Robiłem dzisiaj wiosenne porządki w szafce z fajkami i trafiłem na zapomniane pudełko, w którym spoczywa piękny, lecz niestety uszkodzony „Billard Halfbent Mogano-Argento” Vipratiego z 2006 roku. Jedna z niewielu moich fajek, o której z przykrością muszę powiedzieć, że zamiast przyjemności dostarczyła mi w życiu li tylko zgryzot…
Zapłaciłem za nią sporo – 265 euro, ale nie dziwota, bo to i okucia w srebrze 925, i edycja limitowana, i usłojenie wrzośca niczego sobie… A niech tam. Kiedy przyszła, przystąpiłem do standardowego opalania. Pięć pierwszych (1/3 komina) poszło bezproblemowo, ale po szóstym (2/3 komina), w trakcie usuwania resztek popiołu pędzelkiem, z przerażeniem stwierdziłem, że w ściance komina pojawiło się jakieś wgłębienie… Sprawdziłem palcem… Było! Podświetliłem latarką, powiększyłem lupą, obejrzałem: długość ok. 1cm, szerokość jakieś 0,5, a głębokość nie więcej niż 2-3 mm… Pod cieniutką warstwą drewna musiała być pustka… Ten i ów znajomy uprzedzał mnie, że może się to zdarzyć, ale ja zawsze odpowiadałem z butą, że chyba tylko temu, kto fajki nigdy w życiu jeszcze nie opalał, a tu masz babo placek… Co robić? Jestem z tych wymierających wapniaków starej daty, którzy jak mają problem, to sięgają do literatury. Sięgnąłem więc do „Fajka – powtórne narodziny” Jacka Schmidt’a. Wyczytałem, że do załatania nierówności najlepiej użyć wypełniacza dentystycznego. Ba! Ale skąd wziąć wypełniacz? Nie mówiąc o tym, że o ile Pan Bóg mózg ofiarował mi jaki – taki (choć i z tym śmiało mogłoby być nieco lepiej), to manualnych talentów ni w ząb! „Najlepiej zwrócić się z tym do profesjonalisty” – pomyślałem, i poszedłem, wyczyściwszy uprzednio komin papierem ściernym do gołego drewna, do znajomej stomatolog. Przyjęty zostałem serdecznie, bo to przyjaciółka z czasów jeszcze licealnych, pogadaliśmy, powspominaliśmy, a po fajkę miałem zgłosić się za tydzień. Koleżanka, nie dość że słowna, to utalentowana okazała się niezwykle. Komin był idealnie gładki, jak nowy! Po powrocie do domu czym prędzej wypełniłem go tytoniem i zapaliłem… Wszystko było w najlepszym porządku! Fajka była smaczna, a tytoń bezproblemowo wypalił się do końca. W trakcie usuwania resztek popiołu pędzelkiem nagle… wypadł z komina do popielniczki ów nieszczęsny wypełniacz… Ja jestem z tych, co się łatwo załamują. „Trudno – pomyślałem – widocznie tak miało być”. Włożyłem fajkę do plastikowego pudełeczka, odłożyłem je na półkę i natychmiast zamówiłem identyczną. Jak to z hand – made’ami bywa, identyczna nie była, ale niech tam! Z opaleniem tej drugiej poszło bez niespodzianek – z przyjemnością używam jej do dzisiaj.
Po kilku latach, przeglądając stronę Fajkowo.pl., trafiłem na coś takiego: KLIK. Natychmiast przypomniałem sobie o spoczywającym w pudełku Vipratim (bo pamięć to ja mam, że ho!), i postanowiłem mimo braku talentu przywrócić go do życia samodzielnie. Kupiłem klej, załatałem dziurę (fatalnie, nadal pozostało wgłębienie, tylko mniejsze…) brudząc przy tym klejowo – wrzoścową papką nieuszkodzoną część komina i odłożyłem główkę do pudełka, żeby obeschła. Zamierzałem potem wyszlifować wnętrze, uzupełnić niedobór, znowu wyszlifować, by wreszcie zapalić w tym cudzie tytoń i sprawdzić, czy ów kit nie służył aby jedynie do łatania ubytków zewnętrznych, ale nie zdążyłem bo… zdarzyło się kolejne nieszczęście!
Otóż idąc z owym drugim Vipratim w zębach, nagle (nie wiedzieć czemu) rozwarła mi się paszcza i fajka upadła na posadzkę. Z przerażeniem stwierdziłem, że ułamał się w niej czop ustnika… Skleiłem go klejem „Kropelka”, ale nie do końca byłem zadowolony, bo lubię mieć wszystko idealne, a tu proszę: klejony czop. Doszedłem więc do jedynej możliwej konkluzji: skoro posiadam dwie identyczne fajki Vipratiego, z czego pierwsza ma uszkodzony komin, a druga uszkodzony ustnik, to nic prostszego, niż skompletować jedną fajkę idealną, a drugą również niczego sobie, ale jednak idealną już raczej nie. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Ustnik z pierwszej fajki pasował do drugiej jak ulał, ale był odrobinę luźniejszy, natomiast ustnik z klejonym czopem do pierwszej fajki wchodził ze sporym oporem, ale wszedł. W związku z tym oporem, postanowiłem kilkakrotnie włożyć i wyjąć ustnik, ale udało mi się to zrobić tylko raz, ponieważ już przy pierwszej próbie sklejony czop pękł… na amen. Włożyłem więc uszkodzone „na amen” resztki do pudełka, odłożyłem na półkę, i… Uff. To koniec historii. Więc czas na puentę!
Gdy w trakcie porządków trafiłem na to pudełko, otworzyłem je, spojrzałem na jego smętną zawartość i pomyślałem: „Śliczna jesteś, fajeczko, ale niestety chora, a ja mimo szczerych chęci pomóc ci nie jestem w stanie. Więc spoczywać będziesz w owej plastikowej trumience do mojej śmierci, po której spadkobiercy niechybnie wyrzucą cię do kosza. Ja tymczasem korzystał będę z uroków twojej o kilka miesięcy młodszej siostry”. Łza w oku mi się zakręciła, zamknąłem wieczko pudełka i już miałem odłożyć je na półkę, gdy nagle przyszła mi do głowy myśl następująca: a może w dobie kosmicznego rozwoju medycyny znajdzie się doktor, który przywróci mojej przyjaciółce jej pierwotny blask i sprawi, że zamiast tkwić w pudełku zacznie cieszyć zmysły dotyku, wzroku, smaku i powonienia nowego właściciela? Jak pomyślałem, tak też postanowiłem uczynić, i oto ogłaszam konkurs ofert na otrzymanie (w prezencie, łącznie z kosztami wysyłki listem poleconym) przedmiotowej fajeczki (na załączonym zdjęciu – po lewej. Po prawej jej młodsza siostra, która pozostaje moją własnością od 7. lat, co cieszy mnie niezmiernie). Zgłaszać mogą się osoby, które:
Po pierwsze: Są zarejestrowane na tym portalu od minimum 1 roku.
Po drugie: Publikowały w tym czasie przynajmniej 2 teksty na dowolny temat.
Po trzecie: Napiszą (krótko) dlaczego chciałyby ją dostać.
Po czwarte: Zobowiązują się do opisania historii przywracania fajki do życia.
Po piąte wreszcie: Obiecują, że fajka będzie służyć im do końca życia i nigdy jej nie odsprzedadzą.
Spełnienie warunków przez uczestników jest oczywiście traktowane przeze mnie na zasadzie gentleman’s agreement i żadnych pisemnych oświadczeń w tym względzie nie oczekuję. Osoby zainteresowane udziałem w zabawie proszę o dokonywanie zgłoszeń pod tą notką. Przyjmowanie zgłoszeń zamykam w najbliższą sobotę, 15 marca br. o godz. 18.00. Wyboru dokonam na bazie subiektywnego widzimisię lub losowania, a o wyniku poinformuję natychmiast.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich Kolegów i zapraszam do udziału w zabawie! :)
Witam.
I zgłaszam się jako pierwszy ;)
Wszystkie postawione przez Ciebie warunki spełniam,jak mi się wydaje…
A dlaczego chciałbym się zająć (tak, zająć – nie „załapać”) tą fajką?
… Bo uwielbiam wyzwania! Bo uwielbiam przywracanie życia starym, zaniedbanym, kalekim palidełkom. Bo uważam, że miałbym wielką frajdę ze zmierzenia się z dolegliwościami tej pięknej fajeczki,i – widzę dla niej możliwość ratunku!
Ot, tyle.
A na potwierdzenie powyższego – zapraszam do moich kilku skromnych tekstów tu, na fajkanecie, Oraz do mojej galerii na fb: https://www.facebook.com/andrzej.krawczyk.777/media_set?set=a.603118169735498.1073741828.100001119602038&type=1
Pozdrawiam, Andrzej
A ja, zamiast zgłaszać siebie, polecam Andrzeja. U nikogo fajka nie będzie miała lepiej. :)
Chciałbym się zgłosić bo i warunki spełniam i fajka nie byle jaka, no i wyzwanie nie byle jakie. Ale resztki przyzwoitości oraz fakt, że miałem możliwość oglądania na własne oczy naprawianego przez Andrzeja Chacoma karzą mi podpisać się pod słowami przedmówcy: dobrze by było, gdyby fajka trafiła do Andrzeja i sprawiłoby mi dużo przyjemności zobaczenie, co On z nią zrobi.
Kien2, serdecznie dziękuję za tę inicjatywę!
Ze strony dyrekcji mogę obiecać, że jeżeli wybrany przez Ciebie „doktor” złamie którykolwiek z warunków umowy, nie będzie mu lekko na fajkanecie.
UkłonY.
A ja dziękuję za „dziękuję”. jest mi niezwykle miło… :)
Zgłaszam się :)
niech mi będzie wolno przypomnieć, iż ułamany czop jest absolutnie reperowalny, temat ten jest poruszony np. tu:
http://rebornpipes.wordpress.com/2014/02/28/some-remarks-on-dealing-with-damaged-stems-of-smoking-pipes-by-jacek-a-rochacki/
powiem więcej: od jakiegoś czasu obserwuje się tendencję do wymiany orginalnych czopów na czopy z innych tworzyw. Niektóre warsztaty oferują usługę reperacji/wymiany, np.
http://www.jhlowe.com/tobacco_pipe_repairs.htm
albo
http://www.starfirepipeworks.com/whatwedo.html#Stemwork%20-%20Retenon
Panie Jacku, jako że większość Pana postów zawiera nadzwyczaj interesujące linki to pozwolę sobie zapytać, czy zna Pan może strony/artykuły, w których można by znaleźć informacje na temat przywracania loga na ustniku? Mam na myśli najprostsze z nich, czyli wytłoczenia jakie znajdziemy czy to na fajkach Peterson, Jensen czy też Big-Ben. Pytanie dotyczy sytuacji, w której logo zatarte zostało przez poprzedniego posiadacza fajki a interesuje mnie tak sposób „pogłębienia” jak i właściwego wypełnienia loga.
Pozwolę się wtrącić, mimo, że nie do mnie kierowane było pytanie.
Przy dosyć prostym logo, da się to zrobić w warunkach domowych i narzędziami „zaimprowizowanymi”. Niezbędne są:
– wygodnie siedzisko ;)
– mocne, jasne światło
– gruba, ostra igła zaopatrzona w jakąś oprawkę (lub/i warianty narzędzia – w zależności od potrzeb – w skrócie – coś, czym można skrobać w ebonicie, uzyskując pożądanej grubości linie)
– przydaje się szkło powiększające na statywie
– i na koniec, najważniejsze: cierpliwość, dokładność, pewna ręka.
Delikatnie, dobierając odpowiednie narzędzie, wyskrobujemy stare wypełnienie z loga, delikatnie i ostrośnie prowadząc narzędzie – pogłębiamy logo, wyskrobując materiał.
Da się uzyskać zadowalające efekty, choć nie jest prosto.
Robiłem tak np tu: http://www.fajka.net.pl/wp-content/uploads/2014/03/1656319_634408313273150_1575410660_n.jpg
Widać sam przebieg, jak i narzędzia.
A inna metoda?… może dobry Grawer?
Pozdrawiam, Andrzej
dziękuję Andrzej za link. A jak uzyskałeś taką „śnieżną biel”?
korektor w płynie – taki z papierniczego. Po wyschnięciu zeszlifować i wypolerować. Prosto, szybko, skutecznie.
Można użyć dowolnej farbki akrylowej. Nanieść, przetrzeć (farbka zostaje wewnątrz loga), wypolerować.
Marcin, jak coś – wal na maila/pw/szczekaczke.
Przepraszam Kolegę Kien2 za offtopic i śmiecenie w Jego temacie.
Przede wszystkim dziękuję za zainteresowanie tematem. Jest on nieco głębiej omówiony w rozmowie/komentarzach, zwłaszcza w odpowiedzi na wpisy @Mark Domingues’a oraz Gospodarza – Steve Laug pod tym oto tekstem:
http://rebornpipes.wordpress.com/2014/03/11/on-making-a-comoys-c-logo-jacek-a-rochacki/
cennymi są także wypowiedzi @Andrzej K.
W największym skrócie:
– najpierw dokonać trzeba rozeznania czy pole samego oznakowania (logo) nie wymaga pogłębienia. Jeśli tak, to należy wykonać tą pracę bądź to przy użyciu narzędzi skrawających (rylce grawerskie o odpowiednio dobranych profilach czół roboczych) bądź to przy pomocy stemplowania na gorąco odpowiednio wykonanymi (samemu) stemplami dla wstemplowania/pogłębienia partii które tego wymagają; takie stemple wykonuje się np. z gwoździ czy kawałków drutu o odpowiedniej średnicy pracując pilnikami jubilerskimi typu ‚iglak” oraz frezami i innymi końcówkami roboczymi zamontowanymi w urządzeniu zaopatrzonym w tzw. giętki rękaw, uchwyt typu prostnica oraz koniecznie z możnością płynnej regulacji obrotów podczas pracy a więc najlepiej pedałem. Mając gotowy stempel rozgrzewamy jego głowicę roboczą i operując nim dokonujemy pogłębienia nim partii naszego logo. Oczywiste iż taka praca – czy to stemplowaniem czy to pogłębianie pola logo rylcami grawerskimi wymaga pewnej ręki i umiejętności pracy ręcznej z dokładnością do setnych części milimetra, porównuję to do oprawiania kamieni jubilerskich czy pracy dobrego grawera. Praca przeprowadzana jest przy stałym użyciu szkła powiększającego, samemu używałem tzw lupę czołową. Pod ręką mamy inny kawałek ebonitu/wulkanitu na którym przeprowadzamy stale testy robocze. Nieco obawiał bym się opracowywania danego pola igłą, gdyż charakteryzuje się ona zakończeniem punktowym, a wolę na płaszczyźnie czy liniach operować narzędziem o bardziej korespondującym z jego kształtem/charakterem kształtem czoła roboczego.
Kiedy pole jest odpowiednio pogłębione, dokuje się wypełnienia go, i tu znam stosowanie różnych materiałów; ktoś z Przyjaciół z RebornPipes (a i jeden z Uczestników – respondentów w tym wątku) wspomina o użyciu białego korektora, ongiś używanego przy maszynopisaniu, ja sam stosowałem roztwór wodny bieli cynkowej tak, jak to ongiś robili grawerzy. Na pewno istnieją odpowiednie barwne wypełnienia z tworzyw sztucznych z kategorii tzw. emalii na zimno, ale do restauracji logo nie stosowałem tego i nie potrafię wskazać konkretnego rodzaju takiego akrylitu/emalii na zimno czy farbki akrylowej (wspomina o tym także jeden z Uczestników – respondentów w tego wątku). I zastosowanie takiego środka umożliwi jak sądzę uzyskania lśniącej po przepolerowaniu powierzchni naszego uzupełnienia. Wspominam o tym, gdyż niektóre tworzywa sztuczne wiążąc nie zachowują idelnie równej linii pomiędzy materiałem w którym dokonuje się wypełnienia a samym wypełnieniem o innej barwie, a granica owa bywa jakby atarta z racji reakcji jakby „wtapiania się” (acz na zimno) obu materiałów co może spodoweować płynne przejście; porównuję to do granicy obszarów aktywowanych w tzw. grafice mozaikowej (bitmapowej) a grafice wektorowej.
Podczas pisania pojawiły się nowe wpisy, przepraszam więc, że to co podaję powyżej pokrywa się z częścią ich treści.
Super pomysł na zabawę! Gratuluję!
Mój głos chęci wzięcia udziału oddaję pierwszemu zgłoszonemu uczestnikowi. Nie dlatego, że szybki, a dlatego, że się nadaje.
Będzie łatwiej podjąć decyzję.
Pozdrawiam serdecznie.
Ejże! Chłopaki, dziękuję ślicznie za miłe słowa, poparcie i okazane zaufanie że „podołam”.
ALE – konkurs ogłosił Kolega Kien2, na swoich zasadach, bardzo prostych zresztą… Konkurs otwarty dla każdego spełniającego/gotowego spełnić wymagania przedstawione.
Zgłaszajcie się!
Przecież ja też wystartowałem w biegu do tej pięknej fajki jako pełnoprawny i w pełni równy wszystkim pozostałym chętnym…
Zatem – dziękuję za głosy poparcia. Jeśli jednak mój anons miałby zniechęcać innych chętnych na tą ślicznotkę, to jestem gotów wycofać się z rywalizacji…
Zresztą – Kolega Kien2 ogłosił konkurs ofert, werdykt też jest jest Jego i tylko Jego sprawą.
Pozdrawiam, Andrzej.
Panie Andrzeju – choćby w świetle tego, co Pan już powiedział powżej – da Pan radę :) serdecznie zachęcam do zreperowania/zamocowania oryginalnego czopa przy zastowaniu wewnętrznej konstrukcji wzmacniającej – rurki z metalu nie wchodzącego w złe reakcje z kondensatem (srebro, aluminium).
Panie Jacku, a (abstrahując zupełnie od będącej przedmiotem wątku fajeczki) jak ocenia Pan zastosowanie w podobnej reperacji czopu/ułamanej szyjki rurek cienkościennych ze stali nierdzewnej kwasoodpornej?
Wydaje się to być materiał odpowiedni, odporny na ewentualne negatywne korelacje z produktami spalania tytoniu (dym, kondensat, wytrącone smoły). W wielu tekstach spotykam się właśnie z zaleceniami odnoście srebra/aluminium. Nie spotkałem się chyba dotychczas z opisem zastosowania wspomnianej stali.
Czy poczytywać to jako znak, że się ten materiał nie nadaje, czy też – jest po prostu trudniej dostępny/obrabialny i stąd słabiej upowszechniony?
Z góry dziękuję za opinię i pozdrawiam, Andrzej
Dzięki, Panie Andrzeju za zasadne, logicznie uzasadnione pytanie. Moja odpowiedź w wersji skróconej brzmi: nie wiem. Z jednej bowiem strony nie widzę przeciwskazań gdyż taka stal, jak sądzę, nie spowoduje „złych” reakcji z kondensatem, smołami, etc., ale nie przeprowadzałem badań w tej kwestii. Z drugiej strony być może jednak jakieś własności fizyczne (masa ?), może nie najlepsze własności wiązania takiej rurki stalowej z ebonitem/wulkanitem ?, może jakieś inne „coś” powoduje że nie tylko ja ale mądrzejsi ode mnie z tego co wiem nie stosowali rurek wewnętrznych wzmacniających ze stali nierdzewnej. Może więc otwiera sie pole do zasadnego eksperymentu ?
Trzymam palce za sukces, pozdrawiam serdecznie
Jacek A. R.
Załączam istotne informacje dodatkowe dotyczące fajki, których nie umieściłem w tekście:
1) Fajka jest na filtr 9mm.
2) Wysokość komina: 44mm, średnica komina: 22mm, wysokość główki: 55mm, szerokość główki: 41mm.
3) Na zdjęciu w artykule przy fajce będącej przedmiotem konkursu brak srebrnego pierścienia, nakładanego na czop. Ów pierścień jest (luzem)i ma się dobrze, ale przez niedopatrzenie nie umieściłem go na fotografii.
Pozdrawiam Kolegów. :)
Bardzo chętnie zadbam, naprawię i zaopiekuję się należycie fajeczką, by mogła godnie doczekać końca moich dni wisząc na ścianie w salonie w otoczeniu innych moich fajek.
Oto minęła godzina 18.00 dnia 15 marca roku Pańskiego 2014 i niniejszym zamykam listę chętnych do przygarnięcia owej nieszczęsnej, niepełnosprawnej istoty. Zgłosiło się 3. Kolegów: Andrzej K. (milczący), PW oraz Mpgarb. W pierwszej fazie eliminacji z bólem serca muszę podziękować koledze PW, który nie spełnił warunków nr 2 i 3 regulaminu, podczas gdy pozostali Koledzy i owszem.
Przechodzę zatem do fazy 2. Obaj Koledzy są aktywnymi uczestnikami życia portalu. Obaj opublikowali w ciągu ostatniego roku po kilka interesujących artykułów i wykazali w nich olbrzymią wiedzę i praktyczne umiejętności przywracania do życia starych i uszkodzonych fajek. Dodatkowo Kolega Andrzej K. (milczący), uzyskał niemal aklamacyjne wsparcie lobbystów, ale ponieważ regulamin nie zakładał wpływu takich działań na ostateczny werdykt, nie mogę zatem wziąć go pod uwagę.
O przyszłości fajki zadecyduje zatem los. Przygotowałem dwie karteczki, na których napisałem nicki Kolegów, złożyłem je we czworo, włożyłem do komina Vipratiego i schodzę do żony, którą na tę szczególną okazję postanowiłem przeobrazić w sierotkę… Zaraz wracam i ogłoszę wynik!
The Winner of the first price is… Kolega Andrzej K. (milczący).
Serdecznie gratuluję i proszę o przesłanie na moją skrzynkę odbiorczą informacji z adresem, pod który mam fajkę wysłać. Uczynię to w poniedziałek.
Serdecznie pozdrawiam!
Dziękuję ślicznie Tobie za niezwykle szczodry i sympatyczny gest, dziękuję Twojej Żonie za szczęśliwą dla mnie rękę!
Dziękuję też za to, że obrałeś taką a nie inną formę rozstrzygnięcia swojego „konkursu” – mimo mojej wielkiej wdzięczności do Kolegów „lobbystów” za okazane poparcie, było by wysoce dla mnie niezręcznie, gdyby Ich poparcie miało jakikolwiek wpływ na Twoja decyzję. Ubolewam troszkę, że do konkursu nie stanęło więcej aplikantów… A tym, którzy stanęli – również dziękuję za rywalizację.
Jeśli zdecydowałeś się tą piękną fajeczkę przekazać w obce ręce, wsparłeś się w wyborze trafem przypadku, którego beneficjentem dane mi było zostać – to pozostaje mi z wielką wdzięcznością przyjąć Twój podarek, a ze swej strony – obiecać, że fajką zajmę się jak potrafię najlepiej! Obiecuję również spełnienie wszystkich Twoich warunków.
Fajeczka zostanie naprawiona, czego obszerną i mam nadzieję merytoryczną dokumentację obiecuję zamieścić na portalu. Obiecuję również, że dalsze losy fajki już na zawsze związane będą ze mną (tudzież moimi zstępnymi ;) ).
Dziękuję! I pozdrawiam, Andrzej
A ja się cieszę, że Ty się cieszysz, więc obaj mamy dzisiaj radosny wieczór! :) W ponurym świecie, w którym coraz więcej ludzi jest w stanie osiągnąć stan bliski szczęściu jedynie w wyniku uzyskania taniego i szybkiego kredytu gotówkowego oraz zażycia skutecznego środka na przeczyszczenie, przyznasz, stanowimy pewien kuriozalny wyjątek… :) A wracając do meritum: nie przysłałeś mi adresu. Bądź uprzejmy to uczynić, bo chciałbym fajkę przesłać Ci jak najszybciej. Pozdrawiam i życzę przyjemnego obcowania z moją (już byłą) przyjaciółką… :)
Wiadomość została wysłana na PW. Jeśli nie dotarła (bo różnie to bywa z naszymi PW), to zechciej proszę podać adres mailowy.
Pozdrawiam. Andrzej
Dziękuję. Otrzymałem. Fajkę, jak pisałem wcześniej, wyślę w poniedziałek, i serdecznie gratuluję szczęścia w losowaniu!
Pozdrawiam! :)
Fajka dzisiaj do mnie dotarła. Dziękuję!
Fajka na żywo robi naprawdę mocne wrażenie… Piękna, duża i solidna ale, broń Boże – w żadnym wypadku nie toporna. Naprawdę piękna fajka, emanująca ekskluzywnością, jakością. To dla mnie swoiste, nowe doświadczenie – przywykłem do fajek z kilku półek jakościowych niżej… Albo palidełek z bogatą historią przeżyć (czyli – używek w różnym stadium „zużycia”). Troszkę jestem nią onieśmielony, ale czuję,że oswoimy się ze sobą bez większych problemów ;)
O ile jestem dobrej myśli co do naprawy ustnika, i na poczekaniu wymyśliłem co najmniej dwie drogi osiągnięcia celu… To stan komina troszkę mnie zafrapował. Muszę przyglądnąć się dobrze temu problemowi, zastanowić się nad planem działania, skompletować materiały i narzędzia… Ale, jak obiecałem Darczyńcy – Koledze Kien2 – postaram się na 110% swoich umiejętności bu uratować tą piękną fajkę.
Jeszcze raz dziękuję!
I zabieram się do obmyślania planu… ;)
Bardzo się cieszę, że dotarła, i że Ci się podoba! Życzę zatem miłej pracy – jestem pewien, że sobie z nią poradzisz. Masz pasję – a to 99% sukcesu (w każdej dziedzinie)…
Pozdrawiam! :)
Witam!
Chciałbym tylko powiadomić, że nie zapomniałem o swoich zobowiązaniach… ;)
Fajeczka jest już naprawiona. Muszę ją jeszcze tylko troszkę „wymuskać” by godnie zaprezentować na portalu, oraz dopracować moje grafomańskie wypociny, by nie było śmiechu na sali :)
Ale – na dniach pojawi się artykuł przedstawiający losy fajki w moich prostackich rękach.
Pozdrawiam, Andrzej
Wspaniale! Gratuluję i życzę Ci, by była równie smaczna i miła w użytkowaniu jak egzemplarz, który posiadam! :)
Nie, nie zwracałem się.Nie miałem do tego głowy – pracowałem wtedy po kilkanaście godzin dziennie i stale byłem w rozjazdach po całym świecie, a opalać zacząłem ją jakieś pół roku po zakupie,więc o składaniu reklamacji nawet nie pomyślałem. Po prostu ją odłożyłem i kupiłem drugą, podobną… :)
Jaki człowiek – taki klient! :)
O rany! Znowu nie wpisałem odpowiedzi w sposób, w jaki powinno się to czynić, to znaczy używając zakładki „odpowiedz”. Przepisuję zatem raz jeszcze to, co napisałem poniżej: „Nie, nie zwracałem się.Nie miałem do tego głowy – pracowałem wtedy po kilkanaście godzin dziennie i stale byłem w rozjazdach po całym świecie, a opalać zacząłem ją jakieś pół roku po zakupie,więc o składaniu reklamacji nawet nie pomyślałem. Po prostu ją odłożyłem i kupiłem drugą, podobną… :)”