Wśród kilku narodowych szkół tytoniu fajkowego, oprócz mieszanek angielskich, amerykańskich, duńskiech i francuskich, bardzo istotne miejsce zajmowały mieszanki holenderskie. Takie wielkie firmy jak Douwe Egberts, Th.Niemeyer i Van Rossems w pewnym okresie nadawały ton fajkowy na kontynencie. Mniejszych firm nie wymieniam, a też było ich wiele, choć zwykle ich produkty do Polski nie docierały.
Pytanie w tekście brzmi, coś się z nimi stało? Bo wygląda na to, że wszystkie trafił szlag. Tytonie Niemeyera jakie widziałem (ze dwa na krzyż) robione sę we Francji, z przerażającym efektem. Francuskie ciemne tytonie to zawsze było coś dla Brassensa raczej, niż dla zwykłego człowieka dalekiego od poezji. Amphora z mniej więcej 10 mieszanek z lat świetności została zredukowana do dwóch (jedna u nas niedostępna), i oczywiscie nie robi ich już D.E. Van Rossems firmuję chyba jedną mieszankę (Troost), nie wiem jednak, kto ją faktycznie wytwarza. I to by było na tyle: kraj, który była potęgą fajczarską, wypadł z konkurencji kompletnie. Triumfują Duńczycy, Niemcy i Amerykanie, wegetują jeszcze Anglicy, i to tylko dzięki istnieniu dwóch bliźniaczych firm w Kendal. Gdy zaczynałem palenie fajki, tytoń holenderski był w Polsce synonimem tytoniu fajkowego. „Mężczyźni pachnący angielską wodą kolońską, francuskim koniakiem i holenderskim tytoniem” (J.Broszkiewicz). Dziś w Polsce mało kto pali mieszanki marek holenderskich. Dlaczego holenderskie imperium fajkowych tytoni zostało zmiecione z powierzchni ziemi?
Alku, a wskazałbyś obrazek do tego tekstu, bo jak widać, nie widać.
Powiedzmy
http://www.etsy.com/listing/89416593/vintage-pipe-tobacco-tin-made-in-holland
Nieststety nie widzę żadnego mechanizmu wklejenia obrazu do komentu…
@Julian czy „amsterdamer” jest takim tytoniem o którym piszesz?