zabrakło oficjalnych podziękować dla Gospodarza (logi i hasła do Twojego Facebooka podeślę później ;) ).
Tak więc wszyscy Ci dziękujemy i jesteśmy dozgonnie wdzięczni za gościnność i wzięcie na swe barki ciężaru naszej trudnej obecności. Mam nadzieję, że za rok znów podejmiesz odważną i brzemienną w skutkach decyzję o ponownym spotkaniu w Kramarzówce. A jak za rok się nie będzie dało, to chociaż za dwa! Jest to impreza, na którą część z nas czeka bardziej niż na wakacyjny wyjazd.
Nieźle się uśmiałem:-)
Świetne, świetne! Idealnie oddany klimat, można przez chwilę poczuć, co człowieka ominęło, a później raz jeszcze i znowu. I tak sobie trwać w samoumartwianiu, aż nie zostanie ogłoszona kolejna edycja. :)
A o czym tam Kawalerka rozmawiała? A wracając do tytoniu Nevada Classic, to włśnie dowiedziałem się od znajomego z branży tytoniowej, że British American Tobacco wycofał Nevadę z produkcji. Ostatnie dobre tytonie znikają z polskiego rynku, zupełnie jak ostatnie dobre, naturalne tabaki: poonoć Mollens de Kralingse już całkowicie zamknął działalność… Wiedziała o tym Kawalerka? Teraz pozostaje już tylko albo palić najdroższe cygara z Karaibów, albo wytwarzać tytoń samemu. Nie ma wyjścia.
Janku!
Zrób jak zawsze. Obiecuję, że zrobię wszystko by się pojawić.
Czytam, wspominam, patrzę na Wasze brzydkie gęby, śmieję się i tęsknie…
Same here. Baca, masz mnie na sumieniu. Przez Ciebie obejrzałem relację i włączył mi się taki nostalgia trip, że proszę siadać. Ja chcę do Kramarzówki.
Kramarzówka to Kramarzówka. Nie ma takiej drugiej.