Niemal każdy mówi – fajka to bardzo prywatna rzecz, niemal intymna. Opalamy je różnie, palimy jeszcze rozmaiciej. Ja sam na przykład rzadko fajkę przedmuchuję, bo po takim zabiegu palić mi ją jakoś obrzydliwie. Ale by wyczuć smak szczególnie trudnego tytoniu, wyprawiam przy pykaniu rozmaite rzeczy, o których nawet mi się gadać nie chce, bo się wstydzę…
Wielu moich przyjaciół, i to takich, którzy „buchnąć” ze swoich fajek nie dadzą za skarby, kupuje na ebajach, allegrach i innych świstakach fajki używane. Ja się wciąż nie przemogłem. Najnormalniej w świecie jakoś mi obrzydliwie. Wolę kupić badziewną fajkę z gruszy, którą i tak przepalę po kilku miesiącach, aniżeli najbardziej nawet okazyjnie używaną fajkę po kimś. Tak mam. Wciąż tak mam… Niestety.
Kiedy jednak widzę kolekcje kolegów, to ta „nadwrażliwa” cecha mnie smuci. Kiedy odwiedzam ebaja, to zazdrość mnie bierze, że o jakąś piękną fajkę, na którą – jako nową – prawdopodobnie nigdy mnie nie będzie stać, fajczarze licytują się, jak piraci o Angelikę. Kurde, na używaną, nawet nadużywaną panienkę się skuszę bez specjalnych oporów (kiedy miewam akurat okresy bezżenności), na używaną fajkę – dalibóg, nie mogę. Wciąż nie mogę.
Na tym Forum, i na wielu innych pada termin „higienizacja”. I nie myślę tutaj wyłącznie o zdezynfekowaniu ustnika, choć i to mnie interesuje. Przyglądając się jednak korzenno-kapilarnej strukturze wrzośca, przewodzącym właściwościom innego drewna, czy nawet sepiolitu, pewnie wypaliłbym – jak na razie – używaną fajkę ceramiczną obustronnie emaliowaną, bo ją chyba najłatwiej pozbawić śladów po poprzednim właścicielu, tfu, palaczu i śliniaku, bo przecież o to chodzi. Jakieś mycie, odkażanie, sterylizator szpitalny, odczynniki chemiczne, lizole, chlory, wapno czy co?
Biorąc pod uwagę fakt, że nawet na anglo czy rosyjskojęzycznych forach temat ten jawi mi się jako skrzętnie pomijany, wręcz wstydliwy, chciałbym w tę sferę wejrzeć. Choćby przez tę zawiść, jaką odczuwam przyglądając się kolekcjom kolegów… Rzecz jasna, namawiam do podzielenia się własną wiedzą i doświadczeniem, ale proszę też o linki, jeśli ktoś coś w tej materii ma w swoich zakładkach, a o własnych doświadczeniach gadać nie chce.
Mam jednocześnie nadzieję, że nie naruszyłem tabu, rozpoczynając ten wątek bez owijania w bawełnę. Mam też nadzieję, że nie wezmą mi tego za złe ci koledzy, którzy palą fajki używane, higienizowane i zdzierane do żywego drewna. Ja im się nie dziwię, nawet zazdroszczę i wypatruję podpowiedzi, jak uporać się z własnym problemem. Natychmiast rzuciłbym się na ebaja i walczył jak lew o piękne fajki.
Może wówczas wygasłby z mej pamięci obraz, jak pewien obleśny polityk w starej „Pasiece” na Freta przedmuchiwał bez skrępowania fajkę od strony komina – jak Wojski grający na rogu, z polikami wydętymi jak bania, z żyłami nabrzmiałymi na skroniach. Tylko z ustnika, zamiast grania, wypłynął gęsty kondensat zmieszany z pienistą, dobrze napowietrzoną śliną…
Tak zacząłem => długi wątek na Forum Polskiej Fajki… Zachęcam do przejrzenia. I choć obecnie odnawiam już i palę używane fajki, to wiem, że problem ten jest wciąż aktualny dla wielu kolegów. I może warto porozmawiać o tym swobodniej…
Tekst jest chory na zapytajnikozę.
Nienienie, za cholerę mi Szanowny jalensie nie obrzydzisz, fajek używanych, choćby miały być po parchatym Żydzie (przepraszam wszystkich Braci Starozakonnych, nie jestem antysemitą w świetle definicji, acz jestem Polakiem, a to niesie za sobą pewne echa). Moja wiara w działanie chloru, w działanie spirytusu daje mi możliwość kupowania fajek producentów przez duże P, fajek z metryczką przez duże M, za pieniądze przez małe p. Wystarczy mieć czas, twarde palce i można palić w z bajki fajce :+)
Zaraz poprawię kodowanie.
Nie obrzydzam, sam się zresocjalizowałem, głównie dzięki lekturze postów jara u fajczarzy.pl – i choć nie poluję na fajki wielkiego formatu – tak jak Ty – to z przyjemnością palę w używanych fajkach z lat 60-70. Niemniej z rozmów z wieloma kolegami, wiem, że dla wielu z nich pozostaje to problemem.
PS. Ja także wierzę w działanie spirytusu. :)
Eee, ja też nie poluję… na razie się zbieram ;+)
Chyba się jakoś, pochopnie, wyraziłem. Pochopność – ludzka cecha.
Aaa i jeszcze, żeby nie były, dokładnie zdaję sobie sprawę, że plan, który sobie uknułem mocno trąci snobizmem, niemniej każdy powinien mieć w głowie, że stary wrzosiec generalnie będzie sprawował się dużo lepiej nowego (szcsególnie w zakresie fajek seryjnych, średnich). Od siebie polecam zainteresowanie fajkami amerykańskimi, bo jak nie lubię tej kultury, to o starych fajkach mam dobre zdanie, bo są tanie i… dobre! Jak znalazł dla początkujących. Czasem można na e-bayu znaleźć taką, któej nikt nie palił i kosztuje toto z przesyłką >=100PLN. Jest alternatywa.
Co najdziwniejsze, na bardzo smaczne fajki można trafić nawet na allegro – byle mieć znanych sobie sprzedawców. Ja takie fajki znalazłem wśród francuskich produkcji, choć Francuzi to wyjątkowe flejtuchy i nagaru bywało po pół kilo. No, ale drewno było dobrze zabezpieczone, hihihi.
Miało być oczywiście <=100PLN.
ja również miałem awersję do używek. do momentu, kiedy to forumowy kolega keilwerth wystawił na allegro swoje sztuki. 3 z nich wpadły w moje ręce i radości dały mi wiele . może to jest klucz – kupować od ludzi, którzy mają pojęcie, którzy swoje fajki traktują wzorowo.
Na pewno w fajkach odnawianych przez Keilwetrha, Mariusza Broniarza, JSG, Perry’ego paliłbym bez oporów. Przepraszam, jeśli kogoś pominąłem.
nic tylko polować na ich wyprzedaże :)
pozdrawiam i gratuluję strony